Skocz do zawartości

Rafał80

Użytkownik
  • Postów

    62
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rafał80

  1. Zawsze lubiłem rozmowy z kobietami. W czasie małżeństwa przerobiłem 2 koleżanki w ten sposób. Moja zona o tym wiedziała, że lubię sobie pogadać z koleżanką. Tyle, że to było odpowiednio 13 i 11 lat temu. Byłem jeszcze przed 30tka. Jedna była z pracy i akurat jej się związek rozsypał, potrzebowała się wygadać (miesiąc to trwało) , druga to sąsiadka z naprzeciwka, a rozmówki przed blokiem jak siedziałem z synem w piaskownicy popołudniami, ona była tam z córka. Od słowa do słowa po paru rozmowach wyszło, że zaczęla mi się zwierzać, a że była pół roku po rozwodzie (wiedzieliśmy z żoną) to było o czym. To jednak też trwało dość krótko, bo może max 1,5 miesiąca. Mam coś w sobie z tzw. "wolnego słuchacza", przy tym jestem gaduła. To sprawia, zawsze sprawiało, że z kobietami miałem bdb kontakty ale wyłącznie na płaszczyznie czysto towarzyskiej. Z kuzynka sytuacja pomimo, że podobna do 2 powyżej wymienionych jednak mnie już przerosła, bo trwa za długo. A jaki miałem cel? Żaden, nie miałem celu. Była, jest i będzie z rodziny osoba, znamy się 15 lat.
  2. Twoja opinia jest najbardziej zbliżona do mojej. A w zasadzie to wręcz chyba nawet identyczna. Twoi przedmówcy pisali o seksie itp. - mi nie zależało, nie zależy - bo gdyby tak było już bym coś w tym temacie działał, wszak do jasnej cholery ile można gadać dążąc do seksu. Jej również na tym nie zależy -z tego samego powodu. to kosztuje do 300zł u naprawdę ładnej 24 latki. Rok, z małymi przerwami w tym gównie siedzę. Który napalony facet by tyle wytrzymał? Poza tym sorry, ona ma 38 lat, a moja żona 37. Gdybym chciał poruchać na boku szukałbym z 15 lat młodszej, no chociaż 10. Tutaj nie ma nawet JAK poruchac z czysto logistycznego punktu widzenia - 3ka dzieci, w tym 2 w domu (najstarszy jest dopiero w 3 klasie, reszta w domu), mąż co wpada o różnych porach do domu, brak jej prawa jazdy, by gdzieś dojechać i brak moich chęci do knucia intryg i robienia strategii by poruchać babę starszą od własnej zony. Sorry ale naprawdę się mylisz. Również ciekawa i cenna opinia! Bardzo dziękuję zań.
  3. Ja wiem jak to wygląda i nic się nie plączę. Napisałem w pierwszy poście, że się angażuję w to zbyt mocno, niż sytuacja wymaga ( a nie wymaga) dlatego postanowiłem to zakończyć. Napisałem też, o faktach - że do niczego nie doszło, że nawet rozmów nie było na żadne "zakazane tematy". Nie mam zatem kompletnie nic na sumieniu, a przed żoną częstotliwość rozmów ukrywam WYŁĄCZNIE i PARADOKSALNIE dlatego, że mogłaby mi w to nie uwierzyć, że rok z kimś gadam 3 x w tygodniu i gadamy tylko "o dupie maryni". W tym stanie rzeczy, gdyby to się miało wydać, to już bym wolał stuknąć tę kuzynkę, bo reakcja żony byłaby taka sama.
