Skocz do zawartości

Morgan86

Użytkownik
  • Postów

    230
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Morgan86

  1. Cześć,

     

    Jako, że okres wiosenny zbliża się wielkimi krokami, a chęci na chędożenie rosną chciałem zapytać w jaki sposób odkopujecie swoje stare znajomości z kobietami? Chodzi tutaj o różne poziomy zaawansowania. Zrobiłem sobie listę wszystkich +/- sensownych kontaktów i mam około 20-30 pozycji na liście. Zastanawiam się jednak jak to skutecznie odkopać. Relacje były na różnym poziomie:

     

    1. FF/ONS -

    2. Seks oralny

    3. Jakaś krótka znajomość bez seksu, parę spotkań

    4. Jedno spotkanie i olewka

    5. Wzięty sam numer na ulicy lub imprezie

     

    Wiadomo, że każda relacja jest inna, jednak dzisiaj sobie pomyślałem, że chciałbym to w jakiś sposób usystematyzować, tzn. kupuje/załatwiam customowe bilety do teatru, po czym z mojej listy TOP10 obdzwaniam wszystkie koleżanki z informacją, że dostałem bilety od reżysera na dany termin i czy chcą. Jak nie odbierają to piszę SMS. Dzięki temu bukuje w swojej głowie jeden termin i cały tydzień mogę być zajęty naprawdę istotnymi rzeczami, a nie klikanie na Messengerze. Chodzi mi o zminimalizowanie ilości poświęconego czasu, przy jednoczesnej wysokiej szansie na konwersje. W ten sposób poświęcam przykładowo 1h max, a za jednym zamachem orientuje się we wszystkich relacjach. Może zamiast teatru powinno to być coś z lepszym boom, a mniej zobowiązującego? Jakiś event czy coś, ale nie może być to spersonalizowane zbytnio, bo przecież to jest za duża strata czasu.

     

    Dodam oczywiście, że standardowe "Hej. Co tam?" ssie... i nigdy tak nie robię.

     

    Pytanie numer dwa jak odkurzyć te kobiety, z którymi ta relacja była mglista. Większość z nich będzie się bała odebrać telefon, a prosty SMS może nie skonwertować. Znowu - chciałbym sobie zrobić jedną wiadomość na uruchomienie całego wianuszka, żeby od razu dostać odpowiedz w jakim miejscu jestem. Wolę na tym etapie poświęcić więcej czasu, niż później użerać się z pisaniem wiadomości etc. Zależy mi, żeby to było nienachalne, bo wiadomo, że wtedy moje akcje lecą w dół. Nie chce mi się też przesadnie urabiać.

     

    Jakie macie sposoby na takie działania? Dodam, że nie widzę się w trybie moich kumpli, którzy piszą z 5-7 laskami na raz. Ja zwyczajnie nie mam na to czasu i nie chcę poświęcać uwagi, a maksymalnie zoptymalizować proces. Dodam, że z większością z nich raczej nie utrzymuje kontaktu przez brak czasu.?

    • Haha 1
  2. Według mnie z giełdą jest jak ze wszystkim innym. Ci, którzy są dobrzy potrafią na tym zarobić.

     

    Zresztą - Ci, którzy są dobrzy potrafią na wszystkim zarabiać.

     

    Ja osobiście jestem na plusie i ludzie z mojego otoczenia również. Nie wiem z kim się zadajecie.

     

    Pamiętaj, żeby się otoczyć sensownymi ludźmi, bo często najlepsze informacje są zza kulis, tzn. jakie ruchy będą w spółce, czy będą cięcia etc.

     

    Informacja to władza. ?

    • Like 2
  3. Godzinę temu, krzy_siek napisał:

    Ja mam ogromne poczucie straconego czasu, straconych lat, niewykorzystanych okazji - w kwestiach towarzyskich. Często umawiałem się z kimś na randkę, ale dzień przed odwoływałem, bo wolałem coś zrobić do pracy. Czasem jakaś dziewczyna sama mnie gdzieś zapraszała, ale odmawiałem bo szkoda było mi czasu.. Mimo że jeszcze nie jestem stary, to mam dziwne uczucie, że tego wszystkiego już nie odzyskam

    Daj sobie na luz. W takim trybie pracoholizmu nigdy nie wymyślisz niczego przełomowego, o ile nie jesteś geniuszem. Mi najlepsze pomysły przychodzą zawsze w nowym środowisku, w specyficznych warunkach. ?

