Skocz do zawartości

mackph

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez mackph

  1. Jak to zorganizowałeś, że zostałeś? Przecież nie mogłeś pokazać wszystkiego co na nią masz, żeby się nie wsypać. Z tego co piszesz to Twoja po jakimś czasie się ogarnęła. Sama czy pod wpływem tego co jej pokazałeś. No i zakładam, że musiałeś mieć mocne dowody. Póki co czekam i zbieram dowody. Wprowadziłem dystans, ale bez krzyków czy agresji. Powoli wprowadzam nowe zasady, zauważyłem mnóstwo shit testów które oblewałem jak dziecko we mgle. Oprócz hipoteki mamy wspólny mały kredyt, poczekam aż go spłacimy ze wspólnej kasy i zakładam swoje konto. Tylko jeszcze nie wiem jak do tego podejść - ile przelewać na wspólne konto, jak to ogarnąć praktycznie, ale nad tym myślę. Prócz tego organizuję sobie swoje życie nie informując jej o tym. Śmieszne jest to, że jak pokazałem dystans i z góry na nią patrzę wymieniając tylko informacje związane z dziećmi to nagle zaczęła mnie informować gdzie idzie i jakie ma plany. Panowie: gdzie mogę poczytać o tzw ramie? Tu też mam braki. Stawiałem się zawsze, ale jednak za dużo odpuszczałem i sporo shit-testów oblałem.
  2. Jak można dokumentować alkoholizm, żeby było wiarygodne w sądzie? Wystarczy, że żona pisze, że uwielbia pić czy chwali się, że znowu się nayebała na weekendzie? Czy już konkretnie nagrania wideo z telefonu? Czekam na spotkanie z prawnikiem. Czy dowody na flirt wystarczą czy musi być zdrada fizyczna i ruchańsko? A całowanie? Dzięki @sargon
  3. Sprawdzałem ją już wcześniej. Lokalizacje i takie tam. Jakoś tak sam z siebie, nie ufałem nigdy w 100%. I nic nie zauważyłem nawet prewencyjnie przeglądając droge dom praca ? Ale oczywiście zawsze mogła dać dupy bo to nie sztuka zrobić tak żeby nikt nie wiedział. Nawet w kiblu w pracy czy koło pracy żeby lokalizacja się nie zmieniła. Wódy nie piła nigdy, wino chleje. A że głowy nie ma to po butelce wina idzie spać. Kur#a, dobra jest ta teoria. I podejrzewam, że w 99% prawdziwa. Monitorować, zbierać i czekać na właściwy moment. Żeby dzieci trochę starsze były to zminimalizuję straty. A jak się odkocha w gaszku i ogarnie na jakiś czas to i tak ją wyjebię jak tylko dzieci będą starsze. Jakieś rady jak się uchronić od obłedu? ? Zajebiści jesteście!
  4. Może być bingo! Zabujała się w gachu a że to nie jest zgodne z jej starymi przekonaniami z przeszłości i realnym rozumem to odjebało i mózg się zawiesza. Może dlatego czasami zachowuje się bardzo realnie, ogarnia dom, nawet dzieci a czasami odlatuje. Z jednej strony wymarzony bolec, który jest daleko i nie jest realnym partnerem na długo a z drugiej strony dzieci i nudny mąż zapewniający wygodę i stabilizację. To jeszcze dlaczego taka akcja się pojawia akurat w momencie stresu? Gacha zna od lat. Wspominała, że lubi gościa, ale wiem na 100% że widywali się nie częściej niż co 2 lata i w sumie nawet życzeń na świeta nie było.
  5. Dopuszczam to jak najbardziej. Że zauroczyła się - czy jak to tam zwał - w nowym gachu, ale racjonalny rozum krzyczy, że to głupie. I że jakby nowy gach był zainteresowany to by leciała w podskokach. A nowy gach mieszka daleko, ma ją w dupie, popisze z nudów. Więc pozostaje jej powzdychać, marzyć i pisać. A nóż widelec się zainteresuje. Jak zdradzi a ja zdobędę dowód to szach mat! Gorzej jak zdradzi a ja będę podejrzewał bez dowodu ? Jeszcze jedno pytanie do doświadczonych Samców: jak reagować na to jej pierdo pisanie z gachem? Zakładając, że 2 dzieci w domu i przez balkon nie wyrzucę. Póki co pyta dlaczego tak mało się odzywam. Odpowiedziałem, że wszystko co miałem do powiedzenia już powiedziałem i powtarzanie tego samego nie ma sensu.
