Skocz do zawartości

Horacy

Użytkownik
  • Postów

    107
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Horacy

  1. no tak było , byłem uzależniony a teraz jak odstawiłem to prawie w ogóle mi się nie chce , znaczy chce trochę ale bardzo mało w porównaniu do tamtych czxasów
  2. Grzebałem trochę w kompie i natknąłem się na kopię wiadomości , którą moja była żona wysłała do Marka na fejsie i potem się niby przypadkowo nie wylogowała a ja sobie skopiowałem ten tekst . To ok półtora roku temu jak jeszcze mieszkałem z nia po rozstaniu . Postanowiłem ją tu wstawić abyscie docenili talent pisarski mojej byłej i szukanie akceptacji , oraz poparcia dla swojej decyzji u naszego guru . "Witam panie Marku.Już od dawna chodziła mi po głowie myśl,by do Pana napisac.Nie wiem,czy dobrze robię ,ponieważ jest Pan sceptycznie nastawiony do kobiet,jednak cholernie interesuje mnie Pana zdanie na temat,na który zaraz się wypowiem.Sama się dziwię,że to robię,bo ogromnie ryzykuję,jeśli np Pan mnie ostro skrytykuje,moje poczucie własnej wartości może drastycznie się obniżyc z tego względu,iż jest Pan jakimś tam autorytetem ,a dla mojego męża to Guru. Ale do rzeczy:Oto moja historia: Od urodzenia byłam wielką idealistką,romantyczką,marzycielką wychowaną pod kloszem,nigdy nie jeździłam na dyskoteki,nie uległam trendowi utraty dziewictwa w ogólniaku,wieczne zakuwanie,chodzenie do kościoła i modlitwy do Sw.Tadeusza Judy (patrona spraw beznadziejnych) o mojego wymarzonego księcia z bajki,z którym połączy mnie bezgraniczna wieczna miłośc(wiem,zajeżdża telenowelą).Modlitwy się spełniły.Bóg najwidoczniej nie mógł juz wysłuchac tego mojego skamlania o tego akurat faceta i sprawił,że w końcu go zdobyłam(w sensie rozkochałam w sobie).Zgodnie z moją romantyczną ideologią,normalny,acz diabelsko inteligenty chłopak z patologicznej rodziny,biedny,uczęszczający do zaocznego studium tylko po to,aby miec rentę po ojcu alkoholiku.Żadne niskie pobudki typu kasa,samochód,prestiż społeczny nie wchodziły w grę. Wielka miłośc,fascynacja,potem dziecko,ślub i tak upłynęło nam 12 lat małżeństwa.Wiadomo,haj emocjonalny w końcu opadł,zaczęła się ostra walka z szarą codziennością i problemami.Mój mąż od kiedy dowiedział się,że jestem w ciąży i zostanie ojcem(był moim pierwszym mężczyzną , a ja jego pierwszą kobietą ) momentalnie przetransformował swoją osobowośc z beztroskiego ,żyjącego dniem dzisiejszym lejbusa na odpowiedzialnego i zaradnego mężczyznę ,który zostal w pewnym momencie mianowany przez los głową rodziny odpowiedzialną za los mój i dziecka. Zawsze się sprawdzał w tej roli i nie można mu pod tym kątem nic zarzucic.Ale jak wiadomo,człowiek oprócz szlachetnego "sacrum" ma też w sobie ździebko "dziegciu",tak mężczyźni jak i kobiety.Naturalnym następstwem takiej mieszanki stawały się kłótnie,coraz mocniejsze słowa,które zapadały głęboko w podświadomośc każdego z nas,osłabiając idealny dotąd związek.My byliśmy idealni dla siebie,dla świata,stanowiliśmy wzór,inni nam zazdrościli tego dopasowania,jednak stało się coś ,czego nigdy bym nie przewidziała,a co byc może miało byc dla mnie nauczką i swoistym"prztyczkiem w nos" za moje dotychczasowe święte pojęcie"moralności w kwestii miłości wierności. To doświadczenie pokazało mi,jak ślepa byłam,nie dostrzegając odcieni barw czarnej tylko i białej.Co takiego zrobiłam? Zaangażowałam się emocjonalnie w innym mężczyźnie