Skocz do zawartości

Złoty Atom

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Złoty Atom

  1. Dlatego nie dam się urobić, kontakt będzie, ale taki jak do tej pory, czyli siema-elo-co-tam i tyle. No jasne, wjebać się w trójkąt, gotować wspólne obiadki i niańczyć. Panna jest ze sporym bagażem, po dużych festiwalach kutangów a czego jeszcze nie wiem to już nawet nie chce myśleć. Mąż to niestety beciak w mojej opinii, cichy domator, łagodny, niekonfliktowy, typowy polski facet przytłoczony swoją "partnerką", pewnie mu z tym dobrze i na pewno tak jest, ma na nią wyjebkę jak wcześniej ktoś wspomniał, ale też w żaden sposób na nią nie wpływa, ona może robić CO CHCE, i on nie ma nic do gadania nawet jakby coś jej powiedział. Nie umie sobie jej ustawić, że tego nie wypada, itp. po to są rozmowy. Jak się nie da to arrivederci roma, być może najwidoczniej lubi męską rękę kobiety.
  2. Grze? Ja nie gram w jej gierki, bo to ona się pcha jak cyganka po zasiłek. Ja ją trzymam na dystans i nic nie poradzę, że ciągle pisze. Po co szedłem? Bo to moja powiedzmy, kumpela...? Mam już z mężatkami się nie spotykać? Nie daje się ponieść emocjom, Utrzymuje kontakt bo kiedyś może mi się to przydać, zna dużo osób, wszędzie się wciśnie, coś załatwi, warto mieć kogoś takiego w znajomych. Z resztą, sam jej to powiedziałem ostatnio, myślałem, że będzie foch z racji takiego przedmiotowego "traktowania" ale nic takiego, jeszcze się głupio uśmiechnęła.
  3. Nie róbcie sobie żartów, ona jest nieobliczalna, puknę ją i co? Zwali mi się na głowę z całym jej "dorobkiem" ...i? Może mam jeszcze u niej zamieszkać razem z mężem? Moja matka miała tak z pierwszym mężem, znalazła sobie drugiego, z którego to ja jestem i normalnie mój stary grał z tym pierwszym fagasem w szachy, a wiedział dobrze jak jest, no kurwa cyrk na kółkach, spierdolina totalna. Teraz robi podchody ale nic jej to nie da. Mało mam sam problemów, jeszcze ona mi na głowie z jej huśtawką emocjonalną, pomijając jak odbije się to na dzieciach jak nie daj boże wróci deprecha. Dystans przede wszystkim.
  4. No dostała lekki ochrzan, że może on sobie tego nie życzy tak się do niego zwracać, ona oczywiście wszystko obróciła w żart coś w stylu "mój ex present and future husband" nie ma dystansu. Ja rozkładam ręce, przecież były sytuacje jak ktoś podszedł do laski co typek ją bił jakiś fagas, to ta później opierniczyła tego, co jej pomagał. Nie chciałem agresywniej bo jeszcze bym dostał zjebe od niego Ludzie do cholery, trzeba mieć przecież jakąś godność a nie dać sobie nasrać na głowę, u mnie taka jedna akcja zakończyła by się słowami "masz dwa wyjścia, jedno przez drzwi, drugie przez okno" i tyle, albo panna nabierze refleksji lub nie.
  5. Gorzej, dzieci nie chciały mnie wypuścić jak odjeżdżałem, bo "wujek musi zostać". Pie*dole to ku*wa, jakbym wiedział, że to taki lep z niej a z niego taki ignorant to inaczej bym to "zaplanował". Jak ją puści to już nie mam pytań... Zero konsekwencji ją czeka, więc lata gdzie chce, on nawet nie przypierdoli w stół, nie mówiąc o niej, bo by się przydało od czasu do czas, wiadomo, łobuz kocha najmocniej.
  6. Jeszcze będzie narzekanie, że źle znalazłem Oby ten chłop jej nie puścił bo ona i tak się dostanie do mnie, znam ją
  7. Wykrakałeś, chce przyjechać do mnie na weekend, mężuś ma wolne i zostaje z dziećmi. Japierdole co się odjebało, jeszcze nic jej nie odpisałem... Ona nie jest w moim typie, a później nie chce mieć męczenia odbytu przez nią i całą tą rodzinkę.
