Skocz do zawartości

Bezsenny_Idealista

Użytkownik
  • Postów

    251
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bezsenny_Idealista

  1. Nieee no dość tego! Sprzedaje auto i przesiadam się na pociąg Nieźli z was specjaliści, Panowie. Dobrze, że mam się od kogo uczyć. Nie przypominam sobie żadnych aluzji od kobiet w moją stronę, ale raz odwoziłem z uczelni (studia zaoczne) do domu jedną dziewczynę. Wcześniej gadaliśmy przez moment, bo siedziała obok mnie na wykładzie i okazało się, że mieszkamy niedaleko siebie, a na uczelnie było 300km dojazdu. Zapytała czy mam miejsce w aucie, bo ona w sumie pociągiem przyjechała i tak by było fajniej z kimś wracać. Akurat sam jechałem, więc mówię, że jak chce to może się zabrać ze mną. Ładna była. Dwadzieścia kilka lat tak jak ja, taka pogodna i rozgadana. Moje przeciwieństwo z charakteru, bo ja cichy i spokojny. Pod koniec wykładów podeszła do mnie na auli i wręczyła kartkę z numerem telefonu i żebym zadzwonił po zajęciach, a ona pójdzie się wcześniej spakować i będzie czekać. No i tak jechaliśmy te całe 5 godzin tylko sami w aucie, ale ona w związku była i to chyba od niedawna to nic bym nie ugrał. No ale po drodze zgłodniałem i postanowiłem zatrzymać się w KFC i sobie zjedliśmy. Cieszyłem się z tego, bo pierwszy raz jadłem przy stole z jakąś obcą dziewczyną, a nie z kimś z rodziny. Czułem się prawie jak na randce, a ona nie dokończyła kurczaka całego, bo nie była taka głodna i sobie zabrała na później. Każdy płacił za siebie oczywiście. Moja osobowość tak ją zaciekawiła, że po niecałej godzinie jazdy (w środku dnia) mówiła, że się zdrzemnie i tyle miałem z podrywu. Większość drogi przespała, a wcześniej to sobie gadaliśmy o tematach typu wakacje, praca, obowiązki, hobby. Ogólnie byłem zadowolony, bo mogłem spędzić trochę czasu z jakąś prawdziwą kobietą. Ona chyba nie była zadowolona, bo nigdy się już nie odezwała do mnie, chociaż wiedziała, że na kolejny zjazd też jadę. Może się przestraszyła, bo ja szybko jeżdżę i cały czas cisnąłem 160-180km/h moim starym struclem, a w środku szum jak w samolocie. Pewnie uznała mnie za pirata drogowego, ale ja inaczej nie umiem XD Innym razem to stałem na uczelni przed salą i czekałem na wykłady. Jak większość osób stałem z nosem w telefonie. Obok mnie stała grupka trzech dziewczyn i sobie rozmawiały. Jedna w pewnym momencie wyciągnęła jakieś cukierki (pamiętam, że to były te dobre takie, Werthets Original) i poczęstowała też koleżanki. Ja stałem dość blisko i sama do mnie zagadała czy też chcę. To ja powiedziałem, że dziękuję, zamieniliśmy jeszcze dwa słowa i dalej wróciłem do gapienia się w telefon. Nie wiem czy to był podryw z jej strony czy była uprzejma, ale nawet nie pomyślałem żeby zapytać jak ma na imię, a była z tej samej grupy co ja. Więcej sytuacji sobie nie przypominam z dziewczynami.
  2. Spróbuję tak robić, że w momencie pojawiania się negatywnych wspomnień zabiorę się za jakieś zadanie lub poszukam pozytywnych wspomnień dla kontrastu. Może to nauczy podświadomość nowego modelu działania Zrobię tak i również będzie to wymagało przekierowana mojej uwagi na jakieś zadania. Jak mam za dużo wolnego czasu i telefon leży obok to jakaś "siła wyższa" każe mi go sprawdzać co chwilę... Masakra, nie wyobrażam sobie jaki to musi być ból i uczucie żalu, rozgoryczenia, bezsilności jak taki długi związek się rozpada. Ja miałem namiastkę tego po przywiązaniu się do samego pisania. I już było bardzo nieprzyjemnie. Fajnie, że poznałeś dobrych ludzi, na których mogłeś liczyć w tamtym trudnym okresie. Dlugo dochodziłeś do siebie po rozstaniu zanim ponownie zacząłeś czerpać radość z życia? Bardzo sporadycznie jak w coś grywam to jest to Heroes 3 albo właśnie jakiś CS online żeby sobie postrzelać. Często jestem w delegacjach, więc to też nie ułatwia, ale niedługo zmieniam tryb. Też podziałam w tym kierunku. Tak! Zagadałem wczoraj tym tekstem, który zaproponowałeś do dwóch dawnych najlepszych kolegów. Od razu mi się humor poprawił jak sobie trochę powspominaliśmy. Dużo się u nich zmieniło i też się cieszyli, że napisałem
