Skocz do zawartości

Dobi

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Dobi

  1. O to, to, to... Chociaż myślę, że w moim przypadku to ex dzwoniła do matki i gadała o tym, jak jej jest w łóżku. Ostatecznie matka zaprowadziła 30 letnią córeczkę do adwokatki i kazała brać rozwód, bo zięciunio nie chciał się podporządkować. Matka jest najważniejsza i matki masz słuchać... no i słucha. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że przegrała własne życie. Jeśli to zrozumie, to nie omieszkam napisać o tym na forum
  2. Szczerze mówiąc... gdybym był taki, jak przedstawia mnie ex i jej rodzina, to już dawno dałbym sobie z tym spokój. Od 2,5 roku nie miałem wolnego weekendu (oprócz kilku w roku, w które nie wypada spotkanie z córką) i żadnego czwartku (oprócz tych, w które ex uniemożliwia dziecku spotkanie z tatą). Pomimo zmęczenia i wielu różnych spraw, dwa dni zawsze są zarezerwowane dla Zuzi. Nie ma nic ważniejszego. Dla mnie to jest oczywiste, że spotykam się z córką. Teraz już trochę na spokojnie do tego podchodzę, ale na początku liczyłem godziny do kolejnego spotkania... Każda chwila spędzona z Zuzią jest czymś wspaniałym. Przez pewien czas miałem wątpliwości, czy uda jej się obronić przed manipulacjami ex i jej rodziny. Teraz widzę, że broni się przed tym doskonale. Przy matce jest taka, jak matka tego oczekuje. Przy tacie jest sobą. Wie, że może. Myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że się przyjaźnimy Córka wie, kto jest tatą, a kto dzieckiem. Wie, kiedy kończą się żarty. Wie, że może bardzo dużo, ale w granicach wyznaczonych przez tatę. Wie, że ma wiele możliwości przy tacie. Nie jest rozpuszczona. Jest bardzo grzecznym dzieckiem. Uczę jej samodzielności. Niczego nie załatwiam za nią. Jeśli chce dostać balonik na promocji, to niech sama sobie załatwi Chcę, aby miała świadomość, że sama może to wszystko zrobić. Że tata jest z boku i w każdej chwili może zareagować, jeśli zaistnieje taka potrzeba. Wiem, że nie zostanie ze mną na zawsze, dlatego uczę ją samodzielności, odpowiedzialności i podejmowania decyzji. Ja nie walczę o to, aby ex zabrać dziecko. To ona tak myśli. Jest zupełnie inaczej. Ja wiem, że wychowywanie dziecka to ciężka praca. Ja chcę jej po prostu pomóc. Dla mnie każda chwila spędzona z córką jest czymś wyjątkowym. Niestety adwokatka zabrania i ex nie może poprosić mnie o pomoc, wręcz muszę walczyć o to, aby móc jej pomagać. Chciałbym odbierać córeczkę z przedszkola, aby ex nie musiała sprowadzać swoich rodziców. Dla mnie byłoby to spore utrudnienie, ale warto. Chciałbym zabrać córkę na wakacje, ale ex nie pozwala. Chciałbym, aby mogła u mnie nocować, ale ex nie pozwala. Chciałbym móc wychowywać ją wspólnie z ex, ale adwokatka zabrania....
  3. Mam koleżankę, która ma koleżankę, która twierdzi, że bzyka się tylko z księżmi, to ją to podnieca. Oczywiście w niedzielę się z nią nie bzykają, bo odprawiają mszę. Wtedy jest tylko oral. Tak tylko słyszałem. Księdzem nigdy nie byłem, więc nie wiem. Ojciec Szustak sam mówił w jednym z filmów, jak to spotykał się z dupeczką po to, aby się całować Pewnie to było przed tym całym "powołaniem", no ale było.
