Skocz do zawartości

Alex76

Użytkownik
  • Postów

    196
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Alex76

  1. @Veneziano podstawy błąd w funkcjonowaniu w związku, który przychodzi z czasem. Obserwuj, rozmawiaj, ale nie dąż do zeznań.

     

    W sensie - co ona ma powiedzieć? "Tak, między nami dalej coś jest?", "Tak, chodzę z nim do łóżka/pójdę"? Wiadomo, że tego nie zrobi. Z wielu powodów. Ona może tego nawet nie wiedzieć, bo kobiety czasami nawet bardzo chcą, ale do tanga trzeba dwojga - np. druga strona musi coś bardziej zainicjować (inaczej mówiąc, jestem bierna, ale w razie czego podatna).

     

    Dlatego nie liczy się co ona mówi, lecz co robi. Ale jak Ci coś nie pasuje to nie negocjuj, lecz stawiaj warunki. Załóżmy, że jesteś szefem w firmie. Widzisz, że pewien pracownik robi coś nie tak. Prosisz go o zmianę zachowania czy wymagasz? Bądź co bądź on musi czuć respekt. Oczywiście nie chodzi o toksyczne podejście, co jasne i konkretne stawianie sprawy i wymagań, bez zbędnych emocji. Bywa trudne, bo widać, że zazdrość weszła mocno, a kwestia alfa/beta jest wg mnie próbą obrony własnego ego (ja jestem lepszy, on mięczak). 

     

    Jeśli on jest beta to kim jesteś skoro się o niego obawiasz? Wspinając się zawodowo w górę różni ludzie mogą Ci rzucać kłody pod nogi lub próbować z Tobą rywalizować. I musisz przede wszystkim dalej ufać sobie, że sobie nie dasz. U Ciebie tak nie jest - poległeś, bo skupiasz się na nich. 

     

    Inna sprawa, że za dużo wierzysz w jej słowa. "Ona chciała, aby o nią walczył"? Załóżmy, że powiedziała swoją wersję prawdy. Kim ona jest, że trzeba o nią walczyć? I dlaczego podarował sobie ją w takiej sytuacji? Najwyraźniej mu nie zależało i to też pewnie z jakiegoś powodu. Zmierzam bardziej do tego, że nie jesteś krytyczny/sceptyczny wobec jej słów. A słowa są tanie i ludziom, których nie znasz od lat, nie widziałeś ich reakcji, zachowań, działań, nie ma co wierzyć na słowo. 

    • Like 1
  2. Niezależnie od tego czy to była gra pod kasę i publikę, czy też nie - jedno jest niezmienne. Reputacja zostaje z nami dłużej niż kasa, kobiety itd. Teraz Akop może robić kasę na ludziach, ale przyjdzie moment, że jedyne z czym będą go utożsamiać to np. że taki kozak z niego, a wzdychał do jakiejś tam panny i latał z kwiatkami. 

     

    Są kwestie bezcenne jak honor, reputacja. Ilu jest takich, co byli na świeczniku (w tym też kobiety), a na starość ubolewają, bo np. z urody nic nie zostało, ze znajomości też nie. Życie z czasem rewiduje priorytety.

  3. @BookEpi myślę, że powinieneś się zabrać za to od innej strony. Od końca. W jakim położeniu chciałbyś się znaleźć (finansowo, własnościowe) w momencie rozstania, aby nie było wojny, tylko wszystko formalnie zabezpieczone. Czyli załóżmy, że chciałbyś mieć np. działkę na własność + pół domu. Do tego szukasz właściwego rozwiązania z pomocą doradcy/prawnika i tyle. Bez wnikania teraz w intencje panny. Co jest oczywiste, ona też nie chce spalić takich pieniędzy i się przejechać. Dlatego zdecyduj o finalnym rozwiązaniu, a potem dobierz do tego wszelkie niezbędne środki, włącznie z rozmową z panną, że jak nie wypali to Ty masz X, Y, Z, a ona A, B, C. Wiadomo, że może próbować pewne sprawy podważyć, jeśli jej coś odwali, ale stawiasz sprawę jasno.

  4. @Lupus ale co to za problem? Można przecież łatwo oszacować koszty 5-letnie i nałożyć na to potencjalne dochody po tym okresie. Jeśli po 3-5 latach inwestycja się zwróci to jest sens tutaj działać.

