Skocz do zawartości

BookEpi

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez BookEpi

  1. Heh... Gdybym był w gorącej wodzie kąpany to z poprzednią laską po dwóch latach byłbym zaręczony. Podchodzę na chłodno i z dystansem. Liczę co mi się opłaci a co nie. Ja też z biednego i jaki tu mamy schemat?:) Pamiętam czasy, że nie było kasy na cały chleb i kupowało się w sklepie pół chleba. Poprzednia laska za to pochodziła z bogatego domu. Inny mind. To według schematu powinienem z tą bogatą się hajtać, która mogła mieć każdego na pstrykniecie? Dziękuję Wszystkim! Rozjaśniliście mi sytuację Póki co udam się najprawdopodobniej do doradcy/prawnika i pogadam o prawnych bezpiecznych rozwiązaniach.
  2. Po wszystkich poprzednich związkach jestem dosyć wyczulony na zagrywki Pań. Wcześniejsza była perfidna... Tak ona wykłada hajs, bo ma odłożony i możliwość wzięcia kredytu. Tak wiem, że sama spłacać nie będzie. Mi się kapitał znacznie zmniejszył po zakupie hektarowej działki, której jestem 100% właścicielem. Jeszcze w grę wchodzi intercyza ze względu na rodzaj wykonywanej działalności. Rodzine ma biedną. Od 4 lat ma lepszą pracę - spore hajsy wpływają od pracodawcy... sam widziałem jej wpływy na konto. A kasy nie przepierdziela na głupoty. Odkłada. I czemu lepiej zarabia? Czasem mam pensje większą 3x niż ona, a czasem 3x mniejszą. Rozwijam się i zwiększam swoje dochody. Też nie czuje tu próby wyłudzenia. "Wstrzeliła" się z branżą w rynek. Mało jest takich pracowników, a stawki są wysokie. Sama myślała, żeby zaciągnąć mnie do tej roboty bo spokojnie ogarnę i się nauczę ale... korpooooo jest blee. No nie śpieszy mi się, żeby na już budować. Czekam aż haj opadnie. Mieszkanie wynajmowaliśmy od półtora roku. Jakiś czas temu przenieśliśmy się do domu rodzinnego bo praktycznie stoi pusty, aby zaoszczędzić na kredyt i budowę. Inwestuje w rozwój U mnie w życiu też nie było kolorowo. Nikt mi się nie dorzucił do biznesu. Sam na wszystko pracuje. Jedynie "w tle" są te działki od ojca, które póki co są słownie, a więc wszystko może się zmienić.
  3. Konkrety Panie konkrety;) Średnio widzi mi się mieszkanie z "mamusią" pod jednym dachem. Szukam rozwiązań. Na to mam sposoby. Właśnie jestem tego świadom, że się pożegnam z połową działki przy ewentualnym rozejściu. Oczywiście, że nie. Zjebać się może jutro, a może za 10 lat. Tym bardziej trwa haj hormonalny.... Wstępne założenia z myszką są takie, że ona wykłada 100% kapitału albo 80% i dobieramy kredyt i budujemy na działce od ojca, którą byśmy kupili na pół. Ostatnio zaczęliśmy się zastanawiać, czy by było bezpiecznie gdybym też widniał w kredycie. Średnio odpowiadają mi takie warunki. Mały domek to mogę postawić na działce hektarowej, którą kupiłem w ostatnich dniach. Wiem. Jest decyzja na działkę, na której nie będę się budował. A ta druga jest "w toku" ale nie jestem usilnie przywiązany do niej i mogę zrezygnować. Wartość drugiej działki nie pozwoli na budowę. A dziewczyna ma taki kapitał odłożony, że spokojnie byśmy dali radę z dobraniem małego kredytu. Panowie podsumowując: 1. Dostaje działkę od ojca. 2. Dziewczyna ma duży kapitał i możliwość wzięcia kredytu (wyższe zarobki, lepiej płatna praca) - bez mojej potrzeby dokładania do kapitału. 3. Budujemy chatę.