  3. Czekam do lata, bo jak się zaraz wyprowadzę to nie chce zmieniać terapeuty co chwilę i tłumaczyć tego samego. W nowym mieście pójdę od razu. Tyle wytrzymałem to i ten jeden kwartał poczekam Mógłbyś coś więcej dodać? Znasz to zagadnienie lepiej? Zaciekawiłeś mnie. U mnie wystarczy, że przypomnę sobie jakieś wydarzenie z przeszłości np. że na szkolnej dyskotece podpierałem ścianę i już mi się zbiera na wzruszenie. Jak tak kontynuuje rozgrzebywanie w głowie to mogę łkać i pół godziny. Tak, ale u mnie to nie jest do końca zdrowe, bo właśnie nie szanuję swojego czasu. Jak dostanę powiadomienie to to jest najważniejsze w życiu. Ktoś inny by zobaczył i stwierdził "za godzinę odpisze teraz coś zjem". Niestety to właśnie wydarzenia z wczesnego etapu dojrzewania utrwalają i tworzą u nas błędne schematy, przekonania i lęki. Duża przyczyna jest też właśnie w tym. Można być odludkiem zajętym własnym światem i to jest zrozumiałe. Można też być gnojonym słabszym osobnikiem. Tak, to jest niestety duża rysa na szkle. Właśnie wspomnienia z tego okresu w mojej głowie ukazują się jako ten "zmarnowany" czas i najbardziej bolą. Mógłbyś podać na pocieszenie i do inspiracji jakieś przykłady z życia kiedy udało Ci się stworzyć jakiś krąg znajomych już w dorosłości? Właśnie po studiach. Jak wygląda to w tym wieku? Są wapolne wyjazdy na wakacje ze znajomymi czy regularne spotkania? Jakieś domówki się organizuje? Dziękuję, zaraz obejrzę materiał. Czy orientujesz się jaka jest skuteczność terapii? Nie chodzi mi o zostanie drugim Elvisem w kontaktach społecznych tylko o normalnie życie, stworzenie szczerych znajomości bez tych negatywnych emocji w głowie i strachu przed życiem, opartym na niskiej pewności siebie. Terapeuta uczy jakichś technik radzenia sobie i trików czy jakoś magicznie dociera do podświadomości żeby wyciągnąć info? Chciałbym jakąś hipnoze czy coś najlepiej. Mam nadzieję, że to nie wygląda tak, że terapeuta Ci mówi "wszystko będzie dobrze, myśl pozytywnie" po czym płacisz 200zł za porady jak z youtube Tak zrobię. Dokładnie to przywitanie od Ciebie za chwile im wyślę. Też czytałem o tym i właśnie wolę terapeute faceta niż iść do jakiejś Pani, która sama miewa wahania nastrojów i humorki. Gdyby była młoda i ładna to nawet bym się nie skupił na problemie. To jest fundamentalne do przepracowania. Bardzo wierzę, że da się coś z tym zrobić. Od kilku lat gram już sporadycznie kilka godzin raz w miesiącu może. Nie czerpie już z tego radości odkąd uświadomiłem sobie, że to jest jednym z głównych źródeł problemu Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa zrozumienia. Pracuje na B2B, ale w mojej pracy nie mam kontaktu z ludźmi wcale. Wykonuje zadanie i koniec. Zleceniodawca - zleceniobiorca bez osób trzecich. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Nie pracuje zdalnie jak coś. Nie chciałbym nawet, bo wolę budować relacje społeczne w pracy. Co lubię poza graniem (które de facto odstawiłem)? Wędrówki górskie, zwiedzanie nowych miejsc, aktywności na dworze, bieganie, rower, militaria, historia, pływanie, nowe technologie, obiekty z drugiej wojny światowej, lubię duże miasta i kiedy ludzie są obok to tak na początek. Czego nie miałem okazji spróbować, a mi się podoba? Chętnie bym znalazł jakichś kumpli żeby w końcu zacząć chodzić do klubów albo chociaż do baru. Poznawać ludzi tak naturalnie w tym naturalnym środowisku do tego przeznaczonym. Chciałbym pójść do teatru, na randkę, na ściankę wspinaczkową, na siłownię, chciałbym z powodzeniem przejść przez studia które zaczynam w tym roku (zaoczne). Podobają mi się wydarzenia, na których jest dużo kobiet i mężczyzn tak żeby nawiązać jakieś znajomości tak po prostu. Żeby ktoś czasem zapytał co u mnie czy chciał wyskoczyć gdzieś na miasto pogadać. Chciałbym jeździć na wakacje i w podróże ze znajomymi
  4. Mniej więcej tak mam, ale normalnie przez telefon wszystko załatwię. Przy gronie osób zaufanych się otwieram bardziej, ale do obcych bardzo długo się przekonuje
  5. Chcę to zmienić. Nienawidzę tego stanu i czuję jak życie przecieka mi między palcami. Latem chcę się wyprowadzić i spróbować terapii. Chciałem napisać osobny temat w związku z psychologią tu na forum, bo mam dużo pytań i może się to zgubić w tym temacie. Ostatnio często zbiera mi się na płacz tak samo z siebie, a dotychczas zawsze potrafiłem kontrolować emocje i wszystkie kierowałem do środka. Tak, proste małe rzeczy nie dają mi wcale radości. Nawet się nie uśmiechnę. Próbowałem to sobie kompensować kupowaniem drogich dupereli / ciuchów, ale wciąż mnie to nie uszczęśliwiało. Czuje jakbym miał wypalone receptory dopaminowe i całkiem rozregulowany system. Jak dostanę od kogoś trochę atencji czy akceptacji to jestem w stanie rzucić wszystko co robię i pisać/rozmawiać z tym kimś aż go zanudzę, bo mogę tak 24/7. Jestem też na nofap od dwóch miesięcy, ale na razie bez zmian. Kiedyś mi dokuczano w szkole, a dziewczyny z klasy nawet ze mną nie chciały