Skocz do zawartości

Dandi13

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Dandi13

  1. Bracia jestem ciekaw waszego zdania. Nie ważne. Do dupy pomysł, czas się zająć swoim życiem bo było minęło.
  2. Tak jest szefie;D już wiem ogarnąłem się... Dzięki za wypowiedź:) Usuwać raczej nie chce, myślę nad przerobieniem go, w coś fajnego. Bądź zakryciem. Ale z drugiej strony też by to było dobrym przypomnieniem, aby nie być frajerem po rozstaniu;) To jest dziwne, szczególnie tęsknota za seksem, reszta jest mało istotna. Może to przez to, że nic fajnego nie było oprócz seksu. Ogólnie to widziałem moją ex na insta, u jej jedynej przyjaciółki. Kurde coś jej się zgrubło. Ja ją bardzo kontrolowałem z jedzeniem, bo kto by chciał mieć grubą laskę. A teraz widzę, że łape zaczyna mieć taką jak moja kurde jak ją poznałem to figure miała 10/10, ale jest uzalezniona od jedzenia, słodyczy. To jest dramat akurat, podczas związku już zaczynała lekko przybierać, ale jeszcze było git. A widzę, że jest coraz gorzej haha.
  3. Jeszcze mam jedno pytanie do was bracia. Ogólnie to mam tatuaż który kojarzy mi się z ex, malutki, nikt inny by w życiu nie pomyślał, że jest związany z kimś. Tak wiem, to był młodzieńczy błąd. Zdarza się. I teraz pytanie, myślicie że dobrze byłoby go zakryć? Nie ukrywam podoba mi się, ale wkurza mnie fakt, że jest z nią powiązany.
  4. Ciekawych rzeczy się dowiaduje. Sam nie wiedziałem, że kogoś takiego szukam ?. Poza tym, mam wracać do osoby która mnie wkurzała jak nikt inny? Do tej mało ciekawej osoby bez pasji, hobby, zabawy? Do życia u boku sztywniaka, bez poczucia humoru? Ta kobieta ma wiele wad, ale od zawsze najbardziej mnie bolał fakt, że jest sztywna i nie potrafi się w żaden sposób bawić. U jej boku czekałoby mnie życie w odizolowaniu od ludzi. Dlaczego tak sądzę? Gdy był temat przeprowadzki, wspominałem o tym, że będziemy musieli poznać nowych fajnych znajomych. Jaka była jej reakcja? "Nie ma opcji, tylko ja + ty, psy i jej przyjaciółka" Nikt więcej. Oj z pewnością będę się sam z siebie śmiał. Kurcze najważniejsze jest odnaleźć szczęście w samym sobie, wtedy nie będzie już problemów o kobietę. Brat @Feniks77 ma dobry cytat "To nie twoja kobieta, tylko twoja kolej." Trzeba się tego nauczyć. Dzięki za słowa otuchy:)
  5. Dzięki wszystkim za komentarze, słuszne spostrzeżenia. Racja. Przyda się tutaj jeden cytat - "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie" Tą też stosuję, nie odezwałem się do niej i nie mam zamiaru. Trzeba sobie wszystko dobrze ułożyć w głowie. Znalazłem bardzo dobry filmik, fajnie to gościu opowiedział i szczerze to myśląc w ten sposób jest znacznie prościej. Definitywnie koniec. To nigdy nie wróci, a gdyby nawet próbowała sytuacja by się powtórzyła. Gdybym pozwolił jej wrócić, wyszalałaby się z jakimś czadem i potem powrót do beciaka, bo jednak miała przy mnie dobrą perspektywę życiową. Nie mogę na to pozwolić. Wybrała, więc życzę jej powodzenia w życiu. Tak by było najprościej, na pewno wyniosę lekcje na przyszłość. Pewnie jeszcze nie raz mnie czekają tego typu sprawy;/ Moja dobra przyjaciółka (która z resztą nienawidzi mojej ex od zawsze) nie może w to uwierzyć, że tak ciężko to przechodzę pomimo, że mam powodzenie u kobiet. Sam się nad tym zacząłem zastanawiać, skoro dla mnie poderwanie atrakcyjnej dziewczyny to nie problem, to czemu tak się zadręczam. Wszystko najwidoczniej siedzi w psychice. Jeszcze raz WSZYSTKIM dziękuję za solidną lekcję. Przetrwałem najcięższy moment, myślę że teraz tylko z górki,