  4. Cześć, mam dylematy. Po sporej liczbie partnerek i związków - trafiłem na całkiem możliwą myszkę. Dogadujemy się finansowo i w biznesie. W życiu codziennym tym bardziej. Mamy podobną pracę i styl życia. Ba... cóż za poświęcenie ale nawet szkoliła się prawie rok, aby uczestniczyć w tym samym hobby, które ja wykonuje. Czytam co jakiś czas forum, aby nie zjechać z dobrych torów i poznawać schematy. Jak byście rozgryźli bezpiecznie taki temat? Ojciec chce mi przepisać 2 działki. Na jednej działce nie chce się budować (nie pasuje mi kilka elementów z urzędowych papierów) i mam tu dwa pomysły: -sprzedaż i zakup innej działki rolnej -sprzedaż i inwestycja w budowę domu Myszka raczej namawia abym sobie działkę zostawił. Nie wie o drugim pomyślę sprzedaży i zakupie w innej lokalizacji. Druga działka jest atrakcyjna i widzę opcje budowy chaty. Aktualnie moja zdolność kredytowa jest na niskim poziomie (sam jak wezmę kredyt to nie wybuduje chaty). Wiadomo jak ojciec mi przepisze działkę w darowiznę to będzie moja. A myszka umie liczyć więc nie chce inwestować w budowę, na której nie jest właścicielem działki. Więc zastanowiliśmy się nad opcją zakupu działki od ojca po połowie. Później bierzemy kredyt i budujemy chate. Opcją jest, że myszka sama bierze kredyt i spłacamy. Bezpieczniej jest jak razem będziemy ujęci w kredycie z racji, że będzie dwóch właścicieli działek? Ryzyko jest.. wiadomo. Inną opcją byłoby zrezygnowanie z budowy na drugiej działce, a szukanie działki od obcej osoby. Problem z tym, że wtedy pochłonie nam odłożony kapitał na budowę/kredyt. Co byście zrobili? Jeszcze nie wiem jak w przypadku ewentualnego rozejścia się. Mam na myśli: Kupujemy działkę od ojca za kwotę, która nie jest adekwatna do ceny działek w okolicy. PRZYKŁAD: Działka jest warta 300k. Kupujemy za 50k. Czyli zrzuta po 25k. A jak się np. po roku rozejdziemy to myszka perfidnie zechcę 50% wartości rzeczywistej ceny działki, czyli 150k, czy może tylko według aktu i zapłaconej kwoty, czyli 25k.... Tu będę w dupie. Dlatego zastanawiam się, czy są jakieś zapisy w akcie (legalne), które mówią, że np. do 5 lat żadna ze stron jak będzie chciała sprzedać drugiej połowie swoją własność to nie może za więcej niż kwotę zapłaconą w akcie. Jakie są schematy myszek na takie pomysły i cele?
  5. Cześć Panowie, mała aktualizacja. Mogłem Was posłuchać i iść sam. Świadkowa odjebała i półtora tygodnia przed weselem dzwoni Pan młody, że świadkowa jednak idzie sama... i pyta jak u mnie decyzja i czy pójdę sam.... wyśmiałem Pana młodego ;)))) Wyśmiałem bo już miałem umówioną dziewczynę i zwyczajnie nie chciałem być chujkiem i zmieniać jej planów na weekend... Także ja poszedłem z osobą towarzyszącą, a świadkowa jak ten słup siedziała sama przy stole. Och nie było mi przykro... ja bawiłem się wyśmienicie.
