Skocz do zawartości

Helios

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Helios

  1. No cóż, na chwile obecną cisza. Ostatnio pisałem do niej jak się czuje i czy wszystko okej itd To powiedziała, ze mam nie pisać do niej bo zadzwoni na policje o nękanie czy zagroziła sądem, o ograniczenie kontaktów z nią i z jej rodziną. Nic, czekamy na rozwój sytuacji. Wiecie, jak to powiedział mój znajomy 50 latek "ja to bym się cieszył na twoim miejscu. Chcą mieć same "problem" na głowie, to niech Sobie je mają a Ty ciesz się życiem. Nie pchaj się na siłe gdzie Cie nie chcą. Dziecka Ci nie zabiorą a jedynie będziesz miał ograniczenia ze względu na to, że u matki będzie dziecko. A dziecko i tak Cie znajdzie i tak. Zresztą im bliżej porodu tym same zaczną bardziej główkować co i jak i przyjdą do Ciebie, więc Ty zlej to. Cierpliwie czekaj na rozwój sytuacji wykazując zainteresowanie i tyle. A co do alimentów to ile Ci da sąd... 400zł? I tak z pod stołu będziesz miał płacone, jeszcze chcesz mieszkanie wynająć to już wgl." Ma racje, nie powiem że nie.. ale nie w tym sęk, sęk w tym że cała ta sytuacja jest jakaś pogmatwana.
  2. No, ale zarobki nie idą tylko ode mnie, również od matki dziecka. A przynajmniej miało tak być. Gdzie ona zarabiała 2500. Nie zmienia to faktu, że zgadzam się z wami to na pewno. Nie mniej poszukuje tu jakiegoś wsparcia, jak się kierować, jakie ruchy wykonywać itd
  3. Zgadza się, mam 3200 + za kazdą dodatkową godzine 20 pln/netto. Tylko, że mam 2000zł na umowie a reszta idzie z pod stołu, ale zawsze mogę to zmienić (na papierze)
  4. No i tu się mylisz. Nie było by takiej sytuacji, ponieważ widzę co się dzieje i nie mogę pozwolić Sobie na to. Musiałbym się postawić czy też żądać zadośćuczynienia dla samego szacunku do Siebie. Jeżeli by tego nie zrobiła to kij z nią, najważniejsze ze mówię swoje i koniec kropka. Nie interesuje mnie jej reakcja. Bo i tak jestem nastawiony na jedno. Alimenty i utrudniony tryb życia/widzenia z dzieckiem. I nie bronie jej, mówiąc, że matka nią może manipulować, tylko po prostu wiem jak jest - mianowicie, że słucha się jej i tyle. Dam Ci prosty przykład. Były walentynki 14 luty (to piątek), mieliśmy iść tego dnia do moich znajomych usiąść Sobie kulturalnie a wspólną kolację zorganizować na weekend. (bo ona w piątek pracowała, więc by sił nie miała na takie kolacje itd). Dzień wcześniej mówiła mamie, że wychodzi ze mną jutro, mama że ok. Przyszedł piątek i mama do niej pisze (screeny mi wysyłała) "hej, co robisz wieczorem?" ; -"Noo, idę z (imię) do jego znajomych, mówiłam Ci wczoraj" ; -"No okej. Bo ja chciałam wyjść z (imię męża)" ; -"no to spoko chyba" ; -"No, ale trzeba by się zająć dziećmi" No tak właśnie nie poszła. Na zapytanie, co jak byśmy mieszkali razem i byśmy mieli wspólną kolacje zarezerwowaną czy wgl wieczór i była by taka sama sytuacja jak teraz? odp. Nie wiem. Ręce mi opadły i poszedłem w pi*du. Po czym, później chciała o tym porozmawiać. Wystarczyła by odpowiedź: zależy od sytuacji, ale wolałabym pójść z Tobą w końcu (tego typu). No dlatego, sądownie ustalić alimenty... 2k netto na umowie, drugie tyle z pod stołu. Chcę sam inwestować w dziecko, a nie w nią. Nie wiem co będzie, póki co zachowuje spokój i edukuje się w kwestii prawnych i nie tylko... trzeba kuć zbroje i wstawać z kolan... Mam zamiar powiedzieć jej po narodzinach, że albo się wyprowadzamy i normujemy wszystko i działamy normalnie tak jak ma to wyglądać, albo alimenty i się zgadzam na to (co prawda, tak jak wyżej pisałem, 2k netto na umowie i ciach) Ile mogę w tedy zażądać alimentów, 500zł? Zostaje mi 1000zł (po odciągnięciu czynszu) To muszę podzielić to na mnie i na dziecko. A wiadomo, sam inwestując w dziecko nie będę przykuwał uwagi na pieniądz. Oczywiście, że mam stałą pracę. Umowa o prace, pełen etat wszystko. Chodziło mi o drugą pracę, ze względu na pandemie jaka panuje w Polsce i tak się składa, że moja branża jest na chwile obecną wyłączona gdyż odgórnie rząd zamknął te placówki (i nie mam na myśli tu gastronomi, czy centra handlowe itd) Po prostu by móc Sobie dorobić bo mam więcej czasu wolnego, więc takie 1/2 etatu ni zrobi mi różnicy a wpadnie dodatkowy pieniądz. Mówisz, aby już TERAZ wytaczał sprawę czy dopiero jak się urodzi? Teraz mija się chyba z celem, bo dziecko się nie urodziło jeszcze i nie wiem jak by to wyglądało w sądzie... Sprawa jest w toku, nic innego mi nie pozostaje... Nie wiem jak się odnieść do końcówki, bo takie same myśli mnie przechodziły zwłaszcza, że to ja słyszałem od początku "dziecko to nie zabawka uświadom to Sobie". Ręce opadają. A no to twój czytałem, zastanawiałem się czy moja nie ma przypadkiem bordeline... ale to ja Sobie mogę stwierdzać.
