Skocz do zawartości

Spokój i asertywność - najlepsza broń w relacjach


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Pomieszkiwałem dłuższy czas z kobietami ostatnio, okoliczności wzajemnej pomocy powiedzmy.

 

Wydarzyła się banalna sytuacja przy grze planszowej, która dała mi mocno do myślenia, jak bardzo utrwaliłem w sobie zasady opanowania i asertywności.

 

Same kobiety przy stole i ja. Gramy. Jedna się zaczęła denerwować, inne podłapały - rola kata i ofiary, u mnie rola obserwatora - negocjatora. Tylko raz powiedziałem do tej, co się wkurzała, żeby się uspokoiła. Nie przestała i kazała innym grać dalej.

 

Powiedziałem nie, odłożyłem graty, wyszedłem w ogóle z pokoju. Poszedłem robić swoje.

 

Panie również zakończyły zabawę i się rozeszły sfochowane, a największa agresorka przyszła do mnie. A u mnie totalny ignor, zero reakcji, milczenie. Zaczęła coś robić, szamotać się, zwracać na siebie uwagę, dalej zero odzewu z mojej strony. Dopiero po dłuższym czasie (jakieś 20 minut) uspokoiła się, spokojnie przy mnie usiadła, spojrzała na mnie w milczeniu, zdjąłem słuchawki i wyjaśniłem rzeczowo kilka spraw. Później wróciłem do swoich zajęć. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się z takim spokojem podejść do kobiecych gierek, co poskutkowało rozwiązaniem konfliktu, a nawet dalszym, miłym wieczorem ze wszystkimi. Kolejnego dnia miałem podstawiony obiad i to taki, który lubię, a nawet zrobione zakupy, też jakie lubię. Moim zdaniem właściwa forma przeprosin, pragmatyczna.

 

Chciałem tym tekstem potwierdzić kolejny raz, że opanowanie i asertywność, taki spokój ducha z pilnowaniem własnych emocji, takiego obiektywnego spojrzenia to najlepsza sprawa dla mężczyzny. Automatyczna tarcza na spierdolenie. I jak mówiłem nie to centralnie forum mi się przypomniało 😆 Nie, po prostu. Nie zgodziłem się na obniżenie własnego nastroju i wygrałem.

 

Z drugiej strony energia agresji, takiego niesmaku od kobiet jest bardzo silna. Można to ściągnąć, wciągnąć na siebie i to mega mocno. Jak Pani wyskoczyła z agresją to normalnie "zawibrowałem" wewnątrz i przyjąłem na chwilę jej stan. Jakbym nie był samoświadomy pewnie bym w to poszedł i nie skontrował nawet. Wielka nauka przy banalnej w sumie sytuacji. Ogólnie to jestem zaskoczony, jak dobrze mi się żyło z kilkoma kobietami pod jednym dachem i to przez kilka tygodni. Nie miałem praktycznie żadnych problemów, ani nie byłem gnojony z wypracowaną już postawą ultra pustelnika. Czułem się, jakbym nosił niewidzialny płaszcz, przez który żadne spierdolenie już się nie przebije, bo wiem, gdzie moje miejsce.

 

Idąc dalej tym tropem zakładam, że wielu pomogłaby jednak pustelnia na rok, na dłużej, żeby ten spokój w sobie wzmocnić. Ale to już bardziej do dalszej dyskusji. Ten temat to kolejne potwierdzenia, że siła wynikająca ze spokoju kontroluje kobiety. Wiem o tym, ale każda sytuacja potwierdzająca w rzeczywistości to naprawdę coś dziwnego. Człowiek nie wierzy własnym oczom, jak kobieta sama się wygładza i wchodzi w ramę spokoju. Coś na zasadzie bezprzewodowego kontrolowania emocji xD

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.