  8. W punkt! Ona zawsze miała taki charakter jak ją poznałem, typowa na swój sposób, wszędzie jej pełno, no po prostu ekstrawertyczka. Co do wyglądu to również nie moje klimaty, no ale dla mnie trochę bardziej liczy się charakter a jak wiadomo, ona ma specyficzny. Samiczka potrzebuje non stop stymulowania emocji, w pewnym sensie mąż jej to daje swoim zachowaniem, takim a nie innym, więc może ciągłe narzekanie na niego w pewien sposób ją nakręca i rajcuje, nie wiem czy w ogóle jest to możliwe. Jak ja to widzę z perspektywy czasu? Albo faktycznie ta terapia przyniesie skutek dla ich obojgu, albo ona od niego odejdzie po jakimś czasie, a jak nawet nie, to będzie się męczyć przy nim z racji jej temperamentu. Nie zawsze przeciwieństwa się przyciągają dobrze
  9. Pewnie, że jest na ręke, ale do czasu o ile chce się w przyszłości widywać z dziećmi. Tak, sąd albo samotność, mam też dobrego kumpla z aspergerem ale on jest totalnym odwróceniem jego, ekstrawertyk, gość koło 30'stki i też żadnej panny nie miał i raczej się nie zanosi na jakikolwiek długi związek.
  10. Tak, masz rację, na 90% nie ogarnąłbym jej, dlatego znając ją ładnych parę lat - odpuściłem, została tylko stopa koleżeńska, Męczyć się i próbować korygować w jakiś sposób jej charakter było by ciężko, ona wie lepiej, no to ok. W tym klubie również się kleiła, no i oczywiście narzekanie non-stop. Myślę, że nie nagrał, nawet chyba nie bierze takiej opcji pod uwagę, ona trzyma często jego telefon, bo "jej się rozładował, no to MIŚ lajknę sobie posta na FB z twojego bo mało lajków" do mnie też podbija, żebym to lajkował a tam często jest max parę tych lajków ogólnie. Mam też znajomego z wioski, który jest świadomy, że baba mu rogi doprawia i nie nagrywa, mówiłem mu 100x jak będzie akcja z rozwodem, to wtedy niezaprzeczalny dowód na jej kurwice, a on nic... Ogarnięty jest zawodowo, to widać. Ale w tej relacji z nią idzie mu bardzo opornie, ona mu na głowę wskoczyła, no bo w końcu pozwolił sobie na to, teraz za bardzo nie ma pola do popisu, żeby się postawić bo to trzeba też umieć logistycznie zrobić i trzeba uważać, żeby nie zabrała dzieci. Ja jej to tłumaczyłem, ma dom, męża (jaki jest to jest, ale dużo mu zawdzięcza - głównie stabilizacja), ZDROWE dzieci, no a że swędzi ją coś i potrzebuje emocji no to inna sprawa, tak ma każda. Nie chwale się, tylko zdaję relacje, nie chce zepsuć jej tego związku jaki by on nie był, bo też zależy mi, żeby dzieci miały pełną rodzinę. Z tym gościem właśnie jest taki problem, że on dopiero staje się bardziej rozmowny przy alko i ziołach (swoją drogą o to też była spina, że jej nie powiedział, że jara trawkę), ja nie piję w ogóle, więc gadamy tylko o jakiś pierdołach totalnych, nie wiadomo jakby to odebrał jakbym wziął go na bok i zaczął coś mu bardziej tłumaczyć, były chwile, że chciałem zagadać coś typu "no to żonka ci się udała, energiczna, przebojowa, wie czego chce..." a on "no tak, no tak... ona taka jest" i w sumie to tyle. no to nie brnąłem dalej bo też mi nie swojo. Nie robię sobie z niego jaj, tylko opisuje w jaki sposób go postrzega, a ona już tak jest utwierdzona w tym co myśli, że nie mam nic do gadania, chodzą na terapię związkową, ta terapeutka jej powiedziała "czy pani na niego zaczeka, bo on rozwija się trochę wolniej" czy to prawda to nie wiadomo, ale też proponowałem jej swój punkt widzenia, zagadałem coś o podświadomości, chciałem lektury podesłać no to NIE, JA WSZYSTKO PRZEROBIŁAM, co? Na siłę mam jej wciskać? Zobaczyłem pewne fakty i wyrobiłem sobie zdanie po tej wycieczce jeszcze inne niż miałem do tej pory, najbardziej na mnie wywarło jechanie po nim przy mnie i wyciąganie starych brudów jej i jego w mojej obecności, a ile jeszcze nie wiem, to nie mam pojęcia. Ja nie lewaruje, to, że mnie objęła czy poszła do klubu to był jej pomysł, miałem odmówić? Też nie widzieliśmy się długo, warto pogadać o pierdołach, już nie róbmy dramy, ja siebie znam, nie zrobię niczego głupiego, inny być może by to wykorzystał nie znając jej tak dobrze jak ja. No ale jeszcze doszedł jeden wątek do historii, w klubie zamówiła sobie alko, a odkąd tam jestem to mówi, że "nie pije", fakt faktem, nie wypiła dużo ale jednak. Dobrze myślisz, A.F-W.