  4. Dobra. Niech będzie. Jak zwał, tak zwał. Chodzi o to, aby ludzie robili to, czego ja chcę i myśleli, że sami tego chcą
  5. Gdy byłem w zbliżonym wieku, miałem podobne problemy. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Wtedy postanowiłem z tym walczyć i nadarzyła się okazja - prowadzenie szkoleń w firmie. Zgłosiłem się do tej roboty. W sumie szef i tak by mnie wyznaczył, gdyby nie było chętnych, więc ułatwiłem mu zadanie Taki skok na głęboką wodę. Oprócz tego, że trzeba gadać do obcych ludzi, to trzeba mieć wiedzę, jakiś plan szkolenia i generalnie coś tam ogarniać. Przeszło. Ale to jeszcze nie było "to". Najlepsze efekty daje podeście typu "w dupie to mam". Tak. Mam w dupie to, co inni o mnie myślą. Mam czasami coś do przekazani im, ale kompletnie mnie nie obchodzi, jak oni to odbierają (no chyba, że zależy mi na tym, aby odebrali to w odpowiedni sposób... tu już podpada pod manipulację, a nad tym trzeba trochę poćwiczyć).
  6. Dziękuję życiu za moją wspaniałą córeczkę. Choć z jej matką się nie udało i nadal nie da się z nią dogadać w żadnej sprawie (adwokatka jej zabroniła), to jestem jej wdzięczny za to, że urodziła mi taki skarb. Fakt, gdyby nie było córki, rozwód z ex wyglądałby zupełnie inaczej (chociaż nie sądzę, aby wtedy dążyła do rozwodu), ale mimo wszystko, córeczka jest osobą, która nadaje sens życiu. Wiadomo, że każdy chwali swoje dziecko... i ja też, nie mogłoby być inaczej, bo Zuzia jest cudowna. To jest taki aniołek prosto z nieba, a nie dziecko. Grzeczna, wrażliwa, spokojna, opanowana, mądra, uczynna. Nie mam z nią absolutnie żadnych problemów. Nie muszę nawet podnosić na nią głosu. Po prostu wie, co można, a czego nie wolno. Wie, że jeśli tata coś powie, to tak ma być. Zawsze dbałem o to, aby mieć z nią jak najlepsze relacje. Dziecko to pamięta. Może nie wiedzieć, dlaczego z tatą jest fajnie, ale wie, że jest. Gdy mieszkaliśmy razem, to zawsze wolała czytać bajki ze mną. Z ex się nudziła. Dlaczego? - Bo tata opowiadał bajki, a nie czytał to, co było tam napisane. Córka miała zawsze wiele pytań - odpowiadałem na każde. Zawsze byłem przy niej, gdy tylko mnie zawołała. Już jako roczne czy dwuletnie dziecko wiedziała, że tata zawsze przyjdzie, gdy tylko go zawoła. Matka często ją ignorowała, bo serial był ważniejszy. Dla mnie najważniejsza jest córka i telewizor był wyłączany, gdy przychodziła do mnie. Takie rzeczy procentują i widzę, że wszystko, co robiłem dla córki wcześniej, gdy była malutka, teraz działa. Córeczka wie, że gdy potrzebuje pomocy, to wystarczy zawołać tatę. Jeśli tata mówi, że za chwilę wróci, to tak będzie. Ma do mnie duże zaufanie. W sklepach nie krzyczy "tato, kup mi to". Gdy wybiera słodycze, pyta: "tato, a to lubię?" Gdy odpowiem, że nie, to rezygnuje z zakupu. Nie pozwalam jej objadać się słodyczami i tłumaczę, dlaczego jest to niezdrowe. Zamiast tego często jemy różne owoce, warzywa albo orzechy. Rzadko spędzamy czas w domu. Zuzia uwielbia basen, więc jeździmy tam tak często, jak to możliwe. Ma do wyboru trzy miejsca. Jeśli chce jechać do Łodzi - nie ma problemu. Jeśli jest problem, to jej o tym mówię i sama zmienia plany Nie robię nic na siłę, po prostu uwielbiam spędzać z nią czas. Lubię jej towarzystwo. Im jest starsza, tym jest lepiej. Po prostu fajnie. Teraz możemy pożartować, pogadać. Pomimo tego, że ma tylko 5 latek, już potrafi rzucić dobrym