rozmawiać, więc później tylko komputer zajmował moje myśli i przez to sam się wyalienowałem od rówieśników. W szkole średniej miałem fajnych ludzi, ale nic się nie integrowałem, bo uzależniłem się od gier. W domu miałem całe życie ostre kłótnie rodziców i huśtawke emocjonalną. Wszystkie wakacje i Święta to kłótnie. Życie w poczuciu strachu kiedy znowu wybuchnie. Nie było przemocy wobec mnie, ale zawsze to ja od małego musiałem rozdzielać rodziców. Tylko kilka razy dostałem "po tyłku" w życiu i tyle. Rodzice prawdopodobnie lekko narcystyczni i jednocześnie nadopiekuńczy. Bardzo dominujące i władcze chataktery. Stąd te spiny. Każdy chciał każdego zdominować. Przez to wyrosłem na pizde i miękką kluchę. Boję się odezwać i wyrażać emocje. Jestem zamknięty na ludzi. Często ze mnie żartowali i się śmiali (rodzice). Im się to wydawało pozytywne i zabawne. Nie miałem własnego zdania w domu. Tak ma być i się dostosuj. Dzieci głosu nie mają. To tak na początek. Takich problemów miałem w życiu więcej. Teraz czuję, że nie zasługuje na sukces i "sam się sabotuje". Tak zauważyłem. Nie umiem się skupić nawet ma czytaniu książki i mam wahania nastrojów. Raz mogę góry przenosić, a za godzinę czuję się niżej od bezdomnego. Wystarczy jakieś jedno niemiłe wydarzenie i już spada mi nastrój do zera np. Ktoś był nieuprzejmy w sklepie. Mam zerowe poczucie wartości od tego. Nie ma kontaktu, ostatnio popisaliśmy na Facebooku 4 lata temu chwilę. On napisał pierwszy wtedy po latach. Miałem trzech dobrych kolegów, ale oni w innych miastach mieszkają już od końca szkoły. Aha no i zauważyłem, że tak stresuje się kobietami, że wybieram różne usługi tylko u facetów. Fryzjer? Musi być tylko facet. Lekarz? Najlepiej szukam faceta itd. Pracę też wybierałem żeby nie było za dużo kobiet, bo stres przed byciem ocenianym. Wiem, że to w 90% moja wina i wiem, że powinienem coś z tym zrobić, ale tu się uruchamia mechanizm autosabotażu i sam sobie wmawiam, że to nic nie da i jestem najgorszy i czemu ktoś chciałby zadawać się z takim frajerem jak ja. Nigdy nie diagnozowałem. To jest pewnie czubek góry lodowej moich problemów PS Dodam jeszcze to co mi się przypomniało. Każdy mój piątkowy wieczór albo weekend wygląda tak, że siedzę i oglądam YouTube, słucham smutnej muzyki i wspominam jak zmarnowałem życie podczas gdy inni w tym czasie się bawią i są szczęśliwi. No i nie pije w ogóle alkoholu ani nie pale papierosów. Innych używek też nie biorę nigdy.
  6. Niestety nie. No widzisz, piszę jak typowy mąż, a nigdy nie byłem jeszcze w związku ani na randce. Przez moje postępowanie kobiety nawet nie wiedzą, że ja istnieje. Naprawdę z ręką na sercu nigdzie nie wychodziłem poza pracą i sklepem od lat. Nigdy nie byłem ani na dyskotece ani nawet gościem na żadnym weselu ani nikt mnie nie zapraszał na urodziny, domówki, sylwestra. Żyje prawie jak bezdomny poza systemem i nie umiem tego zmienić, bo po latach wyalienowania mam już same blokady w głowie i boje się zrobić krok do przodu.
  7. No nie wiem, ja bym się nad tym zastanowił trzy razy. Lubisz mieć myśli depresyjne i nie wiedzieć co chcesz robić w życiu? Lubisz czuć się gorzej od innych i patrzeć z zazdrością na ludzi sukcesu? Chciałbyś siedzieć od wielu lat w domu z rodzicami i nie mieć życia towarzyskiego? Masz kolegów i koleżanki? Ja nie za bardzo. Nie mam się do kogo odezwać, a ostatnio wyszedłem z kolegą na pizze w 2016 roku na koniec szkoły. Od tego czasu tylko praca i dom. Nie poznałem żadnych nowych osób/kobiet/mężczyzn. Nadal chciałbyś mieć moje problemy?
  8. Stać mnie na to, ale gdyby miało być jakieś spotkanie to wolałbym, żeby inwestycja była z obu stron czyli nalegalbym żeby spotkać się, powiedzmy gdzieś w połowie drogi w jakimś mieście większym/wojewódzkim. Jechać samemu 400km na kawę i może tylko kwadrans rozmowy gdyby się okazało, że nie rozumiemy się kompletnie to byłbym kompletnym debilem. Poza tym to jest ten typ kobiety z tego co opowiadała, że stosunek to pewnie dopiero po kilku miesiącach randek, a całowanie po tygodniu to nigdy w życiu. Ogarniam pisanie na razie, bo to ćwiczyłem ostatnimi tygodniami i umiem grać tymi różnymi emocjami, ale podczas rozmowy twarzą w twarz to pewnie bym spalił buraka i zabrakłoby języka w gębie. Jak wiadomo brak emocji przy pierwszym wrażeniu i kontakcie daje mi łatkę nudziarza i drugiego spotkania by nie było. Mogę wyglądać jak model Calvin Klein, ale zepsuty system operacyjny za dużo w tym nie pomoże. Samemu do łóżka nikt nie wskoczy, trzeba jakiś minimalny wysiłek włożyć.
