Jest temat odnośnie kawałków motywujących, to teraz temat odwrócony o 180 stopni. Swego czasu, gdy byłem wiecznie pogrążonym w smutku młodzieńcem, stworzyłem sobie playlistę, której słuchałem, upijałem się, użalałem nad sobą i nienawidziłem świata Są to czasy zasłużenie minione, ale nadal, gdy otworzy mi się ciało bolesne, lubię sobie puścić te kawałki i posiedzieć samemu w ciemnym pokoju. Chodzi mi o utwory piękne, ale jednocześnie przesycone smutkiem, żalem lub bólem. Moje top 5: 1. Nine Inch Nails "Hurt". http://www.youtube.com/watch?v=htmKZKR7oyc Przepiękny tekst o bólu i samotności: "I hurty myself today, to see if I still feel"... Polecam też przepiękny cover w wykonaniu Johnyego Casha. 2. The Streets "Blinded by the lights" 3. Jeff Buckley "Hallelujah" Klasyk. 4. Republika "Odchodząc" 5. System of a Down "Lonely day" Oprócz powyższych: T. Love "Jest super", The Doors "The End", Lou Reed "Perfect Day", Marianne Faithful "Sister Morphine", Myslovitz "Szklany człowiek", Nick Cave "As I sat sadly by her side", Phil Collins "In the air tonight", Joy Division "Atmosphere", "Dead souls" i wszystkie pozostałe ich utwory , Anathema "Empty", Archive "Again", Eric Clapton "Tears in heaven".