żartem, który chyba tylko ja zrozumiem np. w odniesieniu do jakiejś bajki, którą niedawno oglądaliśmy. Ostatnio na jej urodziny kupiliśmy tort (jej matka nie pozwala dziecku spędzać urodzin z tatą) i spędziliśmy ten czas razem u mnie. Zuzia zaczęła gryźć tort. Zapytałem: Co robisz? Zaczekaj, pokroję i położę na talerzyki. Odpowiedziała: "Nie zjadam tortu". Skumałem, że chodzi film "Gorączka lodu" i scenę, w której Olaf zjadał tort dla Anny. Odpowiedziałem od razu: "To jest tort dla Zuzi" Niby drobiazg, ale fajnie było. Innym razem, gdy chciała jakąś lalkę, a ja byłem przed wypłatą i z kasą miałem trochę słabo, powiedziałem jej wprost: "Córuś, ale nie mam teraz pieniążków". Zuzia natychmiast odpowiedziała "Ale ja mam!". Pobiegła do mamy, wyjęła wszystko, co miała w skarbonce i mi dała. Normalnie myślałem, że się poryczę na ulicy Pomimo wszystkich problemów z ex i je całą rodziną, Zuzia jest takim aniołkiem, dzięki któremu wiem, że to wszystko miało sens. Staram się wychowywać ją jak najlepiej, ale jako typowy ojciec w Polsce - mam na to bardzo ograniczony wpływ. Niestety, tak jest w tym kraju, że ojciec ma być tylko bankomatem bez prawa do decydowania w sprawach dziecka. Trochę trudno jest być ojcem, kiedy o podstawowe prawa trzeba walczyć w sądzie i w prokuraturze. Widzę, że mojej córci jest źle z jej matką i resztą jej rodziny, ale na razie jest za mała, aby pewne rzeczy zrozumieć i nie zaprzątam jej tym głowy. To są sprawy dorosłych. Jestem przekonany, że przyjdzie taki czas, kiedy sama powie "dość" i wybierze rodzica, z którym chce mieszkać. Żeby nie było - nie rozpuszczam mojego dziecka, nie przekupuję prezentami. Rodzina ex to robi - ja nie muszę. Rzadko dostaje ode mnie prezenty. Jeśli już, to sama wybiera potrzebne rzeczy: kredki, farby, blok rysunkowy itp. Czasami kupujemy też ubrania, bo matka nie daje nam nic na zmianę. Zuzia już wie, że gdy istnieje szansa, że się pobrudzi, to musi przebrać się w ubrania od taty (ma cały komplet, bo ex nie daje nam nic na zmianę). "Bo mama krzyczy, jak się pobrudzę". Kiedy wraca do mamy, znów przebiera się w ubrania od niej "Bo mama będzie krzyczeć, jak przyjdę w ubraniach od Ciebie". Ex niestety nie rozumie, że dostaje alimenty w takiej wysokości, że to ona ma kupować ubrania dla dziecka. Często słyszę od niej teksty "Co z ciebie za ojciec, że nawet ubrań dziecku nie kupisz?". Super. Przyda się jako dowód do sądu. Jej gadaniem się nie przejmuję. Nie dała ubrań na zmianę - jedziemy do sklepu. Dobra. Trochę się rozpisałem. Chciałem się pochwalić moją córeczką
  7. Tak mi się teraz przypomniało odnośnie tych singielek. No może nie do końca chodzi o singielkę - rozwódka z dzieckiem. Rok temu wprowadziłem się do swojego mieszkania. Ona mieszka piętro niżej. Zawsze, gdy się widzieliśmy - "dzień dobry" jakiś uśmieszek. Niedawno poznała jakiegoś gościa i zaczęła się z nim spotykać. Teraz nawet nie odpowiada, gdy ja mówię jej "dzień dobry", więc przestałem. Witam się tylko z jej synem, gdy idzie z nią. Dzieciak, tak na oko, kilkanaście lat. Nigdy do niej nie zarywałem, bo mam to gdzieś. Teraz wysoko nosi głowę, bo poznała samca. W sumie, to raczej samca beta, albo nawet delta. Ostatnio czekał na nią pod klatką jakieś 20 minut, bo umówili się na rowery. Ja bym czekał max. 4 minuty. Jego problem ;-)