  9. @Albert Neri @Taboo @Iceman84PL @icman @tete-a-tete @HeadBolt @Libertyn @Król Jarosław I @zuckerfrei @GriTo @SuperMario @SzatanK @Pocztowy @calltoaction @Atanda @Alejandro Sosa @Marek Kotoński @Lupus Oznaczam osoby, które się tu wypowiedziały. Wygadała się, że kilka miesięcy temu poznała na domówce faceta, który na drugi dzień do niej napisał i UWAGA: zgodziła się na spotkanie. Później jednak odmówiła, bo niby jakieś pogrzeby w rodzinie i gość się wycofał. Co to do cholery ma być!? Ja staje na głowie prawie 2 miesiące i trzyma mnie na dystans, a inny typ raz zapyta i zgadza się na spotkanie. CHUJ Z NIĄ, NIENAWIDZE KOBIET! JUŻ NIGDY ŻADNEJ NIE ZAUFAM, DOŚĆ TEGO! Zawsze to ja jestem tym opluwanym, a inni mają efekt od razu. Przepraszam, że musieliście czytać to gówno.
  10. A rozmowa wideo chociaż była? Skype, messenger? Oczywiście, przy zapoznaniu internetowym, czym szybciej przejdzie się do realnego świata tym lepiej, ale rozmowę wideo można nawet potraktować jako taki test, czy jest sens spotykać się "w realu". Ma to nawet swoje określenie, 'face time'. No i uważaj, bo były już przypadki oszustwa na fałszywy profil internetowy, w dobie AI jest to bardzo proste. W weekend jesteśmy umówieni na rozmowę telefoniczną, a w piątek godzinę ustalimy. Jestem jednak na 75% przekonany, że coś jej "wypadnie" @zuckerfrei @Król Jarosław I @SuperMario @GriTo @UncleSam @krzy_siek @Tornado @Bestia Panowie, śmiech śmiechem, ale dla mnie to poważny temat. Serio nie wiem jak interpretować jej zachowanie, bo daje sprzeczne sygnały. Pisze ze mną więcej niż ze swoimi znajomymi, których zna całe życie i jak jej nie ma dłuższą chwilę to pisze sama potem "już jestem, zaraz odpiszę" jakby naprawdę jej zależało. Jak zaczynam marudzić na jej zbywanie w kwestii spotkania to pisze "ja się drocze, uspokój się" i dodaje czasem, że nie może być zbyt łatwo. Albo to jest wodzenie za nos albo sama coś czuje, ale boi się napisać, bo naprawdę jest dostępna na każdą moją wiadomość. A może znalazłem tę mityczną himalajkę? Jak byście rozegrali taką sytuację żeby jakoś wydobyć z niej informacje o jej intencjach? Jak zapytam wprost to otrzymam odpowiedź, że "zobaczymy jak się rozwinie". Macie jakieś sprytne teksty, które pozwolą mi poznać bliżej jej plany wobec mnie? Tylko odpuśćcie sobie teksty typu: "To pytanie z innej beczki. Czy nie swędzą Cię majteczki?"
  11. @Bestia @Pocztowy Dziękuję za zrozumienie. Poszperałem trochę w internecie i mój przypadek nie jest odosobniony. Znalazłem wątki na jakichś babskich forach, w których to kobiety pisały o internetowym "zauroczeniu". Zwróciło moją uwagę kilka historii zakończonych pozytywnie, ale po bardzo długim czasie. Niektórzy spotykali się po siedmiu miesiącach czy po roku, ale byli już od pierwszego spotkania na etapie jakby znali się od dawna I szło z górki. Kilka historii zakończyło się małżeństwem. Nie ukrywam, że moje poczucie wartości nie wznosi się na wyżyny, ale dzięki walce z samym sobą jest coraz lepiej. Myślicie, że powinienem ograniczyć częstotliwość i zostawić te znajomość jako opcje awaryjną, gdyby miało coś pójść dalej? Głupio mi z tym, że zamknęło mnie to na inne kobiety, bo wydaje mi się, że z żadną tak fajnie już nie pogadam.
  12. Właśnie widziałem zdjęcie od ramion w górę, ona jest dość wysoka z wzrostu z twarzy szczupła, nie pucołowata. Wydębiłem też zdjęcie dłoni i nie widać po palcach żeby była gruba. Oczywiście to mógł być fejk, ale czy komuś naprawdę by się chciało pisać miesiącami i udawać kogoś kim nie jest dla samego pisania? Żadne propozucje finansowe ani nic podjerzanego nie padło jak na razie. Nie, Panie kolego. Kiedy ja piszę wiersze po nocach to Ty pewnie korzystasz za nas dwóch
  13. Właśnie chodzi o to, że nie jestem tak odporny emocjonalnie i jeśli mam z kimś nić porozumienia to szybko się przywiązuje do takiej osoby. Wiadomo, że dla Ciebie to jakaś abstrakcja zaangażować się w zwykłe pisanie, ale Ty masz pewnie więcej doświadczenia niż ja i to jest moja jedyna, a zarazem najdłuższa znajomość/relacja z kobietą w ogóle. Nie ma ptaka, jest wszystko dobrze na 100%. Muszę mieć jakieś braki, bo to wynika z dużej chęci kontaktu z drugim człowiekiem, bo nie mam znajomych i nigdzie nie wychodzę oprócz pracy. Nie narzekam tylko tak informacyjnie piszę. Wiem, że wszystko zależy ode mnie. Udało mi się wdrożyć sporo rad i przeczytać dobrych książek, dzięki czemu czuje się szczęśliwszy sam ze sobą, ale jednak biologia daje się we znaki. Zgadzam się z tym, zastosuje jakieś afirmacje czy coś żeby się tak na niej nie skupiać, a co do tożsamości to jestem przekonany w 100%, że ona to ona, bo znalazłem w internecie nawet jakieś zdjęcia ze studniówki z jej dawnej szkoły itp. no i się zgadza. Nie jestem też jakimś stalkerem tylko chciałem mieć pewnośc, że to nie żaden oszust właśnie. Tego akurat nie wiem, ale jest praktycznie dostępna od rana do nocy nawet w godzinach pracy mi odpisuje, ale mniej. To może być też wersja demo na początek. Ciekawi mnie też co myślicie o takiej kobiecie, która z jednej strony niby jest wstydliwa, a z drugiej się socjalizuje i ma sporo znajomych. Może chciała mieć tylko czaso-umilacza? Sprawdziłem wszystkie źródła i jestem przekonany co do jej tożsamości. Tylko to dziwne podejście mnie niepokoi i strach przed spotkaniem.