  5. Tak tak, bez wózka ja wiem, mój błąd. No dopiero się zagłębiam w tym wszystkim, jest jeszcze pół roku co prawda, ale staram się ogarnąć wszystko w głowie i informacje, ale jest dużo tego, nie wszystko jest też potrzebne, a nikt mi nie pomaga...zostałem z tym sam po prostu.
  6. @Lalka Wyprawkę masz na myśli tylko: ciuszki, wózek, łóżeczko, buteleczki, kosmetyka dziecięca, pieluchy? Dobra, bez lekarza. No okej, tylko teraz tak. Moja kobita ze mną nie współpracuje, sama kupuje rzeczy bez konsultacji i ja mam osobno kupować i kij kogo tam obchodzi co i jak. Totalna dezorganizacja pracy, tylko dlatego ze stwierdziła, że nie chce ze mną już być...
  7. Ale to wiesz, mądry polak po fakcie. Skąd miałem wiedzieć, że taki cyrk się odwali? Jak by każdy facet był choć lekko w jakimś stopniu jasnowidzem to by każdy z nas (a przynajmniej 90%) miał normalne kobiety, lub do końca zycia był sam bo by trafiał na takie porąbane. Dodam ciekawostkę, że podejrzewam ją o jakieś problemy psychiczne... ale nie jest to pewne. Możliwe, że ta kwarantanna dobiła ją i wpadła w depresje (nie chce jej bronić, czy wgl mieć jakąś nadzieje, na pozytywny rozwój sytuacji), ale biorę ten aspekt do głowy. Ona jest mocno przewrażliwiona na punkcie wirusa, jej matka zresztą też. Jedna z drugą się nakręcają. Druga sprawa właśnie, że ona jest uzależniona od matki. Najlepszym rozwiązaniem było by ją usunąć z obiegu koło rodzinnego (mam na myśli mnie i moją). Bo póki ona jest, to zawsze będzie tak jak będzie... zmieni to się prawdopodobnie dopiero gdy moja dostanie solidnego kopa w dupę od życia. Ale czy tak będzie i kiedy? Nie wiadomo, możliwe że wgl. Choć każdy krzyczy, ratuj ją z tego toksycznego domu..ale to trzeba gdzieś tam samemu chcieć Nastawiam się na alimenty i tyle... @fikakowo a kojarzysz jakieś tematy związane z tym odbijaniem w ciąży?
  8. Zależy co masz na myśli, całą sytuacje czy którąś z moich kwestii, czy jej zachowanie czy wtf
  9. Nie mogę się czuć dotknięty, stała się taka a nie inna sytuacja. Ludzie tu krytykują w taki hmm ojcowski sposób? Ale z poradą a nie hejtem. Tak, przed bobo to bywałem, ale to tak luźne tematy przeglądałem.
  10. Zależy co masz na myśli. Przeglądałem kilka tematów, które mnie zaciekawiły. Kiedyś tu bywałem, ale się nie udzielałem - brak konta.
  11. Człowieka emocje poniosły i tyle. To tak jak by Ciebie nigdy nie poniosły i nie mówię tego w jakiś chamski sposób bo nie to mam na myśli. Każdy jest człowiekiem i każdy może się unieść, czy ma racje czy nie. Należy przeprosić i zrozumieć to.
  12. Jej matki z nowym facetem. No zrobić zrobię, ale to i tak jak mówiłem... na 99% moje dziecko. Zgadzają się tygodnie, choć to się liczy i tak od ostatniej miesiączki, więc to tak pi razy oko się liczy.