  11. Co ma robić? To samo co ja, trzymać się na dystans, w razie czego korzystać z dobrodziejstw znajomości i tyle, to jest jedyna opcja w tym wypadku, NIC WIĘCEJ. Do tego jeszcze doszło, że kiedyś przeszukiwała mu telefon i natrafiła na zdjęcia jakieś Chinki czy Japonki, kiedyś podobno byli razem i nadal wysyła mu fotki, ale bądź co bądź na zdjęciach się skończyło i męczy się z nią, zamiast pić drinka na wyspach Galapagos z Azjatką.
  12. Oczywiście, że po to, to było. Wszyscy jej przytakują, psiapsi na bank, a ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że mogę powiedzieć coś więcej, bez konsekwencji, wiem jakie miała odpały, wiem czego mogę się po niej spodziewać. Jak znajomość się ukróci, to trudno, ona sama wie jak jest, tylko boi się przyznać to przed sobą. Tak, to prawda, szkoda chłopa, ale co w tej sytuacji on może zrobić? Zdominowała go bezapelacyjnie, sam pozwolił na to, publicznie go wyśmiewa, on nawet w tym nie widzi nic dziwnego, to mi już bardziej jest głupio jak go łże przy mnie niż jemu. Dziecka do tego na to patrzą, o ile dotrwają razem do momentu, kiedy trochę podrosną, to dopiero się zacznie jazda.
  13. Racji...? Fakty są takie, że gość jej nie ogarnia, ja w sumie też jej nie, no to dlatego nie wchodzę w tego typu bliższe relacje. Kumplujemy się i tylko tyle, tak jak mówiłem, trochę dla biznesu i dla zabicia czasu. Ja jej powiedziałem, przyciągasz to, czym emanujesz, ale nie chciała tego zbytnio słuchać, proponowałem, że podeśle jakieś książki, które może pomogą zrozumieć istotę ich relacji no to "ja wszystko już przeczytałam" - dałem spokój, wszystkie rozumy pozjadała.
  14. Powiem Ci jeszcze lepiej, było na tej imprezce grubo ponad 30 osób, w pewnym momencie miała swój "występ" w którym ogólnie dla wszystkich niewtajemniczonych, uchyliła niektóre wydarzenia z jej życia, po prostu takie "migawki", odebrałem to jako formę stand-upa bo tak to wybrzmiało, oczywiście mężuś też tam wielokrotnie występował ale w roli, tak jak wcześniej wspominałem, nieogara w jej mniemaniu. Gość w ogóle siedział w ostatnim rzędzie, no ale w cale mu się nie dziwie, miał tam konsole sterowania mikrofonem to od czasu do czasu ją wyłączał a ona jak zwykle WKURW. Ludzie normalnie wyli ze śmiechu, no kto by się nie uśmiał, ostre epitety leciały. Powiem tak, tu nawet nie chodzi o dystans do siebie, ale o przyzwoitość, małżeństwo przecież ma swoje sekrety i sprawy, a publiczne wywlekanie tego przy wszystkich no to lekka przesada, Gość dał sobie wskoczyć na głowę, nie, że się ustawił, z kumplami pije piwko i gra na konsoli, a być może jeden z jego kumpli mu rucha żonę, no i co? Ustawił się...? Bardzo.
  15. Wylizałem? Być może w jakimś tam stopniu, ale przynajmniej powiedziałem prawdę co o tym sądzę, mi nie zależy na jej ego. Nie jestem tu w roli podrywacza, tylko mówię jak jest, bez emocji.