  4. Mam wrażenie , że źle opisałem sytuację skoro nazywasz moją relację z kuzynką emocjonalnym związkiem. Przez ten rok nie było nigdy: 1) mówieniem/pisaniem do siebie tekstów typu " rybko, misiu, słoneczko itp, etc" tylko normalnie po imieniu " cześć Karolina, Cześć Rafał" 2) nie było żadnych podtekstów erotycznych w obie strony 3) żadnych propozycji 4) żadnych cielesnych spraw, żadnych buziaków, macanek. Jak poszedłem na kawę pod nieobecność jej męża to podaliśmy sobie rękę na przywitanie, usiedliśmy w kuchni, zaparzyła kawę, dala ciastka, usiadła, 30 min gadki i wyszedłem. Czy naprawdę to jest opis kogoś, kto oszukuje żonę w takim sensie jak to napisałeś?
  5. Moja żona wie o moich kontaktach z kuzynką, o czym już pisałem. Wie jednak o 1/10 tychże. Nieraz rozmawiałem z zoną, że jak XXX dzwoni do mnie to 30minut w plecy ale nie mam sumienia jej przerwać. Aż do tego stopnia nie robiłem z tego tajemnicy u siebie w domu. u niej natomiast jest PEŁNA tajemnica przed mężem.
  6. a dlaczego? Po roku rozmów chyba każdy by się w taki czy inny sposób zaangażował w relację. W końcu ja jestem facetem, a ona kobietą, oboje hetero więc co w tym dziwnego? Dlatego właśnie muszę skończyć sprawę. podaj jakiś przykład ja miałaby to wykorzystać...Nie bardzo rozumiem. Dąże do tego, że chcę powiedzieć szczerze, że to w takiej formie dalej nie ma sensu i jest niebezpieczne (dla mnie). Należę do ludzi, którzy komunikują wprost swoje problemy i wątpliwości. Nie mam zamiaru ucinać kontaktu bez przyczyny, bo on nie trwał tydzień, a rok. Pytania pojawią się zatem góra po 2 dniach.
  7. Miałem i nadal właściwie mam plan, by do niej w przyszłym tygodniu zadzwonić i szczerze powiedzieć, że wydaje mi się, że powinniśmy ograniczyć kontakty, bo odczuwam, że w pewnym stopniu się w angażuję, a jak wiadomo to ślepy zaułek. Mam tylko pewien dylemat w związku z tym: jak powiem to jej oficjalnie, to może zareagować tekstem typu "no co ty, przecież to tylko rozmowy, jak w ogóle możesz tak do tego podchodzić?" Czyli klasycznie wywinie kota ogonem, a ja wyjdę na kompletnego kretyna.
  8. Sęk w tym, że nie zaniedbuję ani syna ani żony. Z synem jestem 2 razy w tygodniu na koszykówce, tenisie, w niedziele spędzamy czas na spacerach, rowerach w lecie itp. Z żoną relacje również mam wyśmienite, począwszy od rozmów, na seksie skończywszy. Niczego nie szukam na zewnatrz. Owszem, relację z kuzynkę traktuję jako delikatny flirt, co było z początku dla mnie nieco ekscytujące ale już mi ta ekscytacja minęła i zmieniła się w poirytowanie.
  9. Nie zaprzeczę ale tylko po części. Pierwsze ALE: Gdybym był singlem, zapewne nie byłoby ani tego posta ani wątpliwości w mojej głowie. Puknąłbym. W tej sytuacji hamuje mnie bardziej fakt MOJEGO związku małżeńskiego i wierności mojej żonie, która mnie nigdy nie oszukała ani ja jej. Drugie ALE: To osoba z rodziny. A to już kompletnie rozwala system. Sorry ale gdybym puknął kuzynkę żony sam na siebie bym patrzeć nie mógł.