  13. Liczę na to, bo w jakimś stopniu miało to wpływ na to wszystko co się odwaliło. Bo możliwość jest taka, że jak by nie było wirusa to byśmy normalnie spędzali czas i budowali tą więź, albo po prostu by się odwaliło to samo ale po czasie. Można gdybać, chciałbym chociaż dostać jakieś wyjaśnienia (jeżeli są one realne) i kij ustalić plan działania normalny a nie, po omacku wszystko. Z jednej strony na to liczę, z drugiej nie chce się napalać... bo to nie zdrowe. Przez ostatnie 2 miesiące w samych nerwach żyje, ale staram się uświadamiać że to nie koniec świata i tyle. To ona Sobie robi krzywdę i dziecku... no mi tez i mojemu portfelowi. Nie ukrywam, bardzo mnie to zabolało.
  14. No zgadza się, ale też nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Tylko... jedna kwestia, co innego było przed a co innego się stało. Mądry polak po fakcie, gdybym wiedział, że tak się stanie to dawno by dostała kopa. Kto mógł wiedzieć. Na 99% to ja.
  15. No właśnie mam taki zamiar, aby zasięgnąć porady prawnej. Bo na chwile obecną jestem w kropce. Kupuje rzeczy dla dziecka (choć nie koniecznie one będą przydatne patrząc na to wszystko), ale to robię aby w sądzie mieć dowody że skupiałem się na dobru dziecka oraz budowaniu czy też podjęciu się próby złożenia rodziny. Problem jest niesamowicie ciężki, bo wiem że na bank będą utrudnienia do spotykania się z dzieckiem. Testy chce zrobić, bo to nie jest dla mnie normalne aby zachowywała się tak osoba. Gdzie tu logika? U bab nie ma logiki, jest anty-logika. Choć na 99% to moje dziecko, nie wierzę aby ktoś inny mógł ją zalać, bo jednak utrzymywaliśmy dość ścisły kontakt i tak jak by, wiedzieliśmy kto gdzie jest. Zresztą ona mało znajomych ma, ale bóg to wie co się mogło wydarzyć. Zastanawiam się po prostu czy przez te dwa tygodnie po rozstaniu gdzieś nie skoczyła na bok, ale to był okres 22 luty do 8 marca. A ona ma na początku miesiąca okres i już go w tedy nie miała a dni płodne poszły w pizdu. Bo były w tedy, kiedy nam zależało właśnie. Tak. W sklepie obuwniczym CCC. Aktualnie jest ta cała pandemia, więc centra handlowe zamknięte. Sęk w tym, że szef da mi najniższa krajową czy tam około 2k na umowie netto a ja jeszcze z pod stołu dostaje hajsidło w wysokości 1200+ (w zależności od miesiąca) Właśnie znajomy ma mi podesłać numer do swojej prawniczki bo ona wygrała mu sprawę i dziecko jest u niego i z nim się wychowuje. Co nie oznacza, że u mnie będzie również, ale skoro udało jej się to zrobić to i może mi pomoże na Tyle bym nie musiał za dużo płacić (chodzi o to, żeby jak najmniej im dawać a samemu inwestować w dziecko) oraz mieć normalne widzenia bo co to za krzywe akcje, że nie mogę dziecka na usg zobaczyć, tłumaczą się "wirusem". Ale no to mówię, ze lekarz tak samo jest osobą funkcjonującą wśród ludzi to on również może Cie zarazić, a ja stanę w kącie i chce popatrzę w monitor, odbiorę zdjęcie i jazda. Nawet nie musimy rozmawiać z Sobą. El profesor hehe Jakie były relacje? Zawsze słyszałem, że jestem dobrym chłopakiem. Już kiedyś ze mną zerwała ona dosyć wcześnie naszego związku. To zadzwoniła zapłakana do mnie z przeprosinami, że matką ją zj*bała, że porządnego faceta co dba o Ciebie tracisz. Czy np. Wysyłała mi zabawne zdjęcia swojej córki by podowcipkować trochę. Czy też np. mówiła, że jestem ogólnie fajny chłopak. Dużo z nimi nie rozmawiałem, ale lubili jak wpadałem bo np. jej mniejsze dzieci lubiły się ze mną bawić i często pytały o mnie. Cholera wie o co chodzi. Nie zdziwię się, jeżeli córka nagadała na mnie jakiś bzdur i teraz chcą się zemścić w postaci alimentów LUB tak jak piszesz, był to ukartowany plan. Jak to skomentował mój kolega, który wszystko przeanalizował a interesuje się on psychologią (nie żeby był lekarzem) ale sam też uczęszcza od paru lat to mówi "Człowieku, tu nic się kupy nie trzyma. Albo to był plan by znaleźć dawce i hajs albo ta rodzina