Skocz do zawartości

Dziecinstwo


Gość Borys

Rekomendowane odpowiedzi

Czy pomimo braku wzorcow w dziecinstwie od rodzicow i otoczenia, braku pewnosci siebie a takze niskiej samoocenie i braku poczucia akceptacji  i cigalej krytyce ze strony rodziców (ojca) w dziecinstwie i wieku dojrzewania mozna to wszystko zbudowac w doroslym zyciu ? Czy jest mozliwe zeby zmienic sie o 180 stopniu ,zbudowac wysoka samoocene ,poczucia milosci i akceptacji w sobie ? Czy jest to niemozliwe i proba budowania jest skazana na porazke ? Jak sadzicie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzialnosc mozna brac a jesli ktos nie ma pewnosci i wiary w siebie to kazda proba brania odpowiedzialnosci za siebie skonczy sie fiaskiem bo pacjent nie bedzie pewny swego...Sam nie wiem co kieruje moim zyciem ..Chyba w wiekszosci przekonania z dziecnistwa pozniej chcialem aby BOg mial odowiedzialnosc za moje zycie w sumie przyznam sie czesto za swoje niepowodzenia wine zrzucalem na innych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra może inaczej, zacznij brać więcej odpowiedzialności na siebie, poczynając np. od tego czy chcesz jeść, czy nie, czy chcesz jeść spaghetti czy kurczaka, czy chcesz zjeść go pół, czy chcesz zjeść ćwiartkę. Mi w tym pomaga to, że o swoich planach opowiadam tylko tym, którzy wiem, że mnie wysłuchają. A jeśli mam przeczucie, że spotkam się z krytyką, to zachowuję to dla siebie i realizuję swoje plany po cichu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy da się czy nie zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Taka możliwość jest ale udaje się to niewielu. Większość ginie w rynsztoku bo szuka pomocy w innych i dostaje motywujące wpisy ale nie umie ich zastosować w życiu. Hmm a umieliby tylko w to nie wierzą i to jest problem ludzi z niską samooceną albo po ciężkich doświadczeniach życiowych. Można dużo czytać ale im mniej wiesz tym lepiej śpisz :P To tylko zaciemnia obraz dlatego moim zdaniem powinieneś skupić się na szukaniu pomocy w jednym miejscu. Jak masz kasę to coaching albo psychoterapia (ale trzeba trafić na dobrego specjalistę bo większość to naciągacze i mitomani) ale po tym co piszesz podejrzewam, że pewnie nie masz. Jesteś i tak anonimowy więc może pisz w tym wątku na bieżąco co Ci przeszkadza. Dostałeś bardzo dobrą radę żeby przejąć odpowiedzialność. To na początek - od tej pory za całe Twoje życie odpowiedzialny jesteś tylko Ty i nikt inny. Bóg i rodzice to tylko czynniki, które na Ciebie w jakiś sposób oddziałują (póki co) ale to nie oni są odpowiedzialni za Twój stan.

 

Zadaj sobie kilka pytań. Kim jestem? Jak się z tym czuję? Jakie są pozytywy w mojej obecnej sytuacji? Czego potrzebuję do szczęścia? Kim bym był gdybym był szczęśliwy? Co sądzę o ludziach szczęśliwych? Co blokuje mnie przed szczęściem?  Co sądzą na mój temat inni? Jaką rolę pełnią w moim życiu inni ludzie (ogólnie po co Ci są ludzie i jakie braki zaspokajają lub powinni zaspokajać)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porażek na Twojej drodze do zmiany będzie mnóstwo, ale mimo to powoli, stopniowo, krok po kroku można się zmienić, ważne żeby pomimo porażek nie przestawać myśleć, że jest to możliwe. Niestety jest to długi i męczący proces, czasami możesz myśleć, że nic z tego ale pamiętaj, że głos który Ci źle mówi w Twojej głowie to nie Ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętaj, że głos który Ci źle mówi w Twojej głowie to nie Ty.

 

Na wewnętrzny głos też jest sposób. Człowiek myśli, że nie ma wpływu na natrętne myśli i dopóki tak myśli to dalej ma te myśli :D Wewnętrzni doradcy to części Twojej osobowości, które niezintegrowane i wypierane robią bajzel w głowie i coraz mocniej narastają. Integracja polega na akceptacji zamiast walki i wyparcia a zaakceptowanie wiąże się z przejęciem nad tym kontroli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Borys a wiesz co jest najfajniejsze w tym wszystkim? To, że odpowiedzi na wszystkie pytania też są w Twojej głowie i nikt inny niż Ty ich nie zna i  na nie nie wpadnie. Inni mogą Cię tylko naprowadzać ale to ostatecznie i tak Twoja podświadomość przyjmie radę, która jej będzie odpowiadać.To znaczy, że ta rada już tam jest i czeka na to aż Ty ją stamtąd wydobędziesz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sze