  6. Cześć, Mam dylemat. Będę świadkiem. Iść samemu na wesele czy brać przypadkową osobę towarzyszącą? Świadkowa postanowiła, że weźmie sobie jakiegoś chłopa.... ale i tak zmienia ich co tydzień. Mi na siłę nie chce się brać koleżanek bo nie dość, że trzeba latać przy innych to i trzeba "zaopiekować" się osobą towarzyszącą. Chciałem też spotkać się ze świadkową żeby lepiej ją poznać przed weselem a ona "a po co...". Olac temat i iść samemu? Coś mi się wydaję, że nawet nie będę miał potrzeby z nią utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu podczas wesela.
  7. Zastanawiam się nad zakupem LTP-FOCUS i TESTOGEN MAX. Tylko problem w tym, że chciałem zasięgnąć więcej informacji o tych specyfikach w necie. Nikt o tym nic nie pisze. Kompletne zero info na innych forach i na facebooku. Firma jest zarejestrowana w UK. Nie chcę być królikiem doświadczalnym. Czy są jakieś zamienniki bardziej popularne i przebadane? Pytałem kolegę aptekarza to też nie kojarzy niektórych składników.
  8. Cześć, szukam pomysłu na działkę rolną o powierzchni 15 tys m2. 3 km do S8. Z obu stron do działku jest dojazd drogą gminną szutrową i asfaltową. Na rogu działki (nie stoi na mojej) słup energetyczny. W drodze gminnej kopią właśnie wodociąg. Myślę nad złożeniem propozycji zakupu działek od sąsiadów. Jeśli jeden z nich sprzedałby mi swój kawałek to było by ok. 25 tys m2 do dyspozycji. Prowadzę JDG. Praktycznie cały czas siedząc w domu i pracując. Chciałem mieć jakąś odskocznie od pracy. I dodatkowo zarobić kilka złotych na opłaty na działkę. Wstępnie myślałem: -uprawa lawendy -ule/produkcja miodu (do najbliższych domostw jest ok. 500m - do mojego domu) - tu w sumie brak doświadczenia. -uprawa choinek na święta lub innych drzewek -uprawa jakiś drzewek typu Bonsai -założenie mini szkółki leśnej? To chyba za mała działka? Coś co wymagałoby mojego doglądania raz na tydzień/dwa. Jakie są Wasze pomysły?
  9. Nie.. Pracuje nad sobą. Siłownia od początku roku. Może nie mam tak bo nie otaczałem się fajnymi koleżankami jak byłem w związku... a powinienem.
  10. Eh... ona mówiła o tym. Mówiła o tej więzi. Bliskości. Mówiła... A jak miało być inaczej skoro mi nikt tego nie przekazywał? Sam do tego dochodzę. Serio mówisz, żeby zadzwonić teraz?
  11. W sumie to jest myśl...na początku miała jakieś zajawki. Później przerodziło się to w prace (2 firmy + korki). A pamiętam, że na początku znajomości jej mówiłem, że powinna mieć jakieś pasje/hobby... Musi to do mnie dojść.... Wcześniej czy w innych tematach wspominałem, że miałem wrażenie wciskania pod pantofel. Pod jej dyktando. Nie jest jedynaczką.
  12. Kartę rozstania ja jej zaproponowałem. Wydaje mi się, że nie była na to gotowa. Nasze poprzednie dni byłby najzwyczajniejsze. Nic nie zapowiadało rozstania. A dlaczego jej zaproponowałem kartę rozstania? bo poprzedni związek z DDA wręcz ex karmiła się emocjami. Przez co ja mocno to odczułem. Kilka miesięcy braku pracy. Zjazdy psychiczne. Wiedziałem, że tym razem nie mogę dopuścić sobie do takiego zjazdu. Obecna ex - natomiast zauważyłem, że woli nie pozostawiać w niepewności sprawy. Głupi przykład: okres spóźnia się 2 dni.. pierwsze co to zrobiła test. Przykładów jest wiele. Nie karmiła się moimi emocjami - przynajmniej w tym związku tego nie odczuwałem.