jest po prostu popie******a! Zależy o którym ojcu mówisz. Bo jej biologiczny ojciec był wojskowym i ona całe dzieciństwo miała przekichane, bo ojciec (o biologicznym będę teraz ciągle pisał) chciał mieć syna a urodziła się córka. Więc wyżywał się tak psychicznie na niej. Ścinał jej włosy, czy chcąc nauczyć ją przyswojenia do pająków czy polubienia (bo on miał) na siłę wciskał rękę jej do terrarium czy kładł jej na rękę a ona nie chciała. I matka odsunęła go od niej, zerwała kontakt czy rozwód jakoś tak... i bardzo dobrze! Bo po co taki psychol ma szkodzić rodzinie. Tylko kwestia tego, że matka wbiła jej do głowy, że jest numer 1 i jej zdanie się najbardziej tu liczy - zauważyłem to, jak po prostu się jej słucha, jak ona się jej boi a zarazem jak ją gloryfikuje. Aktualny paziu (2nd mąż matki) on jest w porządku. Krótko mówiąc ma wy*ebane na to wszystko co się dzieje (ogólnie, bo na ciąże zareagował dobrze, że moja ex może liczyć na jego pomoc itd itd). Natomiast on wgl się nie udziela domowo. Nie gotuje (tzn jak musi już ostatecznie), wszyscy sprzątają a on siedzi na tyłku, nie pozmywa garów. Moja mówiła wiele razy jak to wkurza ją, że on nic nie robi a ona jak kopciuszek zasuwa. Zrobi obiad a później każą jej to sprzątać. Nie raz dzwoniła zapłakana do mnie, jak to wkurza ją to wszystko, dom i chce się wyprowadzić już, że mama krzyczy na nią, że rzeczy jej wywali z szafy itd itd. Krzywa akcja, smród będzie jak nic ja już to czuje... Biorę się za lekturę. Czekam na pizze i wsio.
  16. Myślałem, że jak wyjdzie sprawa sądowa. To żeby wytoczyć sprawę czy poruszyć kwestie warunków do życia dla dziecka. Ja mam zamiar wynająć kawalerkę np. i dogadam się z szefem (bo przyjazne stosunki mamy) aby dał mi najniższą krajową czy tam powiedzmy 2000 netto. Więc liczyć się można z alimentami w wysokości ok 500zł. Jest napisane "Celem wprowadzenia takiej regulacji, jest sytuacja matki przed porodem, która wiąże się z ponoszeniem zwiększonych wydatków w celu ustabilizowania sytuacji finansowej." To lekarz między innymi się w to wlicza. Jakie tu wydatki mogą iść inne? Ubrania, więcej pożywienia? A co jeśli ja piszę jej, że jestem chętny do pomocy i chce się udzielić w tej kwestii czy właśnie wspomóc a ona mnie olewa. To nie będzie moją linią obrony? Na zasadzie "Ale ojciec dziecka chciał się dokładać a pani nie wykazywała inicjatywny w tym kierunku, to dlaczego Pani żąda teraz?"
  17. Witam forumowiczów. Chciałbym opisać swoją sytuację, która nurtuje mnie od 2,5 miesiąca. Ze swoją kobietą doszliśmy do wniosku, że chcemy mieć swoje dziecko (ja mam 25 lat ona 23). Fakt, może za wcześnie, ale uznaliśmy ze jesteśmy gotowi. Ona chciała szybciej, ja mówiłem ze muszę zastanowić się z tą myślą. Po przemyśleniach stwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi. Próby były podejmowane co miesiąc, bo nie udawało się... aż do lutego. Co się wydarzyło. Po ostatnim stosunku, po walentynkowym gdzieś poniosły mnie emocje bo wkurzyła mnie swoja dziewczyna i powiedziałem jej, że chce skończyć ten związek. Ale szybko się otrzepałem i po 30min podjechałem pod jej dom i krótko mówiąc przeprosiłem ją bo powiedziałem, że to były emocje i się uniosłem po prostu. Ona nie chciała mnie słuchać, bo mówiła ze na pewno rzucało mi się to na usta już dawno, że mam usunąć nasze zdjęcia wspólne bo na policje zadzwoni, że wykorzystuje jej wizerunek. No trochę śmiechłem w tedy, ale okej zrobiłem jak chciała. Zrobiłem największy błąd jaki mogłem zrobić... próbowałem nawiązać z nią kontakt po tej całej sytuacji, ale bezskutecznie. Stwierdziłem po 2tyg olać.. pojechałem bez zapowiedzi pod jej dom, chciałem odzyskać swoje rzeczy. Ona wyszła i powiedziała, że nie ma nic mi do powiedzenia ani nie chce tłumaczyć się czy rozmawiać. odpowiedziałem, okej nie to nie, to mnie posłuchaj. Powiedziałem, jej że przykra sprawa ze skreśliłaś mnie po takim incydencie, dobrze