Z uwagi na podobne "doznania" też się wypowiem:)
analogiczna sytuacja - od a do z, z tym, że od tego czasu minęło 6 lat...
wtedy było ciężko, ale z każdym dniem lepiej, aż uświadomiłem sobie, że to co się stało, było najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać. Uwolnienie od kurwiszona.
I tak sobie myślałem... jak mu dopierdzielić...żeby czuł, że to co zrobił (zrobili) nie było oznaką mojej słabości, ale ich...
i kiedyś nawet przeszedł mi przez głowę pomysł podziękowań, ale niczego nie wysłałem, ba, nawet kolesiowi niczego nie powiedziałem...
spotkałem się z jego przyjacielem i jemu powiedziałem, że dzięki w/w panu X zyskałem nowe życie, że jestem max szczęśliwy i najbardziej na świecie cieszę się, że sie razem sku...mali:)
Dzisiaj mam normalną żonę, małego synka,
a pan X jest "szczęśliwy" w swoim małżeństwie - po otrzymaniu 123 szansy od swojej (głupiej wg mnie) żony (a propos jego żony: spotkaliśmy się kiedy dowiedzieliśmy się jak nas małżonkowie kantują - ale było ciut za wcześnie na "słodkie zemsty" - wiecie o czym mówię:)
a kurwiszon do dziś jest postrzegany w naszym mniejszym mieście jak kurwiszon:)