Ktos mi kiedys mowil ze wszstkie problemy ,rozwiazania i tak dalej leza w glowie...Wiesz co NEO ? Uswaiadomilem sobie wczoraj ze zrzcam odpowiedzialnosc na innych za swoje zycie ...Czasem na jakies rady od inych ,tlumacze sie zawsze rdzicom gdzie bylem co robilem i tak dalej mimo ze mam 27 lat...To jest chore i dziwne ...Jestem nie przystosowany do doroslego zycia,mysle dziecinnie i absolutnie sie do tego przyznaje...Dziekuje wam chlopaki za pomoc!! Musze wydobyc w sobie odwage do tego aby uswiadomic siebie sobie i stanac ze swoimi problemami a nie unikac ich...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co mi pomogło jeśli chodzi o rodzinę, przestałem im się chwalić, a swoje plany trzymam w tajemnicy, wychodzę z założenia, że jak nie powiem o jakimś swoim sukcesie, to ten sukces jest mój, a im więcej ludzi się o tym dowie, tym bardziej zostają ułamki sukcesu dla mnie. A to ja mam się cieszyć, więc zostawiam sukces dla siebie w pełni, nie rozdaję ułamków ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli mniej wiecej tak to wyglada ze mam juz wszstko co najlepsze w sobie ale to wszytsko jest przykryte przez doswiadczenia,falszywe przekonania i tak dalej ? Skoro mam wszystko co potrzeba do zycia to jestem bogeim  ale przeciez nie jestem Bogiem nie jestem idealny...Kazdy mowi o filozofii ''Tu i teraz'' skoro wyjde poza myslenie to nie zmienie swoich przekonan negatywnych ...Bo skoro wyjde poza mysli to te przekonania zostana w srodku...Zeby przepracowac to mi sie wydaje ze trzeba pogrzebac w sobie a to wymaga wejscia w swiat mysli...Czyli tu i teraz nie pasuje ...Chyba ze czegos nie rozumiem...cZYto prawda ze uwolnienia pojawia sie w momencie przyznania sie sobie i przed soba o swoich problemach i zaakceptowanie ich bez walki i strachu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciągasz złe wnioski. Skoro masz wszystko co potrzeba to znaczy, że masz wszystko co potrzeba i w żaden sposób nie można z tego wysnuć wniosku, że jesteś bogiem, chyba że w przenośni bo odpowiadasz za kreację swojego świata. Bóg dał Ci wszystko czego potrzebujesz czyli sprawny umysł i wolną wolę więc korzystaj :)

Z tym przepracowywaniem negatywnych przekonań to myślę, że u Ciebie nie jest dobry pomysł bo wpadasz w wir kolejnych negatywnych przekonań i masz coraz więcej do przepracowania a chodzi o to żeby mieć tego mniej i cieszyć się życiem. Najpierw pożyj w "tu i teraz" a przekonania mogą same się naprostować jeśli zaczniesz w siebie wierzyć. Po prostu ciesząc się życiem zaczniesz pozytywnie patrzeć na świat. Przerabianie przekonań i wchodzenie w nie polega na tym, że tego nie rozkminiasz tylko skupiasz się na tym co czujesz w tym momencie i nie negujesz tego, nie szukasz przyczyny. Kiedy jesteś emocjami w tym przekonaniu a nie w przekonaniu o przekonaniu to dopiero wtedy poznasz przyczynę takiego myślenia ale najpierw musisz być tu i teraz czyli wiedzieć, że to tylko myśli i to nie jest prawda. Sama wiedza o tym powoduje, że negatywne przekonania nie będą miały nad Tobą władzy bo im jej nie dasz - to Ty wybierasz sobie pozytywne przekonania w miejsce negatywnych.

 

Przekonanie=/=prawda

to zupełnie odmienne sprawy. Kiedy o tym wiesz nie będziesz myślał przez pryzmat tych przekonań żeby pozbywać się innych.

 

Na przykład miałem takie przekonanie, że miłość jest najważniejsza i jest sensem życia jako coś co jest prawdą. I próbując rozwiązać inne problemy patrzyłem przez pryzmat tego przekonania. Nie dało się tego rozwiązać bo niby rozwiązany problem wracał tylko już z innymi mocniejszymi argumentami i po każdym przerobieniu problemu przypierdalał się do mnie jak bumerang ze zdwojoną siłą, a potem wracała kolejna zdwojona siła ale już jako dwukrotność tej podwojonej najpierw i tak proporcjonalnie to rosło. A ma maleć. Dopiero kiedy zdałem sobie sprawę, że to nie jest prawda tylko moje przekonanie to wszystko się odmieniło ale sprawę zdałem sobie kiedy przestałem rozkminiać co jest prawdą i pozwoliłem sobie przeżyć te negatywne emocje, ja po prostu się poddałem. No i wcześniej bałem się porzucać tego przekonania bo myślałem, że jak odrzucę ten sens to pozbędę się czegoś najpiękniejszego w życiu i dodatkowo myślałem, że ktoś dla kogo miłość nie jest sensem to psychopata albo ktoś bardzo skrzywdzony. Najlepsze jest to, że dalej mam to przekonanie ale już nie w formie prawdy a w formie przekonania. Mam dalej taką hierarchię wartości jak miałem tylko już nie oceniam przez ten pryzmat i nie myślę o tym w codziennym życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumie, czyli nie walczyc z tym tylko zaakceptowac ten fakt? Kiedys czytalem posty ludzi chorych na nerwice i natrente negatywne mysli Twierdzili ze aby sie ich pozbyc to warto je akceptowac bron Boze nie walczyc z nimi ,tylko akceptowac powiedziec sobie ok jestes w mojej glowie siedz tam ja z Toba nie chce walczyc ,pozwolili aby te uczcia przeszly przez nich i wtedy dzwinym rafem zaczeli kontrolowac ten mysli co spowodowalo ze przekonania sie same jakby zmienily z neagtywnych na pozytywne )

 

Dzieki stary :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.