z pracy(do tej pory z nim nie spałam) ,czyt.zdradziłam uczuciowo męża.Ja!!!! Brzydząca się zdradą,bez wybaczenia dla kobiet ,które dopuściły się tego rodzaju występku.Jak myślisz Panie Marku,co czuje wtedy człowiek ,kiedy odczuwa i zdaje sobie sprawę z czegoś ,czym gardzi i czego się brzydzi? Czuję nienawiśc,pogardę do siebie i to tak wielką,że zaczyna myślec o samobójstwie,bo ta świadomośc i ból jest nie do wytrzymania.Ale coż,trzeba podsumowac fakty.Zdrada to zdrada,jakąkolwiek formę by ona nie przybrała,jest zerwaniem boskiej lojalności z drugą osobą. I z takim jarzmem żyję(a raczej dryfuję) do dziś.Nieważne dla mojego męża i otoczenia jest ,że nie kierowały mną żadne niskie pobudki,bo facet ,w którym się zakochałam,nie jest od mojego męża ani piękniejszy,ani bogatszy ani też zaradniejszy czy bardziej elokwentny,ale ma jedną podstawową zaletę:ciepło,które rozsypuje moje serce w pył.Naprawdę nie chciałabym czuc się przy nim tak dobrze,nie chciałabym czuc się tak wartościowa,piękna w swojej niedoskonałości,akceptowana i kochana-nie chciałabym,ale co poradzę na to,że czuję to? Czuję się przy nim szczęśliwa,czuję,że krew mi krąży w żyłach,chce mi się rano wstawac i chce mi się życ Około trzech lat to uczucie się rozwijało,na początku wypierałam je wszystkimi swoimi siłami, ale ta walka od początku była przegrana. Dodatkowo proza życia spychała mojego męża na przegrana pozycję.Niech Pan sobie wyobrazi: w jednym narożniku ROZSĄDEK,logiczne rozumowanie("świętośc rodziny,kredyt na 20 lat,stabilizacja,dylematy"a co ludzie powiedzą") a w drugim-głodny oksytocyny mózg kobiety zaniedbywanej emocjonalnie,fala zalewającej rozkoszy uczuciowej podczas przytulania się).Pierwszy zawodnik powinien na starcie oddac laur zwycięstwa walkowerem,ale ciężko jest wyprzec się samej siebie.Stawka była wysoka,ale wyniszczona ciągłymi konfliktami wewnętrznymi,zrujnowana sromotną tesknotą za tym nowym,zdobyłam się na powiedzenie prawdy mężowi. Wiem,że Pan w tym momencie uśmiecha się cynicznie,bo łechcę Pańskie ego swoją opowieścią,utwierdzając Pana w przekonaniu o tym ,że kobiety to twory sterowane hormonami,ale wierzy mi Pan ,że nie jest mi lekko w tej sytuacji.Widzę,że mój mąż cierpi,choc się zapiera,że już mu przechodzi,,ale tak sobie myślę,że gdybym dalej tlumiła w sobie tę prawdę(a prawda jest taka,że czuję się cudownie przy innym) to byłoby to równie nieuczciwie wobec męża.Moje poczucie winy towarzyszyc mi będzie już pewnie zawsze.To potężne brzemię,bo wydaje mi się,że łatwiej jest wejśc w nowe życie z pozycji osoby zdradzonej ,bo wtedy podświadomie oczekujesz na rekompensatę cierpienia,które Cię spotkało,a w moim przypadku każde złe wydarzenie w życiu będę odbierac podświadomie jako karę za zniszczenie czyjegoś zycia. Prawda jest taka ,że nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu,ale w tym dotychczasowym związku żadne z nas nie było szczęśliwe.Mi brakowało czułości,przytulenia,wsparcia emocjonalnego a mężowi seksu przynajmniej 2 razy w tygodniu(standard).Obiektywnie tak to wygląda,że ja jestem ta zła,bo poczułam coś,czego nie powinnam,tylko ,że to nie jest kwestia rozumu(a hormonów-zapewne przyzna Pan).Jednak i ja potrzebuję wsparcia i pocieszenia.Przeczytałam już książki Ekharta Tolla,,"Kody uzdrawiania",czytam ile wlezie artykuły o tematyce rozwoju osobistego ,ratuję się czym mogę,ale nie doznaję ulgi na dłuższy