  6. Zaczęło się sypać na emigracji. Ja pracowałem i chyba nie zauważyłem, że coś się z żona dzieje. Może jakbym zauważył to bym wcześniej do Polski zabrał. Cholera wie. A potem słyszałem wiele razy, że przeszła psychiczny koszmar a mnie nie było przy niej. Co jest kompletną bzdurą bo byłem codziennie w domu i codziennie z nią rozmawiałem. Głupia racjonalizacja i zrzucanie problemu na męża. Standard. Nie do końca mam na to luz ale staram się racjonalnie podchodzić do tematu. Są takie chwile, że bym kretynkę przez balkon wyrzucił, ale pójdę pobiegać albo na długi spacer i przechodzi ? Tak bardzo się skupiłem na pracy i rodzinie że nie wiem co poza rowerem chciałbym robić ? Wiem, że to głupie, ale takie są fakty. Więc mam teraz zadanie skupić się na sobie i odnaleźć co ja lubię robić. Może góry? Kiedyś napierdzielałem jak głupi. Jestem teraz innym facetem niż byłem kiedyś, więc mam niepowtarzalną okazję odnaleźć się na nowo. Na początek polecane samcze książki. Do tego sport i wymyślić co chciałbym robić dla siebie. W trakcie zbierać dowody. I być ojcem dla dzieci. I w sumie siłą rzeczy czymś więcej bo już do mnie ze wszystkim przychodzą bo wiedzą, że do matki nie ma po co. Trudne to, ale cóż. Nie ja pierwszy nie ostatni. Dlatego zbieram już od jakiegoś czasu. Świadków też zabezpieczam. Ale nie jestem niczego na 100% pewien. Generalnie porąbana akcja!
  7. Jest taka bardzo duża szansa. Ale jaka względnie racjonalna laska, dająca dupę na boku, potrafi się wyłączyć na 10h i słuchać w kółko tej samej godzinnej playlisty. Nie reagując jakoś bardzo na zaczepiania dzieci. Dzieci stwierdziły, że coś się złego z mamą dzieje. To jest hardcore.
  8. Podejrzewałem dokładnie to samo, ale jak widziałem jak się zachowuje i co wygaduje to zmieniałem zdanie. Słuchanie muzyki godzinami gapiąc się w sufit, stany depresyjne, czasami wygadywała tak kompletnie irracjonalne rzeczy, że psychiatra dałby leki na wyciszenie. A potem po jakimś czasie się wyciszyła i zaczęła znowu zachowywać racjonalnie. Zbieram dowody. Kasy nie oddzielałem bo zawsze oszczędzała i nawet teraz nie wydaje nic poza standard. Dlatego to wszystko dziwne bo nie jest takie oczywiste. Na pewno jakoś muszę zareagować. Jakbym 15 lat temu to wiedział... ale bym spierdzielał. ?
  9. Mam za sobą całkowite popracie teściów. I dzieku temu dowiedziałem się o podobnej historii w rodzinie: nadwrażliwość na stres i irracjonalne zachowanie. Szkoda, że nie wiedziałem tego 20 lat temu. Prócz tego to teściowie czekają na znak sygnał, żeby zaatakować ich córkę, ale obawiam się że nic to nie da. Póki co żona pomocy nie chce, uważa że nic jej nie jest. ? Nie można nikomu pomóc na siłę. Zbieram dowody, czekam na konsultację z prawnikiem pod koniec tygodnia. Zaproponowałem żonie wyprowadzkę, a ta ignoruje temat. Co ja chcę? Jakbym miał pewność, że dzieci będą ze mną i pani żona się wyprowadzi to działałbym już teraz i wyciągnął walizki z szafy dla żony. Potencjalne 2 lata walki w sądach o dzieci i kasę to jest piekło dla dzieci i nie chcę im tego robić. Jeszcze nie. A jak dzieci wyfruną to jak najbardziej bardzo dopuszczam sytuację, że każdy sobie pójdzie w swoją stronę. Choćby najmłodsze miało 15 lat. Teraz muszę wymyśleć jak sam siebie wzmocnić, żebym miał wyjebane. Tego jeszcze nie umiem tak jakbym chciał.