  6. Ale mi się teraz wszystko w bani pomieszało, a miałem już tak wszystko poukładane. Mam chęć napisać do niej prostego sms'a - "Jesteś teraz zadowolona ze swojego życia?" Jeśli odpisałaby TAK - olałbym, wyjebałbym numer i zrobiłbym wszystko aby z czasem zapomnieć. Jeśli odpisałaby NIE - Pewnie byśmy coś pomyśleli, ale jeśli by się okazało, że miała innego chłopa przez ten czas, lub wyszalała się z jakimś czadem - olałbym. Jeśli była przez ten czas sama, wciąż "coś" do mnie czuje pewnie bym jej dał szansę, wiadome nie przywiązując się tylko dając etap testowy na przynajmniej kilka miesięcy (aby sprawdzić czy czasem nie jestem orbitrem) Zapewne odpisałaby, że jest jej lepiej ale może warto spróbować, nawet jeśli by się nie udało to dostałbym cios po którym na pewno bym zrozumiał, że to definitywny koniec. Jest to głupi pomysł?
  7. Nie wiem, nie mam na Ciebie sił. Gdybym był typem bez rozumu pewnie bym się Ciebie posłuchał a potem bym jedynie ryczał do poduszki, że dojebała mi jeszcze bardziej. Mam prośbę, nie bierz tego do siebie ale wolałbym nie czytać takich komentarzy. Możliwe, że trollujesz, nie wiem ale to co piszesz jest dla mnie poniżające. Jestem szczęśliwy z tego jak moje życie się potoczyło, odciął się ode mnie bluszcz, swoje odchoruje, przeżyje i na nowo ułożę sobie życie ale już z inną kobietą. Dla mnie temat zamknięty, dążę tylko do odcięcia się emocjonalnie od niej i więcej jej nie chcę widzieć. Moje życie przy niej spadało na dno, wyssała ze mnie wszystko co najlepsze;)
  8. Ja od siebie powiem tak, spotkałem się dzisiaj z koleżanką z dawnych dziejów. Straciłem z nią kontakt przez moją ex. I jak było? Zajebiście! Nigdy się tak dobrze nie bawiłem z moją ex jak z pierwszą lepszą koleżanką. Wiadome do niczego szczególnego nie doszło, bo nie chce. Wystarczy zwyczajne miłe spędzenie czasu, mogłem z nią wypić browara, pośmiać się, posłuchać muzyki i się wybawić a moja ex była tak sztywna że jedyne czego mi brakuje to SEXU. Chciałoby się, wrócić do "bezpiecznego" i pewnego seksu tylko to mnie do niej przekonuje. Inna kobieta da mi seks i zajebiste chwile a u tej nigdy bym tego nie dostał. Może i to egoizm lecz jak każdy walczę o jak najlepsze jutro:) Dobrze, że ode mnie odeszła. Odchoruje i będzie znacznie lepiej;) w zasadzie moje życie już jest znacznie lepsze, jedynie odczuwam pewne braki ale z czasem i to minie.
  9. Ale ty nie czaisz, nawet widać po zachowaniu laski że NIE CHCE to mam skąpać, żeby do mnie wróciła? Może twoim zdaniem powinienem pojechać, wręczyć kwiatki i będzie wszystko okej. Nie, nie będzie. Poznam inną, będzie okej i tyle. Co to za problem poznać jakąś fajną dziewczynę? Tęskni mi się co jest normalne, wiele lat z nią spędziłem i masz rację kocham ją ale ona mnie NIE. Proste? Proste! Żyje się dalej, od tego mam przyjaciół aby teraz pomogli mi wyjść z bagna w którym właśnie jestem.