  8. W sumie racja. Jak już mówiłem, ja to wszystko przetrawiłem. Teraz zależy mi tylko na córce. Ex też życzę jak najlepiej, bo póki co - córka mieszka z nią. Taki polski standard. Jakby dziecko nie miało w ogóle ojca... Tzn. ojciec jest potrzebny tylko do płacenia alimentów. My to wiemy, ale inni uważają, że skoro sąd nie pozwala dziecku mieć kontaktu z ojcem, to ojciec musi być jakiś nie bardzo... Trudno jest załatwić w normalny sposób cokolwiek. Czasami jest konieczna interwencja Policji. W Bełchatowie jest taka jedna "feministka", która nie znając sprawy od razu pyta "co on zrobił?" Ma jakieś problemy z dzieciństwa czy co? Inni policjanci często mówią ze smutkiem w oczach: "Przykro nam, ale nic więcej nie możemy zrobić". Ja wiem, że nic więcej zrobić nie mogą, ale jeśli potrafią zachować się jak człowiek, to już dużo. Gdyby nie było córeczki, to ex olałbym totalnie już dawno. Niestety nie da się i zawsze będzie jakimś elementem mojego życia. Wcale nie życzę jej źle. Niech żyje sobie jak najlepiej, nawet na mój koszt. I tak teraz wydaję na nią znacznie mniej niż wtedy, gdy z nią byłem. A jaka głowa spokojna Nikt mi nie truje dupy o byle pierdoły. Żal tylko dziecka. To jest cudowny skarb.
  9. W sądzie rejonowym w Bełchatowie są sami mężczyźni. Z tego, co wiem z opowieści kilku kobiet - nie są do nich zbyt przychylnie nastawieni, więc istnieje jakaś szansa, że mogą być obiektywni. To wystarczy, aby moja córka mieszkała z tatą. Jak tylko wyjaśni się apelacja, natychmiast do sądu rejonowego wpłynie pozew o zmianę prawomocnego postanowienia sądu okręgowego. Teraz już wiem znacznie więcej niż wcześniej. Nie będę się bawił z ex. Każde jej kłamstwo będzie punktowane. Składanie fałszywych zeznań jest przestępstwem ściganym z urzędu. Sędzia, jeśli posiada wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa tego typu, ma obowiązek zgłosić to organom ścigania. Wielu chłopaków tak robiło i później exy bujały się po prokuraturach. Zawiadomienie złożone przez sąd, mops i inne instytucje publiczne działa inaczej niż prywatne. Oprócz tego jest odpowiedni sposób przesłuchiwania ex. W okręgowym suka w todze wszystko brała przeciwko mnie, choć broniłem się mocno Na rejonie będę bronił się jeszcze mocniej.
  10. Jeszcze odnośnie adwokatów... Działam trochę w paru stowarzyszeniach, które walczą o prawo dzieci do wychowywania przez oboje rodziców. Znam dziesiątki ojców, którzy latami walczą o swoje dzieci. Znam dokładnie wiele spraw. Ojcowie, którym udało się wywalczyć przed sądem dzieci mówią wprost: "Skuteczna walka rozpoczęła się dopiero w momencie, gdy zrezygnowałem z adwokata."
  11. Nie widziałem tego wyroku. Chodzi o wszystko: - o uznanie mojej wyłącznej winy, bo sie wyprowadziłem od ex (ona nigdy nie twierdziła, że to była przyczyna rozpadu małżeństwa, suka w todze sobie to zmysliła; pominięta całkowicie fakt, że ex złożyła pozew o rozwód jeszcze zanim się wyprowadzilem i wiele, wiele innych...); - o kontakty dziecka z tatą; - o alimenty dla ex (to jest prawdziwy skandal); - o zignorowanie stanu zdrowia ex (chorą na padaczkę, przyjmuje leki psychotropowe); - o pomijanie istotnych dowodów; - o odmowę powołania biegłych, którzy mieliby ocenić stan zdrowia ex (sędzia nie ma takich kompetencji i jest to podstawa do kasacji wyroku); - o odmowę powołania świadków, którzy mogliby potwierdzić utrudnianie przez nią kontaktów dziecka z tatą. Plus wiele więcej, ale teraz mogło mi to wylecieć z głowy.