  10. Jeszcze ją coś tam kocham. Gdyby nie dzieci to już dawno bym to zakończył. Wyobrażam sobie to zakończyć w taki sposób, że wyprowadza się z domu a ja sobie żyję sam i wychowuję dzieci. Nie mam nic za uszami. Sam swojej kasy na boku nie mam. Dobrze zarabiam, więc mogę odłożyć, ale musiałbym założyć swoje konto. Zachowuje się tak jakby miała problemy z głową i realną oceną rzeczywistości. Nie widzi nic złego w tym co robi. Gachowi tłumaczy, że ja coś odpierdalam. Gach taki sam pierdolnięty jak moja. Staram się podchodzić racjonalnie. Umówiłem się z prawnikiem, żeby merytorycznie sprawdzić jakie mam możliwości. Żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Mogę się spakować dzisiaj i wypierdalać. Co zyskam? Spokój ? Ale zaoram dzieci bo są ze mną bardzo związane. Nie chcę się wyprowadzać bo nie zrobiłem nic nagannego. Żona odpierdala więc dlaczego ja mam się wynosić? ? Gdyby nie dzieci to już by mnie tu nie było. Ale jak pisałem wyżej nie zrobię tego dzieciom. Myślałem, że żona się wyprowadzi. Zobaczymy jak się sytuacja potoczy. Dopuszczam myśl, że żona ma coś z głową. Bo ta zmiana zachowania była nagła i idealnie po zmianie pracy. A ma w rodzinie podobne historie, gdzie stresująca sytuacja wywoływała irracjonalne zachowanie. Niestety nie wiedziałem o tym przed slubem i dowiedziałem się od teściowej niedawno. Póki co mam 99% pewności, że nie dała dupy. Więc teoretycznie dopóki to się nie stanie zawsze jest szansa poskładać ale to druga strona musi chcieć. Póki co jest negacja i nie widzi nic złego bo to kolega. Jak to głowa chora to jestem w stanie pomóc jej się podnieść i poskładać dla dzieci. Zanim się nie zjebało to byłem zadowolony. A jak to nie głowa tylko dupa swędzi to nigdy więcej jej nie zaufam i trzeba będzie mieć wysoką gardę i mądrze rozegrać sytuację. Nie jestem miękki i staram się być racjonalny. Ale twardzielem też nie jestem i ta sytuacja daje mi mocno w głowę. Skurwysyństwo i tyle ? Pisze ostrzej: flitruje, wysyła zdjęcia żeby dostać atencję i zostać pochwalona. typ robi to samo. Ewidentnie lubią ze sobą gadać dużo, ale on póki co nie jest zainteresowany stałym związkiem z nią. Co najwyżej zadupczy, ale że młody ze służb mundurowych to pewnie się zastanowi kilka razy czy nie trafił na jebniętą laskę. I teraz pytanie - co mogę racjonalnie zrobić żeby poczuła? Etam racjonalnej rozmowy i próby dotarcia do głowy mam już za sobą. Teraz co zlewam i nie gadam, tyle ile wymaga tego życie rodzinne. Nic dla niej nie robię. Ignorancja. Mogę założyć sobie swoje konto i na wspólne przelewać tylko na życie a resztę sobie gromadzić. Tak, zrobiłem się statecznym panem, na szczęście bez brzucha. Do tego zajmującym się dziećmi i racjonalnie spokojnym facetem. Dobrze się tak czuję. Atencję innych lasek zawsze miałem, ale olewałem właśnie dlatego, żeby nie robić żonie przykrości. ? Z tego co wiem to dziecko musi mieć 15 lat żeby mogło decydować z kim chce mieszkać. Muszę doczekać aż moje będą w takim wieku, żeby działać ostrzej. Nie zrobię tego dzieciom i nie zostawię dzieci z żoną. Krew z moje krwi a miałbym je zostawić z niestabilnie emocjonalnie laską, która podpija i szuka bolca na boku? Szkoda dzieci. Myślę nad następnymi krokami. Na pewno muszę zrobić coś, żeby się od tego oddzielić emocjonalnie. A póki co niestety są takie dni, że mam w dupie a są takie dni, że dostaję w łeb. Dzięki Bracia!
