Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'siła' .
Znaleziono 30 wyników
-
Jednoczesne chudnięcie i wzrost masy mięśniowej - możliwe.
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Wszyscy mówią, że nie da się jednocześnie chudnąć ze smalcu i zdobywać masy mięśniowej - a ten gość mówi że można. Co ciekawe, daje bardzo poważne dowody: -
Czy można umysłem zastąpić sterydy anaboliczne?
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Chłopaki, od dłuższego czasu mnie to zastanawia na poważnie. Wiemy że jeśli coś sobie odpowiednio plastycznie wyobrazimy, organizm reaguje jak w realu. Wyobrażenie napadu wywoła silną reakcję stresową i wzrost mocy organizmu - gdy wyobrażamy sobie cudowną ciszę i spokój, nasze ciało i umysł uspokaja się, puls zwalnia. Wiadomo o co się rozchodzi - jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o REAKCJĘ HORMONALNĄ. A co jeśli bym sobie wyobrażał codziennie wielki wysiłek, np. że robię przysiad z toną żelastwa - maksymalnie plastycznie? Czyli siłownia w głowie. Czy nie powstanie fala hormonów anabolicznych, mocno przyśpieszająca rozrost masy mięśniowej? Oczywiście wielu ludzi o tym wie, wielu stosowało - ponieważ nic o tym nie słychać, nie udaje się ludziom zbyt wiele osiągnąć. Czyli coś pominęli. Podkreślam że nie chodzi mi tylko o trening układu nerwowego, który sportowcy ćwiczą wizualizacją, ale o brutalny przyrost masy mięśniowej. Mam ochotę się sprawdzić z tym problemem, i szukam tego elementu, który wymusi na ciele potworny przyrost siły. -
Bracia, poczytajcie o motywacji sportowej
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Dzienniki treningowe
Jeśli zaczynasz coś ćwiczyć, najważniejsza jest motywacja, cel który chcesz osiągnąć. Kiedyś zauważyłem ciekawą rzecz; im więcej ćwiczyłem na worku bokserskim, im większą czułem w sobie siłę, tym większą ważność siebie czułem. Już wiedziałem że mogę silnego byka znokautować z miejsca, co też wstyd przyznać miało miejsce (nie z mojej winy). Wraz z tym uczuciem - pychy, nazywajmy sprawy po imieniu, wzrastał poziom lęku że ktoś mnie mimo wszystko pokona. Miałem świadomość ze jest wielu gości, którzy bez problemu by mnie zlali, gdyż zawsze jest większa ryba w stawie (jak mówi ludowa mądrość). Wtedy więcej ćwiczyłem, ale im więcej wkładałem w to wysiłku, tym lęk stawał się większy. W efekcie wychodzenie na ulicę stawało się koszmarem, ponieważ oczekiwałem ataku. Jaka jest szansa na atak? Niewielka. Ale jeśli wiesz że ktoś może zabrać Ci poczucie siły które latami wypracowujesz, stawka tak mocno wzrasta, że boisz się bezustannie o te właśnie uczucie. Jeśli niesiesz w dłoni kurze jajo, jesteś na luzie, ale jeśli byłoby to kryształowe, bardzo drogie "jajko" - już by Ci do śmieszków nie było. Tak samo jest z uczuciem siły, które będąc słabym wypracowujesz - im więcej go masz, tym bardziej kruche i podatne na atak się wydaje. Człowiek trzyma się go panicznie, gdyż szuka w nim ucieczki od doświadczonej w dzieciństwie upokarzającej słabości. Jeśli więc ćwiczysz dla pięknego ciała, zdrowia, wzbudzenia podziwu bądź zazdrości innych ludzi, udowodnienia sobie że jesteś lepszy, twardszy niż inni - tak naprawdę pracujesz nad zwiększeniem swego lęku. Im więcej idzie w to wysiłku, tym większy strach, a wraz z nim nieuchronnie choroby, przykre zdarzenia w "realu". Nie da się tego oddzielić, bo są to dwie strony tej samej monety. Cóż więc czynić? Na pewno nie przerywać ćwiczeń. Trzeba zmienić motywację, uczynić ją duchową, niematerialną. Jeśli ćwiczę na worku, to tylko po to by się wyładować, poczuć lepiej - a dzięki temu móc mocniej i namiętniej dziękować Boskości, sile która jest obecna w tym świecie, jedynemu źródłu z którego warto pić. Biegasz? Grasz w nogę? Wspinasz się? Trenujesz boks, zapasy? Rób to dla Boga, by nie inwestować swej energii w zmienne, przemijające rzeczy. To nie jest wskazanie religijne (każda religia to zorganizowana diabelska machina, zakrywająca prawdziwego Boga), a jak najbardziej życiowe i logiczne. Im mniejsze poczucie bycia lepszym, ważniejszym czy zdolniejszym w jakiejkolwiek dziedzinie (materialnej, psychicznej, duchowej), tym mniejszy lęk przed utratą tego - a zawsze można to stracić, w każdej chwili. Gdy więc czynisz swe wysiłki dla Boga, nie wzrasta Twoja ważność i lęk, co przekłada się na zdrowsze, radośniejsze i szczęśliwsze życie. Jednocześnie nie musisz czuć się nikim; w pewnym sensie, z metafizycznego punktu widzenia jesteś cząstką Boga. I nie możesz zrobić nic, by ten stan upiększyć, wzbogacić. Możesz robić tysiące pompek, biegać maratony, ale i tak lepszy nie będziesz od tego co w sobie masz. -
Znałem kiedyś takiego gościa, któremu wprawdzie bym dał radę, ale się go bałem. Bardzo nieciekawy człowiek, mniejsza z tym. I dziś śniło mi się, jak mnie zaczepia na schodach (szedłem z chorym jak w realu tatą pod górę) bo mój tata nie powiedział mu dzień dobry - po chwili wątpliwości podszedłem do niego i powiedziałem "no to chodź". W snach tak naprawdę słowa się niezbyt liczą, obrazy bardziej - ale najważniejsze są stany emocjonalne. Czułem w sobie siłę, brak strachu, spokój. Nie jakiś mistyczny szał zabijania - taki zwyczajny spokój, luz, czułem że jestem silniejszy od niego w każdym aspekcie swojej istoty. W śnie przestraszył się, usiadł na schodach. Stanąłem nad nim, zastanawiając się czy go uderzyć pięścią w głowę, mając cały czas poczucie dużej przewagi. Nie zrobiłem tego, udawał że nie wie o co chodzi, skrywał strach. Darowałem mu, bo i po co było go bić. I gdy teraz o tym myślę, to ten stan braku lęku i odwagi, poczucia siły - ale nie demonicznej dominacji, tylko po prostu spokojnej siły, bardzo mnie wzmacnia, daje przyjemność i otuchę. Znajduję w nim zaciszną przystań ducha. Boję się jednak że zniknie, zostawiając mnie z moimi lękami. Chciałbym tak właśnie żyć. Nie bać się, odczuwać spokój. Codziennie od lat mam sny, całe scenariusze - wszystko notuję. Niektóre sny potrafią uzdrowić sytuację, dać potrzebne uczucia i emocje. Czyli mamy je w sobie, siła jest w nas. Niesamowite.
-
Moderatorzy; brutalna i bezwzględna ręka władzy
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
Oznajmiam wszem i wobec, że jako pierwszego moderatora forum mianuję Brzytwę. Od tej chwili ja dla was nie istnieję, a decyzje jako dojrzały, nie wchodzący w awantury i konflikty podejmuje Brzytwa. To jemu trzeba się podlizywać od tej pory