wiesz ze nie zostawiłbym Cie z dzieckiem jak by było i że to były emocje. Ona miała szklanki w oczach ale odwracała głowę bym nie widział. Wymieniliśmy się rzeczami i rozstaliśmy się. Poczułem w sumie ulgę i spokój. I teraz uwaga.. ona wiedziała, że jest w ciąży już, a ja natomiast nie. Spytała się czy 8 marca, jest aktualne może spotkanie. Odpowiedziałem, że tak. (bo wstępnie była proponowana data do spotkania i odebrania rzeczy, ale olewała i nie wypowiadała się konkretnie, to sam zadecydowałem ze odbieram i koniec kropka). Spotkaliśmy się, jak normalna para. Kupiłem jej kwiatka z okazji dnia kobiet i poszliśmy na spacer trzymając się za rękę. Rozmawialiśmy o kawalerce z powrotem, ze nie możemy wracać do tej ostatniej akcji tylko iść do przodu i odbudować relacje (to były jej słowa). Po chwili stanęła i powiedziała, że jest w ciąży. Ja zdębiałem, ale w pozytywnym znaczeniu. Ucieszyłem się, że będę ojcem no kurcze. Wróciliśmy ze spaceru i zadowoleni do swoich domów. Rozmowa całkiem dobrze szła, wydawało się, że wróciliśmy na właściwy tor. Zaczęła wchodzić pandemia w Polsce więc spotkania się ograniczyły do ZERA. Bo ona, była wielce spanikowana, że może się zarazić - OK mówię, trudno.. choć gdzieś tam mówiłem, że chciałbym do Ciebie wpaść chociaż na chwilkę - odmawiała. Do tego jej matka jeszcze odmawiała, bo w domu są jeszcze inne małe dzieci (w wieku 4 i 5 lat - dwójka). Relacje zaczęły się psuć, nie chciała ze mną rozmawiać zacząłem się nudzić w jakimś stopniu aż padały słowa ze nie ma zamiaru ze mną rozmawiać, i że nie widzi w tym sensu i chce zerwać. Z początku byle zdenerwowany (nie pokój), bo tu ciąża.. wróciliśmy...co to będzie? Dziecko wychowywane w rozbitej rodzinie? hmm... rodzina mi podpowiadała, że to hormony zaczynają buzować i może ona po prostu szału dostaje czy jest w szoku ciążowym. Jakoś znosiłem, gdzieś tam próbowałem ją zaczepić jakimś zdjęciem (ale nie jakoś nachalnie). Minęło kilka dni, ciotka moja do niej napisała (ja o tym nie wiedziałem), z gratulacjami odnośnie ciąży (nie było żadnej wzmianki o nas). A moja do mnie z pretensjami "ogarnij swoją rodzinę, fajnie ze się cieszą ale uświadom ich że nie jesteśmy razem". A ja zdziwiony nie wiem o co chodzi. Zapytałem się w końcu to po co chciałaś ze mną zakładać rodzinę, skoro teraz Ci się odwidziało? A ona mi odpowiada, że już dawno tak nie mówię. A ja Sobie myślę no tak, ale jeszcze przed kłótnią to co innego było ćwierkanie. Więc zadaje pytanie jej, dlaczego to dziecko, co się stało i chcę jakiś wyjaśnień w takim wypadku, bo nie wiem o co chodzi. odpowiedziała "myślałam, że to coś zmieni" - dziecko! oraz "nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć, to jest życie" - no hit. Na końcu dodała, między nami nic nie ma i nie będzie - nie odpisałem na to wgl. Tydzień później (to był 7 kwietnia, czyli równy miesiąc od kiedy dostałem informacje, że jest w ciąży). Zapytała się mnie, czy już coś kupiłem może dla dziecka. To tam wysłałem body i skarpetki mówiąc, że jak dostane wypłatę, to pewnie kupie kolejne rzeczy i trochę więcej). Ona, że trochę mało ale ok. Ogólnie sama się angażowała w rozmowę, opowiadała jak ciężko jest jej pod czas ciąży, że wkurza się, huśtawka nastrojów, witaminy bierze, że w domu ma wrażenie jak by matka czekała aż będzie spokój (nie wiedziałem jak to zinterpretować więc uznałem trochę, jako opuszczenie domu, ale to tak lekko), że siostra dogaduje się lepiej z matką niż ona i ogólna dramaturgia. Wstępne rozmowy o łóżeczku czy wybory imienia. Minął dzień, miłe dobranoc napisałem, aby pogłaskała ode mnie brzuch (jako ojciec w końcu). Następnego dnia, piszę do mnie z rana i opowiada mi że miała koszmar (opisuje go) i po chwili dodaje... przeprosiny, za swoje wybuchy i emocje w ostatnich dniach. Mówiąc, że to hormony, że od kiedy jestem w domu nie ogarniam sama Siebie itd. Odpowiedziałem, że zrozumiałem