  14. Panowie, Ten temat będzie bezpośrednio powiązany z moim wcześniejszym, ale w międzyczasie tyle się wydarzyło, że postanowiłem stworzyć ten trochę w ramach przestrogi i "wołania o pomoc". Oj, będziecie mieli co czytać... Doświadczeni bracia pewnie mnie wyśmieją, bo nie jestem na tym forum od wczoraj i sporą wiedzę już od was mam, ale niestety sam padłem ofiarą własnej biologii, uzależnienia emocjonalnego od drugiej osoby i mam wrażenie "DEXTINGU", którego znaczenie poniżej wyjaśnię. Czym jest ten "DEXTING"? W skrócie jest to nowy trend, a mianowicie forma niepisanego "związku" online bez szans na spotkanie. Zachowujecie się jak para, ale nigdy się nie spotykacie. Poniższy krótki artykuł dobrze to wyjaśnia: https://www.glamour.pl/artykul/dexting-czyli-nowy-trend-randkowy-ktory-polega-na-byciu-w-zwiazku-wylacznie-wirtualnie-i-niespotykaniu-sie-w-prawdziwym-zyciu-czy-to-wlasnie-tak-wyglada-przyszlosc-randkowania-230908112804 TL;DR dla niecierpliwych Zaangażowałem się i chyba "zauroczyłem" od samego pisania przez 1,5 miesiąca z dziewczyną w internecie, czego starałem się uniknąć i teraz mam problem. Jakoś pod koniec lutego pewna dziewczyna skomentowała jeden z moich postów na stronie internetowej (chodziło o gusta filmowe, mało istotne). Odpisałem i poleciliśmy sobie kilka filmów po czym miałem dać znać jak obejrzę i się spodoba. Ot, zwykły niewinny początek znajomości. Tak też zrobiłem po niecałym tygodniu i napisałem do niej żeby znowu ruszyć rozmowę. Zaczęliśmy schodzić na inne tematy oprócz filmów, a rozmowa zaczęła się kleić. Pisaliśmy już o wiele częściej niż raz na kilka dni, a później było to kilka wiadomości dziennie, codziennie. Zaproponowałem przejście na inny komunikator i propozycja spotkała się z aprobatą. Tak też zrobiliśmy i od tego momentu piszemy codziennie. Od samego początku rzucałem aluzje, że chciałbym sobie kogoś znaleźć itp. żeby wybadać zainteresowanie drugiej strony i określić czy będzie to friendzone czy ewentualnie coś rozwojowego. Na początku na moje aluzje odpowiadała ironicznie albo obracała w żart lub pomijała temat dopóki o tym nie przypomniałem. Wtedy zaś twierdziła, że jest nieśmiała i wstydliwa, chociaż fakty z jej życia wskazywały na coś innego (KILKA FAKTÓW: dziewczyna lat 26 pochodząca z bardzo małego miasteczka 400km ode mnie, chyba dość religijna, bo regularnie chodzi do kościoła z rodziną, ma dobre relacje z bliskimi, brak patologii. Bardzo mądra i elokwentna, ma dwa kierunki studiów i pracuje zdalnie, mieszka w domu z rodzicami. Posiada paczkę znajomych tzn. kolegów i koleżanki, z którymi zna się od lat i regularnie się spotykają czy to na bilard czy jakieś wspólne aktywności i wyjazdy. Lubi tańczyć np. na weselach i innych imprezach okolicznościowych, ale "wstydzi" się śpiewać. Nie boi się wystąpień publicznych np. zadać komuś pytanie w debacie przy sali pełnej ludzi). Swoją drogą nasze rozmowy podczas tego pisania były bardzo szczere i na tematy emocjonalne / życiowe. Dwie strony zaczęły się otwierać i poczułem silną więź emocjonalną. UWAGA, teraz można się pośmiać: napisałem nawet dla niej wiersz, po przeczytaniu którego stwierdziła, że się wzruszyła. Zgodnie z poradami starałem się zapewniać "huśtawkę emocjonalną" tzn. raz smutno raz wesoło raz romantycznie, czasem ją lekko ochrzanię itp. i to działa, bo też widać u niej mocne zaangażowanie. Często moje wiadomości oznacza "serduszkiem", chociaż to pewnie bez znaczenia. Teraz każda dziewczyna używa tych emotek co chwilę. Doszło do tego stopnia, że od ponad miesiąca piszemy codziennie po kilka godzin dziennie i każdego dnia piszemy sobie "dzień dobry" i "dobranoc". Czuję się jakbym był w związku, chociaż nigdy nie byłem jeszcze. Na tym komunikatorze można sprawdzić liczbę wysłanych wiadomości i UWAGA!!! Jednego dnia pisaliśmy non stop od rana do wieczora i wymieniliśmy ponad 1000 wiadomości, a później kolejne 500 od wieczora do drugiej w nocy, chociaż ona musiała następnego dnia o piątej wstać. Z