Skocz do zawartości

Normalny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2509
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8
  • Donations

    77.00 PLN 

Treść opublikowana przez Normalny

  1. to co napisałem....Pomimo że w Sądzie były same baby (ex, adwokatka, Sędzia, dwie ławniczki i .....protokolantka) dałem radę sam i to bez zbytniego przygotowania prawniczego. Sędzina o dziwo widziała ze chcą mnie trochę rozjechać - odrzuciła wnioski ex. Ja mówiłem że chce aby dziecko ucierpiało w minimalnym stopniu na rozstaniu rodziców. Wykazywałem dobrą wolę jeśli chodzi o kontakty z ex w sprawie dziecka. Może też podziałała zasada że broni się tego słabszego i teoretycznie skazanego na porażkę.
  2. Chodzi o kontakty z dzieckiem? Patrzyłeś ten wyrok Sądu który dałem w dziale "Dzieciaki"? Można wykorzystać to co pisze tam Sąd.
  3. Potwierdzam. Ja znam dwóch. Jeden to znajomy, drugi to ja. Na sprawie wypadłem lepiej. Sędzina (stara baba) zauważyła że ex ze swoją papugą prowadzi jakąś grę - wyglądało to jakby chciały machinę sądową nastawić na mnie. Gdy adwokat ex mówił swoje mądrości kazała mu siadać. Mocnym tonem powiedziała na czym polega dobro dziecka i żeby nie szaleć bo to nikomu na dobre nie wyjdzie. Orzekła na moją korzyść - nie tak jak wnioskowała ex
  4. potrafię czytać ze zrozumieniem. Czy jeśli od kilku kumpli usłyszałbym ich historię jak ich żony zrobiły na szaro, czyż nie miałbym prawa wypowiadać się na te tematy? Niestety zakonnik z racji pełnionych funkcji, mówi tak jak chce jego doktryna i wybiera w przekazie to co jest z tą doktryną dobre. Posłuchać można - stosować niekoniecznie.
  5. chyba więcej tu emocji wywołuje nie treść wypowiedzi, a to że wypowiadający jest jak to piszecie "księżulkiem"
  6. Nie trzeba być w związku/małżeństwie aby dawać rady. Napewno zakonnik się dużo nasłuchał czy na spowiedzi czy w rozmowach prywatnych i może wyciągnąć z tego pewne wnioski i spostrzeżenia. Jak ktoś nie był w małżeństwie też nie ma prawa dawać rad jego dotyczących? A to że nagina je na potrzeby doktryny którą reprezentuje to inna sprawa. Posłuchać można - zgadzać się z tym nie trzeba.
  7. Kropla drąży skałę (VI Nsm 50/16 - postanowienie z uzasadnieniem Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie z 2016-06-09): "Jako rodzic sprawujący nad córką bieżąca opiekę A. N. ma w ocenie Sądu możliwości nakłonienia córki do kontaktów z ojcem, początkowo telefonicznych czy mailowych a z czasem także osobistych. Brak kontaktu z ojcem nie służy bowiem dziecku. P. N. obiektywnie nie zagraża dobru małoletniej, stara się być dla niej dobrym ojcem. Dziecko musi mieć kontakt z obojgiem rodziców, w życiu mogą zdarzyć się różne, losowe sytuacje wymagające przejęcia opieki nad małoletnią przez rodzica, który dotychczas nie sprawował nad nią bieżącej opieki. Kontakt małoletniej dziewczynki z ojcem jest także ważny dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka. Matka nie powinna dyskredytować roli ojca w życiu dziecka, ani akceptować niechęci dziecka do drugiego z rodziców. Sąd wyraża nadzieję, że niniejsze orzeczenie uświadomi matce małoletniej, że ponosi ona odpowiedzialność za kontakty ojca z córką i nie może „zasłaniać” się w tym zakresie stanowiskiem małoletniego dziecka." Sąd dwie prawdy. Jedna taka że ta dziewczynka rzeczywiście nie chce widzieć się z ojcem (nie sądzę). Druga, że matka tak twierdzi i "kręci" córką.