i byłem nastawiony na te hormony itd Rozmowa się kleiła, wspomniałem jej że szukam drugiej pracy (dodatkowej na 1/2 etatu) aby dorobić Sobie, to piszę mi "a długo zamierzasz tak ciągnąć? Wypadało by, żebyś bywał w domu" - myślę Sobie dafuq? Raczej nie chodzi jej o mój dom, bo skoro nie chce ze mną być, to co ją interesuje wgl to czy będę i ile. Później na dobranoc mówi mi "dbaj o Siebie bo będziesz później bardziej potrzebny". Te sygnały były dla mnie dosyć dziwne... odebrałem je pozytywnie jako chęć budowy relacji, może przemyślała Sobie wszystko na spokojnie - ale nie podpalałem się, nie było po co. Mówiłem jej, że gdy potrzebuje jakiejś pomocy, rzeczy by kupić to żeby również się zgłosiła do mnie bo zależy mi na jej komforcie w okresie ciąży. Następnego dnia, piszę do mnie około godziny 17 "dlaczego nic się nie odzywasz? Myślałam, że się odezwiesz" No to odpowiedziałem jej, ze chciałem dać Ci przestrzeń a nie się narzucać. Całe te 3 dni, wyglądały na angaż rozmowy i poprawę relacji. Odzywałem się kolejne dni sam z Siebie, co tam słychać, jak się czujesz, co u dziecka - klasycznie. Krótkie rozmowy bo widać było oschłość więc ucinałem rozmowę mówiąc, miłego dnia itd. Przyszły święta, złożyłem jej życzenia oraz jej mamie. Ona mi odpowiedziała, ze tam średnio obchodzą te święta a matka normalnymi życzeniami. Po 3 dniach od świąt, odezwałem się jak się czuje, co tam słychać itd - klasycznie. Ona, że wszystko w porządku, okej, dziecko okej i czego nie rozumiesz ze jest ok? No to olałem to i pytam się dalej, jak święta, widziałem ze wyszłaś na mały spacer (widziałem na profilu matki bo dodała zdjęcie) i spytałem się, czemu się nie odzywasz? A ona, dlaczego myślałem, że napisze i że nie mamy o czym rozmawiać prócz dziecka. No to ja na to, że jest wiele ciekawych tematów oraz myślałem, że napisze czy będzie chciała pogadać bo ostatnio wyglądała, jak by chciała odbudować kontakt. A ona.. "cooo?!" "czego nie rozumiesz, ze miedzy nami nic nie będzie?" "skąd Ty to wgl bierzesz?" - pal licho, odciąłem się. Powiedziałem Sobie że po 2tyg się odezwę co słychać, bo wiem że ma jeszcze lekarza itd. Odezwała się ona wcześniej, bo była wcześniej u lekarza. Napisała, że z dzieckiem wszystko ok (wysłała zdjęcia), że wypadało by się składać na lekarza i jak chce to rozwiązać. No to mówię, że pewnie nie ma problemu jeśli chodzi o składanie się, bo od początku mówię, że chce współpracować i jak trzeba to się na coś składać, ALE jak będę płacił również za lekarza swoją dolę to również chciałbym uczestniczyć przy tym bo to w końcu moje dziecko. A ona stanowczo, że nie ma takiej opcji, to nie jest jakiś teatrzyk tylko tajemnica lekarska oraz że panuje wirus to nie ma takiej opcji. Pojawił mi się grymas na twarzy i mówię, że lekarz jest taką samą osobą która uczestniczy w życiu publicznym, a ja nie muszę stać tuż koło Ciebie tylko z boku i chciałbym zobaczyć to wszystko i tyle, w końcu ojcem jestem. Ona, że nie i koniec i jak to rozwiązujemy, to ja mówię że mogę dopłacać więcej i uczestniczyć chce w lekarzu lub 50/50. Wybrała 50/50. Poprosiłem oto żeby wysłała mi zdjęcia rzeczy które kupiła dla dziecka, żeby skorygować ilość, aby nie przepłacać. A ona, że nie ma obowiązku mi wysyłać, że nic mnie to nie powinno obchodzić i mam się zająć kupowaniem ciuszków - WTF To ja na to, że no albo współpracujemy albo nie (bo sama mi mówiła jakiś czas temu, że Tato i Mama powinni współpracować), to ona do mnie "że masz współpracować bo zakończymy to inaczej" - wiadomo chodziło o sąd, bo co innego. A ja, że w jaki sposób? - paląc głupa Powiedziała, mi że mam jej nie straszyć XD a ja, że to Ty mnie straszysz ja poprosiłem tylko by zobaczyć ciuszki i tyle. Wysłała zdjęcia faktur i badań od lekarza i powiedziała, że później wyśle ciuszki. Następnego dnia usunęła mnie z facebook'a i zablokowała. Moja matula, zainteresowała się sprawą i pomyślała ze