  11. Na dzieci nie drę. Powiedziałem żonie, że jak nie przestanie pisać to się może wyprowadzić a wiem, że ta pisze w tajemnicy. Dziecinada, ale tak to wygląda. Teraz nie wiem jak to wszystko poukładać. Dupa i tyle.
  12. Na trzeźwego mają takie normalne gadki o życiu pracy i takie pierdolenie o głupotach. I wtedy typ bardziej pisze. Po pijaku zaczyna się ostrzej z tym, że to moja żona pisze a on raczej wie, że wypiła i minimalnie odpisuje.
  13. To co robić? Drzeć ryja codziennie? Za bardzo mi się spodobało w roli ojca. Do tego praca i chyba odstawiłem całe hobby poza rowerem. Ostatnio zacząłem na basen więcej chodzić i na saunę. Odnowiłem kontakty ze znajomymi i rodziną. Wychodzę z domu kilka razy w tygodniu. Moja ma na to wyjebane, chyba nawet jej pasuje, że mnie nie ma. Wygodnie jej w tym.
  14. Teraz pytanie co zrobić. Zabezpieczać dowody na przyszłość to jasne. Olać ją, żyć pod jednym dachem ale mając swoje życie? Komunikować się tylko służbowo w kwestiach dzieci? Mamy wspólne konto, odkładała, oszczędzała więc działało to przez lata. Mogę odciąć teraz. Skoro ona mnie olewa i nie szanuje to mogę założyć sobie swoje konto a na wspólne wpłacać tylko na życie. Ale czy teraz realnie to coś da? Muszę sam siebie zmienić, tylko jak to zrobić szybko. I co zrobić żeby nie dostać w łeb tą cała sytuacją i mieć to w dupie? Czytam!
  15. U teściów podobne akcje odpierdalał teść. Potrafił maksymalnie zaangażować się w życie innych ludzi olewając żonę i dzieci. Ale nie pił nic. Po latach zmądrzał i więcej się angażował w życie rodziny. Do tej pory są razem, ale teściowa dostała od niego w dupę psychicznie. Nie odpuszczałem gdy zaczęła pisać i gachem i robiłem ostre awantury. Nic to nie dało. Żona jest wybitnie uparta i jak nie widzi swojego błędu to prędzej sama siebie skrzywdzi niż przyzna rację. Jak ją złapałem na kłamstwie to obraca w żart albo odsuwa od siebie fakty. Kiedyś odpuściłem za dużo razy i pewnie oblałem w cholerę shittestów. To teraz się mści. Nawet się nie zorientowałem, że zjebałem.