czas.Modlę się ,nie wiem co robic ,abyśmy oboje wrócili do normy.Targają mną tak skrajne emocje,że teraz to moje życie dopiero jest "ciekawe"(sarkazm of course).Nie wiem,czego się uczepic,jaką filozofię życia przyjąc ,aby pomogła mi to przetrwac,ale czuję ,że to poczucie winy niszczy mnie jak rak. Są momenty,ze jestem happy(gdy siedzę z nowym facetem ,wtedy czuję,ze postąpiłam właściwie,ale są i momenty,kiedy nie chce mi się życ,bo nie wierzę,w to,ze kiedykolwiek się ogarnę po tym co zrobiłam. Jaki paradoks"nikogo nie zabiłam tylko się zakochałam a wyrzuty mam jak seryjny morderca i gwałciciel.". Mam wrażenie,ze realizuje się we mnie program autodestrukcyjny,a moje położenie jest iście werterowskie,tzn że jakiejkolwiek decyzji bym nie podjęła będzie ona zła i dla mnie i dla moich Panów.Szczerze,to nie wiem na co liczę pisząc do Pana,nie musi mi Pan odpowiadac,zwłaszcza,że piszę z marszu nieskładnie,ale szczerze,bo już nie wiem,co mam robic. Zapewne Pan mną gardzi ale powiem Panu,że mi to już obojętne. Mój mąż gardzi mną o wiele bardziej.Tylko fakt,że mamy syna,którego bardzo kocham a on mnie,odciąga mnie od samobójstwa.Chciałabym,aby ktoś wskazał mi drogę jak mam dalej życ,fajnie byłoby miec taki żeński Pana odpowiednik,który postawiłby mnie na nogi. Faceci to jednak mają z Panem dobrze.Przyznam,ze i ja czytam te Pana felietony bo interesują mnie sprawy rozwoju osobistego,jednak wieje mi trochę seksizmem(bez urazy),w pewnych momentach rani pan kobiety "zbudowane z innej gliny "(takich nie ma-już. Pana słyszę).Ok,jakkolwiek beznadziejne było to "wysprzęglenie się" Panu,mam to za sobą,przepraszam za chaotycznośc wypowiedzi,ale ciężko jest mi streścic wszystko,co przeżyłam w ostatnim czasie.Zgodnie z moim programem autodestrukcyjnym,zwierzam się Panu(znawcy słabości kobiet),podaję się jak na talerzu ,po to żeby Pan mnie pożarł ze smakiem.Ciekawi mnie Pana reakcja .Pozdrawiam Pana Marka
  3. mój idol z czasów szkoły średniej
  4. Ja pierd..ole niezły syf , z mojej strony życzę Ci wytrwałości w zachowaniu zimnej krwi , jak przejdziesz przez to i nie zdradzisz się do samego końca , że coś wiesz , staniesz się innym człowiekiem , niemalże nic już w przyszłości nie będzie w stanie Cię ruszyć . To dobry trening do ew przyszłych relacji z kobietami . Powodzenia Bracie
  5. Słuchaj róznie to bywa ja waliłem po 5, 6 razy dziennie przez lata , chce zobaczyć jak to jest bez
  6. Witam Panowie metodą przysięgi rzucłem palenie i walenie gruszki nie palę już 5 miechów i nie tłuke gruchy od prawie 3 , ale dziś się skończyła moja przysięga i raz fapnąłem , tak z ciekawości :). Postanowiłem już nie pisać przysiąg na kartce , która trzymam w portfelu , bo ostatnio jak dostałem mandat to wyciągając dowód rejestracyjny podałem własnie kartkę z moją deklaracją , poza tym mógłbym zgubić portfel i gdyby ktoś przeczytał to mógłbym się najeśc wstydu wiadomo robie to dla siebie osoby postronne nie muszą wiedzieć . Ja Horacy oświadczam , że od dziś tj. 1 listopada ( godzina 11:55 ) 1. nie będę masturbował się , z wyjątkiem sytuacji gdy jestem z kobieta podczas erotycznych akcji , czasem go tam przeładuje 2. nie będę palił papierosów . 3.ogladał pornosów , zdjęc nagich kobiet , z wyłączając sytuacje , w których ktoś inny zainicjuje oglądanie , bądź przypadkowe sytuacje podczas przeglądania internetu . Czas trwania przysięgi do końca roku tj 31.12 2016 .