  13. Heh... to pewnie jeszcze z 3 rozstania i będę miał doświadczenie. Tak długo pracowałem. Późno wstawałem (ok. 10).. olewatorstwa nie było. Może były to 2 razy na półtora roku kiedy nie chciało mi się przyjechać bo byłem padnięty jakimiś innymi wyjazdami. Nie pojawiała się u mnie "niechęć" przyjeżdżania. Co do wychodzenia z ziomkami na browca to niestety stety nie mam takiego zwyczaju. Natomiast.. kolejny czynnik mi się przypomniał, który jej tak przeszkadzał. To, że sporo podróżowałem na motocyklu i zawsze późno do niej zajeżdżałem gdy były wolne weekendy... czuła się odrzucona, że kolegów/wyjazdy traktuje wyżej w priorytetach niż nią xd ale moim zdaniem musiałem to robić bo bym dostał pierdolca.
  14. Dla pewności zapytałem jej czy to koniec. To było rozstanie.
  15. No dobra. Poniżej się rozpisze jeszcze dla tej odpowiedzi. W tym związku starałem się być dalej sobą a nie zmieniać pod dyktando kobiety. Fakt faktem..... zawdzięczam jej sporo. Pociągnęła mi porządnie karierę do przodu poprzez motywowanie mnie. Prowadzenie zdrowego trybu życia etc. U panny nie zauważyłem ani jednego czynnika, który wykazywałby, że szuka nowego bolca lub z kimkolwiek się komunikuje... chyba, że tak potrafi się ukrywać z tym... to pozamiatane Więc pozostają mi dwie możliwości: a) tak się ukrywała z nowym bolcem, że ja nie byłem w stanie wychwycić nic. A chyba przebadałem 99% tematów przeskakiwania na nową gałąź. b) szit-test? To co ona się odezwie za tydzień, że jednak se przemyślała? A może... nie chce teraz być sama? A dopiero teraz zacznie szukać nowego bolca? Dzięki za miłe słowo i link. Nie mam w planach kontaktu. Sam cieszę się, że nie zalewam smutków.. wódkę może pije 2 razy w roku.. piwo raz na kwartał... Fakt faktem psyche mam słabą.... Problemów było więcej.... -brak mojej chęci na zostawanie u niej na noc -problem w tym, że nigdy do niej nie przyjechałem na cały dzień -problem w tym, że jej ojciec czy matka pytali wielokrotnie czy zjem z nimi obiad bo chcieliby dla mnie też uszykować.. a ona ciągle mówiła, że mnie nie będzie.. no bo nie miałem czasu -.- -zawsze przyjeżdżałem po 17-18... -spóźnianie się (tu akurat prawda - mam z tym kurwa problem) -było jeszcze kilka innych spraw... Wylały się pomyje -.- Niestety. Nigdy nie jest tak, że ex mówi kolejnemu dobrze o ex...;))))) Z kasą nigdy problemu nie było. Seks na mega wysokim poziomie. Szybciej dochodziła niż ja.... sprawdzałem odpowiednie techniki i "badałem" co jej odpowiada w łóżku. Wielokrotnie pytała jak potrafię ją tak szybko doprowadzić do orgazmu. Cóż może i jest ktoś inny lepiej usytuowany? Teraz nie moja kolej. Było kilka innych spraw, które się nagromadziły - wypisałem je powyżej. Tak wiem, że jestem w chuj słaby psychicznie. Ja jej mówiłem. Mówienie tych słów straci wartość i nie będę jej powtarzał co pięć minut. To ona wyskoczyła "to mogłeś mówić chociaż codziennie"........ Okazywałem jej uczucie poprzez dotyk czy to masaże czy przytulanie czy inne rzeczy, które ona uwielbia. ALE KURWA BYŁO MAŁO widocznie. Ja pierdole xD ale teraz się śmieje teraz... Biorę to pod uwagę. Bo nikt nie zna jej wersji.... Tak samo nikt nie wie, że u niej w domu są wyznawane inne wartości rodzinne etc niż np. u mnie. Była inaczej wychowywana w rodzinie. U mnie jedynie co to był rozwód rodziców. Zauważyłem to, że chciała mnie ułożyć po swojemu. Cóż nie udało się. Kasa jest nie istotna bo i tak nie zamieszkałbym w jej domu. Ten temat odsuńmy - moim zdaniem za bardzo każdy skupia się na tych 200k. Odzywać się nie mam potrzeby - chociaż nie ukrywam... przez moją słabą psyche bardziej oczekuje od niej odpowiedzi. Jestem pojebany. Jestem za słaby na to Ale jej koleżaneczki całkiem dobre sztuki... Zgadzam się z Tobą. Bardzo mnie to "ruszyło".... sporo było mówione podczas spotkania... o dziwo tu wszystko (albo prawie) się zgadzało... Z tym wspieraniem jeszcze się zastanawiam.. Tak tu wsparcie (w trakcie rozwijania działalności) poszło się jebać. Myślę, że to też nakręciło emocje przez poprzednie sytuacje, które wypisałem powyżej. Przejebane.... Dziękuję! Możliwe, że będę musiał skorzystać ponownie i wygadać się... ale może na priv. Tak rozwijając temat na kolejny związek. Jakie powinny być czyny? Planowanie zakupu mieszkania? Wynajęcie mieszkania? Przytulanie? Masaże? Może zwyczajnie nie skupiam się tak na czynach...
  16. Chodzi o inne sytuacje w jej rodzinie. U mnie w rodzinie ojciec czy matka nigdy do mnie nie powiedzieli nic związanego z miłością jak byłem dzieciakiem. Sądzę, że przez to wytworzył się u mnie chłód "okazywania innej osobie miłości". Tak zostało 200k. Może to być pewnego rodzaju przyzwyczajanie do niej... co do wspólnych chwil etc... cóż zrobiło mi się lepiej jak napisałem ten temat... Dziękuję za końcówkę wypowiedzi. Chyba sobie wydrukuje i powieszę w pokoju.. żeby przypadkiem nie zapomnieć o goryczy z jej strony. Cóż.. nie ta to kolejna. Moja "kolej" się skończyła.
  17. Cześć, muszę się wygadać... nie wiedziałem, że to mnie tak rozjebie wewnętrznie. Pisząc ten temat aż mnie zbiera na wymioty. Wczoraj zakończył się prawie dwuletni związek... Omówiliśmy to co było źle... Mój błąd, że kompletnie przestałem jej okazywać uczucia. Jak się domyślam.. u niej w domu okazuje się miłość w rodzinie (co sam widziałem) i powtarzała mi, że ciągle jej tego brakuje ode mnie. Słów typu "kocham cię". A może były jakieś inne problemy, które wyjdą po jakimś czasie...? Na koniec długiej rozmowy... A nie zapowiadało się rozstanie bo to miała być rozmowa przed sylwestrem abyśmy go spędzili w normalnej atmosferze.... jeszcze w święta uprawialiśmy seks. Pewnie spierdoliłem ale powiedziałem jej, że w takim razie pewnie nie nadaje się do bycia w związku. (powiedziałem to bez większych emocji). Po niedługiej chwili kolejnych rozmów powiedziała, że teraz rozmyśla nad rozstaniem (a widziałem, że targały nią emocje)... ja ostatecznie jej zapytałem jaka jest decyzja. Ok rozstanie. Na wyjściu z parku (rozchodziliśmy się w swoje strony) jeszcze powtarzała kilka razy "nie wiem czy to jest dobra decyzja..."... ja od potwierdzenia jej słów o rozstaniu już milczałem na grób. Na koniec: Powiedziałem jej tylko, że ten związek mnie wiele nauczył. Co ona również to powiedziała, że ją też wiele nauczył. Podałem jej rękę na "cześć"... sama podeszła żeby się przytulić. Ja już odszedłem w swoją stronę... Kurwa ale jestem rozjebany. A byłem pewien, że spłynie to po mnie...
