Niniejszy wpis nie jest formą wyłożenia czegoś. Raczej refleksją i pytaniem nad własnym kierunkiem.
Tak pokrótce nassi, nie mógłbym 'kreować' spójnego i jednolitego wizerunku gdybym faktycznie w znacznej mierze taki nie był. Dla przykładu wejście w rolę badboya, zachowywanie się w takim stylu, zarówno w zakresie ekspresji osoby jak i specyficznych relacji z osobami trzecimi - szło by mi kiepsko. Było by sztuczne, wymuszone, osiągane olbrzymim nakładem sił i woli, po prostu - męczące jak diabli. Sztuczne - a to widać. A tu robię coś, co po prostu mam w sobie. Więc idzie lekko i gładko. Żadna sztuka szczerze pisząc. Nie manipuluję poprzez próbę wywarcia wpływu na drugą osobę. Stwarzam sytuację i okoliczności, które pozwalają tej osobie poczuć wewnętrznie coś innego, coś odmiennego, coś wyjątkowego - otworzyć się, wyjść poza zwykły schemat codzienności czy kontekstu sytuacyjnego. I tyle. Decyduje o tym ta osobaDzięki temu łatwiej jest mi potem widzieć ich takimi, jacy są naprawdę dla mnie, nie zachowywać tak, jakby oni tego chcieli, czyli nie ulegać ich urokowi. Dzięki, naprawdę dzięki.
- 3
4 komentarze
Rekomendowane komentarze