  10. Żadnego gnoju ona nie jest w stanie mi zrobić, bo na tę okoliczność mam kilka screenów z jej "niecodziennych" smsów-, na których m.in. narzeka na męża i pyta czy może choć na chwilę zadzwonić bo potrzebuje rozmowy. Nie zamierzam z tym nic robić ale wrodzona przezorność nakazała mi to zarchiwizować. Co prawda sama (według jej relacji) kasuje od razu listę połączeń po rozmowie ze mną, a smsów ode mnie nie ma innych, niż "cześć, co u was?" . Szczerze? Sam zdaję sobie sprawę, że wdupiłem, bo: 1) ona jest baaardzo w moim typie zarówno urody jaki charakteru, 2) od 15 lat nie miałem takich nazwijmy to "szczenięcych zalotów" z kobietą i mnie to napędzało przez ten cały czas. Niestety przyszło wreszcie otrzeźwienie i wiem, że muszę już spieprzać, póki to jest tylko na takim etapie i można to jeszcze w miarę łatwo zdusić. Sęk w tym, że piszę o sobie i za siebie. Nie wiem co będzie z nią i w jej głowie jak to utnę chirurgicznym cięciem.
  11. Witajcie, sprawa jest dość dziwna, choć po mojej wstępnej lekturze internetu na pewno nie odosobniona. Otóż chodzi o kuzynkę mojej małżonki, z którą od ponad roku mam ponad normatywnie częste i zażyłe kontakty (telefoniczne). Jako, że sprawa już od pewnego czasu zaczyna mnie delikatnie irytować i może nawet męczyć, a jednocześnie chyba się w to lekko zaangażowałem emocjonalnie szukam pomocy w formie trzeźwej, obiektywnej porady na zewnątrz- czyli tutaj. Tak pokrótce rys historyczno-sytuacyjny: Ja mam 40 lat, z żoną od 15 po ślubie, mamy syna 14 lat. Kuzynka żony 38 lat, 10 lat po ślubie i trójka dzieci z mężem (najmłodsze ma niecały rok, najstarsze 9). Mąż kuzynki ma 50 lat (info istotne z p-ktu widzenia tematu) Znamy się od początku, czyli 15 lat. Nasze kontakty były/są dość częste - albo oni (ona, mąż i dzieciaki) przyjeżdżają do nas w odwiedziny, albo my do nich. Stosunki super, żadnych zgrzytów czy to na linii ja/on czy ja/jej mąż itd. Jeździliśmy nawet na wakacje wspólnie. Ja pracuję, moja żona pracuje, Kuzynka nie pracuje (typowa kura domowa w tej chwili przy 3ce dzieci), jej mąz pracuje. To do meritum; Zawsze dobrze mi się z nią rozmawiało - czy to oficjalnie przy stole, czy to gdzieś na boku w czasie imprezy w mniejszym gronie. Jest w moim przekonaniu bardzo podobna z charakteru i historii życiowej do mnie - pierwszy partner został jej mężem, podobnie jak u mnie moja żona była pierwszą dziewczyną. Podobne pochodzenie, z tzw. dobrego domu, żadnych balang z białym proszkiem w tle, czy dyskotek tylko raczej typy moli książkowych, po dobrych szkołach i z ambicjami. No niestety - zawsze chciała 3kę dzieci, więc ma, to i swoje ambicje musiała schować w kieszeń - nie ma szans na karierę już, zwłaszcza, że mąż biznesmen przynosi na miesiąc 8 razy tyle, co by sama mogła zarobić więc i po co? No i tak od pewnego czasu, będzie to już z rok albo ciut ponad mam z nią kontakt telefoniczny, o którym wiemy tylko my. Umówione są godziny kontaktów, tylko w dni powszednie, jej mąż nie może się dowiedzieć, moja żona niby też nie aczkolwiek "przemycam" żonie od czasu do czasu informacje, że kuzynka do mnie dzwoniła, bo miała chyba chandrę i potrzebowała sobie pogadać. Moja żona ją zna na wylot (tak jej się wydaje) więc macha na to ręką na zasadzie "żadne to dla mnie zagrożenie, gadajcie sobie". Niestety żona wie tylko o 1/10 moich kontaktów telefoniczno-smsowych z kuzynką, a o treści też tylko może z 