Skocz do zawartości

Wilk

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    30.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Wilk

  1. 32 minuty temu, Marvin napisał:

    Punkt 5 chociaż jak pisze @Fosterdziwny to tak naprawdę wielka nasza przewaga. Tutaj ma 200% racji. Tylko trzeba umieć to zrobić umiejętnie. Żeby nie wyszło w sądzie, że olałeś dzieci. Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Efekt- mam dzieci 50/50. Oczywiście nie oficjalna opieka naprzemienna bo myszka straciłaby alimenty lub byłyby śmiesznie niskie. 

    Ale jak to ma działać? Ona tylko czeka abym nie wykazywał zainteresowania dzieckiem to jest jej jedyne szczęście i najchętniej zatrzymała by go dla siebie.

  2. O nic jej nie prosiłem w czasie rozmowy.  Zaproponowałem tylko aby dla dobra dziecka poczekać jeszcze przynajmniej rok. Skończyło się na tym że zaczęła wyszukiwać sytuacje z przeszłości i opowiadała jaka to była skrzywdzona, sytuacje z przed 2-4 lat. Na końcu powiedziała że jej jest mnie żal.  Nad ranem trochę wzmocniłem się psychicznie i wyszedłem do pracy kulturalnie się z nią żegnając. Czuje się jak bym patrzył z boku na świat.

  3. Witam,

    Wczoraj żona poinformowała mnie że wyprowadza się za kilka dni (tygodni) wraz z moim dzieckiem (prawie 3lata) w momencie kiedy zaczyna bardziej ciągnąć do taty. Powody to podawane jakieś sytuacje z przed  2 roku lub 3 lat. Nie było między nami super ale ciągnąłem to i starałem się bo chciałem mieć dobry kontakt z dzieckiem. Mam 39 lat. Okazało się że ma już mieszkanie swoje i załatwione przedszkole dla dziecka w zupełnie innej części Krakowa. Żyłem w iluzji w momencie kiedy ona planowała sobie nowe życie przez miesiące lub lata. Wspomniała o mediatorze, nie przemawia do niej sugestia żeby poczekała jeszcze rok lub dwa i żeby chodząc do psychologa dziecko przygotować do rozstania. W wieku 4-5 lat na pewno było by mi łatwej utrzymywać z nim później relacje. Jestem w szoku ale chciałbym dostać praktyczne rady od osób które miały podobna sytuacje a są już po. Dzięki z góry. 

    • Smutny 4
  4. W dniu 25.02.2020 o 13:44, Throgg napisał:

    Budowanie poczucia własnej wartości poprzez wewnętrzną akceptację siebie, to bardzo chwytliwe hasło marketingowe, ale jest z nim taki problem, że ociera się niebezpiecznie o tzw. myślenie magiczne.

     

    Bo jeśli np. ubzduram sobie że potrafię latać i codziennie będę sobie to powtarzał oraz brał tą okoliczność za podstawę swojej wartości, to fakt, że nie skaczę z wieżowca idąc do roboty, nie zmienia faktu, że przecież potrafię latać, co nie?

     

    Analogicznie, jak ktoś będzie budował poczucie swojej własnej wartości poprzez rytuał codziennych mantr i wewnętrznych monologów, a w rzeczywistości toczy życie zapomniany gdzieś na marginesie społeczeństwa, to jest trochę jak z tym lataniem. Twoja wartość istnieje tylko w Twojej głowie.

     

    Są niektórzy, dla których to wystarczy i potrafią funkcjonować na innych zasadach, mając niezachwiane poczucie własnej wartości nie oglądając się na innych, ale trzeba sobie uczciwie przyznać, że to są jednostki zaburzone o osobowości narcystycznej lub hubrystycznej – czyli na dłuższą metę wkurwiające. Nie każdy się taki rodzi, a pomimo to, dzisiejsza idea rozwoju osobistego, jest skrojona właśnie pod tą wąską grupę osób i wciska się ją wszystkim bez wyjątku. I paradoksalnie, to właśnie osoby o ,,normalnej” (w sensie najbardziej zbilansowanej) osobowości, nie potrafiące się odnaleźć w tych założeniach, zaczynają postrzegać siebie jako jednostki zaburzone – czego zresztą dał przykład autor wątku, diagnozując u siebie przeczulicę.

     

    A niestety, żeby zbudować rzeczywiste poczucie własnej wartości, trzeba znaleźć szacunek do swojej osoby również na zewnątrz siebie, w oczach innych ludzi. Dlatego uciekanie od nich, to droga bez celu i coraz większa frustracja, że nie widzi się żadnej poprawy.

