Skocz do zawartości

Granita

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Granita

  1. Inteligencja jest równie ważna, co pociąg fizyczny do danego mężczyzny, *jego dbanie o siebie i **zaradność. Poniżej wyjaśnię od razu, jak definiuję powyższe: * dbanie o siebie - dla mnie mężczyzna nie musi być obiektywnie przystojny, ale zadbany. Czyli czysty, schludny i pachnący. Jeśli ma zarost - dobrze, by o niego dbał (nie zdawałam sobie sprawy, jak utrzymanie np. dłuższej brody jest wymagające). ** zaradność (ambicja) - wbrew pewnym opiniom nie definiuję zaradności jako posiadanie finansowych zasobów, lecz chęć do rozwijania się w tym zakresie. Jako przykład podam poprzedni związek, w którym facet nawet po ukończeniu studiów nie miał parcia na szukanie pracy, bo przecież "ojciec daje mi hajs, a ja jeszcze zdążę się napracować", ja z kolei jeszcze będąc studentką podejmowałam pracę (choć nie musiałam), by jak najszybciej zdobywać potrzebne kwalifikacje i doświadczenie, co później procentowało w wielu aspektach, nie tylko finansowych. Ex mnie za to krytykował, twierdząc, że zamiast "korzystać z życia" wolę pracować. Być może trochę go to bolało, ja z kolei uznałam, że nie mogę być z kimś mniej zaradnym ode mnie. Choć hajs od taty zawsze mu się zgadzał aż nadto Wracając do tematu inteligencji: jest turbo ważna. Łączy się bowiem z cechami, które w ludziach uwielbiam, czyli czarne i sarkastyczne poczucie humoru, zwykle też z pewnością siebie i dystansem do swojej osoby i świata. Często idzie w parze z elokwencją i umiejętnością zachowania się w towarzystwie (choć to ostatnie dotyczy głównie inteligencji emocjonalnej). Nie wyobrażam sobie być z nieinteligentnym ciachem, ale i - bądźmy szczerzy - inteligentny, ale zaniedbany gość nie wzbudzi mojego seksualnego zainteresowania. Inteligencja jest jedną z głównych składowych niezbędną do wywołania podniecenia, ale nie jedyną.
  2. Identyko u mnie. W pewnych kwestiach jestem bardzo zero-jedynkowa i zdrada (właściwie każdy przejaw braku lojalności) się do tego zalicza. Wychodziłam zawsze z założenia, że skoro ja nie zdradzam, to mogę wymagać tego samego. I coś w tym jest, że na wieść o zdradzie nie przestaje się kochać tej osoby, ale staje się ona dla nas (mnie) odrażająca. Poza tym godność nie pozwoliłaby mi być z kimś, kto pogwałcił jedną z fundamentalnych zasad monogamicznego związku. Mało tego - straciłam dwie dobre koleżanki, bo nie chciałam ich "kryć", a na pytania ich facetów, czy wtedy i wtedy były u mnie/ze mną, odpowiadałam zgodnie z prawdą, że nie. Reszty domyślili się sami. Wolę nie mieć znajomych, niż gwałcić własną moralność. Dokładnie. Po wieloletnim związku w pewnym momencie zwątpiłam, czy uda mi się spotkać takiego mężczyznę. Ale okazało się, że takie perełki jeszcze istnieją. Mam nadzieję, że nie piszemy o tym samym A co do atrakcyjności zdradzających facetów jako takiej - znam kobiety, które lubują się w zdobywaniu zajętych facetów, bo odbierają to jako wyraz "bycia lepszą od jego partnerki", ja z kolei mam taki mechanizm, że gdy kogoś poznaję, dobrze nam się rozmawia i chemia wisi w powietrzu, ale wyjdzie na jaw, że pan jest w związku, momentalnie odpuszczam, przestaje być dla mnie atrakcyjny. Nawet jeśli to tylko niepodyktowany z jego strony chęcią zdrady zwykły flirt. Z miejsca mam przed oczami jego kobietę i to, co mogłaby w tej chwili poczuć. Nie oceniam, czy to dobre, czy złe, ale z całą pewnością pozbawia mnie dużej ilości zabawy i atencji, które mają w takich sytuacjach wyżej opisane kobiety