  10. Ale ty nie rozumiesz chyba o co w tym wszysykim chodzi. Mam jak piesek do niej biec gdy któryś juz raz ze mną zerwała? Tyle razy to olewałem, trzeba powiedzieć dość. Usłyszałem coś na zasadzie "Byłam z tobą bo myślałam że nikogo lepszego nie poznam". Spraw jest prosta- było, minęło i więcej nie wróci. Gdyby kochała, to by nie odeszła. I nie pieprz mi twoich rycerskich przekonań.
  11. Chciałbym, żebym to mi urodziła dziecko, została moją żoną. Nie teraz, za kilka lat. Taki był plan, to jej powtarzałem, że za pare lat gdy zrobimy karierę. Wiem, że nie ma to już prawa bytu - zbyt wiele się zadziało między nami, poza tym jej jest pewnie lepiej beze mnie także życzę jej szczęścia. Mam nadzieję, że mi też się kiedyś uda znaleźć kogoś odpowiedniego:) Wiem jedno, pomimo tego że była u nas przyjacielska relacja, mieliśmy bardzo dobre relacje to i tak odchodziła ode mnie już parę razy. Po około 2 latach, zostalem rzucony dla czada - z którym weszła w związek i była z nim tydzień. Wtedy straciła mnie na około 4 miesiące. Ja przez ten czas podrywałem inne laski, realizowałem się, moje życie było zajebiste. I nie wiem dlaczego do niej wróciłem skoro każdego dnia w domu miałem inną dziewczynę, same mnie podrywały. Potem po kolejnym roku znowu "przerwa" bo pojawił się jakiś przyjaciel, który okazało się że był zajęty więc nic między nimi nie było. I teraz? Pewnie też przeszła do innego gościa. Bo zaczęło się ukrywanie mojej osoby zaraz gdy było gorzej między nami. Byłem szczeniakiem i nie wiedziałem co oznacza to wszystko, ślepo z nią brnąłem dalej. Ona będzie taka zawsze, kończy się haj i od razu szuka nowego haju. Nie ważne czy jest dobrze, czy kijowo. A ostatnio pod koniec związku usłyszałem, "myślałam że nie poznam już nikogo lepszego dlatego z tobą byłam". Kurde ja byłen dla niej dobry, tyle wybaczyłem a i tak ciul z tego wyszedł. Jak frajer się zachowywałem:/ Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co oznaczał ten "przyjaciel" oraz to rozstanie. Laska była bardzo młoda, dupy im ponoć nie dała. Ale kto to wie:) Aż mi wstyd za to wszystko, jak mogłem się dawać tak robić, myślałem że to miłość i że ogarnęła się, zrozumiała. Ale byłem kretynem
  12. Dziękuję wszystkim za komentarze. Muszę się wziąć w garść. Odreagowałem, jest znacznie lepiej:) Potrzebuję się odciąć od niej. Dziewczyna mi tak źle życzyła, groziła, że mnie zabije. Traktowała pod koniec związku jak śmiecia. A ja za taką osobą tęsknię? Chore.
  13. @Libertyn Dzięki za odpowiedź. To dla mnie bardzo ważne, aby się ogarnąć a z pewnością twoje słowa pomogą:) Zastanawiałem się przed chwilą, dlaczego nie zakończyło się to wszystko pokojowo tylko groźbami, nienawiścią, wyzwiskami. Chciałbym mieć z nią jakiś minimalny kontakt, czystą znajomość. Bardzo mnie ciekawi jak sobie radzi, co u naszego pieska (wzięliśmy ze schroniska dla nas bo zaraz mieliśmy razem zamieszkać.) Zostałem wszędzie przez nią zablokowany - przez co kompletnie nic nie wiem. Zostawiła jedynie kontakt sms, około 3 tygodnie temu miała jakąś "prośbę" lecz olałem kompletnie. Czy odezwanie się do niej, aby się "pogodzić" w sensie skończyć z nienawiścią, wyrzutami sumienia jest złym pomysłem? Rzecz jasna, nie chce powrotu, bo nie widzę swojego życia u boku wampira. Chciałbym ją również przeprosić za swoje kiepskie zachowanie po rozstaniu, bo zachowałem się chujowo. Najbardziej jestem ciekaw jak się zmieniła "moja" psinka Czy coś takiego ma w ogóle szanse powodzenia? Czy zostanę jedynie wyśmiany? Może pomogłoby domknąć stare sprawy. Byłoby mi lżej.
