Skocz do zawartości

Toksyczna Sytuacja Rodzinna


Rekomendowane odpowiedzi

* Witam,

Pragnę poprosić o poradę bardziej doświadczonych forumowiczów odnośnie trudnej sytuacji, w którą, niestety, wmieszana jest cała moja rodzina. 

* Sytuacja:

Rozpoczęła się ona, klasycznie, po śmierci dziadka i z ogłoszeniem spadku. Dziadek miał do rozdysponowania 3 niewielkie domy w bardzo bliskiej odległości (mają wspólny wjazd do gospodarstwa i dwa mają wspólny system ogrzewania) oraz 2 firmy zagraniczne, które są warte więcej niż te 3 domy razem wzięte. Te domy są podzielone na trzy piętra: parter, piwnica, pierwsze piętro.

Dziadek, gdy jeszcze żył, swemu synowi (chociaż tego nie wiadomo) dwie firmy, pod warunkiem, że zostaną wykluczeni z jego testamentu i że firmy pozostaną w posiadaniu rodziny. Chciał, wcześniej, podzielić majątek po równo między syna i córkę, ale manipulacje i ciągłe szantaże ze strony syna i żony skłoniły go do nierównego podziału.

Jego żona, a zarazem moja babcia, zaliczyła pewną degradację społeczną, ponieważ wyszła za mniej majętnego przez zaaranżowane małżeństwo. Była, zawsze, rozwiązła i rozpustna, niczym księżniczka. 

Dziadek lubił bardziej moją mamę, gdyż była zaradna, tak jak on, ale miał on wysokie poczucie sprawiedliwości, więc traktował dzieci równo. Natomiast babcia przejmowała się tylko i wyłącznie synem, który wykorzystywał przez całość dzieciństwa swoją siostrę.

Dopiero później, gdy dziadek zauważył pogardę swej żony wobec młodszego dziecka, które w jego oczach miało spory potencjał, zaczął bardziej skupiać się na córce. 

Moja mama, przez współczucie matce, która już podupadała mocno na zdrowiu, nakłoniła dziadka, by ten zamiast dać jej domy w całości, dał swej żonie jeden z domów. On skwitował to komentarzem, że będzie tego żałowała i się nie mylił. Chciał, by wygłoszono jego testament na stypie, gdy córka jest otoczona przez innych ludzi, by agresja babci i syna była ograniczona.

Jeszcze za życia dziadka, jego syn sprzedał firmy komuś spoza rodziny (było dużo chętnych na nie w rodzinie i byli w stanie dać za nie więcej pieniędzy), co wywołało burzę mojego dziadka, która ucichła przez wyżywanie się babci nad nim. Oczywiście, nie jest nawet wiadome, czy syn był synem dziadka, a nie kogoś innego. Mniejsza, syn twierdził, że ojciec mu nigdy nic nie dał i nie pomógł, przez co jego żona musiała zaciągać długi u szemranych ludzi, którym musiała się jeszcze oddawać. Dziadek w tym momencie żałował, że nie spędzał z nim więcej czasu, który musiał poświęcić mojej mamie.

Moja matka była całe życie wykorzystywana i, właściwie, pomagała bratu niemalże cały czas. Załatwiła mu pracę, która polegała na asyście jej na jej stanowisku kierowniczym w firmie zajmującej się naprawą sprzętu i instalacji elektrycznych. Jakoż iż miał on usposobienie pasożyta, dla którego bycie elektrykiem było "poniżej jego kompetencji" (nie miał matury ani nie szkolił się w żadnym zawodzie), to spora część jego pracy została wykonywana przez moją mamę. Pewnego dnia ukradł i sprzedał jedno z droższych urządzeń, a moja matka musiała naprawdę mocno się męczyć, by nie trafił do więzienia.

Oczywiście, siostra próbowała załatwić mu nową pracę, lecz, jaka by prosta nie była, był zwalniany. W końcu, po wielu latach, znalazł swoje zajęcie w internecie, propagując pewne poglądy polityczne, właściwie, prowadząc nawet coś w rodzaju kultu.

Później, rozpowiadając rodzinie, twierdził, że to on ją uratował, co, po raz kolejny, nie miało sensu logicznego.