  7. no mam stałą partnerke i stały seks od ok roku , więc nie bedę kusił losu z tym fapaniem
  8. Moja data 2 maj 2015 . Wróciłem z nocki żonka , którą odstawiłem od fiuta na miesiąc ( wszystko opisane w historii mojego małżeństwa ) powiedziała , że "zakochała się w koledze z pracy , trwa to już 3 lata i że tylko się przytulali , krew jej krązy przy nim inaczej " . Zyczyłem jej powodzenia , wyprowadziłem się do matki z naszego wspolnego mieszkania , żeby ochłonąc , rozgadałem wszystkim , całej rodzinie , znajomym z pracy , z podwórka że przyprawiła mi rogi , żeby mieć lepszą motywację do rozejścia się z nia . Złożyłem pozew , wyprowadziła się po rozwodzie . Mieszkam w naszym wspólnym mieszkaniu gdzie ona przelewa mi połowę raty kredytu a sama wynajmuje z gachem
  9. no kręciłem nałogowo po średnio 5 razy dziennie , jak miałem dobry dzień to w ciągu doby i 8 i to przez wiele lat . Gdy byłem żonaty to nigdy , nawet raz nie odmówił mi posłuszeństwa , fakt że średnia małżeńska to 1,5 raza w tygodniu więc się nie przemęczałem z tym seksem , ale jak już się dorwałem to moglem nawet godzinkę , przeważnie posuwałem ok pół godzinki .Być może potrzebuje więcej czasu więc poczekam jednak . Co do bólu jaj jest jak najbardziej realny i zależy od podniecenia , ja w tej chwili mam przytłumione libido więc jajca mnie w ogóle nie bolą , ale nie tak dawno jeszcze w drugiej dobie przerwy od seksu bolały jaja i podbrzusze .
  10. Ja jestem na odwyku od kilku miechów ( prawie 3 ) a jednak słabo u mnie z ta kontrolą wytrysku , gdy byłem z żoną i waliłem gruchę po kilka razy dziennie do pornoli miałem idealną kontrolę i mogłem walić nawet godzine , tylko na chwilke zwalniałem , lub zatrzymywałem się jak miałem dochodzić nie było z tym żadnych problemów. Teraz różnie bywa , mam ta kontrolę , raz większą , raz mniejszą , moja partnerkka jest tak napaona że w ciągu 5 minut może dojśc nawet 2 razy :), powaga ,właśnie taki czas najczęsciej mi się obecnie przytrafia , podczas bzykania jak już mam wrażenie że jest słabsze czucie , boję się że może mi sflaczeć i kończę . Na samym początku po przerwie mam ta kontrolę sporo większą i mogę 10 - do 15 minut a potem niestety już nie . Niby jej to nie przeszkadza , bo dochodzi szybciej ode mnie , ale ja jednak mam jakieś kompleksy , bo kiedys nie dośc że był twardy jak skała to jeszcze moglem , jak długo chciałęm , ale podczas walenia stosowałem eding , zanim skończyłem mijało od 30 min do godzinki jak jechałem na ręcznym , zanim znalazłem odpowiedni film na którym zdecydowałem się dojśc . Paradoksalnie jak waliłem to miałem lepszą kontrolę. Potem zaczęły sie problemy po rozstaniu z żoną przy jednym pasztecie . Przy kolejnej , tym razem już fajnej lasce to samo . Zacząłem szperać w necie i przeczytałem że przez walenie są zaburzenia erekcji i odstawiłem to i teraz nie jest tak kolorowo . Sam nie wiem czy mam zacząc trening z fapaniem , czy poczekać jeszcze ze 2 miechy bez marszczenia freda , licząc że się sytuacja unormuje , boję się że jak zacznę go marszczyć to znów popadne w nałóg .