  14. Zakupiłem właśnie e-booka, sprawdzę i mam nadzieję że pomoże:)
  15. Kolego, to był jeden z powodów zerwania. Nie mogła mną kontrolować, a więc odeszła. Moim zdaniem rodzina ma ogromne znaczenie. Wiadome niczyja to wina. Wiele razy próbowałem to w niej zmienić. bez skutku. A moim zdaniem ma wpływ otóż z nią nie mogłem się nigdzie wybrać do znajomych a gdy się udało ją namówić siedziała jak cicha myszka, która słowem nie piśnie. Nie oczekuję dużo, chociaż czasem a jedynie było szeptanie do mojego ucha bądź odpowiedzi gdy ktoś ją o coś zapytał. Jasne że brakuje, tyle wspólnych lat. Planów, marzeń. Osobiście chciałem z nią wziąć ślub ale nie teraz, może za 5 lat. Dla niej to nie miało znaczenia, musiało być tu i teraz. Nie wrócę, prawdopodobnie nigdy. Po pierwsze pewnie ma innego. Po drugie to ona mnie rzuciła więc to ONA nie chce ze mną być. Po trzecie, teraz mnie nienawidzi i uważa mnie za psychola itd. Jej rodzina również mnie nienawidzi, bo naopowiadała jaki to zły nie byłem. Po tym jak odeszła, dostawałem różnego rodzaju groźby, że będę zbierał zęby z chodnika itd. Patrzysz przez pryzmat seksu. Ja mogłem mieć go nawet 2 razy dziennie gdy razem spędzaliśmy czas. Słówkiem by nie pisneła tylko zrobiłaby swoje. Ale seks to nie wszystko w związku, przynajmniej dla mnie. Chociaż nie powiem, jest ważny i ja na twoim miejscu uciekałbym:P Widzisz wszystko się sprowadza do tego jak partnerkę prowadziłeś, moją dobrze wychowałem bądź to był pryzmat jej choroby. Ciężko powiedzieć:) Dobija to po części, z czasem zapominam o wadach i idealizuje. A nie było wcale tak kolorowo;/ Brak doświadczenia i umiejętności aby do tego doprowadzić. Racja:) dzięki za mądre słowa!
  16. Wymienię w punktach, będzie prościej: - Jest kłótliwą osobą, perfekcjonistką której wszystko przeszkadza. Często źle się czułem w jej towarzystwie gdyż miała o wszystko problem. - Namawianie do ślubu gdy mamy całe życie przed sobą, poza tym ja jestem zdania że ślub w późniejszym wieku. - Uzależniła się ode mnie, ja byłem jedynym co w życiu widziała. A więc co miałbym z jej strony? Kiepsko zarobi (pracuje za 8zł/h w sklepie). - Brak znajomych (nuda), gdzie ja jestem duszą towarzyską. - Nie miała żadnych celów w swoim życiu (Gdy ja mam pełno pomysłów na własny biznes i wszędzie próbowała się wcisnąć, że ona pomoże, to będzie wspólne itd) - Nie ma pasji, hobby. (nuda) - Brak jakichkolwiek ambicji, rozwoju, treningu. - Brak zaradności. - Różnica społeczna. Moja rodzina jest całkiem zamożna, u niej było ciężko. Bardzo ją bolał ten fakt, że ja nie muszę robić wiele aby żyć na poziomie. - Brak komunikacji z nią - Nie miała nigdy własnego zdania. Co roku zabierałem ją z rodziną na wakacje, wyjazdy w góry, ogólnie różne wyjazdy. Przy mnie spróbowała więcej niż kiedykolwiek przedtem. Uważam, że dobrze ze mną miała. Co dostawałem w zamian? Głównie seks. Nie powiem bo był cudowny ale nie dało się z nią wytrzymać. Typowa kobieta bluszcz. Mógłbym wymieniać więcej, ale po co. Prawdopodobnie jest to spowodowane brakiem ojca w jej życiu, potrzebowała wiele troski, pomocy bo była