10%. I tu już bez owijania przechodzimy do prawdziwego sedna: Otóż DO NICZEGO NIE DOSZŁO , żadnych świństw przez telefon nie ma. Rozmawiamy w zasadzie o wszystkim, o jej układach z mężem, z jej siostrą, ze szwagierką. Mówi, że tylko mi ufa i jako jedyny jestem dla niej wiarygodnym i zaufanym słuchaczem, traktuje mnie jak przyjaciela co już samo w sobie jest dla mnie dziwne zważywszy na relację rodzinną. Siedzi w domu non stop sama z dziećmi, mąż poza domem od 7-20 codziennie z małymi przerwami na wpadnięcie po dokumenty czy obiad. W ciągu ostatniego roku byłem u niej 2 razy na kawie pod nieobecność męża, przy małych dzieciach - ŻADNYCH akcji, nic kompletnie tylko kawa i szczera rozmowa. Wszedł na to mąż, bardzo zdziwiony ale jako, że gość z klasą to się przywitał, dołączył do kawy. Kilka miesięcy później, jako, że byłem w pobliżu zaproponowałem, że odwiedzę ale tym razem wyraźnie napisałem, że ma poinformować męża pod jego nieobecność, że wpadnę na kawę, by uniknąć sytuacji z poprzedniej wizyty. Odpisała, że nie będzie go informować bo nie jest ubezwłasnowolniona. Przyjechałem, siedziałem tradycyjnie na rozmowie z 30min, wychodzę i wchodzę na męża!!! Nadal facet trzymał fason, cofnąłem się, wytłumaczyłem, że byłem obok w markecie i stwierdziłem, że wpadnę bez zapowiedzi (wziąłem winę na siebie). Spoko, nic się nie stało, poklepał po plecach, wypiliśmy drugą kawę i poszedłem. Od tamtego czasu, a było to w listopadzie zaczynam się czuć dziwnie i to mocno. Ona do mnie pisze lub dzwoni minimum z 3 razy w tygodniu (wie keidy wracam z pracy, mam godzinę drogi do domu). Rozmowy potrafią trwać 30-45min. Przeważnie rozmawiamy o niej, w jakimś stopniu ustaliliśmy już, że pomagam jej psychicznie bo ma kłopoty z samooceną i totalny brak ludzi wokół, każdy dzień wygląda tak samo. No ale niestety zaczyna do mnie docierać, że jestem po prostu zwykłym frajerem. Do tej pory ten stan rzeczy był nieco przyćmiony faktem, że to osoba z rodziny i nie traktowałem jej jak obcej baby, bo zwyczajnie obcą bym spławił po 3 takiej rozmowie. Jest jeszcze coś - czuję, że zaczynam się w to angażować emocjonalnie i boję się, że ona też lub co gorsza już jest zaangażowana, a coraz to nowe tematy do rozmów są zwykłym pretekstem do rozmowy. Jak była w ostatniej ciąży to w jednej z rozmów wypowiedziała znamienne dla mnie słowa przy okazji rozmów o charakterze pracy jej męża i dużej ilości kobiet wokół niego : " gdybym chciała to też mogłabym się teraz z kimś przespać, przecież jestem już w 3 m-cu w ciąży i w drugą nie zajdę" To zdanie mnie kompletnie wybiło z rytmu na kilka dni, dosłownie zamurowało mnie. Do dziś nie wiem czy była to propozycja dla mnie? Nie wiem jak z tego wyjść z twarzą, bo jak już wspomniałem to rodzina i bądź co bądź trzeba będzie się widywać na różnych okazjach + widujemy się regularnie w naszym gronie 2+2. Czy ktoś z was jest w stanie zrozumieć jej tok myślenia? Spytam wprost - chodzi jej o romans/łóżko tylko nie ma śmiałości sama nic zainicjować (ja też jestem bierny w tej materii) czy naprawdę okrada mnie z czasu nie dając nic w zamian?
  12. Witajcie, mam na imię Rafał i trafiłem na to forum poszukując odpowiedzi na nurtujące mnie pytania w aspekcie damsko-męskim ? Mam nadzieję, że zagoszczę tu na dłużej, bo wstępna lektura niektórych wątków pozytywnie mnie nastraja do tego miejsca ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.