  8. Można. Co więcej ona to co zrobiła uważa za naturalne, że nie ma problemu. Że przecież nie "płaciłem" za to mieszkanie, przyszedłem na gotowe. To że zrobiony był remont za kilkadziesiąt tyś (oczywiście nie na raz tylko przez parę lat) to nie ważne. Chcecie więcej? No to pierwsze z brzegu teksty....że babcia (jej matka) zajmowała się dzieckiem a to też kosztuje dlatego "nie mam prawa" (wg niej) domagać się kasy za poniesione koszty wniesione w lokal. Fajnie prawda? Pomyślicie że miałem jakąś straszną kobitę....absolutnie NIE. Coś jej się przestawiło po prostu, kariera, telefony, kontakty....a ja przejmowałem obowiązki domowe. Ona w pewnym momencie który trał parę miesięcy albo lat postanowiła mnie wyssać ze wszystkich zasobów bo i tak mam dużo, bo mam dobrą pracę. Uważasz, że tzn. karma wraca? Kiedyś tego chciałem. Niech Ex cierpi, niech się czuje tak jak ja wtedy - czyli jak gówno. A teraz? Po co. Jest matką mojego dziecka (tutaj pewność że moje ), a niech tam jej się wiedzie. Odcięła się ode mnie, wzięła to co miała wziąć i już nie szaleje - nie utrudnia mi kontaktów z dzieciakiem. Jej spokój - moim spokojem. Chęć zemsty tylko mnie rozwali psychicznie i ja będę cierpiał a nie ona.
  9. a przyjęlibyście z powrotem żonę z którą macie dzieci? Taką która odeszła od Was? Pytam tych doświadczonych rozwodem.
  10. Ja tak samo. Myślałem o tym ale w rezultacie bardziej mnie rozwalałoby to psychicznie....no i dziecko. A kobitki to wykorzystują - ojciec zapłaci alimenty, weźmie kiedy trzeba, coś jeszcze kupi od siebie.
  11. No cóż - masz rację. To było zaplanowane. Napisałem historię w mocnym skrócie bo nawet jak ją pisałem i teraz czytam to wraca nerw - nie chce już tego znów przeżywać. Dlatego nie wyżalam się, nie opisuje wszystkich klimatów przez które przechodziłem. Też nie chce opisywać tych kwestii materialno-mieszkaniowych bo to by dużo wyjaśniło. Chce zwrócić uwagę na jej słowa a Wy dla mnie i dla innych zwróćcie uwagę na błędy jakie popełniłem tak aby inni ich nie popełnili (przypomniało mi się kolejne słowo klucz "nie chcę ciebie ale chcę abyśmy zostali kumplami". Co za babska logika???!!!) Z drugiej strony nawet walnięcie pięścią w stół mogłoby nic nie dać. W jednej z audycji Radio Samiec była o tym mowa. Może się zdarzyć że to nie zadziała i kobieta po prostu odejdzie. Na chwilę obecną nie potrafię do niej nawet wypowiedzieć słowa - tylko krótkie info dot. dziecka. Spoko nie tęsknie - minęło mi gdy prawda powoli wychodziła na jaw wspierana przez pozwy sądowe. Już jest powiedzmy OK (no powiedzmy ) - doświadczenie myślę że w rezultacie okaże się pozytywne - może tak lepiej niż jakbym miałbym w wieku np. 50+ szukać noclegu pod mostem albo na działkach pracowniczych. Praca nad sobą, samorozwój, bycie ojcem i przekazywanie prawidłowych wzorców dziecku w tych trudnych warunkach - jest co robić .