     

    W sumie tylko na tej podstawie ocenisz czy idzie na studia, bo jej się nudzi; czy idzie, bo czuje potrzebę zmiany i realizacji w tym zawodzie. Wtedy prosty biznesplan, który co prawda może się mocno rozsypać po drodze, ale jednocześnie pokaże jej nastawienie i próg opłacalności. 

  5. 2 godziny temu, Libertyn napisał(a):

    Ja tam uważam że ludzie to przebodźcowane leniwe buły bojące się porażki.

    Jedno i drugie. Niedawno miałem sytuację w pracy, w której okazało się, że nowy projekt zaszkodził w innym, dość kluczowym aspekcie. Co usłyszałem? "Nie po to wprowadzaliśmy ten projekt, żeby się teraz wycofywać". O co chodziło? Ta osoba pracowała przy tym projekcie i chodziło wyłącznie o jej ego. To nic, że projekt nie wypalił w jakimś aspekcie. Proponowałem jego mocne ograniczenie, zamrożenie na jakiś czas, dopracowanie i uruchomienie ponownie jak będzie lepiej ułożony proces. Dla tej osoby najważniejsze było i jest tylko to, że ona się napracowała.

     

    Tymczasem nie jesteśmy w przedszkolu, gdzie każdy pochwali. Projekt nie wypalił - trzeba coś z tym zrobić i ego uczestników projektu jest nieistotne. Liczą się efekty/wyniki. Ale to już nie wypada, bo przecież... ona się napracowała.

    • Like 1
  6. 24 minuty temu, Maurycy napisał(a):

    Im się po prostu nie chce iść po coś więcej w życiu. 

    To nigdy nie jest tak jednoznaczne.

     

    W sensie czy chcą mieć łatwiej? Tak. Przy czym patrzą na rodziców, którzy:

    - są styrani

    - narzekają na pracę

    - nie mają dla nich czasu

    - nie przekazują im żadnych wartości

    - mężczyzna stał się podnóżkiem

    - na niewiele ich stać

    - rzadko mogą odpoczywać

     

    Czy w takich okolicznościach życie YT wygląda źle? Wygląda wręcz fantastycznie. Youtuberzy i spółka też czasami ciężko pracują nad głupim filmikiem, ale nie widać tam tych minusów jak:

    - niezdrowe relacje

    - problemy psychiczne

    - tandeta

    - granie na pokaz 

    - uzależnienie od social mediów, lajków

     

    I wiele, wiele innych. Mają wycinek czegoś lepszego.

     

    Wg mnie kiedyś mężczyźni uczyli właśnie poświęcenia, ciężkiej pracy, wyrabiania sobie charakteru. Tymczasem teraz kto ma to robić? Większość ludzi jest otyłych, narzeka na swój byt. To nie zachęca do powtarzania, nie mówiąc właśnie o spędzonym czasie czy pozycji w rodzinie/związku.

     

    Dlatego za plus uważam u kobiety trenowanie sportu. Dlaczego? Tam nikt nikomu nic nie da. Albo zasuwasz i sobie to wywalczysz, albo cóż - przegrywasz. Są drogi na skróty i niektórzy z nich korzystają (doping, zmiana płci), ale to robią nieliczni. Dalej masz konkurencję, która prędzej ci podłoży nogi niż pomoże.

     

    Inna sprawa, że teraz jest narracja, że praca to w sumie jest zła i tylko ogranicza. Tymczasem Huxley dawno temu to ładnie opisał.

     