  11. Horacy

    Męski problem

    Ja juz ponad 2 miechy bez rączkowskiej , spadło libido , to normalne a pornoli nie oglądam juz ponad rok . Wiem że się poprawi , wcześniej jak waliłem to robiłem przerwy miesięczne metoda tzw przysięgi , po miesiącu jak się dopadłem to go strzepałem kilka razy i znów deklaracja o nie waleniu , więc waliłem tak średnio jeden dzień w miesiącu można powiedzieć , za to kilka razy . Teraz od początku sierpnia zero trzepania . Ale jak go dopadłem przed deklaracją to chyba z 8 razy go napastowąłem w ten dzień przerwy między deklaracjami ( przysięgami ) . Po 1 dniu przyjechała do mnie panna i w ciągu 12 godzin zrobilismy to 8 razy , tak mnie nosiło a potem stopniowo spadek libido i częsciowy nawrót problemów , jednak teraz jest dobrze , ale nie bzykam już tak często jak jest max 3 razy w ciągu doby , a przeważnie 1 do 2 . Moje libido drastycznie spadło i nie nosi mnie tak , nie mam natrętnych myśli o seksie , to dobry znak chyba , że mózg się oczyszcza . Normalnie po jej wyjezdzie gdzie jak była kilka dni robilismy to srednio 4 razy dziennie , gdzie w 1 dobie było nawet 6 a w kolejnych ok 3 , 4 . 1,5 -2 doby po jej odjeździe juz mnie jaja bolały , a teraz nawet przez 6 dni przerwy nie mam jakiegos cisnienia na bzykanie i mój narząd jakoś tak zwątlał , służy tylko do siusiania w tym czasie . Dodatkowo nie męczą mnie natrętne fantazje i nie jest dla mnie poswięceniem nie walenie gruchy , czasami jak z rana mam namiot ( bardzo rzadko raz na kilka dni ) to trochę mnie kusi żeby mu podokuczać .
  12. Horacy

    Męski problem

    Coś w tym jest ,jednak ja ze swoją juz jestem ok roku i miewam mimo wszystko wahania formy mimo tego że juz czuje się pewnie . Myślę że to jest spowodowane własnie całkowitym odstawieniem walenia gruchy i występuja zaburzenia łączności między mózgiem i fiutem . Czasami bodźce są za silne, że dochodze za szybko a czasami prawie nic nie czuje i potrafi opaśc w trakcie , innym razem pełna kontrola i super bodźce . Poczekamy , zobaczymy co będzie dalej
  13. Horacy

    Męski problem

    U mnie również są wahania jeśli chodzi o te sprawy , tyle że ja miałem przez 12,5 roku jedną babę z która nigdy nie miałem tego problemu . Po rozwodzie sprowadziłem sobie na szybko kaszalota który po zdjeciu majtek wyglądał nieciekawie i też nie odpalił . Fakt że byłem wtedy tuż po rozstaniu z moją żoną , która przyprawiła mi rogi z kolega z pracy , sporo piłem i paliłem , dodatkowo waliłem gruchę po kilka razy dziennie przez wiele lat podczas małżeństwa , ale z żoną nigdy nie miałem takich przygód ( flaka ) . Potem zacząłem spotykać z fajną młodszą laska i tez pierwsze akcje to porażka . Nie stawał mi , albo stawał na oralu a po włożeniu w cipkę -flak . Trafiłem na blog " na dopaminie " i stwierdziłem , że to chyba przez walenie gruchy , odstawiłem na ok 3 miechy "rękodzieło " i zaczęło się fajnie wszystko klarować były akcje , z których połowa się kończyła happy endem a połowa niestety flakiem . Z czasem wszystko wracało do normy i po kilku miechach moglem nawet 7 , 8 razy dziennie bzykac . Wiadomo że ten 6, 7 czy 8 raz to już nie był tak intensywny i czasami wacek opadał , ale to z przemęczenia . Generalnie było wszystko ok az skręciłem lewe kolano uszkadzając łakotke , ten sam uraz skrętny co 3 lata temu i to samo kolano i wtedy , obawiając się o kolano podczas bzykania zaczęły się znów delikatne problemy , które trwają do dziś , jestem 2 dni po operacji . Oczywiście jest coraz lepiej w międzyczasie fapałem troszkę ale już bez porno teraz od sierpnia cąłkowicie odstawiłem fapanie i czekam na poprawę . Spadło mi libido okropnie , ale mam czysty umysł nie nosi mnie jak dawniej .Czekam na powrót formy , staram się na tym nie skupiać. Dodam że rzuciłem fapanie dzięki metodzie przysięgi , podobnie z paleniem , juz 4 miesiące nie wziałem nawet macha . Najwazniejsze to chyba nie skupiac się na tym zbyt mocno , chociaż wiadomo że to nie jest takie proste . Ja u siebie zauwazyłem że jak nie nastawiałem się na seks , bo np myslałem że juz nie dam rady itp , że po tylu razach już nie odpali , albo nie miałem ochoty ( bardzo dziwne w moim przypadku ) , wtedy były najlepsze akcje ( w sensie erekcji i bodźców ) , to chyba działa zgodnie z zasadą transferingu , praw które opisywał min Łazariew , jak nam za bardzo zależy żeby dobrze wypaśc to wszystko się pierd....i