odezwie się do jej matki zza pytaniem o co chodzi, jak wygląda sytuacja i jak oni to widzą - cisza, zero odpowiedzi, totalnie olana wiadomość. To sam napisałem do jej matki, zza pytaniem czy moglibyśmy się skontaktować telefonicznie i zostawiłem swój numer telefonu. A ona od razu "w jakiej sprawie?" no to krótko mówię ogółu i Pani córki (podałem imię). To ona, że nie ma zamiaru mieszać się w to bagno, dlaczego ja chcę ją w to mieszać, jesteście przecież dorośli to się zachowujcie jak dorośli, co ją obchodzi jakie ja mam żale i co ona ma niby z tym zrobić, oraz co najciekawsze... "dlaczego Ty mieszasz w to swoją matkę?" A ja mówię, że po prostu moja mama chciała się skontaktować z Panią bo to chyba normalne, że rodzice się interesują taką sprawą. To nie odniosła się do tego. Ona zaczęła mi zarzucać, że nic się nie interesuje wgl potrzebami jej córki będąc w ciąży, ani dzieckiem się nie interesuje że mam to krótko mówiąc w d*pie. Na co automatycznie zaprzeczyłem. Mówiła, że nie ma mieszkania, nie ma was nie ma rodziny wpój to Sobie do głowy i ogarnij się, co do dziecka będziesz miał informację. Zaczęła wgl mi wyjeżdżać z jakimiś brudami z przed kilku miesięcy. Że Ty chciałeś za granice wyjechać a córka nie chciała. (zgadza się, proponowałem jej abyśmy wyjechali np. na rok za granice i odłożyli wspólnie na jakiś kredyt, sama powiedziała ze pomysł jest ok ale później jej się odwidziało). Że kiwałem nosem jak chciała zmienić pracę by poszła do Policji. (Po pierwsze powiedziałem, że no JA osobiście bym nie poszedł do tej pracy i fakt coś palnąłem głupiego jeszcze w tym kierunku, ale ją przeprosiłem). Co ciekawe, zarzuciła mi, że wgl nie zainteresowałem się wynajęciem mieszkania, że zainicjowała spotkanie, telefony, że jej córka wszystko zrobiła, że ona wzięła pożyczkę na 2000zł na mieszkanie, całą swoją wypłatę chciała na to dać, a ja ponoć powiedziałem, że no nie wiem bo to ja mam jeszcze swoje kredyty. A teraz uwaga, małe sprostowanie... Te 2000zł wzieła w wakacje (jakoś przełom lipca i sierpnia) mieliśmy pierwszy raz brać mieszkanie, ale zrezygnowaliśmy na rzecz wakacji oraz właścicielka nie zgodziła się na raty. Mało tego, ja nie wiedziałem NIC na temat tych 2000zł. Dowiedziałem się o nich dopiero, na przełomie pazdziernik/listopad. Mało tego, jej matka o tym wiedziała... bo to była rozmowa telefoniczna i się tłumaczyła. Co do mieszkania branego na jesień. Był podział na role w tej kwestii a mianowicie. Zacznę od tego, że to ja stanowczo powiedziałem, że wynajmujemy mieszkanie bo mam dość sluchania tego biadolenia ze ona, ma źle w domu oraz no ja też chciałem się wyprowadzić, od 19 roku życia sam żyje na własną rękę, teraz wróciłem do domu rodzinnego. Ona miała zająć się w głównej mierze przeszukiwaniem mieszkań, ale ja też to robiłem. Moją inicjatywą było nawiązanie telefoniczne z właścicielem, umówieniem się na spotkanie i pertraktowanie dalszych spraw jak się zdecydujemy. Minus był taki, że tylko ona w głównej mierze przeczytała umowę, ja ją powierzchownie przeczytałem, bo to był okres ze siedziałem po 12h w pracy + ciężka praca i wracałem zmęczony. W dniu podpisania umowy, pytam się jej czy wszystko ok bo nie zgadzały się pieniądze. Wyszła większa kwota niż nam się wydawało. To zadaje pytanie jej "kochanie wszystko ok? Jak coś nie pasuje, to zrezygnujemy, bo nie wiem czy jest sens brania mieszkania i mieć na przeżycie 500zł na cały miesiąc" ona cisza odpowiedziała, że jej rodzice za 1000zł żyją, karmią 6 osób w domu, tankują paliwo, kupią łyche i fajki Sobie. Po czym wyszła mówiąc, nie bierzemy tego. No i ogólnie dramatyzowała i rozeszliśmy się (zerwała). Reasumując cały ten wpis do czego zmierzam. Nie wiem czy tej dziewczynie się odwidzi pod koniec ciąży czy po narodzinach dziecka. Każdy, a praktycznie 90% osób które znają tą Historię mówią "zobaczysz, przyjdzie z płaczem". Staram się nie wierzyć w