Tak czy siak, zawsze babcia uważała swego syna za lepszego od córki. Głównie w kwestii tego, że on, w przeciwieństwie do mojej mamy, miał żyjącą żonę, która, mimo papierka z uniwersytetu z kierunku medycyna, nie mogła nigdy znaleźć zatrudnienia. Moja mama natomiast była w sytuacji posiadania dwóch synów i mnie do wychowania bez ręki męża (nie żył) ani państwa (ponieważ zarabiała za dużo) oraz uczęszczania na kierunek inżynieryjny studiów jeszcze pracując (i dostawania bardzo dobrych wyników). Babcia niechętnie jej pomagała i gardziła nią, żądała, by płacono jej za godziny spędzone z jej własnymi wnukami. Dziadek, kiedy jeszcze żył, przejął ten obowiązek, mimo swojej dalszej pracy zegarmistrza, gdyż nie mógł wytrzymać jej nastawienia.

Babcia stwierdziła, że zdobędzie większy majątek za pomocą swej majętności i manipulacji. Wjazd do domów należał do domu pierwszego, który miała. Postanowiła, że będzie uprzykrzać życie mojej matce, by ta nie mogła wjeżdżać autem i by, przez jej posesję, nie mogli przechodzić inni ludzie. Z tego powodu, zniechęciła ona mamę, by tam mieszkać i jednocześnie odstrasza potencjalnych nabywców. Żąda babcia, by moja mama dobrowolnie oddała domy, gdyż moja mama "nigdy nie pomogła swemu bratu, a on kiedyś ją nauczył pływać, więc mu się należy".

Oczywiście, to moja mama załatwia wszystkie sprawy dotyczące leczenia babci (przez pewien czas nawet symulowała Alzheimera, ale mama, mimo jej oszustw, nadal szukała lekarzy, którzy by wyleczyli jej coraz to nowsze i ciekawsze dolegliwości) i jej lokum, gdyż ona jako jedyna jest tą wyrodną. Dawała się wykorzystywać, gdyż ciągle szukała bliskości i akceptacji, szczególnie po niefortunnej śmierci męża potrzebowała wsparcia, którego nigdy nie dostała. Właściwie, była szykanowana, że ma troje dzieci, z czego jedno z zespołem Aspergera (mnie) i drugie z schizofrenią. 

Właściwie, matka zawsze przejawiała zachowania ze spektrum autyzmu, a ojciec miał zwidy i zachowania paranoidalne. Przez to, matka do dziś nie poszła na żadne spotkanie towarzyskie w celu znalezienia partnera, gdyż nie potrafi nikogo innego obdarzyć tym samym uczuciem. Jak stwierdziła: "Nie będzie w moim życiu drugiego człowieka, który zaakceptuje mnie, kim jestem, nie będzie wymagał, by dom był taki, jak wszystkie inne, i dla którego byłabym aż takiej wartości. Jedyne, co chcę robić, to pracować dla was i Spectro (starego komputera)".

Po latach, moja mama wyprowadziła się do nowego mieszkania, gdyż miała już dość narastającego dręczenia ze strony matki i brata. Niestety, jej brat ani babcia nie chcieli dać za wygraną. Gdy tylko się dowiedzieli, gdzie mieszka, rozbili jej okna i napisali mamie, jaka to ona nie jest okropna spreyem. Później mama znalazła w domu babci puszki z spreyem do graffiti. Policja, przez to, że nie było nagrania, nie zabrała się za to zbyt pospiesznie i do dnia dzisiejszego nie podjęli żadnych kroków.

Zważając na to, że brat mamy bywa wmieszany w bójki i że jest niezwykle agresywnym człowiekiem, boimy się o własne życia, co mówiliśmy policji. Mama jest bliska oddania im tego, czego chcą. Jedyne, co ona chciała przez całe swe życie, to spokój. Nie dziwię się i także nie widzę innego rozwiązania. 

Także, chciałabym się zapytać, czy jest jakiś sposób, by pomóc jej podnieść poczucie własnej wartości, gdyż wcześniej była bardzo pewna siebie, a teraz wydaje się przepraszać za to, że oddycha.

Edytowane przez Agnes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Agnes said:

przez pewien czas nawet symulowała Alzheimera

Był to więc dobry moment, aby załatwić ubezwłasnowolnienie. 

 

7 hours ago, Agnes said:

Mama jest bliska oddania im tego, czego chcą.

Terrorystom się nie ustępuje.

7 hours ago, Agnes said:

czy jest jakiś sposób, by pomóc jej podnieść poczucie własnej wartości, gdyż wcześniej była bardzo pewna siebie, a teraz wydaje się przepraszać za to, że oddycha.

Tak musisz być z nią i ją wspierać. Innego sposobu nie ma, chyba, że zdecydujecie się na wizytę u psychologa, co jest według mnie dobrym wyjściem. A babcia, no cóż, koronawirus robi postępy...poza tym możecie jej wykupić wycieczkę do Włoch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.