  16. Sama mi powiedziała, że mogła by go dymać na prawo i lewo i on co najwyżej powiedział by " hmm....naprawdę...? no to rozwód...? , ale dzieci potrzebują "ojca" i związku, no to ja jej mówię, jak córka i syn ma mieć taki wzorzec ojca, który jest ciapkowaty to nie wróży nic dobrego, i tak źle i tak niedobrze, w sumie sytuacja bez wyjścia, ale jak go zostawi to całkiem zrobi pedałka albo niedorozwojka z tego chłopca, bo już w sukienkach chodzi, ojciec nie reaguje, ja zwróciłem lekko uwagę to już kurwa kły na mnie, że się "nie znam" i ona wie lepiej XD
  17. Jakbym chciał to już dawno by mi wskoczyła tam gdzie trzeba, ale no po prostu nie jestem chujem, a z czasem być może jej znajomości mogą mi się przydać, więc nie zamykam sobie furtki. Ustawił...? Ja bym ogólnie spie*dalał z takiej relacji, być może racja, że sami siebie warci, jeszcze to teraz sięgam pamięcią, że przy nim i przy mnie "przypomniało" jej się, że miała przynajmniej 10 dodatkowych kutangów oprócz tych, o których on wiedział, mnie zemdliło i brało na wymioty, bo jeszcze zaczęła opisywać szczegóły, no ale MIŚ, wtedy była "depresja" i chciałam od tego uciec. XD
  18. Nie osądzam, stwierdzam tylko fakt, gość do mnie jest bardzo spoko, może nie mamy w ogóle wspólnych tematów, ale poza tym zachowuje się do mnie z szacunkiem i ja do niego, nigdy nie odczułem żadnego dyskomfortu, a to, że ona prowokuje no to co mam zrobić, też jej mówię, że może on sobie tego nie życzy, lecz ma na niego wyjebkę XD
  19. Witam, w ostatni weekend zaszczyciłem stolicę Polski swoją osobą, w ramach zaproszenia od (bliższej) znajomej na imprezkę urodzinową (30). Z nią znam się od początków studiów a nawet chyba wcześniej, jakieś 6/7 lat z przerwami, ona z przeszłością depresyjną, trudne dzieciństwo, lecz zawsze kontakt się w miarę trzymał, czasem ją wspierałem w trudnych chwilach, ona za to coś tam do jedzonka ogarnęła, kawka, ciasteczko, taka trochę "transakcja", po prostu koleżeńska relacja, wtedy jeszcze byłem w związku z inną dziewczyną i po niej jeszcze następną, także żadnych krzywych akcji nie było z mojej strony do niej, nie zarywałem bo też starsza o dwa lata a mnie takie panny nie kręcą, do tego dość specyficzny typ charakteru, może nawet w pewnym stopniu oryginalny, ale no niestety nie mój typ, jest dość przebojowa i przez to w pewnym stopniu mnie zaciekawiła jej osoba, były ciekawe rozmowy, no i to ona głównie podtrzymywała znajomość jak i ją nawiązała. W obecnej chwili dość poukładana, z tego co mówi to ogarnęła swoją przeszłość, dzieci się pojawiły (dwoje, drugie chyba wtopa) no i to deprecha ustała, bo w końcu "ma dla kogo żyć" itp, jeszcze mężuś, ślub, wspólny domek. Żyć nie umierać. No ale co do imprezki... Działo się sporo, z racji tego, że tytułowa solenizantka jest osobą dość ekstrawertyczną i lubiącą być wszędzie, to był DJ, konkursy dla bombelków, bo przecież zaproszone liczne towarzystwo przyszło z nimi, do tego różne atrakcje, występy, ogólnie przepych jak u Króla Foltesta. Ale co przykuło moją uwagę? Jej relacja z mężem... Z tego co wiadomo, to gość ma w pewnym stopniu aspergera, objawia się to tak, że jest strasznym introwertykiem, domatorem, nie potrafi wyrażać swoich uczuć, ma z tym problem, taki trochę ciapek, obojętny na jakieś potrzeby drugiej osoby, do tego często ją okłamuje w różnych sprawach (ona tak twierdzi), chodzą obaj na terapię, ale tak średnio to pomaga wg. niej, ona o jego specyfice charakteru (nie) wiedziała, albo