dziwnych akcji to na podstawie kilku informacji, które mi podała tzn. kierunki studiów, miasto i kilka innych drobnych, znalazłem ją na facebooku (brak zdjęcia profilowego, ale skojarzyłem po zgodności informacji). Napisałem jej o tym podczas jednej z rozmów w żartobliwy sposób i odebrała pozytywnie. "Śmiała się do telefonu aż domownicy pytali czy wszystko w porządku". Później podałem też swoje miasto żeby być uczciwym. Wysłałem też jej swoje zdjęcie jako pierwszy, ale jak pytałem czy jestem w jej typie to było masło maślane czyli zero konkretów. "Każdy ma inny gust itp. mi się coś spodoba, a koleżanka powie inaczej itp." Chyba jednak byłem w jej typie, bo wciąż odpisywała z dużym natężeniem i bardzo rzeczowo i obszernie. Na moje pytanie potrafiła odpisać 20 wiadomości, do których ja się potem odnosiłem. Po moich naciskach też wysłała mi zdjęcie, ale tylko zerknąłem i po kilku sekundach usunęła z chatu. Ładna, szczupła dziewczyna (co chwilę mi pisze, że jest brzydka, ale ja jej zaprzeczam i chwalę, ale chyba ma niskie poczucie wartości). Na propozycje rozmowy telefonicznej twierdzi, że ma piskliwy brzydki głos jak dziecko i obraca w żart. Strasznie się droczy, a jak ją ochrzanie to przeprasza od razu. Bardzo się interesuje rozmową, sama zadaje dużo pytań otwartych i mówiła kilka razy, że bardzo liczy się dla niej moja opinia. Daję jej do zrozumienia, że mi zależy i dobrze mi się z nią pisze i też mi odpowiedziała na to, że "częściej teraz sprawdza telefon żeby zobaczyć czy napisałem". Kiedy próbowałem zejść na tematy bardziej intymne i zapytałem o partnerów to podobno nigdy nawet nie była na randce, a w okresie studiów chyba trzy razy z koleżanką z roku była w klubie, ale nikogo nie poznała. Podobno nie jej klimat, woli wieś i naturę niż miasto. Dlatego po studiach wróciła z miasta wojewódzkiego do domu rodzinnego. Studia chyba sponsorowali rodzice, bo moje pytanie o to czy musiała pracować czy miała pomoc od rodziców zignorowała i napisała, że tylko raz w wakacje sobie dorabiała gdzieś. Cisnąłem temat dalej i kiedy zapytałem czy jest dziewicą to się odpaliła trochę i odpisała chłodno, że "to są tematy prywatne i to jej sprawa" i ona mnie nie pyta o takie rzeczy. Rzekomo nawet z koleżankami nie rozmawia na takie tematy, ale żaliła się raz, że jakaś koleżanka jej truje głowę cały czas żeby sobie znalazła faceta w końcu. Teraz duży RED FLAG dla mnie. Pytałem o jej inne znajomości internetowe i miała dwie takie dłuższe. Podobno w okresie studiów poznała na chaterii jakiegoś faceta, z którym pisała dwa lata i na tym się skończyło. Dopiero po pół roku znajomości rozmawiali przez telefon chwilę, ale potem dalej pisali znowu. Znajomość zakończyła ona. Pisała, że to był błąd, że dała mu numer telefonu bo zaczął do niej wydzwaniać np. pijany nad ranem po imprezie i to odebrała jako brak szacunku. Raz otrzymała od niego "obleśnego SMS", na którego mu odpowiedziała jakimś elaboratem długim i zakończyła znajomość. Jak pytałem czy gość naciskał na spotkanie to pisała, że "coś przebąkiwał, ale im nie zależało, bo mieli bardziej rozmowy typu Z CZYM MASZ DZIŚ KANAPKĘ". Myślę, że gość był po prostu sfrustrowany tym czekaniem na rozwój bez skutku. Po tym napisałem jej co myślę szczerze, że to jest nie w porządku robić nadzieje facetom itp. i okazała skruchę proponując sama z siebie rozmowę telefoniczną kolejnego dnia kiedy będzie akurat w mieście i będzie szła z jednego miejsca do innego. Ja odpisałem, że nic na siłę i nie ma to być wymuszone i odebrane jako manipulacja z mojej strony i możemy ustalić inny termin kiedy będzie miała chwilę prywatności na spokojnie, bo w domu przy rodzicach by się krępowała tak gadać. Zgodziła się. Po kilku dniach wróciłem do tematu i wstępnie jesteśmy umówieni na kontakt telefoniczny na sobotę. Przypuszczam, że pewnie coś jej "wypadnie", ale zobaczę za kilka dni. Dzisiaj zaczęła mi odpisywać rzadziej, chociaż o 5 rano sama się przywitała i życzyła miłego dnia. Potem wysłałem kilka