    Cytat

    - Bardziej niż ci znad powierzchni. Bardziej niż na przykład twoi tu obecni przyjaciele.
    - Pomimo tej strasznej pracy?
    - Strasznej? Oni tak nie sądzą. Przeciwnie, lubią ją. Jest łatwa, jest dziecinnie prosta. Nie wymaga wysiłku umysłu ani mięśni. Siedem i pół godziny lekkiej, niewyczerpującej pracy, potem racja somy, gry, seks bez ograniczeń i czuciofilmy. Czegóż jeszcze mogliby chcieć? No tak - przyznał - mogliby chcieć skrócenia czasu pracy. A my rzecz jasna moglibyśmy im to dać. Technicznie rzecz biorąc, nie ma żadnego problemu ze skróceniem godzin pracy kast niższych do trzech czy czterech godzin dziennie. Ale czy przez to staną się szczęśliwsi? Otóż nie. Ponad półtora wieku temu przeprowadzono odnośny eksperyment. W całej Irlandii wprowadzono czterogodzinny dzień pracy. Wynik? Niepokój i ogromny wzrost spożycia somy. Te trzy i pół godziny dodatkowego czasu wolnego tak dalece nie przyczyniały szczęśliwości, że ludzie czuli potrzebę ucieczki od nich. Urząd wynalazków jest zawalony projektami minimalizacji pracy. Są tego całe tysiące - Mustafa Mond wykonał wzgardliwy ruch dłonią. - A dlaczego ich nie wdrażamy? Dla dobra pracowników; byłoby okrucieństwem obarczać ich jeszcze większym czasem wolnym.

     

    • Like 1
  7. 15 minut temu, Kiroviets napisał(a):

    Mógłbyś rozwinąć?

    Kilometry jestem od bluepillu, ale skoro zwrócenie uwagi na skrajne stanowisko, jest tego odzwierciedleniem to nie świadczy to o mnie.

     

    15 minut temu, Kiroviets napisał(a):

    Nie chcesz chyba powiedzieć, tzn napisać, że wierzysz w te mityczne więź i poczucie bliskości?🤔😅

    Jasne, że wieź występuje. Nawet jeśli jest to iluzja to dalej nie zmienia, że występuje i wpływa na stan psychiczny i emocjonalny danej osoby. Ale nie - oprócz tego potrafią być inne korzyści, chyba że facet tylko tego szukał i wymagał. W związkach, które znam, nie wyglądało to tak, że jest tylko seks.

  8. 3 godziny temu, Kiroviets napisał(a):

    Widzę że kolega jeszcze mocno w blue pill tkwi.🤔

    Co za absurd 😅

     

    3 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    mój boże ale się tego seksu uczepiłeś, wiadomo że zostawiłem niedpowiedzenie, przecież chyba nie wymagasz żebym na forum encyklopedycznie wszystkie korzyści wymienił,

    Jasne, że nie. nie chodzi o przedstawienie sytuacji 50/50, co zresztą nie ma miejsca. Postaw się po prostu z drugiej strony. 

     

    3 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    bo wszystko inne może sobie sam ogarnąć bez kobiety.

    W zakresie zadań - zapewne tak. W zakresie mentalnym - nie.

    • Haha 1
  9. 2 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    Nie, to ty wartościujesz w ten sposób.

    W żaden sposób nie wartościuje. Odniosłem się do Twojej wypowiedzi, w której wymieniasz korzyści relacji z mężczyzną, a jednocześnie nie wymieniasz żadnych u kobiet. Sam napisałeś "w zamian za seks", co nie jest prawdą. 

     

    3 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    I generalnie do tego przeważnie trzeba kobiety, do większości innych zadań już nie do końca- można zastąpić w ten czy inny sposób

    Ale skąd taka teza? Z tego co widzę dookoła w długich związkach obie strony wnoszą więcej. U każdego różnie to wygląda, ale nikt nie sprowadza tego wyłącznie do samego seksu. Jest mnóstwo facetów, którzy nie ogarniają życia. Nawet nie chodzi o proste czynności typu pranie itd., co raczej psychicznie.

     

    Jedyne na co zwracam u Ciebie to skrajną narrację. Można to odwrócić i czy wówczas też tak na to byś patrzył? Skrajne przedstawianie sytuacji nie jest zdrowe.

    • Haha 1
  10. 34 minuty temu, Tamerlan napisał(a):

    ale my tutaj rozmawiamy w kwestii płci, i  rozmawiamy tu głownie o relacjach damsko męskich-a seks jest głownym czynnikiem napędzającym te relacje,

    U mężczyzn wymieniasz dobra, usługi, ochronę, które nie są powiązane z seksem. Jasno pokazujesz, że to jest skrajnie niekorzystne, co niekoniecznie jest prawdą. Narracja ma znaczenie.