  12. Z pewnością. Teraz jest jeszcze apelacja. W zależności od wyroku sądu apelacyjnego rozwiąże kasację, a są ku temu podstawy. Pani w todze popełniła masę błędów.
  13. Próbowałeś założyć NK samicy? Ja próbowałem. Wielu moich znajomych próbowało i nic. W Policji tymi sprawami zajmują się inne samice, które za wszelką cenę uwalają tego typu sprawy. Oprócz NK zgłaszałem przemoc wobec dziecka, składanie fałszywych zeznań - no i też nic. Zawsze wymyślają jakieś durnowate uzasadnienie. Kamery i podsłuchy być może coś by dały, a być może - nie. Teraz to jest tylko teoretyzowanie. Do tego jeszcze nie ma pewności, jak suka w todze by do tego podeszła. Chociaż ja się domyślam... Miałem wiele nagrań, na których córka płacze i mówi, że nie chce wracać do matki, bo matka i dziadek ją biją. Pokazywała, jak uderzają ją po twarzy i co? - No i gówno! Suka w todze z tych wszystkich nagrań wyciągnęła sobie tylko jedną rzecz - na jednym z filmów dziecko przy matce mówi "tato, nie nagrywaj". A ja nagrywałem. W związku z tym skua w todze twierdzi, że nagrywam dziecko wbrew jego woli i nie przestaję pomimo jego próśb - taki jestem niedobry Każde nagranie, dokument, dowód, który ja przedstawiałem, był uznawany przez kurwę w todze za dowód na korzyść ex i przeciwko mnie. KAŻDY! EX jest chora i nie powinna zajmować się dzieckiem - No skoro nie może zajmować się dzieckiem, to nie może też pracować - alimenty UP. EX uniemożliwia ojcu dostęp do informacji o stanie zdrowia dziecka - Ojciec jest awanturnikiem, bo złożył skargę na personel przychodni, która została uznana za zasadną. Otrzymał przeprosiny od dyrekcji za swoje awanturnictwo. Itp. itd. Takich rzeczy jest wiele. Kto nie przechodził przez sprawę rozwodową, może tylko teoretyzować, co można zrobić, co należy i w ogóle, jak będzie najlepiej. Jeszcze odnośnie adwokatów... Nie wiem, jakie masz z nimi doświadczenia i czy w ogóle masz jakieś. Ja mam i znam wiele osób, które zatrudniały adwokatów do sprawy rozwodowej. Niestety wyniki zaczęli osiągać dopiero po pozbyciu się adwokata i wzięciu sprawy w swoje ręce. Adwokaci lecą jednym schematem i zawsze robią minimum. Sprawa rozwodowa nie jest aż tak skomplikowana, aby trzeba było zatrudniać prawnika. Teraz to wiem, wcześniej nie wiedziałem. Oczywiście mam tutaj na myśli walkę o dziecko, bo pozostałe kwestie generalnie nie są jakoś skomplikowane. Walka o dziecko i o to, aby mieszkało z ojcem. To jest najtrudniejsze w polskich realiach.
  14. Teoretycznie masz rację... ale tylko teoretycznie. Wtedy już miałem parę informacji: - była z rodzicami u adwokata; - rodzice zapłacili za przeprowadzenie rozwodu; - adwokat jej pozew był już w sądzie; - adwokat zabronił jej ze mną rozmawiać, mówić o pieniądzach, potrzebach itp. (zapewne po to, aby w sądzie wykorzystać argument: "nie dawał mi pieniędzy na życie"). - znałem opinię o jej adwokacie - wredna jędza - to była ucieczka przed większym zagrożeniem; gdybym się nie wyprowadził, to z pewnością oskarżałaby mnie o przemoc i cholera wie, o co - wolałem tego uniknąć; - to jest głupi i pusty łeb; wykonuje rozkazy adwokatki i swojej matki; wystarczyłoby jedno polecenie: "walnij się w łeb i oskarż go o pobicie"; ona by to zrobiła; - później nawet policjanci odradzali mi przebywanie w jej obecności; jeśli już muszę, to doradzali mi nagrywanie wszystkiego; sami twierdzili, że ona jest w takim stanie, że może walnąć się w łeb i oskarżyć mnie o pobicie, a wtedy musieliby mnie zamknąć; Wiele zależy od konkretnej sytuacji. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie wiem, co bym zrobił. Wyprowadziłem się i suka w todze stwierdziła w wyroku, że ponoszę pełną winę za rozpad małżeństwa (choć ex nigdy nie wskazywała na okoliczność wyprowadzki), ale przynajmniej nie mam żadnego wyroku. Gdybym się nie wyprowadził, to szmata w todze nie mogłaby mi zarzucić, że zniszczyłem małżeństwo wyprowadzając się.... ale z pewnością wymyśliłaby coś innego. Jej wersja i tak została stworzona na potrzeby usprawiedliwienia decyzji. Samiec - twój wróg.
