Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'nadwaga' .
-
W miesiąc stracić 10kg smalcu - możliwe?
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Dieta - jesteś tym, co jesz
Za miesiąc wbijam na Warszawski rejon, i chcę nie tylko elegancko wyglądać, ale i dobrze się czuć oraz mieć kondycję. Waga obecna - 96kg. Chciałbym 85kg. Możliwe? Dieta ketogeniczna nie wchodzi w grę, bo po kilku dniach ledwo się poruszam i myślę, koszmar. Co jeść, jak trenować, skoro wszystko mnie męczy i boli po zwykłym spacerze? Ważna uwaga - barki uszkodzone konkretnie, więc basen odpada. Rower stacjonarny uszkodzony, na zwykły warunki pogodowe nie pozwalają, albo wichry albo deszcz.- 54 odpowiedzi
-
- odchudzanie
- tłuszcz
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od razu przejdę do konkretów: mam 25 lat, 178-180 cm wzrostu i ważę obecnie 135 kg. Nie sądzę aby ktokolwiek na forum pod względem otyłości mógł się równać ze mną; zresztą pewnie w ogóle takich osób istnieje niewiele. Napiszę krótko: jest przejebane. To obecnie mój największy problem i niewiele jest rzeczy, które tak bardzo by mnie wkurwiały oraz przede wszystkim - nie dawały żyć. Zawsze byłem takim grubaskiem, już od najmłodszych lat. Wyglądałem jednak jak człowiek, miałem co prawda nadwagę, ale wszystko mieściło się w granicach przyzwoitości. Kiedyś udało mi się nawet zrzucić 20 kg na jakieś 2-3 lata. W ciągu ostatnich dwóch lat jednak przeholowałem. Gdzieś w ciągu roku przytyłem jakieś 40 kg i od tego czasu ważę właśnie 135 kg. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko jest żyć będąc tak grubym. Samopoczucie mam fatalne - zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym, otyłość odbiera całkowicie chęć do życia. Z powodu depresji, nerwicy i stanów lękowych (to wszystko w pewnej mierze spowodowane zapewne otyłością) od dwóch lat chodzę do psychologa i psychiatry, przyjmuję leki. Miały one nieco pomóc w zrzuceniu wagi, ale taki chuj - wpierdalam jak zwierz. Najpierw skupię się na fizycznych aspektach otyłości. Mam tu na myśli oczywiście problemy, jakie mi w związku z nią towarzyszą: ciężko jest się ruszać: masa sadła najzwyczajniej w świecie ogranicza zakres ruchów, a poza tym negatywnie wpływa na kondycję; nie jestem w stanie biegać, ciężko jest mi założyć skarpetki i buty, na stojąco nie dałbym rady, ciągle się pocę, wystarczy że przejdę kilka metrów albo jest choć troszkę cieplej w pomieszczeniu. Nawet nie wspominam co się dzieje w czasie upałów - na wet z sauny byście nie wyszli tak mokrzy, ostatnio zdarzyło mi się zasłabnąć: możliwe, że to też cukier, ale jestem wręcz przerażony, bo miałem trzy zejścia. Nie straciłem przytomności, ale było mi strasznie wstyd, nie mogę kupić sobie żadnego ubrania: teraz będę szukał pracy i na rozmowę kwalifikacyjną trzeba będzie iść w garniturze, a ja się w mój za nic nie wcisnę, musiałbym schudnąć przynajmniej 10 kg. Normalnych ubrań do chodzenia też nie mam za bardzo, chodzę jak dziad, strasznie sapię i chrapię, to bez wątpienia z powodu otyłości, na nic nie mam siły, ciężko mi się podnieść z łóżka, nie jestem w stanie nic zrobić (w tej sprawie założę chyba oddzielny temat). A teraz troszkę o konsekwencjach na mojej psychice: sądzę, że w pewnej mierze otyłość przyczyniła się do powstania depresji, rodzice i rodzeństwo się mnie wstydzi, ja sam czasami wstydzę się siebie samego, jestem wykluczony społecznie (to nie do końca problem), boję się poszukać nowej pracy i iść tam będąc tak grubym - ciekawe zresztą, czy przyjmą gdzieś takiego grubasa, nie potrafię podjąć praktycznie żadnej aktywności, oczywiście poza wpierdalaniem i siedzeniem przed kompem. Dobra, i tak tego wszystkiego jest w chuj i jeszcze więcej... O dziewczynie (chociażby takiej do ruchania) nawet nie wspominam - nigdy żadnej nie miałem. Społecznie jestem zmarginalizowany, ale już się przyzwyczaiłem i miewa to czasem pozytywne strony. Najgorsze jest jednak to, że jestem już prawie jak kaleka, jakaś osoba niepełnosprawna, a przecież jestem młody. Kurwa, co ja z siebie zrobiłem? Chodzę czasami na siłownię (zbyt mało regularnie), nie przestrzegam jedna żadne diety. Byłem u dietetyka, mam jakąś tam dietę, ale co z tego, jak jej nie przestrzegam. Poruszam bez przerwy kwestię otyłości na wizytach u psychologa i psychiatry - na razie niewiele to dało. Teraz spróbuje tutaj, może ktoś w jakiś sposób będzie w stanie mi pomóc. A ktoś z Was zmagał się kiedyś z otyłością lub był świadkiem takich zmagań? Może komuś się udało? No to na razie tyle, możliwe, że chciałem się troszkę wyżalić.