  14. Mam następujace pytanko , dopiero obczaiłem że tu jest miejsce na pytania do audycji : Zostałem zdradzony przez swoją żonę po 12 latach związku , to była moja pierwsza kobieta i przez ten okres nie mialem innej . Po tym jak mi się przyznała , że kocha innego to sprowadzilem sobie paszteta na chatę i mi na nią nie odpalil . Nigdy podczas trwania w swoim związku nie mialem problemów ze wzwodem , natomiast fapałem kilka razy dziennie do pornoli . Następnie poznałem kobietę , atrakcyjną z która pierwsze próby przez kilka miesięcy bywały niedane , ponieważ mi nie stawał , albo giął się w niej podczas stosunku . Zastanawialem się czy to trauma po rozstaniu z żoną , czy problem lezy w zbyt częstej masturbacji do pornoli , jednak wcześniej mimo wielu lat fapania to sie nie zdarzało z żoną . Przsetałem ogladac pornole i mocno ograniczyłam robótki ręczne , teraz drugi miesiąc w ogóle nie fapie . Wszystko działa poprawnie od kilku miesięcy zdarza mi sie robić to nawet po 7 , 8 razy w ciągu dnia z obecną partnerką , oczywiście nie widzimy się codziennie . Moje pytanie brzmi następujaco , gdybym poznał kogoś nowego , to czy moje problemy z fletem mogłyby wrócic , czy jednak mi to nie grozi , bo zastanawiam się nad ich przyczyną . Kiedys mi pisałes pod moim komentarzem , w którym opisalem swój problem , że układ nerwowy musi przyzwyczaic sie do nowej partnerki . U mnie to przyzwyczajenie trwało kilka miesięcy , ale pewnie to było spowodowane trauma zwąizaną z rozwodem itp . Wielokrotnie pisałeś , że miałeś codziennie inną , albo w tym samym dniu nawet 2 różne kobiety , z czego wnioskuje że Twój układ nerwowy szybko się adoptuje Pytam z czystej ciekawości , bo póki co nie brakuje mi tych wrażeń , jednak jak wiadomo nic co dobre nie trwa wiecznie . Sorry , za tak długie to moje pytanie , ale problem mógł mieć różne źródło i chciałem tu podać ewentualne opcje . Pozdrawiam
  15. Tez uważam , że nie ma co wszystkiego szufladkowac , choc ogólnie schematy sie powtarzaja w większosci przypadków , jednak zdarzają się wyjatki
  16. masz sporo szczęscia , podobnie jak ja moja tez się " zakochała " w koledze z " pracy przeczytaj moją historię jest podobna do Twojej , również się przyznała , poleciała na rycerzyka pierdolił jej jak to by chciał taką żonę i matkę swoich dzieci a ona skarzyla się jaki to ja nieromantyczny , zimny , skuza itp ... :), ja miałem syna już 10 lat miał ale podczas trwania tej całej maskarady ( podobno trwało to 3 lata ) cąły czas mi pieprzyła jakto by chciała 2 dziecko . Tamten początkowo pewnie robił jako tampon , teraz z nim siedzi , mieszka już niecąły rok , ale z tego co słyszałem to podobno już jej się znudził , a ze mna miała trochę emocji . Przeczytaj moją historię , życzę powodzenia i pozdrawiam
  17. Nie pierdole Drogi Bracie tylko opisuje to wszystko ze swojego punktu widzenia nie twierdzę że przeżyłem tragedię , rozwód mi się udał chyba najlepiej w życiu , tzn. na dobrych warunkach , nie mam alimentów na dziecko , które jest co drugi dzień mniej więcej u mnie wspólne mieszkanie z byłą zajmuję ja , była nic nie wzięła z niego , opłaca bez szemrania połowę raty , więc prawdę mówiąc mam dużo szczęscia. Co do ludzkich tragedii sporo ich widzialem pracuje w zespole ratownictwa medycznego jako ratownik medyczny -kierowca , więc też się napatrzyłem , wcześniej na oddziale psychiatrycznym jako ratownik medyczny pełniący obowiązki sanitariusza . Nie mam zamiaru się licytować z kimkolwiek o to kto więcej przeżył tragedii . Uznałem że opisze tu swój przypadek , który póki co skonczył się happy endem . Co bedzie dalej , życie pokaże , ale wiem że zawsze może być gorzej pozdrawiam .