  15. Ja sądzę, że powtarzałby to samo, co wszyscy: Skoro matka chce, aby dziecko nie miało ojca, to widocznie ma powód. Taki standard. Ciągle takie brednie słyszę. Gdy mówię o tym, że za izolowanie dziecka od taty, suki dostają nagrody w postaci wysokich alimentów, wszyscy są oburzeni - "bo przecież nie robią tego dla pieniędzy". Taka tam podwójna moralność. Suka może robić wszystko, co jej się podoba i zawsze jest to "dla dobra dziecka". Gdyby było inaczej, to ona by tego nie robiła. Ojciec nie wie nic o dziecku, nie zna się, nie ma pojęcia i w ogóle się nie nadaje. Takie schematy są wtłoczone do pustych łbów. Całą sytuację z ex już dawno przetrawiłem. Nie daruję jej nigdy tego, jak traktuje moją córeczkę. Za to należy jej się porządny kopniak prosto w ryj... i go dostanie - od życia. Ja nie muszę w tej sprawie robić kompletnie nic. Wystarczy być tatą Nie mówię źle o ex, ale generalnie o szmatach, które niszczą dzieci tylko i wyłącznie dla alimentów i po to, aby dokuczyć byłemu. Mają w dupie dzieci. One są tylko narzędziem. O wszystkich, które izolują dzieci od taty i żądają wysokich alimentów, mam takie samo zdanie. Bez względu na to, kim one są. Kierują nimi te same rządze. Z tym poznawanie przed ślubem, to też czysta teoria. Można próbować przewidywać, jak baba zachowa się w pewnych sytuacjach, ale nigdy nie można mieć pewności. Nigdy nie wiesz, kogo spotka na swojej drodze, czy koleżanka nie zdobędzie lepszego męża, czy sama nie pozna kogoś, na kogo mogłaby przeskoczyć. Na wszelki wypadek lepiej zakładać, że wszystkie są identyczne. Jeśli nie odwali jakiegoś numeru, to fajnie, ale lepiej przyjąć, że coś wywinie.
  16. Mnie ciągle zastanawia, jak ksiądz usprawiedliwiałby sukę, która wyszła za mąż tylko po to, aby przejąć majątek swojego męża. Jak oceni sukę, której coś przestawia się zaraz po urodzeniu dziecka. Wszystko z dnia na dzień jest źle, szybko doprowadza do rozwodu, żąda alimentów z kosmosu i dąży do usunięcia ojca z życia dziecka. Jak znam życie, to zawsze będzie winny mężczyzna, a kobieta - matka jest niewinna.
  17. Jej mąż nie jest mężem. To jest jakiś troll, który ma spełniać zachcianki swojej żony. On nawet wie, o czym pomyśli jego żona. Wie, co należy do jego obowiązków i posłusznie wykonuje rozkazy. Matka ex jest osobą bardzo toksyczną. Owinęła sobie wokół paluchów część rodziny. Pozostała część ma ją gdzieś i chyba zorientowali się już dawno, że coś nie gra. To był jeden z moich błędów - za mało przyglądałem się temu, co robi i mówi matka ex. To matka ex faktycznie rozpieprzyła naszą rodzinę. Ex wykonywała tylko jej rozkazy, bo tak została wychowana. "Teściowej" przestał się podobać zięć, bo nie dało się go urobić i nie chciał być posłuszny, jak wszyscy wokół. Nie traktował jej jak bożka, do którego trzeba się modlić i źródło mądrości. W sumie, to nawet adwokatka ex przyznała wprost na sprawie rozwodowej, że wszystko ustalała z rodziną. Nie z ex, ale z jej rodziną. W prywatnych rozmowach twierdziła też, że nie może podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z rodzicami ex. To jest jakaś paranoja. Na szczęście już jest poza mną. Została jeszcze walka o córkę. Tę walkę wygram. Kwestia tylko, kiedy...