    • Haha 2
  11. 2 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    Jeżeli masz dobrą energię, radość w sobie to kobieta to kalkuluje automatycznie że w twoim życiu dobrze się dzieje i może warto z tobą przebywać.

    To nie kwestia płci. Zwyczajnie osoby energiczne są postrzegane lepiej. Potrafią sprawić, że człowiekowi chce się więcej, pociągnąć nas do przodu, zmotywować.

     

    2 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    Generalnie mężczyzna w zamian za seks jest dostarczycielem dóbr i usług, spermy, ochrony.

    Czyli nie ma innych korzyści oprócz seksu? To bez wątpienia skrzywione spojrzenie. 

     

    2 godziny temu, Tamerlan napisał(a):

    Kobiety to wampiry emocjonalne.

    Tu zgodzę się tylko do pewnego stopnia. Kobiety świadomie i podświadomie sprawdzają samca. Tak samo robią przełożeni w pracy. Potrafią kogoś rzucić na głęboką wodę, żeby sprawdzić czy sobie poradzi z danym zadaniem/projektem. 

  12. 6 godzin temu, Marek Kotoński napisał(a):

    Panowie, zwróćcie proszę uwagę na tekst po rozstaniu - przecież to jak najbardziej jest realna siła! Ludzie którzy stawiają kobiety na piedestał, a ich serce bije tylko dla nich, w przypadku rozstania by pisali o kurwie, zniszczeniu życia, płakali, krzyczeli, mieli załamanie psychiczne, pisali o hakach na nią, błagali o powrót, przysięgali że wezmą kredyt na ferrari dla Myszki - albo jak to było kilka miesięcy temu - gość zastrzelił konkurenta i później siebie. 

    Nie. Zwróć uwagę, że pisze o terapiach itd., a w jednym z wcześniejszych wpisów, o tęsknocie. To na pewno wpis podyktowany wizerunkiem, ale daleko mu do siły. W przypadku siły byłaby informacja, a tu jest tłumaczenie.

     

    6 godzin temu, Marek Kotoński napisał(a):

    A tu nic, żadnych wyrzutów, tylko biznesowy komunikacik z utrzymanym szacunkiem. Jak to nie jest siła, to nie wiem co miałoby nią być

    Prosta informacja/komunikat, bez wchodzenia w szczegóły. 

    • Like 1
  13. Ostatnie co powinien robić to bardziej się starać. To nie ma z tym nic wspólnego. 

     

    Czemu miałbyś się jeszcze bardziej starać? Zabiegać o nią? Ma większą wartość niż ty? Przy moim rozstaniu ex też coś tam gadała o walczeniu itd., ale totalnie to zlałem. Jesteśmy dorośli, a nie dziećmi. Logicznie nie ma to żadnego uzasadnienia - kobiet jest sporo, masz swoją wartość i powinieneś się szanować. Jak pracodawca powie Ci, że żeby dostawać to samo wynagrodzenie masz dawać z siebie 2x tyle to będziesz tak robił? 

     

    Nawet jeśli dojdzie do rozstania to jest wiele innych kobiet.

    Nawet jeśli dojdzie do rozstania to masz szanse na inne życie. 

     

    Po wielu latach ze sobą działają silnie instynkty i emocje. Np. przerwa wynika z faktu, że ona się boi. Nie ma pewności, dlatego nie zostawi poprzedniej relacji. 

    Logicznie - relacja jest w jakiejś sferze martwa. Nie ożywisz trupa reanimując go. Daj mu spokój i może wybudzi się ze śmierci klinicznej, a może nie. Bez patrzenia na ostateczny rezultat, musisz iść dalej dla siebie.

     

    Kiedyś rozmawiałem z ogarniętą psycholog. Starsza kobieta (ze zdrowym spojrzeniem na relacje damsko-męskie), fajna dyskusja. Rzuciła - tak jak do wejścia w związek trzeba, aby dwoje chciało naraz, tak nie jest z rozstaniem. 

    Zwykle jest tak, że każdy jest gotowy na rozstanie w innym momencie. Ona jeszcze nie jest gotowa, ale jest coraz bliżej. Ty też powinieneś być na to gotowy.