niezdolna do życia samotnie. Czułem się przy niej bardzo kochany, jakbym był najlepszy ale z czasem było to nie do wytrzymania. Nie płaczę, jest mi zwyczajnie ciężko jak to po rozstaniu. A uważasz, że to głupia decyzja? Że nie wplątałem się w małżeństwo z kobietą która nic nie daje w zamian oprócz osaczenia i seksu? No dobra, kochała i to bardzo mocno, ale czy związek małżeński w wieku 21 lat to dobre wyjście? Według mnie to stracenie całej młodości. Ożeniłbym się i potem co? Musiałbym się skupić głównie na niej bo nie dałaby mi luzu tym bardziej po ślubie. Za 10 lat bym żył mając kredyt na mieszkanie, o wakacjach to nawet pomarzyć bym nie mógł. Pewnie pracowałbym w jakimś sklepie za najniższą krajową na dodatek z małżonką u boku. Pewnie zaraz miałbym dziecko, bo już się zaczynały gierki typu "kończ we mnie" za każdym razem (brała tabletki, a wiadomo jak by się to skończyło). I co by się stało? I zjebałaby mi całe życie, po czym by i tak odeszła na inną gałązkę i zostałbym z niczym. No ba! Intercyza? W życiu! Już mi wmawiała, że gdy będziemy mieć mieszkanie, gdy JA założę firmę to oczywiście wszystko zapisane po połowie. Mojej ex mama próbowała mnie namówić do ślubu tekstami typu "Kupię pierścionek, ty się jej oświadczysz" Jej mama jest materialistką, miała już 3 mężów i każdy od niej odchodził. Jaka mama taka córka, pewnie się mnie tak kurczowo trzymała ze względu na korzyści a w zamian dawała seks. Kończąc, było mi u jej boku wspaniale bo czułem się dosłownie jak bóg. Tak byłem traktowany, ale to nie było zdrowe, z czasem mnie to przerosło. Bracia czy tak powinno wyglądać życie? Ja oczekuję trochę więcej. A może się mylę i straciłem kogoś wyjątkowego? Oceńcie, jestem ciekaw waszych opini.
  17. Dzięki @piti Jak się ogarnę, wyjdę z tego to czas zacząć poznawać jakieś kobiety:)
  18. Zdaje sobie z tego sprawę lecz ciężko mi się pozbierać. ? @goryl Dzięki za metodę, spróbuję może pomoże. Zapewne tak, przydałoby się poznać kogoś nowego równie atrakcyjnego, z pewnością przeszłoby mi w jakimś stopniu. Nawet nie samo LTR, chociażby pierwsze randki, spotkania itd. Emocje z tym wszystkim związane. Na ogół przed związkiem z moją ex, byłem bardzo rozchwytywany. Podczas związku również kilka kobiet próbowało mnie odbić mojej ex. Lecz problemem jest coś innego, brak chęci z mojej strony, może to przez lenistwo, może przez te wszystkie emocje które teraz odczuwam. Rozstaliśmy się w nienawiści, bardzo źle mi życzyła pod koniec a więc wątpię aby się odezwała, ponoć jest jej lepiej beze mnie także oby się tego trzymała. Ja również raz "wybuchłem" powiedziałem co szczerze o niej sądzę. Co sprawiło jej przykrość, mój błąd. Także powrotu nie będzie. Dzięki:) Słuszne spostrzeżenie, tęsknię za tym jak się czułem. Masz tutaj pełną rację. Jak najbardziej, to ona była bardziej zaangażowana, to bardziej mi się marzyło odetchnąć. Szok po tym jak odeszła. Bardzo mnie ciekawi jedna kwestia, czy te wszystkie emocje które czułem u boku mojej ex może zapewnić mi jakaś inna kobieta? Ogólnie całe to zakochanie, haj. A może druga miłość potrafi być mocniejsza?