  18. Ja tak zrobiłem. Wyprowadziłem się od niej, a ona sprowadziła do siebie matkę i wmawia sobie, że teraz jest szczęśliwa ;-) Taki to pusty łeb. Cieszy się, że teraz ma rodzinę, a ja nie mam ;-) No tak... 33 letni mężczyzna ma mieszkać ze swoimi rodzicami? Dla mnie to nie jest normalne ;-) Największym problemem jest to, że ta psychopatka przetrzymuje moją córeczkę. Gdyby nie dziecko, to miałbym ją i całą jej rodzinę całkowicie w dupie.
  19. W moim przekonaniu każde ustalenie z góry, po jakim czasie należy się oświadczyć, po jakim czasie należy wziąć ślub, jest pozbawione sensu. Każdy związek jest inny. Każda relacja jest inna. Nie da się ich wszystkich podpiąć pod jeden schemat. Ojciec Szutak mówi ciekawe rzeczy, jednak nijak ma to się do rzeczywistości. To jest takie wyobrażenie rycerzyka o związku i generalnie o relacjach z kobietami. Tego typu rady nie sprawdzają się, bo kobiety są po prostu inne. Zawsze wnerwia mnie gadanie, że "mężczyzna powinien". A kto tak stwierdza? Kto to ustala, co powinien mężczyzna, a czego nie powinien? To wszystko może wyglądać fajnie, jednak ksiądz zwraca uwagę tylko i wyłącznie na emocje/uczucia. Zupełnie pomija sytuację społeczną w tym kraju i fakt, że związek opłaca się tylko i wyłącznie kobiecie. Dla mężczyzny jest to czysta strata i widać to szczególnie wyraźnie w trakcie rozwodu. W ramach "równouprawnienia" baby mogą wszystko, a mężczyzna nie może nic. Jest pozbawiany krok za krokiem kolejnych praw. Przez to babom po prostu bije. Z perspektywy czasu wiem, że nigdy nie wstąpię w żaden związek małżeński. Nie ma takiej możliwości, wiem o tym wszystkim za dużo. Być może będę z jakąś kobietą, ale na moich zasadach. Moim skromnym zdaniem 3 lata to za mało, aby poznać człowieka. Przyjmuje się, że po ok. dwóch latach związek zaczyna się "wypalać", więc jeszcze jeden rok może przetrwać siłą rozpędu, jeśli na horyzoncie jest ślub i koniec udręki - facet zaobrączkowany, więc nie trzeba się starać, można być sobą. Przed ślubem każdemu radzę mieszkanie wspólnie z wybranką. Nie u niej, ale u niego. Rozmowy o wszystkim, na każdy temat. Nie może być pomiędzy ludźmi, którzy zamierzają stworzyć rodzinę, żadnych tajemnic. Wszystko ma być ustalone i wyjaśnione przed ślubem, aby później nie było żadnego zaskoczenia: "bo ja myślałam, że będzie inaczej". Tak, jak mówiła ex podczas rozwodu. Ona myślała, że będzie inaczej, że jej mąż będzie pizdą taką, jak jej ojciec i brat. Okazało się, że tak nie jest i to się paniusi nie spodobało, choć ja nie zmieniłem się będąc z nią - potwierdza to moja rodzina.