-
Kilka tygodni temu, przewożąc meble dla starszej kobiety, wiek około 75 lat, nie dałem rady na schodach. Mam sporą nadwagę, kolano szwankuje, brak jakich kolwiek ćwiczeń fizycznych... No i poległem na 5 schodach w górę. Babcia obserwując mnie za pierwszym razem powiedziała: Pan se da spokój, ja z wnuczką to załatwię. Po czułem wdzięczność i wstyd za razem. Kurwa żeby babcia była lepsza o de mnie? Ja pierdolę. Jaki wstyd. Nie dajcie się tak zapuścić.
- 37 odpowiedzi
-
- upokorzenie
- kondycja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przysięgam od jutra "pojechać" ze smalcem.
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Przysięgam przed Braćmi...
Bracia, będzie krótko. W wakacje miałem z kratką na brzuchu bawić się w różnych miejscach Polski i figlować w różnych Paniach... ale ponieważ moja podświadomość miała na ten temat inne zdanie, poszedłem w ciąg ciastkowy czego efekty za chwilę zobaczycie. Od jutra zmieniam tryb życia, a żeby nie upaść chcę pokazać jak bardzo się zapuściłem. Ponieważ jestem liderem i ideologiem forum, nie wypada bym tak się prezentował. Jestem twarzą naszej grupy, i muszę wyglądać elegancko i efektownie. Uznałem że jest to po prostu nieuczciwe wobec was i idei forum, że wyglądam jak wyglądam. Jeśli kiedyś nas gdzieś opiszą, czy zrobią ze mną wywiad, muszę ładnie wyglądać - na silnego człowieka. Jestem silny, ale wygląd kuleje. Szanujmy się. Tezy że nadwaga nie ma znaczenia, darujmy sobie. Mamy wyglądać dobrze, czyli zrobić co w naszej mocy dla własnego zdrowia i image, bo jak nas widzą, tak o nas piszą. O co proszę? Przede wszystkim o modlitwę za mnie, bym wytrwał. O dobre słowo w myślach, o miły komć. Sławka Kowalskiego proszę o hejt, doda mi to dużo siły i motywacji do zmiany. Wyśmiewaj Sławku jak wyglądam, pisz coś o świni, hipokryzji, że oszukałem i okradłem ludzi (czyli standard) - pojedź na ostro, żebym się wkurzył i na złość Tobie schudł. Będę wdzięczny za to Moja obecna waga to przed chwilą zważone 93kg. Cały smalec idzie w brzuch i delikatnie w cycki, ręce i nogi są chude mimo wielu lat ćwiczeń. Moim celem jest ważyć 78kg, to masa przy której mam i siłę i szybkość oraz nieźle wyglądam. Celem absolutnym jest szczupły brzuch. Chcę fajnie wyglądać w eleganckich ciuchach. Plan działania to dieta z jak najmniejszą ilością węglowodanów, zero owoców, pizzy, napojów słodkich i gazowanych, piwska. Mam dobrą wódeczkę wiecie od kogo :P, więc jakby co to dodam trochę do niej soku i jazda. Do tego ćwiczenia, codziennie z kettlami, rano i wieczorem rower, na basen nie pójdę bo się wstydzę, w gaciach wyglądam jak pokraka. Dołączę też wizualizacje i przekonywanie podświadomości o zaletach schudnięcia, bo to one są kluczowe. Dawniej jedząc ok. 1300 kcal dziennie (do oporu, jem bardzo mało), nie chudłem prawie wcale mimo ćwiczeń. Bardzo sumiennie to obliczałem, ważyłem jedzenie - metabolizm miałem tak wolny, że już 200kcal więcej i tyłem. Jeśli nie przestawi się systemu "chomikowania" w mózgu, nic z tego nie wyjdzie, albo zmiany będą ekstremalnie wolne. Nie kręci mnie chudnięcie pół kg w miesiąc, chcę w miesiąc stracić 8 - 10kg tłuszczu, i nie wierzę w bajeczki że więcej to niezdrowo. No to lecimy z koksem: Tak wyglądam z wypchniętym brzuchem: A tak z maksymalnie wciągniętym - jak sami widzicie, nawet ekstremalne wciąganie na wydechu już nie pomaga. Smalcu jest po prostu za dużo.