  3. Forum początkowo jawiło mi się jako miejsce zrzeszające mężczyzn nienawidzących kobiet. To było pierwsze i powierzchowne, ale uderzające wrażenie. Ale że lubię poznawać różne punkty widzenia, co wynika z mojej ciekawości dla ludzi i świata, postanowiłam wejść w to głębiej. I muszę przyznać, że w wielu kwestiach Forum otworzyło mi oczy na otaczający nas świat. Połączyło mi się wiele kropek, które intuicyjnie gdzieś w środku przeczuwałam, ale nie umiałam skleić w całość. W dużym skrócie - kwestie psychologii ewolucyjnej i kierującej nami biologii. 1. W końcu ułożyłam w głowie, z czego może wynikać dzisiejsza roszczeniowość kobiet i idąca za tym (lub będąca jej wynikiem) uległość mężczyzn względem nich. Od dziecka więcej czasu spędzałam z chłopakami i wiedziałam, że nastoletnia ekscytacja kobiecością jest czymś naturalnym, ale nie mogłam pojąć, dlaczego tak bardzo dają się dziewczynom wykorzystywać nawet po wielu latach, gdy jawili mi się jako dorośli mężczyźni. A tak bardzo nieświadomi pewnych mechanizmów. Wiadomo - nie wszyscy, ale niestety znaczna większość. Mnie samej w związku przeszkadzało, że to chłop jest bardziej emocjonalny, że to ja muszę nadawać kierunek relacji i opiekować się nim - krótko: uwierało mi to, że musiałam wejść w męską energię. Ale dużo czasu minęło, zanim to sobie uświadomiłam. Grubo po rozstaniu. Swego czasu żałowałam, że nie poznałam Forum wcześniej, może wtedy udałoby mi się zamienić dynamikę związku i wymóc na facecie siłę, będąc uległą, ale to był mój pierwszy wieloletni związek i myślałam, że "tak musi być". Teraz już wiem, że nie byłam szczęśliwa, "nosząc spodnie" w tej relacji, mój były również, bo pewnie go w ten sposób ostro wykastrowałam. Ale spokojnie, Panowie, odbił to sobie po naszym rozstaniu i zaliczał na potęgę 2. Tutaj odniosę się w sumie do ostatniego zdania pkt 1 - kwestia wchodzenia w związki w młodym wieku. Dopiero po 9 latach związku, czyli gdy miałam 25 lat uświadomiłam sobie, że wymaganie od tak młodego (rówieśnik) chłopaka wierności i chęci zdeklarowania się na całe życie (myślałam oczywiście o zaręczynach, a jakże) było totalną porażką. Przestało mnie dziwić, że nie jawiłam mu się już w takim stopniu jak wcześniej jako obiekt seksualny, skoro zaczął wychodzić z kumplami lubującymi się w przygodnym seksie i uświadomił sobie, że dotykanie jednej pary cycków przez całe życie jest mało pocieszającą wizją. Wkurzało mnie, że mam duże powodzenie u mężczyzn, a mój własny nie jest mną zainteresowany i pożera wzrokiem inne. Wiadomo, na to nałożyły się też inne czynniki (jak to, że mam bardzo wysokie libido i momentami to ja wymuszałam na nim seks, że byłam bardziej dominująca w związku, że nie potrafiłam w efekcie tego docenić go jako mężczyzny i czuł się niemęski), ale czynnik biologiczny miał duże znaczenie. Teraz wiem, że z tą wiedzą nie weszłabym w poważny związek z facetem, który nie miał wcześniej partnerek seksualnych. Bo nawet gdyby był szczęśliwy, mogłoby go uwierać, że "nie spróbował innej". I to jest ok. Z perspektywy czasu oczywiście 3. Forum sprawiło, że zaczęłam odkrywać w sobie kobiecą energię. Kiedyś nie do pomyślenia było dla mnie, by okazywać emocje, przytulać się, prosić o pomoc. Wychodziłam z założenia, że muszę być twarda i zawsze dam radę, muszę być niezależna, emocje i uległość to słabość. Mocno to w sobie przepracowałam, ale potrzebowałam do tego bycia singielką. W końcu mogłam poznać siebie, nie skupiać na innej osobie (moja turbo wada, że zawsze innych stawiałam ponad siebie), przepracować błędy i lektura Forum mocno mi w tym pomogła. Teraz już rzadziej wchodzę w tryb Zosi Samosi, okazuję czułość, dużo się uśmiecham i dzięki temu łagodnieję. I lubię to w sobie, choć to dla mnie nadal nowość. 4. Schematy. Kiedyś myślałam, że naturalnym porządkiem rzeczy jest zdobycie partnera, utrzymanie związku, ślub i założenie rodziny, urodzenie dzieci. Najzabawniejsze jest to, że tak naprawdę nigdy nie czułam takiej wewnętrznej potrzeby, teraz wiem, że zostało mi to narzucone, wprogramowane. Nie mówię, że ten schemat jest zły, bo u większości ludzi się sprawdza, ale od kiedy tak naprawdę wczułam się w wizualizację projektu "Rodzina" poczułam dyskomfort. Lubię dzieci, kocham mojego chrześniaka, ale nie wyobrażam sobie mieć teraz potomstwa. I szczerze mam nadzieję, że nie dopadnie mnie ten sławny instynkt macierzyński, który przesłoni trzeźwe myślenie. Nie wykluczam, że jeśli z partnerem kiedyś zdecydujemy się na rodzicielstwo, to zostanę matką, ale teraz nie mam takiej potrzeby. Coraz więcej moich koleżanek zaciąża/zostało matkami i przebywanie z nimi utwierdza mnie tylko w tym, że to nie moja bajka. I wolałabym, by się to nie zmieniło pod wpływem hormonów Tym bardziej, że to właśnie od koleżanek najczęściej słyszę naciski w stylu "teraz albo nigdy, latka lecą" "kobieta bez dziecka nie może być spełniona" "nie wolałabyś wydawać swoich pieniędzy na dzidziusia, zamiast podróżować?" i wtedy - z przekory chyba - jeszcze bardziej się do tego zniechęcam. Cieszę się ich szczęściem, nic ponadto. I to bardzo wyzwalające uczucie. 