Jest takie stare mądre przysłowie.
"Nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki"
Ja niestety popełniłem ten błąd i po raz drugi dałem się nabrać na SM.
Zaślepiła mnie cipka i moja naiwność.
Nie wyciągnąłem wniosków z poprzedniego tematu.
Szukałem plastra na rany po pierwszym nieudanym związku również z SM i zamiast tym razem ogarnąć jakąś bezdzietną samicę albo wylizać się samodzielnie strzeliłem sobie w łeb tą samą pukawką.
Pani chciała tylko brać i wysnuwać żądania nie dając nic od siebie. Oczywiście gdy zwracałem uwagę na to co mi się nie podoba zaczęły się jazdy i gówno burze a potem stopniowo już było tylko gorzej.
Co do zakochania powiem Ci w ten sposób.
Najważniejsze jest to żeby na początku to nie ty ale Pani się w Tobie zakochała albo inaczej mówiąc poczuła te przysłowiowe motyle w brzuchu.
I uwierz mi...jeśli to się pojawi to zobaczysz i wyczujesz. Będzie to się odzwierciedlać między innymi tym że Pani zrobi dla Ciebie wszystko. Będzie widać że jej bardzo zależy.
Jeśli na początku relacji nie pojawią się u niej motyle i na pytanie co do ciebie czuje bredzi ci bzdety typu "miś bardzo cię lubię" "jesteś fajny" to uważasz i nie wchodzisz w to głębiej.
Niestety na miłość nie ma jakiejś sztywnej recepty...i na to jak się nie zakochać.
My faceci mamy tak że bardzo łatwo wpadamy w sidła miłości i potem bardzo często cierpimy z tego powodu.
U kobiet jest inaczej...one rzadko kiedy się zakochują...a rozstanie przechodzą bezboleśnie podczas gdy my przeżywamy katusze.
Co mnie skłoniło do tego żeby po raz drugi dać dupy w ten sam sposób?
Mój głupi gadzi łeb. Chęć bycia z kimś chęć bycia szczęśliwym... łatwowierność brak doświadczenia no i magia cipki.