  18. Witam to ja Wam opowiem o swoim pasmie nieszczęść , które zaczęło się w styczniu 2015 . A więc w styczniu 2015 wpadłem w poślizg jak jechałem do pracy i skasowalem troche i oszpecilem swoje auto , koszt doprowadzenia do stanu użyteczności to ok 1300 zeta , ale nie wygląda jak wcześniej , nie malowalem go poprostu . Luty 2015 zajebali mi z piwnicy 2 rowery , mój i żony , jeden mial kilka miesięcy kupilem go w czerwcu 2014 . Drugi rower żony stary ale w lato 2014 wymienilem w nim kilka częsci , wartośc ok 1400 zeta i chujowa świadomośc że ktoś wszedł na moje terytorium i mnie poprostu opierdolil w moim miasteczku znam sporo typów spod ciemnej gwiazdy i nie spodziewalem się że mnie to spotka . Także strata finansowa i jakies poczucie frajerstwa , że okradłmnie , prawdopodonie ktoś znajomy . Cięzko mialem to przetrawić 2 złodziejaszków , których podejrzewałem dostało w pysy a trzeciego też mialem juz trafic ale szedł z kobieta swoją i małym dzieckiem i odpuścilem ,okazało sie ze to nie oni i przyznal sie do złodziejstwa jakiś upośledzeniec z sąsiedniej miejscowości , ale nie wiem czy to on faktycznie ukradł , na sprawie odwolal zeznania bo powiedzial że policja go nastraszyła . Zacząłem w międzyczasie czytać różne ksiązki polecane przez Marka "Potęga podświadomości " , "Potęga Teraźniejszości " , "Kody uzdrawiania " , próbowałem pracować nad soba stosowałem kody , ale często wyobrażałem sobie zemstę na złodziejach jak bym ich załatwil , jak ich zastraszyć , bo nie mogłem sobie poradzic z tym że mnie ktos okradł itp . W marcu zamknęli moją ulubioną knajpe Kwiecień -uszkodziłem przez nieuwage samochód służbowy , już nie po raz pierwszy z resztą Ale wtedy sie nie przejąłem poprostu zaakceptowałem sytuacje , zacząłem lepiej reagować , odpuszczac i poddawać się rzeczywistości . No i maj , miesiąc przełomowy w moim życiu , ten w którym żona powiedziała , że jest od 3 lat " zakochana" w koledze z pracy . Jej jazdy i mieszkanie z nią juz po rozstaniu wszystkie stresy , które przeżyłem , sporo tego było . Koniec maja sprowadzenie tej grubawej laski na która mi nie stanął , obawa że juz tak bedzie się działo z każdą inną . Potem kolejny epizod impotencji tym razem z atrakcyjną partnerką w sierpniu juz po rozwodzie , gdzie spotykamy się do tej pory już wszystko chyba wrócilo do normy , ostatnio w ciągu doby zrobiliśmy to 8 razy :). Chociaż jeszcze zdarzają się epizody że odmawia mi nieraz posłuszeństwa ale to tylko procent ze wszystkich akcji wcześniej było pół na pół. Dodam , że gdy byłem wcześniej przez 12,5 roku z żoną ani razu nie mialem takiego przypadku, przygrywał zawsze jak należy , jednak to była moja pierwsza kobieta w życiu itp . W międzyczasie czytanie ksiązek E. Tolle , De Mello , stosowanie kodów uzdrawiania itp . Teraz spotykają mnie chyba same miłe rzeczy , żonka była się troszkę wpierdalała wcześniej , ale się chyba juz uspokoila , ja zakceptowałem sytuacje , pracuje nad tym żeby jej wybaczyć , a może juz wybaczyłem , nie mylcie z ponownym zwiazaniem się o tym nie ma mowy . Takze reasumując wcześniej byłem nerwusem , cholerykiem , byłem strasznie mściwy i o byle co rozpetywałem awantury , martwilem sie o wszystko na zapas i byłem pesymistą