    • Like 7
  14. 4 godziny temu, odysean napisał(a):

    Matka moich nastoletnich dzieci po wielu latach zwiazku oznajmiła mi w przypływie szczerości, ze potrzebuje "przestrzeni".

    Jaka była Twoja reakcja? Bo najlepsza byłaby - wiesz co, dokładnie tego mi trzeba. Bardzo dobry pomysł. Dogadujecie i koncentrujesz się na sobie.

    Być może to się mimo wszystko źle skończy (koniec relacji), ale zyskasz dwie kwestie:

    możesz odbudować/przebudować siebie

    tona myśli w jej głowie, dlaczego Tobie tego trzeba itd.

     

    Dokładnie to wywołała u Ciebie. Niepewność, ciekawość, zastanowienie itd. Może kogoś ma, a może - jeszcze - nikogo nie ma na horyzoncie. To nieistotne - zmusiła Cię do defensywy, a teraz powinieneś przejść do ofensywy. Nawet nie dla niej, lecz dla siebie.

     

    • Like 1
  15. 9 godzin temu, wielebny93 napisał(a):

    Nie ma reguły. 

    Jest. Zdecydowana większość się odzywa. I to jest reguła. Czy to poprzez zwykły kontakt, sondowanie itd. Ale to istnieje.

     

    Natomiast zmienne jest nasilenie, częstotliwość, forma itd. Bo każda ma też inne życie i przechodzi przez inne sytuacje. Normalne.

    5 godzin temu, I1ariusz napisał(a):

    Tak się sprawa też ma z innymi przykładami, ale to nie jest oczywiście reguła.

    Istotny jest też czas trwania relacji. Jeśli ktoś był bardzo krótko to strata jest niewielka (mniejszy wkład wysiłku, emocji, zasobów, działają hormony), ale im dłużej jesteśmy tym ten wkład rośnie i to przy jednoczesnym pozbawieniu się różowych okularów, co oznacza tak naprawdę więcej wysiłku, aby utrzymać ten sam stan.

     

     

  16. Godzinę temu, Optimus Prime napisał(a):

    Więc jak ktoś pisze, czy mówi, że dobrze mu samemu to kłamie

    Zacznijmy od tego, że jak komuś jest dobrze to ma gdzieś mówienie o tym innym. To widać, słychać i czuć. 

    Silny nie musi mówić, że jest silny. Czuć po nim, a w odpowiednim momencie zachowa się adekwatnie. 

    Tutaj jest tak samo. Przy czym zawsze, ale to zawsze czegoś będzie brakować. Będąc w związku czy będąc samemu - w obu wariantach są wyrzeczenia itd.

     

    Godzinę temu, Optimus Prime napisał(a):

    U niego faktycznie można odczuć odcięcie się od tych kobiet.

    Dla mnie absurdalne jest odcinanie się od kobiet.

    Tak działają skrzywdzone osoby. To tak jakbyś miał wypadek samochodem i traumę na całe życie, ale jednocześnie tworzył narrację, że auta są złe, niedobre itd.

    Kobiety są jakie są - jeśli ktoś to akceptuje to wyciska maksimum z korzyści z obcowania z nimi i jednocześnie minimalizuje wszelkie ryzyka. W przeciwnym razie tworzy wizję kobiet beznadziejnych itd., gdzie tak samo można mówić o mężczyznach. Mało to beznadziejnych przypadków? 

    • Like 1
    • Dzięki 1
  17. Teraz, borianPL napisał(a):

    ona mi tłumaczy to jako czas spędzony z tym jej przyjacielem

    Jeśli chce jechać (a widać, że chce) to użyje każdego możliwego argumentu, żeby na Ciebie wpłynąć. Każdego, łącznie z seksem.

     

    1 minutę temu, borianPL napisał(a):

    W ostatniej rozmowie padły już teksty, że nie jesteśmy czyjąś własnością,

    Oczywiście, dlatego jeśli jej nie pasują pewne zasady ma prawo się rozstać lub Ty z tej relacji zrezygnować. 8 miesięcy i takie próby? Szybko i widać, że jeśli nie postawisz jasno sprawy to stracisz pozycję. 

     

    2 minuty temu, borianPL napisał(a):

    nie jesteśmy czyjąś własnością, każdy ma prawo do przestrzeni

    Związek to relacja dwojga osób. To powyższe to forma manipulacji, nie próba zrozumienia sytuacji i znalezienie rozwiązania. Jeśli tak gra to nie szuka win-win, tylko chce postawić na swoje.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  18. 1 godzinę temu, borianPL napisał(a):

    Mamy za sobą kilka podróży, plany są, by zwiedzić najwięcej ile się da we dwoje, ale pomysłu wyjazdu partnerki za granicę do obcego państwa beze mnie jakoś nie mogę przełknąć.

    To stawiasz granice i ją egzekwujesz.

     

    1 godzinę temu, borianPL napisał(a):

    Rozmawialiśmy o tym, sama powiedziała mi, że byłoby jej bardzo przykro, gdybym chciał na taki wyjazd pojechać z kolegami bez niej, ale jakoś by to zniosła.

    Oczywiście, że tak powie, bo... chce jechać. Zobacz jak to wygląda - wyraża zainteresowanie i zrozumienie Twoich emocji, ale jednocześnie jasno ukierunkowuje Cię na osiągnięcie swojego celu. Dopóki nie jest w takiej sytuacji - nie ma co wierzyć w słowa, bo powie to co chcesz usłyszeć.

     

    1 godzinę temu, borianPL napisał(a):

    Uprzedzając, nasza relacja rozwija się bardzo dobrze

    Ewidentnie jesteś w błędzie. Gdyby było bardzo dobrze - nie szukałaby dodatkowych wrażeń bez Ciebie.

    • Like 2
  19. To przecież klasyk na wielu płaszczyznach.

    • Tęsknota za dawnymi emocjami, przyzwyczajeniami. Zmiana oznacza nowe, ale też pozbycie się starych. Te może i były nudne, ale z czasem zmienia się perspektywa i podejście do nich.
    • 57% kobiet fantazjuje o seksie z ex.
    • Życie dowaliło. To jak ze zmianą pracy, w której ostatecznie wyjdzie się na gorsze.
    • Do ex łatwiej podbić niż szukać kolejnej sensownej opcji. Zwłaszcza jeśli się sparzyło. Czas też leci.
    •  

    U mnie ex szukała kontaktu krótko po bardzo burzliwym rozstaniu. Adoratorzy podbili ego itd., co zupełnie olałem. Tymczasem ona bardzo szybko szukała kontaktu (pod pretekstem rozmów o dzieciach, przez co ograniczyłem kontakt do totalnego minimum),  a nawet płakała jak jej ciężko. Potem były jeszcze inne próby, bardziej desperackie. Nie mówiąc o tym jak wygląda sytuacja na urodzinach dzieci. Tam to już poleciała mocna desperacja (klasyczna chęć pokazania ile straciłem). Aktualnie ma innego, co mnie cieszy - mam więcej spokoju.

    • Like 3
  20. Godzinę temu, DOHC napisał(a):

    Nie mam sensu porównywać małżeństw zawieranych 30, 40 lat temu gdzieś rzeczywiście były inne czasy i ludzie nadziej zgodni. 

    To mogą być zwykłe pozory, bo nie wiesz co się działo w czasach młodości tych małżeństw. A wiadomo, że za młodu najwięcej się dzieje.

     

    Godzinę temu, DOHC napisał(a):

    Niska liczba partnerów seksualnych, z każdym u kobiety rośnie ryzyko o 6 procent - a statystycznie 6 x 4 partnerów daje 24, zatem 1/4 ryzyka a to dużo. 

    Założenie jak założenie, ale nawet biorąc pod uwagę, że masz rację to i tak bazowa nie jest 0/1. Jeśli wcześniej nie miała partnerów to też istnieje ryzyko. Zatem dokładasz 24% do X, a nie masz 24%.

     

    Godzinę temu, DOHC napisał(a):

    Z tego wynika że nie może być ani za dobrze ani za łatwo dla kobiety. 

    Z tego wynika, że to nie leży w naszej naturze. Dlatego należy szukać osób, które potrafią wytrwać w trudnych okresach i potrafią o nich rozmawiać. W przeciwnym razie pójdą zgodnie ze schematem.

     

    Jeśli chodzi o wieloletnie związki nie znam żadnego, które określiłbym jako udany. 

    Jest całkiem niemało takich, które przetrwały >5, >10 czy nawet >15 lat. 

    W wielu z nich jedna ze stron chciała zdradzać. Niektórzy mówili o tym nawet dość bezpośrednio w rozmowach ze mną, ale... brakowało im sensownej opcji. Tym samym była ochota, ale brakowało konkretu, który mógłby przechylić szalę. Czy to źle, czy to dobrze? Na pewno częściowo naturalne. Pragnienie nowego czy innego jest naturalne, ale dla kogoś w związku naturalne powinna być świadomość takich procesów i umiejętne ich wygaszenie.

    Okres trwania w relacji od pewnego momentu niewiele zmienia (fundamenty zostały wylane i one decydują), co nie znaczy, że z wiekiem im się postrzeganie nie zmieni i na koniec nie stwierdzą, że mimo trudności, problemów, kryzysów, ta relacja jest udana. A to wpłynie też na ich podejście do siebie oraz na to jak ten związek będzie odbierany.

    • Like 1
  21. 47 minut temu, calltoaction napisał(a):

    Sam specjalnie się nie starając i będąc trzykrotnie w długich związkach (5lat+) dobiłem do 30+, przed 35 rokiem życia.

    I? Bo liczba to tylko liczba. Jakie ma znaczenie? Dla jednego mnóstwo, dla innego niewiele. 

     

    48 minut temu, calltoaction napisał(a):

    Prawda jest taka, że wygląd, kasa, status nie liczą się do pewnego momentu.

    Twoja czy znajomego liczba niewiele znaczy - kobiet jest mnóstwo, a chodzi też o jakość.

    Pracy też jest pod dostatkiem, ale zwykle tej prostej, taniej. Im wyżej się wspinasz tym mniejsza rotacja i trudniej.

     

    49 minut temu, calltoaction napisał(a):

    Z całych sił szukacie luk w tej historii, badacie jak koleś pisze, czy to mas sens czy się klei, bo kolejny raz w głowie Wam się nie mieści, że to możliwe, przecież red/blackpill mówi, że to nie możliwe.

    Wszystko jest możliwe i się zdarza. Czy to coś zmienia? W pracy na wysokich stanowiskach zdarzają się głąby na poziomie juniora. I też pomyślisz - jakim cudem on/ona dotarli tak wysoko? Przy czym dalej - kiedy schodzisz do jednostek bywa różnie, ale na poziomie statystycznym są pewne wspólne mianowniki.

  22. 35 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    Wtf?

    Proste. Gra na emocjach i sprawdza Twoją podatność.

     

    Nie zadziałało poprzednie, więc próbuje inną metodą.

    Jak zdarzało się, że trafiałem na ex to jej metody były skrajne - prośby, groźby, próby zbicia mnie z tropu itd. 

     

    36 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    mimo iż dziewczyna doskonale wie, że ja chciałem do niej wrócić po tym wszystkim. 

    Wyłącz w tym momencie logikę. Ona działa i funkcjonuje inaczej.

     

    37 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    Bardzo chciałbym jakoś odbic piłeczkę i wytłumaczyć jej, że odpisane na wiadomość po 6 dniach, czy wysłanie jakiejś rolki to raczej kiepskie.

    Czyli zrobiłbyś to, czego ona chce - zareagował. Już nieważne jaka jest reakcja, ale jest wpływ na Ciebie.

     

    W ten sposób nie pokazujesz siły, lecz słabość. Rób swoje.

     

    37 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    Chce zrzucić na mnie poczucie winy, że się nią już nie interesuje.

    Bez znaczenia czego ona chce. Liczy się Twoje dobro.

     

    38 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    Aczkolwiek faktem jest, że dziewczyna podbijała jakoś o kontakt i coś tam zaczepiała. Wolałbym postawić sprawę jasno między nami i dowiedzieć się o co jej chodzi.

    Nie. Sprawa jest jasna. Tu nie ma czego wyjaśniać. Wszelkie wyjaśnianie to nic innego jak próba emocji, a nie logicznej rozmowy. 

     

    38 minut temu, Fifarafa napisał(a):

    Bardzo proszę o poradę bardziej doświadczonych braci.

    Zajmij się sobą, a ją odstaw. 

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.