-
Postów
1217 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Donations
50.00 PLN
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.
Granice poświęcenia - toksyczne cierpiętnictwo
w Human Design: self-study
Blog prowadzony przez crystal
Opublikowano
Szkoda, że dopiero teraz trafiłam na ten wpis!
Tradycja "cierpniętnictwa" w Naszej kulturze myślę, że wzięła się od Naszych przodków, którzy to, nie mieli żadnego rozwiązania/wyjścia, pozostawało im jedynie to - zapierdalać dalej, pomimo choroby, dolegliwości, zmęczenia, czy nawet kryzysu emocjonalnego, tragedii rodzinnej.
Z resztą - brak asertywności, brak optymalizowania warunków wszelakich współprac w jakichkolwiek relacjach jest zawsze przejawem problemów z samooceną.
W moim domu rodzinnym jest dziwny i szkodliwy zwyczaj - przeziębienie/grypa nie jest stanem, w którym kładziesz się do łóżka i wyłączasz się z obowiązków.
Co z tego, że zarażasz innych, dodatkowo - niewyleczona grypa może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.
Wiem, że powtarzam styl życia moich krewnych (kobiet).
Dla przykładu:
Mój młodszy brat miał urodziny w tą sobotę. Zjeżdżałam z urlopu, podczas którego nic nie robiłam - oczywiście, moi bardzo skrytykowali taką formę wypoczynku. Brat powiedział, że sobie sam ogarnia imprezę. Coś mnie jednak tknęło, żeby zjechać szybciej. Jak zwykle, mój brat był niewyrobiony ze wszystkim, bratowa przyjechała godzinę przed imprezą, więc z mamą ogarnęłyśmy wszystko. Tuż przed przyjściem gości wywaliłam się w korytarzu, łokieć rozwaliłam, a i tak całą imprezę obsłużyłam.
Tuż przed północą postanowiłam dosiąść się do gości, zrobić sobie drineczka.
Poprosiłam jednego z gości, żeby podał mi wiaderko do lodu ze stołu, a on "Dzięki Gosia, lód jeszcze jest!".
Ten tekst mi bardzo uzmysłowił, że otoczenie automatycznie traktuje mnie jako "służbę", "gosposię". Sama na to latami sobie zapracowałam.
Jestem na etapie, w którym to polubiłam moje naturalne predyspozycje - dbanie o dom, rodzinę, o innych, ale brakuje dość istotnego "łącznika" - nauczenie innych, że moja forma organizacji ogniska domowego, ciepłego miejsca też ma swoje ramy.
Po tych urodzinach powiedziałam bratu, z całą serdecznością, że w przyszłym roku musi sobie zrobić szwedzki stół, którym to ja zajmować się nie będę.
Przyjął to, ale myślę, że w przyszłym roku będzie ta sama sytuacja - zostawi wszystko na ostatnią chwilę, bo jego mózg przyzwyczaił się, że "siostra, czy mama zajmie się resztą".
Złożyłam sobie przysiegę, że przyjdę na tę imprezę razem z gośćmi.
Jakkolwiek mój brat nie będzie w dupie, nawet jeśli mnie poprosi o pomoc, będe musiała odmówić.