Myślałem że przejdę przez to suchą stopą ale chuj,40stka minęła to i mnie dopadło.
Niby wszystko w domu poukładane.Zawsze mogło być lepiej ale nie ma co narzekać.Dzieci odchowane-praktycznie ostatni już etap.Żona ma swoje hobby,jakoś leci nie narzeka.
Problem w tym że widzę po sobie jak coraz mnie mi się chce.Siłownia od paru lat już nic nie zmienia a wręcz przeciwnie,ciało traci kolagen i zaczyna wszystko wisieć.
Młode zadbane laski podobają mi się co raz bardziej,patrzę na wszystko z ochotą romansu na młode kelnerki ,spacerowiczki itp.choć zaczynam sobie uświadam8ać że one nawet już by nie chciały ze mną gadać(chyba że DDA,DDD)
Głowa łysieje choć ryj jeszcze jako tako ,ale zmarszczki już widać.
Kondycja w miarę ok,dużo chodzę jestem szczupły .Patrzę na koleegów to już ogólna masakra.
W weekend lubię wypić kilka piw i zamykam się w garażu gdzie mam kolekcje i reperuje stare motocykle.Zauważyłem że w zasadzie tylko to sprawia mi przyjemność.Lubię samotność i spokój.
Jak Wy przechodzicie kryzys wieku średniego?