    Odniosłeś  się do drugiego punktu mojej wypowiedzi która oderwana od całości nie znaczy nic. Jak doczytasz do końca to zobaczysz że w kolejnych etapach doradzam chłopakowi  określenie i realizacje swoich  celów (w świecie zewnętrznym), Prostymi słowami: "nie możesz zostać prawnikiem przejmując się co myślą o tobie inni kiedy uczysz się w kawiarni. Musisz sobie odpuścić zbytnie przejmowanie się opinią innych (czytaj fobia społeczna z która chłopak miał problem) i zasuwać z nauką przez kilka lat" 

  5. Po pierwsze zostawmy przeszłość czyli rodziców, podstawówkę i gimnazjum.

     

    Po drugie zostawmy to co Cię nie powinno obchodzić czyli to co myślą inni ludzie, czyli fobia społeczna i stres. Mam tu na myśli odpuszczenie sobie przejmowania się innymi ludźmi i zbytniej analizy ich zachowań. Może Ci się wydawać to trudne, wiem bo sam przez to przechodziłem ale uznajmy że nie dbasz obecnie o dobre relacje z ludźmi i wrócisz do tego później zaczynając je budować z innymi od początku. W pracy po prostu skup się tylko na pracy , inni cię nie obchodzą. Spisz wszystko na ewentualne straty. 

     

    Po trzecie zacznijmy od zera masz siebie i tymczasową prace bo jak rozumiem musisz z czegoś żyć. Jak się w niej za bardzo stresujesz to znajdź sobie prace stróża. Najważniejsze to zastanów się co chcesz w życiu osiągnąć kim chcesz być, co chcesz robić, gdzie i z kim. Ustalając to nie kieruj się swoją dotychczasową historią, doświadczeniami i ograniczeniami. Pomyśl że wygrałeś 10 mln na loterii i możesz robić co chcesz. 

     

    Po czwarte jak już będziesz wiedział co chcesz to obmyśl plan i  działaj tak jak by od tego zależało twoje życie. Bo od twojego działania zależy twoje życie i tylko od niego. Nie myśl na razie o dupach i co wydaje ci się że inni o tobie myślą a tak na prawdę nie myślą  tobie tylko o sobie. Ty zrób to samo i zacznij myśleć tylko o sobie aż to osiągnięcia celu. 

     

    Po piąte jak już będziesz robił co kochasz i będziesz obrzydliwie bogaty to pomagaj innym. Inni w przyszłości na Ciebie liczą.

  6. Ja jestem w związku małżeńskim z DDA ale to już długo nie potrwa. Jeszcze siedzę bo mam małe dziecko. Przez lata próbowałem jej pomóc, typu znaleźć pracę, męczyłem żeby się uczyła języków, sam z nią siedziałem godzinami, namawiałem żeby założyła własną firmę (rachunkowość) ona się bała, ja mówiłem że da rade, obwiozłem ją po świecie, nauczyłem pływać, próbowałem tłumaczyć że powinna rozmawiać o uczuciach, mówić co myśli, że jak do rodziców jeździ na weekend  gdzie mieszkało 7 dorosłych osób to  nie musi domu sprzątać tylko może pokaże mi okolice itp itd. Ogólnie myślałem że jest biedna, niedowartościowana i dlatego nie okazuje inicjatywy w związku i uczuć. Latami przytakiwała i nic się nie zmieniało, Jak się urodziło dziecko to było jeszcze gorzej i powiedziałem dość. Przestałem wychodzić z inicjatywą w związku i okazało się że nie ma nic. Sam ze sobą tworzyłem związek. Jak zrozumiała że nie będę już frajerem to ma mnie już daleko gdzieś .  Od 2 lat wszędzie chodzi i wszystkim opowiada głupoty i manipulacje jaki to ja byłem i jestem złym człowiekiem.  Nigdy nie warto inwestować w taki związek bo bokiem wychodzi. Albo laska jest ok i się angażować albo uciekać. Teraz tylko siedzę jak dziecko podrośnie i potem długa. Teraz ja jestem w takim stanie że potrzebuje terapii.

    • Like 2
    • Smutny 1
  7. Witam Serdecznie,

     

    Już trzeci rok  śledzę filmy i audycje Marka, które pomogły mi zrozumieć wiele, ale wiem że jeszcze dużo wiedzy muszę zjeść:)

    Nadal siedzę w toksycznym związku z powodu małego dziecka więc najgorsze/najlepsze jeszcze przede mną.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.