  16. Drodzy Bracia, Pozwólcie podzielić się moją historią. Historią o tym jak dużo rzeczy można spierdolić nie mając odpowiedniej samczej wiedzy i doświadczenia. :-) Ale co się stało to się nie odstanie a może ktoś skorzysta z doświadczenia. Jestem z moją obecną żoną chyba ze 20 lat. W LO sporo imprezowałem, miałem kilka dziewczyn raz dłużej raz krócej. Było spoko. Na imprezie poznałem moją obecną żonę i jakoś tak dobrze mi z nią było że zostaliśmy razem. Na studiach mieszkaliśmy razem, imprezowaliśmy raz z jej ludźmi ze studiów raz z moimi. Wspomagała mnie na studiach jak u mnie było słabo z kasą, zrobiliśmy wspólny budżet i za niego żyliśmy, gdzie ona dokładała więcej bo miała więcej. Generalnie jak zawsze na początku wydawała się pozytywną laską. Pierdolnięcie przyszło dużo później :-) Pod koniec studiów zaczęła mieć parcie na dziecko i to był w sumie jeden i pierwszy negatywny znak. Ja stanowczo odmówiłem, mówiąc, że studia są od studiowania, nauki i zabawy a na dzieci może będzie pora później. W trakcie ostatnich lat studiów żona w międzyczasie na wakacje była za granicą zarabiać (kupiliśmy za to nasz pierwszy samochód). Jako, że zawsze chciałem mieć swoją rodzinę i swoje dzieci (wiem wiem!) to mając rozsądną pracę po studiach zgodziłem się na dziecko. Najpierw nie wiedziałem co to będzie, ale jak dziecko się urodziło to byłem bardzo zadowolony. I bardzo mi odpowiadała rola ojca. Fajnie tak wychować człowieka swojego. Żona po kilku miesiącach wróciła do pracy, dziecko w żłobku. Potem wpadliśmy na imprezie i był dzidziuś nr 2. W sumie lekki szok, że to już 2 sztuki, ale krew z moje krwi więc byłem zadowolony. Żona wróciła do pracy i zajmowaliśmy się dziećmi wspólnie. Kupiliśmy mieszkanie w kredycie, bez jakiegoś bizancjum. Żona oszczędna, składała kasę na wakacje czy meble. Chciałem nowy TV to kupowałem, chciałem samochód to zbieraliśmy. Jakoś tak partnersko było. I do tej pory historia jest generalnie pozytywna (uświadomcie mi proszę co zjebałem). :-) W pewnym momencie na fali emigracji z Polski pojawiły się pomysły żeby też gdzieś wyjechać. Ja średnio chciałem jechać, ale w sumie byłem ciekaw świata i że w sumie raj na tym zachodzie to jedziemy. Żona podobnie, nie miała jakiegoś parcia, ale jakoś tak wyszło, że zacząłem szukać pracy na zachodzie. Znalazłem robotę (tutaj IT), wziąłem żonę, 2 dzieci i pojechaliśmy. Rok było ok, dzieci w przedszkolach, żona ogarniała dom i szukała pracy. Oszczędnie żyliśmy, było ok poza tym, że emigracja zaczęła mi się nie podobać. Żona znalazła pracę i zderzyła się z nietolerancją, trochę dyskryminacją, dostała w pysk emigracją i załamała się psychicznie. I zaczął się koszmar. Zaczęła pić, imprezować, olewać mnie i dzieci. Potem znowu obsesyjnie być zazdrosna (dobrze w łóżku wygadzała). Widać było, że głowa siadła i jakieś zaburzenia ma. A wszystko wyszło w sytuacji stresowej. Wkurwiłem się, znalazłem pracę w Polsce i powiedziałem, że wracamy do domu. Wróciliśmy, dzieci poszły do szkoły w PL a żona po kilku miesiącach irracjonalnych akcji się uspokoiła. Wspominała, że coś się jej z głową podziało. Oczywiście ja byłem współwinny w jej oczach, co kwitowałem tekstem, że chyba zgłupiała. Wysłałem na terapię, ale zrezygnowała po kilku razach. Poszła do pracy w Polsce i na kilka lat był względny spokój poza tym, że raz na 2 tyg jak piła to nie miała stop i upijała się i zasypiała. Praca, szkoła dzieci, wakacje. Żyliśmy spokojnie, odkładaliśmy na remont, wakacje, etc. Dzieci maksymalnie związane emocjonalnie ze mną. Mamę kochają, ale jak coś chcą to tata. W międzyczasie miałem małe problemy zdrowotne, operację, ale na szczęście wszystko jest ok. Ale już to mogło