5. Poznanie od podszewki męskiej natury (kobiecej niejako też). Ok, od dziecka otaczam się częściej kumplami, dużo rozmawiamy, ale mało który mówił, co tak naprawdę myśli, czuje, co go uwiera w dzisiejszych relacjach damsko-męskich. Forum pozwala na tę wylewność, a jej treści są na wagę złota. Choć nierzadko mogą zaboleć damską część czytelniczek 6. Dzięki Forum bardziej zainteresowałam się tematami poruszanymi w działach politycznych, zdrowotnych, ogólnoświatowych. Temat dot. wirusa z Wuhan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo w swoim otoczeniu jestem w zdecydowanej mniejszości pod kątem prezentowanych poglądów (jedna tylko koleżanka jest ze mną w "teamie" niezaszczepionych, reszta wieszała na nas psy). A ten wątek to prawdziwa kopalnia informacji kondensująca ogrom wiedzy w temacie. Mega się tym zajarałam Podsumowując, co wyniosłam z Forum (z tych najważniejszych): - świadomość schematów - możliwość przepracowania swojego postępowania w byłym związku i uderzenia się w pierś za to, jakie błędy popełniałam, raniłam i dawałam się ranić - skupianie na kobiecej energii i docenianiu mężczyzny, niekonkurowaniu z nim, tylko wzajemnym uzupełnianiu - pokora - poznanie męskiego punktu widzenia - duży zasób wiedzy na temat otaczającego nas świata - jeszcze większa ciekawość człowieka i jego natury.
  4. - małomówność: nie cierpię small-talków, choć nauczyłam się je jako-tako prowadzić; niejednokrotnie słyszałam (tu o dziwo głównie od ex, a nie od kumpli), że jak na babę za mało gadam. A ja po prostu nie lubię gadać bez sensu, gdy nie ma tematu rozmowy, wybieram ciszę. I nie uważam jej za niezręczną - duża potrzeba niezależności, tj. nie cierpię, gdy ktoś się na mnie uwiesza, bo sama tego nie praktykuję; potrzebuję swojej przestrzeni, chwili samotności, bo szybko się przebodźcowuję. - nieokazywanie zbytnio emocji (tak, kiedyś byłam turbo emocjonalna, wręcz neurotyczna, ale to przepracowałam): nawet gdy się totalnie zagotuję, zachowuję stoicki spokój, toczę wewnętrzną walkę ze sobą. Bywało, że przerywałam ostrą wymianę zdań i prosiłam o chwilę przerwy, by kłótnia nie eskalowała. Po wyciszeniu układu nerwowego jakość rozmowy była już zupełnie inna. A nie cierpię się kłócić i mojemu ex wyraźnie to przeszkadzało (on z kolei lubił jechać na emocjach i szybko się odpalał). - potrzebuję dużo czasu, by się przed kimś otworzyć, wyznać uczucie - komuś, komu słowa typu "kocham cię" przychodzą łatwo po 3 miesiącach znajomości bardzo to przeszkadzało - lubię się zawieszać, kontemplować nad jakąś myślą/wizją, szczególnie gdy towarzystwo rozmawia o mocno przyziemnych i mało znaczących dla mnie sprawach ["byłam wczoraj na paznokciach, babeczka wybrała mi takie nowe super żele...", "przez dwie godziny szukałem koszuli pod nową marynarę, normalnie obszedłem tyle sklepów (...)" itp.] - nie robię scen, nie okazuję zazdrości, a to też bywało kością niezgody. - duża wrażliwość. Najlepsze jest to, że spisałam wyżej cechy, które mocno przeszkadzały mojemu ex, ale to dlatego, że wyznawał zupełnie inne wartości, posiadał inny poziom empatii itp. Niemniej przekonałam się, że to, co przeszkadza danej grupie osób, dla innych będzie spoko. Dlatego teraz mam wokół siebie ludzi podobnych do mnie i jest sztosik A znajome feministki nie lubią we mnie mojego hejtu na feminizm
  5. Hej Wszystkim Forum czytuję od dłuższego czasu i - żeby nie przedłużać - cieszy mnie, że są takie miejsca jak to. Pozdrówki i miłego wieczoru.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.