to, bo.. w co tu wierzyć wgl. Na chwile obecną mam problem, by wgl utrzymać z nią jaki kol wiek kontakt. Utrudnienia są w kwestii chodzenia do lekarza. Są tylko oczekiwania ode mnie (mianowicie daj hajs na lekarza, ale nie pójdziesz tam). Kupuj ciuszki MOŻE się kiedyś przydadzą. Ogólna nienawiść do mnie z niewiadomych przyczyn - brak wyjaśnień. Poprosiłem chociaż, żeby mi wyjaśniła o co chodzi, dlaczego tak postanowiła. odpowiedz brzmiała, że nie musi mi się z niczego tłumaczyć i jej matka to samo "jeżeli nie chce to ma ku temu powód i nie musi się tłumaczyć". U niej w mieszkaniu nie ma warunków do życia dla dziecka. Mianowicie, są dwa pokoje. Jeden pokój to Salon z Kuchnią gdzie wstawione jest łóżko i stolik i już brak miejsca na cokolwiek. A w drugim pokoju, śpi 4 dzieci. Moja kobieta w ciąży, jej młodsza siostra 18lat w tym roku oraz dwa małe brzdące od nowego faceta w wieku 4 i 5 lat. Nie wiem jak oni Sobie wyobrażają tam funkcjonowanie ale to jest absurd. Nie wiem, czy ona Sobie jakoś wyobraża to, czy ma zamiar się wyprowadzić na swoje (tylko za czyj hajs, bo ona będzie na urlopie macierzyńskim itd) oraz że zdaje Sobie sprawę, że będzie samotną matką na własne życzenie i rozbija rodzinę którą chciała zakładać... no wiecie, jest przecież jej matka heh. Moje pytanie, czy prośba... co ja mam robić, tu mówię już o prawniku. Jak to rozwiązywać, jakieś podpowiedzi... zachowuje się wobec nich (bo mowie o swojej kobiecie i jej matce) w sposób normalny, nie opryskliwy angażujący się w budowanie czegoś (są screeeny, wiadomości itd wszystko zbieram). Kobieta jest w 12 tyg ciąży jak to piszę. PS. Moje spekulacje są takie i to wydaje się bardzo rozsądne i logiczne, mianowicie. Matka nie chce aby córka opuściła dom bo córka jest w nim kopciuszkiem. Matka jest manipulatorską i wie, że ma władzę nad córką (bo córka ma prawdopodobnie sprany mózg). Jedna z córek kończy 18 lat więc kończy się jedno 500+ więc zapchamy to, od swojej córki. Wie, że jak córka będzie w domu z dzieckiem, to powie jej "No jak już siedzisz w domu, to zrób obiad, posprzątaj jak dziecko będzie spało, pozmywaj naczynia, to może moje córki dwie te małe zostawię dzisiaj, żeby nie szły do przedszkola i tak są duże, dużej opieki nie będzie" (to tylko teoria a na podstawie tego, że wiem jak jej matka często wypisywała do niej jak u mnie nocowała, kiedy to ona już w domu będzie, bo trzeba by pomóc posprzątać). Przyjdzie dzień, że ona się zdenerwuje i powie, że ma dosyć (o ile nadejdzie taki dzień) a jej matka pokaże jej drzwi i spyta się "no i gdzie pójdziesz?" I wróci ze spuszczoną głową bo ojca zostawiła. Kwestia, może być taka, że znalazła Sobie kogoś w jakimś krótkim czasie, czy przez internet i namawiała go by wziął z nią mieszkanie i pomógł z dzieckiem, w co wątpię ogólnie, aleee... kto wie Również nie wydaje mi się, żeby zrobiła mi rogi, ale test na ojcostwo będzie na 99%, bo to nie jest normalne zachowanie. Cała ta rodzina jest toksyczna i fałszywa na to wychodzi, choć moja kobita będą ze mną zaczynała się zachowywać normalnie, więcej miała empatii a gdy wracała do domu zerowało się. Nie którzy krzyczą, ratuj ją z domu w takim razie, a ja... ale jak? Skoro między mną a nią stoi jej matka która teraz będzie mówić wszystko co złe na mój temat by córka nie poszła mówiąc "i tak się przejedziesz na nim". ogólnie nie mają żadnych podstaw do tego, żeby mi zabrać prawa rodzicielskie i tyle. Czy ktoś mógłby pomóc, polecić prawnika co kol wiek... Miasto Wrocław.
  18. Helios

    Dzień dobry

    Witam wszystkich forumowiczów. Jestem świeżakiem jeśli chodzi o to forum. Zdarzyło mi się w sumie parę razy tu przybrnąć, gdy rozglądałem się za czymś w internecie. Osobiście kumpel mi polecił poszukać tu pewnych odpowiedzi na moje pytania, które mnie zaczynają nurtować od pewnego czasu. Pozdro dla wszystkich!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.