wiadomości i napisała tylko "później odpisze" i odpisała zdawkowo po dwóch godzinach. Może próbuje ochłodzić relacje żebym się zniechęcił do rozmowy telefonicznej? Kolejny RED FLAG: na moje propozycje i aluzje żeby przenieść znajomość do realu reaguje niejednoznacznie lub zbywa. Napisałem też, że mógłbym spotkać się najwcześniej latem w urlopie, bo mam dużo spraw na głowie i dzieli nas pół kraju żeby zobaczyć jak zareaguje i nie wyjść na desperata, a ta mi napisała, że dla niej najwcześniej to spotkanie w okolicach 2025 roku, bo jest wstydliwa bardzo, a takie spotkania ze znajomymi to co innego niż ze mną, bo otworzyła się przede mną itp. Mocno mnie to podkurwiło wtedy. Mam wrażenie, że gdyby była zainteresowana czymś więcej to sama chciałaby doprowadzić do spotkania. Nie wygląda mi na narcyzkę szukającą atencji, bo nie ma zdjęć na fejsie nawet ani instagrama itp. Dużo też lubi rozmawiać o wartościach rodzinnych np. cechy partnera, jak sobie wyobraża to czy tamto. Naprawdę pisze mega sensownie i z dużą inteligencją. Teraz czas na negatywy. Strasznie się uzależniłem emocjonalnie od niej. Nie mogę się skupić na pracy ostatnio nawet. Co 15, 20 minut od rana do nocy sprawdzam telefon czy napisała albo wchodzę na ten komunikator zobaczyć czy była dostępna. Ostatnio nawet jak przebudziłem się w nocy to od razu ręka na telefon sprawdzić czy była dostępna. Jak nie odpisuje mi dłużej niż godzinę (zazwyczaj w kwadrans max odpisuje) to łapię jakieś duże wahania nastrojów i prawie stany depresyjne do momentu, w którym otrzymam powiadomienie po czym przerywam wszystko co robiłem żeby odpisać i od razu pojawia mi się humor. Próbowałem wydłużyć czas odpisywania, ale wytrzymałem najdłużej godzinę. Ta godzina była katorgą. Kilka razy chwytałem telefon i go odkładałem walcząc ze sobą. Nie wiem czy to zauroczenie czy mnie zmanipulowała czy co, ale nigdy tak nie miałem i nie umiałbym się odciąć nawet na jeden dzień. Gdyby mnie zghostowała bez powodu to długo bym to "odchorowywał" i chyba bym się popłakał. Na niczym innym nie mogę się skupić. Nawet jak włączę coś dłuższego na youtube to co chwilę pauzuje i sprawdzam telefon. Jak jest dostępna, ale akurat nie odpisze na wiadomość to czuję coś jak "zazdrość", ale nie daje jej tego do zrozumienia oczywiście. Nie wiem, czuję się mega toksycznie. Nigdy nie miałem z nikim takiego połączenia emocjonalnego. Straciłem kompletnie chęć poznawania innych kobiet i wchodzenia z nimi w interakcje, bo mam ochotę tylko pisać do tej jednej. Nie zwracam uwagi na inne nawet co jest nienormlane. Nie mam ochoty jej po prostu poznać i zaliczyć tylko jest to uczucie "bratniej duszy", akceptacji i zrozumienia, które mi wystarcza. Tutaj chciałbym prosić o pomoc. Jak mogę się uwolnić z tego wyniszczającego stanu? Jednocześnie bardzo chciałbym ją kiedyś spotkać i po prostu pogadać, wypić kawę. Nie chcę kończyć znajomości, bo chyba nigdy już takiej więzi emocjonalnej nie nawiążę. Tysiąc wiadomości w jeden dzień Panowie. Tysiąc...
  15. Różnica wieku wydaje się mega duża i dziwne zaangażowanie z jej strony. Dobrze, że podchodzisz do tego sceptycznie
  16. Przeczytam sobie. Każda wiedza mile widziana. Bo biologia robi swoje i jednak po dłuższej rozmowie pojawia się emocjonalne zaangażowanie i nie chce tego zepsuć, bo to boli jak fajnie mi się rozmawia, a nagle ktoś bez podania przyczyny urywa kontakt jakby wyrzucił człowieka na śmietnik
  17. Nic więcej oprócz small talk o pogodzie, robocie, kuchni i marzeniach nie ma, ale prześledzę i poszukam czegoś wartego analizy
  18. Od lat czytam forum jeszcze zanim miałem konto prześledziłem od A do Z setki wątków, ale jednak brak doświadczenia robi swoje. To jakbyś przeczytał instrukcje to nagle nie nauczysz się jeździć autem bez praktyki. I tak się może odpalić małpi mózg u takiego chłopaka wrażliwego jak ja Z drugiej strony w przyszlości to chciałbym sobie odbić i korzystać z życia za stracone lata młodości Dziękuję, zaraz zabieram się za oglądanie.