  12. Długo się zastanawiałem jak opisać swoją historię i swoje doświadczenia. Czy się żalić i opisywać jak to było? Ale chyba na takim forum nie ma sensu się rozczulać (tak krótko to chwile załamania, rzyganie z nerwów, brak snu w nocy albo ciągły sen w środku dnia, wizyty u psychologa itp.) . W związku z tym opiszę tylko słowa jakie już była żona używała. Chcę pokazać konstrukcję kobiety, słowa klucz których nie rozumiałem...bo nie znałem tego forum i radia samiec. Było chłodno od jakiegoś czasu w małżeństwie a szczególnie gdy żona założyła firmę, kolejne zlecenia, kontakty, kasa wpływała. Ale na snach nie przypuszczałem że pewnego dnia powie wyprowadź się na jakiś czas, daj mi odpocząć chwilę. Zrobiłem to bo to miał być odpoczynek na chwilę, chciałem dać jej czas bo była roztrzęsiona. Wziąłem reklamówkę i wyszedłem do rodziny. Naszemieszkanie prawnie nie było moje, nie miałem do niego praw. Dlatego to zrobiłem czyli wyszedłem z chaty - przecież to miała być chwila na zastanowienie się nad przyszłością (oczywiście lokal wyremontowany prawie od zera....ech ). Kilka miesięcy próśb o naprawę związku nie przynosiło efektu - twierdziła że to moja wina. Ale jaka wina nie mówiła. Ona była na nie. Po kilku miesiącach mówię, że nie rozumiem co się dzieje, dlaczego to robi, że też mam swoje potrzeby (bez bzykania od kilku miesięcy). Ona na to że jak chce to mogę się z kimś spotykać. Mówię że to głupota że nie chce się z nikim spotykać ale coś mnie tknęło. Zrobiłem intercyzę - podpisała (to jedyna mądra rzecz jaką zrobiłem). Co zrobiła żona? Rozpłakała się, płacz że przecież mamy jeszcze szansę ratowanie małżeństwa, że jak dziecko będzie żyło. A gdy łzy otarła po paru tygodniach się zaczęło.... Zemsta....wniosek o alimenty dla dziecka na kilka miesięcy wstecz!!!!. W pozwie same kłamstwa, że nie chce płacić na dziecko a ono ma swoje potrzeby. Było to nie prawdą i na szczęście udowodniłem to w Sądzie. Na dziecko nie żałowałem ani grosza. Potem kolejny strzał w plecy aby ograniczyć mi kontakty z dzieckiem tzn. kiedy mogę się z nim spotykać i gdzie - znów się nie udało jej. Gdy spytałem jak się rozliczymy za remonty usłyszałem że mogę się tego domagać w Sądzie. Dalej nie rozumiałem co się dzieje - przecież nikogo ona nie miała ...to mi wyjaśniła że nie kocha mnie a rozwód planuje już od kilku lat. Minęło kilka kolejnych miesięcy i w końcu w skrzynce pocztowej pismo z Sądu z pozwem. Z pozwu się dowiedziałem że to ja opuściłem rodzinę, nie chciałem ratować związku i jest jej przykro że tak kończy się jej małżeństwo. Na zakończenie...jak to było z tą gałęzią i małpą ? Tak tak....po rozwodzie okazało się że nowa gałąź jest, tzn. była non stop. Bogatszy ode mnie, z lepszym zdecydowanie autem i pozycją zawodowo-społeczną, super dom. Koleś nawet pomógł załatwić nowych klientów do firmy. No cóż to tak w ogromnym skrócie .... powiecie że schemat. No tak, schemat. Ale o tym wiem dopiero teraz bo wtedy nie wierzyłem że moja żona może tak się zachować.
  13. Oklepane ale prawdziwe - "w życiu jest wszystko możliwe" (i złe i dobre rzeczy). Jakby ktoś 2 lata temu spytał się mnie co jest bardziej prawdopodobne: rozwód czy 6 w lotto to odpowiedziałbym ze 6. Niestety albo stety trafił mi się rozwód.
  14. Jeśli żona jak piszesz zgadza się na Twoje propozycje i chcecie "w zgodzie" się rozejść możesz w uzasadnieniu do pozwu napisać co proponujesz (tj. kwotę alimentów taką i taką, nie orzekanie co do kontaktów z dziećmi). Żona w odpowiedzi na pozew a potem przed Sądem musi potwierdzić ze się zgadza. Sąd będzie patrzył przychylnym okiem bo oprócz tego że szybko zakończy sprawę to pokażcie ze jesteście w stanie się porozumieć (np co do dziecka). Sąd orzekanie to co chcecie oboje pozostawiając Wam wolna rękę co do opieki na dzieciakami.
  15. Przeglądałem jakieś forum na gazeta.pl dot. stosunków męsko - damskich. Ktoś dał link do artykulu na samcze runo, a stamtąd niedaleko blisko na tutejsze forum
  16. Witam, Od około miesiąca czytam forum, felietony na samczeruno.pl i słucham radia samiec. Na karku 40+, kilka miesięcy po rozwodzie (pani się odechciało życia rodzinnego), dziecko, na stanowisku - niedługo opiszę swoją historię /już widzę jak będziecie jeździć po mnie /. Zmaltretowany psychicznie staje na nogi. Jako że liznąłem trochę z tematyki alimetacyjno/rozowodowej/kontaktów z dzieckiem - służę pomocą i wiedzą. Jeszcze raz witam. Normalny
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.