  20. No to gratuluję. Ja uważam ex za bardzo złą matkę i generalnie osobę, która zajmuje się dziećmi. Nie ma z córką kontaktu, nie interesuje się jej potrzebami, nie potrafi z dzieckiem rozmawiać. Jest jak żandarm, który żąda wykonywania przez dziecko poleceń. Sama otrzymuje te polecenia od własnej matki. Twierdzi wprost, że jej matka wie najlepiej, jak wychować naszą córkę... Dla mnie to jest kompletna idiotka, samica beta i zwykłe ścierwo. Szanuję ją tylko i wyłącznie ze względu na moją córkę - dla niej jest matką i kimś bardzo ważnym. Dla mnie każda samica, której celem jest usunięcie ojca z życia dziecka, jest zwykłą szmatą. Jedyne, co mogłoby usprawiedliwiać takie postępowanie, to prawdziwa patologia (alkoholizm, narkomania, przemoc).
  21. Ja mam zamiar rzucić. Wcześniej to nie był jeszcze "ten moment". To nie było jakieś silne postanowienie. Teraz jest mocniejsze, ale to jeszcze nie "to". Nie chce mi się palić, a po paru dniach bez papierosa zapach fajek zaczyna po prostu przeszkadzać. Jedyną fajną rzeczą jest to, że czasami wychodzi się na balkon.. ale można bez papierosa ;-) Ojciec rzucił z dnia na dzień bez żadnego problemu, choć palił chyba ze 20 lat. Ja - znacznie krócej, więc też nie powinienem mieć z tym trudności
  22. A to interesujące... ja słyszę to samo. Głównie od samic. Mężczyźni raczej nie wypowiadają się na ten temat. Ci, którzy są w związkach, sami mają świadomość, że są w dupie. Lepiej zaczynać prawie od zera w wieku 30 lat niż 20 lat później Swoją drogą... kiedyś byłem bardzo zły na ex za to, że rozpieprzyła naszą rodzinę na żądanie swojej matki. Teraz jestem jej niemal wdzięczny. Gdyby matka nie zaprowadziła jej do adwokatki, to sam pewnie bym nie zażądał rozwodu. Ciągle żyłbym z nadzieją, że ona się zmieni, że coś zrozumie albo, że jej stara zdechnie w niedługim czasie. Jedyne, co mnie wkurwia, to granie dzieckiem. Tego nie daruję. Poza tym jestem teraz szczęśliwym człowiekiem bez niej. Ona twierdzi, że jest szczęśliwa, bo rozpieprzyła rodzinę i wróciła do swojej matki ;-) Z tym dbaniem o siebie to chyba standard. Po ślubie każda przestaje dbać. Już nie mówię o tym, aby chodziła jakoś seksownie ubrana po mieszkaniu. One nawet unikają kąpieli, nie myją włosów, zębów, ogólnie nie dbają o podstawową higienę. Pomijając już nawet dresy -ze względów praktycznych można by to jakoś usprawiedliwić, ale braku higieny nic nie tłumaczy.
  23. Z perspektywy czasu nie widzę żadnego, ani jednego małego plusa związku po ślubie. Poważnie. Wcześniej były nadzieje, wiara w to, że to jest na zawsze, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. - Gówno prawda! Będzie coraz gorzej. Baba ma coraz wyższe wymagania, a od siebie daje coraz mnie. Wszystko, co wkurwia przed ślubem, po ślubie przybiera na sile. Jeśli baba robi coś dobrze przed ślubem - po ślubie przestaje. Jeśli przed ślubem możesz spokojnie wychodzić z kumplami na piwo, po ślubie - zapomnij o tym. Fakt, że ja popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy przed ślubem i po nim. Dopiero teraz to widzę... ale z moich obserwacji wynika, że praktycznie zawsze powtarza się jeden schemat. Baba stara się do momentu ślubu, później odpuszcza. Celem dla niej jest ślub i uwiązanie przy sobie mężczyzny. Z prawnego punktu widzenia, małżeństwo jest mega opłacalne dla kobiety i kompletnie nieopłacalne dla mężczyzny. Jeśli ktoś jest zainteresowany szczegółami, to mogę opisać to dokładniej.
  24. Nie możesz mówić dobrze o innych kobietach. Jeśli mówisz źle, to jeszcze to przejdzie. Gdy dobrze wspominasz jakąś ex, to zaraz rodzą się domysły, że chcesz do niej wrócić. Jeśli jeszcze rozstaliście się w zgodzie i utrzymujecie jakikolwiek kontakt, to pojawia się panika.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.