nie chciała się dowiedzieć, szybko miała parcie na ślub, instynkt macierzyński zrobił swoje, hormony, itp, myślała, że po ślubie wszystko wróci do "normy", no ale jednak nie tym razem... W ich związku to ona jest raczej facetem jeśli chodzi o charakter. Byłem u nich parę dni, ja tam lekka bajera do niej ale bez przypału, z kulturą, żeby ją wyczuć, ona w jakimś stopniu też chciała wzbudzić w mężu "zazdrość", no to się zaczęła prowokacja - przytulała się do mnie, dosiadała obok do kanapy i rączka za szyje, obejmowała za ramię na spacerku, uśmiechnięta jak w skowronkach, on w ogóle pasywny, nie reagował, ja w szoku, bo na jego miejscu już dawno bym się przywalił do chłopa, że się obściskuje się z moją żoną. Ktoś z zewnątrz mógłby powiedzieć, że to ja z nią jesteśmy parą. Pod wieczór mówi do męża, czy będzie mieć coś przeciwko jak sobie pójdziemy (ja i ona) do klubu wieczorem, on na to - spoko - ogarnę sobie kumpli na browara XD. Ja kisłem ze śmiechu. Oczywiście przyszliśmy po północy, ona wyłączyła telefon czy tam się jej rozładował, mężuś do mnie pisze na mess, że mamy dać znać jak się bawimy a ona - "weź nic mu nie odpisuj, w końcu może się trochę zaczyna martwić" XD, ja beka ostra No i tu się zaczyna prawdziwa drama, ta mi się żali w tym klubie, że ja przecież widzę jaki on jest, że zero "ikry" w nim, ona potrzebuje przebojowego faceta, z którym może jechać na "koniec świata" a nie siedzieć cały czas w domu. Ja tłumaczę, że no tak wybrała, chyba za wcześnie ślub był, "brały gały co chciały", i już nic raczej nie poradzi na to, teraz będzie też jej trudno o kogoś innego, bo dzieci (o które bardzo dba - to trzeba przyznać!), dom "stabilizacja", a poza tym on coś nawet zarabia (ale w ogóle nie widać po nich tego) więc jakoś tam tragicznie nie trafiła, za to ona coś "dorabia" - tylko, ma fantazję i potencjał na pomysły, ale w praktyce to różnie wychodzi u niej ;D Co mnie zdziwiło mocno to sytuacje, w których przy mnie zaczyna go obrażać, coś w stylu, że siedzi długo w kiblu, i "co on tam robi...?" mówi bardzo często do niego w innym imieniu - tak wyśmiewczo (jak ma na niego wkurw), że ogląda się za azjatkami, także tego typu teksty. Ja tam siedzę, głupio mi w ch*j no bo poniekąd jestem ich gościem, ona tak na niego najeżdża, ja też nie mogę trzymać jakiejkolwiek ze stron i po prostu mam ochotę spie*dalać Nawet teraz jak to piszę a jestem już u siebie w chacie, na śląsku, to coś zagaduje na mess i wspomina nasze wspólne "chwile". Panowie, ewidentnie gość ma problem, może a nawet na pewno nie jest tego świadomy, co w takiej sytuacji można zrobić jako facet? Co mnie jeszcze MEGA zastanowiło, swoje dzieci potrafi przytulić, być czuły, robi to z nieprzymuszonej woli, ale do żoneczki takich odruchów nie ma, i z tego powodu jeszcze ona z nim "wytrzymuje", ponieważ do dzieci jest dobry, dba o nie, chociaż też krzywe akcje z jego strony były w tym temacie (nie znam szczegółów). Takie luźne sprawozdanie z wycieczki, co myślicie?
  20. Boże złote monety, na konto wpłynęły, Marku, nawet się nie zastanawiaj nad reklamami, forum na siebie zarabiać musi. Pozdro All😀
  21. Witam, Przemek, 26l, z Wrocławia (trochę wstyd się przyznać XD) Słucham audycji od 3 lat, i postanowiłem założyć konto po wizycie Marka we Wrocławiu, miałem również zaszczyt go poznać osobiście parę dni temu i innych braci z forum/YT!!! (Szpan xD) Pozdro, Chłop w dom, Bóg w dom, piniąszków!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.