zawsze widzialem szklankę do polowy pustą . Teraz po tych wszystkich wydarzeniach zmienilem sie trochę , choć stare wzorce biorą czasami góre nade mna , jednak staram się obserwować swoje reakcje z dystansu i nie utożsamiać się z nimi , nie zawsze się udaje , ale jest naprawdę dobrze . Podsumowując staram się dbać o higienę psychiczną i skupiać się na pozytywach , jak coś mi nie wychodzi to poprostu to akceptuje i nie walczę z tym , gdy juz nie mam na to wpływu , nie narzekam na wszystko jak kiedyś , za to dostrzegam wszystko co mi się przytrafia pozytywnego . Nie czuję do swojej byłej nienawiści . Tylko złośc jak mnie czasami z czymś wkurwi , ale ostatnio się to nie zdarza moja obecna partnerka jest na mnie strasznie napalona i ogólnie zauważyłem , że podobam się jakby bardziej kobietom . Uważam , że nasze mysli i przeknania mają spory wpływ na naszą rzeczywistośc , którą kreujemy swoim umysłem .
  19. Jak widać zdarzają się takie sytuacje , są tez bardziej skrajne gdzie np mojego kumpla przez większość roku utrzymuje kobieta a ten od czasu do czasu jej jeszcze przypierdoli , wiadomo , że w myśl zasady " łobuz kocha najmocniej " ona nie odejdzie od niego , realizuje pewnie w ten sposób swoje poczucie winy wcielając się w rolę ofiary . Zrobił jej trójkę dzieci i tak żyją z dnia na dzień , jednak to już patologia itp , ale ich wybór . W totka może dziś zagram , zmotywowałeś mnie :).
  20. Ja niegrzeczny , przecież ze mnie anioł , nie człowiek . A tak na poważnie to nigdy nie byłem pantoflarzem , jedynie w tej kwestii seksu byłem słaby , w pozostałych sprawach dominowałem , na końcu związku okazałem siłę stosując ten celibat i bedąc niezłomnym , więc może mimo zdrady te szczątki szacunku zostały itp . , ja tak to widzę
  21. Ani się nie chwalę , ani nie żale przeczytałem Twoją ksiązkę " Kobietopedia " i napisaleś tam gdzies pod koniec , że nigdy nie spotkaleś się z sytuacją , że kobieta przy rozwodzie weźmie stronę faceta , tylko że jeszcze na niego nasra , dlatego zalogowałem się i napisałem swoją historię , w przywitaniu zaznaczyłem że będzie dośc nietypowa , właśnie z tego względu . Wiem , że mam więcej szczęscia , niż rozumu , pisałem kiedyś o swojej sytuacji i tej włochatej -grubej , na którą mi nie odpalił w komentarzu pod jednym z Twoich felietonów jako Henryk , ale ona to wyczaila i nie mielismy jeszcze wtedy rozwodu , czaisz , ale mi się upieklo bo sie nie przyznalem , jednak po ukazanych tam faktach wiedziala , że to ja . Tylko mi nie pisz , że jest w porządku , bo zacznę żałować , że ją odpuściłem , a już mi prawie przeszło . RedAnthony , ja też lubię lizać rowka fajnej dupce i się tego nie wstydze , ale przez Twoje docinki mnie dziś zablokowali Pozdrawiam
  22. no tak , ale nawet jak jest jakaś spontaniczna sytuacja to się najpierw ogarniam , w sumie mi się tak wydaje , ale jak wezmę jakąs z nienacka i będę nie ogarnięty , to mam nadzieję że mnie w ten sposób nie zaskoczy
  23. poza tym wiem że zazdrościsz tych bodźców i dlatego jesteś złośliwy
  24. zawsze biorę prysznic przed ciupcianiem i wyobraź sobie że dupsko tez pucuje
  25. przyjemnie :). a czy się z nią lizałem , to nie pamiętam już
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.