Florence Opublikowano 22 Kwietnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2018 Po ostatniej rozmowie z kimś bliskim zastanawiam sie dlaczego jest takie przyzwolenie ludzi na kradzież? Owa osoba jest właścicielem sklepu. Wczoraj mnie odwoził i zaszliśmy już po godzinach otwarcia i pokazał mi na kamerach sklep pełen ludzi (nic wyjątkowego, bo kiedy zachodzę przeważnie stoję w dłuższej kolejce), a pewna pani (około 30) ładuje sobie różne produkty do sporej, takiej sztywnej, prostokątnej torebki. Nie wierze, że widziała to tylko choćby jedna osoba, bo brała "na chama" droższe produkty przy różnych półkach, a nie zareagował NIKT (pracownice skupione na kasie, chociaż z obserwacji wydają mi sie średnio rozgarnięte, szczególnie jedna). Pani chyba czuła sie bardzo pewnie, bo na koniec ukradła litrowy(!) sok (z granatów sprowadzany z Iranu za 15 zl- a co sobie będzie żałować). Kiedy kradła sok, stał za nią mężczyzna w średnim wieku, który musiał to widzieć- zero reakcji. Troche to absurdalne, ale zastanawiam sie czy na takie większe przyzwolenie ma wpływ jej wygląd - bardzo elegancka kobieta, nikt by sie nie spodziewał. Druga sprawa to wyciągniecie konsekwencji, bo czegoś takiego popuszczać nie można. Jestem w szoku, bo właściciel ją kojarzy i pracuje parę minut od sklepu, bardzo blisko, na szanowanym stanowisku w miejscu publicznym. Nie rozumiem jak można mieć takie rozdwojenie i nie obawiać sie wstydu jaki może ją spotkać? Dlatego zaczęłam sie zastanawiać czy po prostu nie jest chora na np kleptomanie? A może czuje sie już tak pewnie, bo wiele razy to robiła? Po przejrzeniu monitoringu podobno w przeciągu tygodnia była trzy razy, za każdym razem oczywiscie kradła, a dokładne godziny są zanotowane na kartce. Powiedziałam, że moim zdaniem kiedy znowu sie pojawi, jedna z pracownic powinna pod pretekstem iść na zaplecze i obserwować ją na monitorze, a kiedy coś ukradnie zamknąć drzwi (nie wiadomo jak zareaguje, a przecież nikt sie z nią szarpać nie będzie) i czekać na przyjazd policji. Z tego, co sie orientuje pracownik ma prawo je zamknąć w takiej sytuacji i jest to tak zwane zatrzymanie obywatelskie. Jest tylko taki problem, że pracownica która wcześniej podejrzewała, że tamta kobieta coś ukradła zaszkodziła całej sprawie, bo (nic nie zrobiła, nie miała wtedy pewności) coś jej zasugerowała i podobno zapytała sie " czy nie brała pani..." czegoś tam czym mogła ją spłoszyć i jeśli ma coś w głowie (a mam wątpliwości) może sie już nie pojawić. Ale policja może reagować tylko "na gorącym uczynku" czy niekoniecznie, bo są nagrania? Sprawe utrudnia to, że nie jest znana jej tożsamość - właściciel wie tylko gdzie pracuje jak już pisałam. Wiem, że jakieś wielkiej kary nie poniesie, bo to tylko wykroczenie, ale zawsze dostanie mandat i chociaż narobią jej wstydu, szczególnie gdyby jednak pojawiła sie w sklepie. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi