Zgadzam się i myślę, że w drugą stronę działa to dosyć podobnie. Mając ponad 30lat oczywiście doceniam kobiece wdzięki, ale co mi po nich jeśli ogólnie rzecz biorąc kobieta nie ogarnia życia, a zamiast mózgu ma trociny.
Sam zdecydowanie bardziej patrzę już nie tylko na urodę (choć wiadomo, to się musi zgadzać bo nikt nie chce się zmuszać do seksu, a to ważna część relacji) ale na to co kobieta sobą reprezentuje i jak się z nią dogaduję.
Mam wrażenie, że to ciekawy/fajny charakter jest może nie do końca, ale jednak odwrotnie proporcjonalny do urody. Panie, które wygrały na lote