  18. One na wszystko mają pomysł jak wydać cudzą kasę;)))) Tak też zrobiłem. Jeszcze nie mogę sobie pozwolić na oddzielny lokal. Ale zrobiłem oddzielne pomieszczenie w domu do DG. Social media poblokowane. Wszelkie rozpraszacze "odcięte".
  19. Ad. 1. Też wydaje mi się, że zapisywanie wszystkie uświadomi mi ile rzeczywiście wydaje na pierdoły. Które mogą mi nie być w ogóle potrzebne. A są kupowane pod wpływem impulsu. Ad 2. Wiem i zdaje sobie sprawdzę, że może być gwoździem do trumny. Jestem w pewnych projektach ale bez szczegółów dlaczego akurat JDG.... Ale myślę w przyszłości o przerzuceniu firmy do innego kraju ze względu na charakter pracy. Tak czy inaczej nie chcę być uwiązany w Polsce z biznesem. Dziękuję za wskazówki;)
  20. Jasne a myszka będzie knuła plan na mnie;)))) A powiem powiem sobie "a mogłem zapytać braci na forum na co uważać".
  21. Cześć, czytam różne tematy związane z firmami. I tak zacząłem się zastanawiać.... Na co muszą uważać przedsiębiorcy gdy ich myszka jest z nimi w związku (ale nie ma ślubu oczywiście)... Moim pierwszym krokiem (dziś) było stworzenie Excela i zapisywanie wszelkich wydatków. Chcę zobaczyć ile rzeczywiście wydaje na myszkę (mimo, że płacimy po 50%), ile wydaje na inne własne zachcianki, ile wydaje na zachcianki z inicjatywy myszki (np. wyjście do kina). Mam też w głowie: -brak jakiegokolwiek zatrudniania myszki w firmie -brak dostępów do finansów firmy (przychodów, dochodów etc) -ogarnianie wszystkich spraw na własną rękę typu zanieść dokument do urzędu A Wy jakie macie doświadczenia z myszkami po otworzeniu firmy? Co zmieniło się w Waszym życiu?
  22. Myślałem kilka dni po tej akcji żeby podziękować ale nie wiem czy to nie byłoby szczeniackie zachowanie z mojej strony - tzn poniżające mnie. Chyba, że... gdyby kiedyś wspomniał o domu to może wtedy podziękować? Nie będzie to poniżające? Jak sądzisz? Moim zdaniem nie wychodzimy zbyt często. Tzn oboje jesteśmy "skąpi". Wolimy zaoszczędzić. np. kino 1-2 razy na kwartał. Kebab 1-2 razy na 2 miesiące. Wypad do restauracji: "randka" - 2 razy na 2 lata... Czy nawet wyjazdy na wakacje to wolimy zrobić zakupy w biedrze i gotować na miejscu niż latać po knajpach - to nawet sami wspólnie sobie zasugerowaliśmy. Mi pasuje taka oszczędność. Póki co.. jeszcze nie odczułem, żeby ciągnęła ode mnie kasę. Zawsze oddaje jak ja za coś stawiam albo się wymieniamy. Ale to na razie... zobaczymy, co będzie później. W życiu wszystko może być złudne. Nie uważasz? Nawet kochająca rodzina... dopóki nie dojdzie do podziału majątku.
  23. Cześć Wszystkim! Nie spodziewałem się tylu odpowiedzi! Bardzo wszystkim dziękuję za odpowiedzi. Sporo mi one rozjaśniły. Na niektóre odpiszę poniżej aby uzupełnić informacje. Też brałem to pod uwagę... Dziękuję za ważne słowa. Czyli dla mnie temat definitywnie zamknięty jeśli mowa o mieszkaniu w domu po jej rodziacach. Cichymi dniami to się nie przejmuje... będę miał najwyżej więcej spokoju na swoją pracę hehehehe;))) Też mi się wydaje, że wyczuli kasę.... Ad "po pierwsze" - myślę, że próbuje mnie sprowadzić ale mimo wszystko mam swoje zainteresowania i kręcę się wokół nich. Próbowała już odciągać mnie od mojej pasji... ale chuj jej wyszło;))) A jedna z pasji działa jak znieczulenie na moją pracę. Ad "po drugie" - Ona podejmuje decyzje / inicjatywy - jak najbardziej. Nie jest bierna. Ale zaczęło jej przeszkadzać, że ja przestałem też podejmować - tak jak pisałem przez rozpoczęcie działalności mam młyn i zero czasu/chęci na inne rzeczy. Ad "po trzecie" - ja to wiem... to tylko ściana. A naskoczył jak by to było jakieś złoto. Ekipa malowała na początku roku. Też biorę poprawkę na to, że to co jest teraz "źle" to po ślubie będzie 50 x gorzej ten sam problem. Wiem wiem. Jestem dosyć szczegółowy jeśli chodzi o wszelkie umowy etc. Nawet gdybym nie znał tego forum a wchodziłbym w deal 200 tys zł za mieszkanie to dałbym grosza zanim nie zostałbym współwłaścicielem. Nic na gębę. Umiem planować z posunięciem kilkuletnim. Ale niestety nie mam takiego instynktu. Więc z góry wybieram spokojne życie. Zdałem sobie sprawę wtedy przy ścianie. Tak jak bym zderzył się ze ścianą. Skoro przyjebał się o ścianę... to później przyjemie się, że "we własnym" domu krzywo postawie buty. Zdaje sobie sprawę, że mnie testuje. A niech testuje... ja jestem sobą. haj hormonalny? Tylko u niej. Wydaje mi się, że ja już chyba nigdy takiego nie odczuje. W sensie tego zakochania. Ex z DDA jeździła WALCEM po moich emocjach. Pokazała mi do czego są zdolne baby. Dla mnie nie ma tej miłości. Mądra myśl... ja jej powiedziałem podobnie. Ale widze, że bez sensu było wchodzić w nią w dyskusje. Tego się obawiałem;))) Fakt faktem nie wykładam więcej niż 50% kasy na wspólne "zachcianki" typu kino czy kebab. Haj u niej prędzej czy później i tak by opadł. Ja dalej staram się być sobą. Co do nudy to też uważam, że tak się stało. Może nie drzeć ryja ale dosyć mocno stąpa po ziemi. wiem wiem.... ;)) Wiesz szacunek do pieniądza. Pierwszą kasę zacząłem zarabiać.. zbierając puszki po rowach (bedąc w 2-3 klasie podstawówki). Gdy moi rówieśnicy bawili się zabawkami. Teraz zastanowię się kilka razy zanim na coś wydam kasę. Niestety stety pochodzi z tym bardziej inteligentnych Ona kasy nie ssie. Nie pozwoliłbym na to. Z resztą od samego początku związku płacimy po równo. Czy to wypad do kina czy wakacje. Zawsze 50%. Powiedziałem jej, że nie będę bawił się w sponsoring. Jak chce jechać to też płaci. No i jeśli mowa o kasie/wydawaniu to ten sam typ człowieka co ja. Ssanie ale również jej kasy. Składka po równo. Nie masz pojęcia jak się cieszę... jedna sytuacja i pozamiatane. Hehehe byłoby tak na 100% ale nie wchodzę w interesy bez umów. Widzisz jak mnie sprawdza;)))) Właśnie widze, że chyba niepotrzebnie tak się spinam w tym związku.... W sumie znam może 1 czy 2 kobiety, które nie porzuciły mężczyzn po wieloletnich problemach. Więc z góry zakładam, że trafić na taką, która się moment nie odetnie gdy facet będzie miał problemy to mało możliwe. Dokładnie o tym samym myślałem. Dziękuję za dobre słowo. Obawiam się, że to początek końca jak mam mało czasu a ona robi jazdy. Tak uważam, że zamieszkanie ze sobą nas sprawdzi czy jesteśmy "dopasowani". Edit: Zastanawiam się czy to może być początek końca przez te jazdy. Czy należy działać po swojemu i jak będzie chciała to się dostosuje. A pozostało tylko obserwować?
  24. Cześć, tak chciałem się wygadać, ponieważ dziewczyna trochę zaczyna mnie irytować. Może coś doradzicie, a może zwyczajnie przeczytacie - też będzie mi miło;) Jestem z dziewczyną już 2 lata. Przez młyn w życiu przestaje ogarniać jak najlepiej z nią podstąpić. Truje mi trochę cztery litery. Założyłem dopiero firmę i mam niezły młyn. Uczę się wszystko optymalizować żeby mieć odpowiednią ilość wolnego czasu na inne zajęcia. Dziś byłem nawet pierwszy raz na treningu boksu - było kozacko! A więc.. truje mi dupę bo nie poświęcam jej tyle czasu. Nie "angażuje się". Nie wychodzę z inicjatywami. Kurwa ja zwyczajnie jestem wyładowany podejmowaniem ważnych decyzji w pracy, a jak mam podjąć decyzje jak jestem u niej - decyzje typu iść na spacer czy do kina (czy w ogóle to zaproponować) to mam to totalnie w dupie. Nie ma to dla mnie mocy. Bardziej wole z nią spędzić spokojnie czas leżąc, a nie w ciągłym biegu. Czy to normalne? Jak reagować na jej pierdolety? Nie reagować? Wyjść z pokoju jak zaczyna pierdolić? Zakończyć nagle spotkanie i milczeć? Kolejna sprawa. W sumie sytuacja, która ROZWIAŁA mi wszelkie wątpliwości na przyszłość. Piszę to tu - dla SIEBIE żeby powrócić do tego tematu gdyby kiedyś mi odjebało i postanowiłbym zmienić zdanie. A więc w skrócie: Myśleliśmy z witaminką nad zamieszkaniem razem. Na początku były plany na zakup własnego mieszkania. Później zasugerowała żeby nie kupować drugiego mieszkania, a zamieszkać razem w domu po jej rodzicach... no spoko. Powiedziała, że jej ojciec zasugerował, że jak będę chciał mieszkać w domu po jej rodzicach to żeby dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach. Ba! rachunek prosty. Dom wart blisko milion. Więc mała inwestycja na zostanie współwłaścicielem. Ale z tyłu głowy miałem historie z życia własnej rodziny: -Matka w domu nigdy niczego nie mogła zrobić. ZAWSZE była potrzebna zgoda babci (ojca matki).. ZAWSZE. Wymiana okien czy drzwi czy zasadzenie drzewa. Dopiero jak się wyprowadziliśmy od ojca (rozwód etc) to nagle... a to dach został zrobiony. A to pełen remont kuchni. Nowy balkon, dom ocieplony itp... wszystko dopiero po wyprowadzeniu się. Więc wracając do sytuacji, która rozwiała mi wszelkie wątpliwości. Sytuacja: Jesteśmy z ojcem dziewczyny w jednym pokoju. Oparłem się o ścianę i... zjeba... od witaminki i od ojca (wydźwięk mało miły), że dotykam ściany... bo pobrudzę. W tej samej sekundzie w głowie nastąpiła decyzja, że nigdy nie zamieszkam w tym domu. Nigdy nie będę mógł tam żyć po swojemu. Będę chciał coś remontować to pierwsze co będzie potrzebne to pozwolenie od jej rodziców. Tak to napisałem żeby przypadkiem za x czasu nie zmienić zdania. Będę to sobie czytał co jakiś czas. Rozpisałem się trochę. Ale była potrzeba się wygadać. Życzę Wszystkim wiele dobrego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.