  19. Witam wszystkich braci, rzecz w tym że mam problem z idealizacją ex partnerki. Zostałem rzucony przez moją ex około 4 miesiące temu, jest to moja jak i jej pierwsza miłość. Wspólnie pierwszy seks, pocałunki, wspólne wakacje itd. Związek trwał około 5 lat, w głównej mierze był to związek na odległość - dzieliło nas 400km ponieważ po pewnym czasie jej rodzina się wyprowadziła z mojego miasta wraz z moją ex na północ Polski. Spotykaliśmy się raz na 2 tygodnie, zazwyczaj na 4 dni. Ona u mnie, bądź ja u niej. Związek oceniam na dobry, nie było zbyt wielu biało rycerskich błędów, ogólnie było wszystko okej przynajmniej tak mi się wydawało. Jestem w stanie stwierdzić, że coś jest z nią nie tak ponieważ opierała swoje życie na moim. Wszystko kręciło się wokół mojego życia, własne zostawiła na boku i tak sobie żyliśmy. Nie miałem nic do tego, pasowała mi taka pełna dominacja, kontrola, opieka. Po paru latach zaczęło mi to doskwierać, zacząłem się wkurzać, że nie mogę spędzić wieczoru bez kontaktu z nią, ciągle sms'y, telefony, rozmowy. Kłótnie z jej strony jak to ja mogę nie mieć dla niej czasu. Ogólnie jeden wielki problem, o brak zaangażowania z mojej strony - przejadłem się, było jej zbyt wiele i próbowałem jakoś odetchnąć co nie było proste. Powiecie jak to możliwe, przecież to związek na odległość. Otóż jest to możliwe, niestety telefon, na którym spędzała cały dzień, czy to była w szkole, czy się uczyła, czy robiła cokolwiek ciągle musiała mieć kontakt ZE MNĄ. Nie potrafiła zaakceptować, że potrzebuję trochę luzu. W pewnym momencie chciałem zakończyć ten związek, a nawet próbowałem lecz dałem się ubłagać abym tego nie robił. Żyliśmy w jednej wielkiej kłótni przez rok czasu. Lecz uważam, że było mi z nią okej. Jest bardzo ładna, ma boskie ciało, zaspokajała mnie gdy tego potrzebowałem itd. Na ogół bardzo się starała, bardziej niż ja, nawet myślę, że za bardzo. Doszło do tego, że zostałem rzucony - zapewne przerzuciła się na inną gałąź gdy przestałem ją żywić moim własnym życiem, emocjami. W zasadzie był taki moment, że sam ją namawiałem aby żyła swoim życiem, poznała jakichś znajomych (Nie miała żadnych znajomych. Ani tutaj, ani w nowym miejscu zamieszkania.) lecz nic nie pomagało aby wrzuciła na luz. Chwilę przed rozstaniem, namawiała mnie na ślub (nie zgodziłem się), jej mama również mnie namawiała (nie nie nie.). Wspomnę, że mam 21 lat, moja ex 20. I co teraz? Jestem rozwalony, tęsknię i to bardzo. Przyzwyczaiłem się, że ona jest zawsze, o poranku, na dobranoc. Może nie w wersji fizycznej lecz jej głos, za którym również tęsknię. Mam szczególnie problem z idealizacją ex, jakby te jej ogromne wady nie istniały. Wspominam wspólne wakacje, wycieczki, namiętne spotkania. Chociażbym nie wiem co robił, każdego dnia o niej myślę i tęsknię. Czuję: - że nie poznam lepszej dziewczyny - że jest ideałem - że jest tą jedyną - że straciłem "miłość życia" - bardzo ją idealizuje. Zadręczam się, że to ja zjebałem, przestałem się starać tak jak to było przedtem. Przedtem nie miałem problemów z biało rycerstwem, po rozstaniu stałem się wręcz największym rycerzem:). To był jeden wielki haj emocjonalny, z jej zmiennością humoru, problemami z którymi sobie nie radziła i to ja musiałem działać. Bardzo chciałbym ją teraz przytulić. Chociaż wiem, że to nigdy nie wróci. Rozwala mnie to od środka, przeszła ze skrajności w skrajność. Za dużo - do braku. Wiem, że to wszystko brednie wyssane z wpojonych wzorców to i tak nie umiem się ogarnąć.
  20. Dandi13

    Witam

    Witam wszystkich, jestem Marcin. Od pewnego czasu śledzę forum i przyszedł czas na mnie aby dowiedzieć się kilku ważnych dla mnie rzeczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.