  19. Z tymi "internetowymi" i tak nie miałem zamiaru się spotykać, ale to by było dla mnie duże osiągnięcie tak po prostu umieć zwrócić w głowie kobiecie żeby sama nalegała na coś więcej. Zauważyłem jednak, że to mną się bawią jak dzieckiem Tutaj się właśnie chciałem poradzić. Jak piszecie z tymi starszymi i młodszymi, o czym, po jakim czasie zmieniacie ton rozmowy na seksualny i jak osiągacie w tym sukcesy. Mi trzeba tłumaczyć wszystko jak małemu dziecku, więc bez skrótów proszę Tylko, że dopóki tego nie osiągnę to czuje się bezwartościowy i bez szans w porównaniu z innymi samcami. Emanuje ode mnie smutasem XD
  20. W realu najpierw muszę życie ogarnąć, mieć jakieś wyższe stanowisko, droższy samochód i siłka, bo sama morda to im nie imponuje. Jakoś rozchwytywany nigdy nie byłem, więc może w taki sposób w przyszłości będę miał lepsze rezultaty. Muszę wyróżniać się od innych facetów żeby być dostrzeżonym
  21. Próbowałem dla próby, udawałem prawnika, lekarza, przedsiębiorcę i w ogóle to nie podbiło ich zainteresowania, ale może rzeczywiście zamulam, bo rano pisze miłego dnia, potem pytam jak tam w pracy albo co na obiad było
  22. Nie no, jakoś nie odstaje społecznie, bo z facetami to z każdym znajdę wspólny język i się dogadamy, pożartujemy jak chłop z chłopem. Kobiety to jak obiekty z innej planety bez instrukcji. Samo pisanie mnie czasami stresuje, a mam tych kontaktów tak mało, że jak zacznę z jakąś pisać to wszystko inne rzucam i nie usiedzę jak nie będę sprawdzał telefonu co 5 minut. Jak uzależnienie od atencji. Normalnie sarkazmy i dwuznaczne żarty wszystko łapie, ale od kobiet nie czaje żadnych sygnałów ani podtekstów. Wszystko dosłownie biorę od nich To po to żeby dodawać kolejne cegiełki do rozwoju umiejętności społecznych, ale tak rozkochać w sobie kobiete przy okazji tylko przez sztukę pisania to kamień milowy w rozwoju i bajerze. Nie chodzi mi o związek z przypadkowymi kobietami tylko żebym nauczył się prowadzić rozmowy
  23. No właśnie one same na początku "znajomości" często piszą, że dobrze że nie jestem kolejnym napaleńcem i można popisać normalnie. To po takiej wiadomości rozumiem to jako zakaz w ogóle wchodzenia na takie tory rozmowy. Jestem taki, że jak usłyszę "nie" to jest dla mnie święte, muszę się tego oduczyć jakoś. No i boje się zostać zaszufladkowany jako zbok
  24. Panowie. Jak już pisałem w innych wątkach, odpuściłem sobie kobiety do czasu aż nie poukładam sobie w głowie i nie zrealizuje życiowych celów finansowo zawodowych. W międzyczasie postanowiłem ćwiczyć sobie kontakty społeczne z kobietami poprzez luźne pisanie bez większych oczekiwań. W związku z tym odległość ani rejon Polski nie mają znaczenia. Po kilku dłuższych kilkudniowych rozmowach dostrzegłem następujące rzeczy. 1. Moje konwersacje są całkowicie bezpłciowe i miałkie tak jakbym rozmawiał po koleżeńsku z facetami. Nie poruszam żadnych tematów pikantnych, bo nie umiem flirtować i się wstydzę to raz, a dwa nie chciałem od razu spłoszyć drugiej strony. 2. Takie pisanie po kilku dniach staje się nudne. Nie dążę wcale do spotkania i druga strona też nie. To jest bardziej "platoniczne". Zaczyna mnie to nudzić, bo kończą się tematy do rozmów. Na początku czuć chęć rozmowy i piszemy przez większość dnia, a później wiemy o sobie już nawet za dużo i kontakt się zmniejsza lub urywa. Przerobiłem już wszystko od marzeń, polecanych miejsc na wakacje przez filmy, muzykę po ulubione potrawy i śmieszne sytuacje z życia. 3. Nie posiadam umiejętności odczytywania jakichś podwójnych znaczeń jeśli dostanę jakąś wiadomość. Nie za bardzo odróżniam shit test od zwykłych pytań. Niestety jakimś cudem sam się wpędzam w ramę kolegi. Doszło do tego, że dziewczyny opowiadają mi o swoich randkach z tindera, albo o byłych. To co potrafię wychwycić między wierszami to dają mi do zrozumienia, że chętnie by się z kimś spotkały, ale ze mną to nie. Dodam, że z żadną nie wymieniliśmy się nawet zdjęciami. Czysto anonimowa internetowa znajomość. 4. Z każdą po czasie kończy się tak samo. Niezależnie czy pani ma 30 lat czy 18. W związku z tym chciałbym zasięgnąć opinii i odpowiedzi na pytanie. Jak to się dzieje, że inni faceci potrafią już podczas samego pisania tak mocno zauroczyć kobiety, że te im nawet potrafią wysyłać nudesy? Nie zależy mi na łechtaniu ego poprzez wyłudzanie zdjęć, ale to jest dobry przykład. Jak Wy to robicie, że tak działacie na kobiety, że wam jedzą z ręki? Nie umiem zbajerować nawet takiej 18-20 latki, które to uchdzą za łatwe i naiwne. Z takimi młodszymi jeszcze gorzej mi się pisze, bo jest kompletny brak tematów (mi samemu bliżej do 30). Wtedy pytam zazwyczaj o studia czy hobby i zanudzam je na śmierć. Ja się czuje zdominowany w takich dłuższych rozmowach. Niezależnie czy udaje romantyka czy cwaniaczka to rezultat jest taki sam. Kolega / ghost Edit: kiedyś jak miałem badoo to mimo dużej ilości par i setek rozmów nie wyszedłem poza ramę kolegi, a o spotkaniach również nawet nie było mowy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.