mnie osłabić w jej oczach. Zarabiam 3x żona, więc kasa się zgadza. Kilka miesięcy temu nastąpiło drugie pierdolnięcie. Żona zmieniła pracę na dużo bardziej stresującą i nagle jakby zgłupiała. Po pracy co 2-3 dzień wino na głowę i spać. Potem poszła na siłownię i ograniczyła picie do weekendu. Tak czy siak była często nieobecna. A najgorsze dopiero miało nadejść. Odnowiła znajomość z jakimś starym kolegą. Znają się z ziomkiem od 10 lat, gadali ze sobą raz na rok, życzenia świąteczne, raz na rok pili browara jak akurat był w naszym mieście. Typ mieszka daleko kilkaset km od nas. Myślałem, że sobie popisze z typem jak zwykle kilka razy i zleje, ale niestety nie. Codziennie napierdalała z typem pisząc przez komórkę. Potem kilka dni przerwy i znowu. Po pijaku i na trzeźwego. A ze mną praktycznie przestała gadać. Dziećmi też się średnio zajmuje, a to już młodsze nastolatki i potrzebują uwagi matki. Tyle ile musi na odpierdol. Więc dzieci standardowo do mnie po wszystko. A ja jestem na takim etapie życiowym, że bym sobie chciał spokojnie żyć z dziećmi i kobietą stabilną emocjonalnie :-) Zrobiłem kilka awantur o tego typa. To standardowo, że jej przyjaciel i mu pomaga i że jestem zaborczy. Miesza się w zeznaniach. Potem pisze, że bardzo go lubi. Wygląda mi na to, że leci na "kolegę", ale wie, że typ ma ją w dupie bo obraca młodsze laski a pisze se z nią z nudów. Do tego typ wie, że coś ma z głową teraz i za dużo pije. Tak więc typ co najwyżej może puknąć moją żonę jakby przez przypadek był w okolicy. Ona jak owca w niego wpatrzona. Realnie wie, że nie ma szans z nim, ale zaczepia go na komunikatorach codziennie. Typ jak ma czas to z nią pisze. Wkurwia mnie to, zjebałem ją i mówię, że jak nie przestanie pisać z typem to niech się wyprowadzi. To unika tematu i pisze w tajemnicy a ja jakoś tam zawsze wyczaję albo podejrzewam. Niektóre rzeczy już się po prostu wie po tylu latach razem. Z tego co wiem nie zdradziła mnie (jeszcze) ale podejrzewam, że bardzo swędzi i do tego nie doszło tylko dlatego, że typ traktuje ją jak lekko jebniętą, ale lubi sobie z nią popisać dla zabicia czasu. Nie mam ochoty się wyprowadzać bo po pierwsze to też moje mieszkanie, po drugie nie zostawię dzieci samych. Dzieci potrzebują wsparcia w szkole a ta ma wyjebane i robi minimum. Poza tym dzieci są bardzo ze mną związane emocjonalnie. Nie wyjebię jej z domu na siłę bo policja i akcje. Poza tym już kiedyś podobną akcję w mózgu miała i przeszło. Ale czy teraz przejdzie? Nie mam gwarancji. A nawet jak przejdzie to ch&j z tym, za kilka lat może znowu jebnąć. Reasumując: 2 dzieci bardziej związanych ze mną niż z żoną, na 99% brak zdrady fizycznej ale zdrada emocjonalna, jakieś problemy psychiczne, przyjaciel na którego żona leci i cholera wie co z tego będzie, ja wkurwiony całą tą sytuacją. Przyjaciel - póki co żoną niezainteresowany bo ma młodsze, dostępne i stabilne. Ja - finansowo i intelektualnie dużo lepiej niż przyjaciel, ale przyjaciel to mięśniak a ja nie i typ trochę olewacz i taki trochę bad boy, który ma wokół siebie wianuszek lasek więc jest szansa, że moja łyknęła przynętę jak głupia kretynka. Poza tym mam ciągle duże wątpliwości, że z głową nie jest dobrze. Samo porównywanie się z typem jest chujowe bo znam swoją wartość i wkurwia mnie to wszystko. Porady? Merytoryczna krytyka? Żarciki? :-) Czołem!
  17. mackph

    Cześć wszystkim!

    Muszę dużo w sobie zmienić. Bardzo dużo. Zresztą już widzę, że są skutki w moim małżeństwie.
  18. Dzień dobry, chciałbym się przywitać jako nowy w Loży. Skąd tu? Czytałem "Stosunkowo dobry" Marka, teraz Kobietopedia i tak tu trafiłem :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.