    • Like 1
  4. Godzinę temu, Orybazy napisał:

    To chyba najważniejszy moment w poznawaniu kobiety, relacje ich rodziców. Widziałem kilkukrotnie takich zmęczonych życiem, skapciałych ojców. Po poznaniu często okazywali się w porządku ludźmi ale codzienny "grind" serwowany im przez małżonki niszczył w nich chęć życia. Gdy widziałem dominującą, pewną siebie matkę wiedziałem że czas na zmianę partnerki jeśli nie chcę skończyć jak ci panowie. Współczuję tym Braciom, którzy za późno na to zwrócili uwagę.

    Dla mnie to był jeden z kluczowych red alertów.

     

    Świadomość tego z czym miałbym się bujać przez długi czas (tzn. wzorem równości z domu) sprawiła, że się zwinąłem stosunkowo szybko.

    • Like 2
  5. Byłem w podobnym stadium. To co się zapadłem życiowo na haju to jest dla mnie nieprawda. Na szczęście już jestem wolnym elektronem i posuwam życie do przodu wreszcie z taką prędkością jak ja chce.

     

    Ogólnie u mnie przez długi czas było tak, że miałem poczucie niezorganizowania. Na co dzień bowiem mam wszystko poukładane - pracę, spotkania, treningi, jedzenie, drzemki. I tu jak mi ktoś rozpierdala dzień to chodzę rozdrażniony. Próbowałem różnych rozwiązań, ale mimo wszystko kobieta nie zrozumie tych pewnych motywacji i zawsze będzie chciała, aby poleżeć/pobyczyć się. To, że przyjemność z ruchania coraz mniejsza to też swoją drogą...

     

    Mi kolejny raz świta, że człowiek jest okresowo monogamiczny. Fajny okres w związku, ale teraz się odpalam na innych polach życia i czuję się z tym bardzo dobrze. Myślę, że dzisiaj jest to o tyle trudne, że Netflix jest w modzie, a laski muszą być na topie. Moja ex to oglądała chyba z 4-5 seriali na raz.

    • Dzięki 1
  6. 43 minuty temu, mac napisał:

    Moim zdaniem, jak gość się nie zakocha, będzie kontrolował interesy i własne wnętrze, że po prostu do końca nie ufa kobiecie przejrzy praktycznie wszystkie kłamstwa, tym bardziej udawaną osobowość. 

     

    Jak postrzegasz kobiety przez pryzmat miłości, piękna, radości, niesamowitego seksu i innych pierdów wynikających z założenia różowych okularów tak to się później kończy. 

     

    Zasada ograniczonego zaufania, nawet w najlepszych chwilach życia i masz większość problemów z głowy. 

    Hehe to nie takie proste, co opisywałem w swoim wątku. Gdyby nie świadomość to podejrzewam, że byłoby niesamowicie ciężko. Jak miałeś kiedyś laskę petardę to powinieneś zrozumieć.

     

    7 godzin temu, Yolo napisał:

    Miałem do czynienia jakiś czas temu. 

    Większość się zgadza.

    Kobieta o specyficznym, 'magnetycznym' spojrzeniu, była modelka i początkowo sądziłem, że bardzo świadoma i stabilna emocjonalnie.  Starsza ode mnie, co pomagało w tym przekonaniu.

    Kwiatki zaczęły w miarę szybko wychodzić, pogonilem. Ale wcześniej przez kilka miesięcy miałem niezły poligon.

    Z cech, ktorych tutaj nie wymieniono, to niesamowity chłód emocjonalny.

    Tzn. nie na oczywistej płaszczyźnie, bardziej wyczuwalny jako tło. Lód. 

     

    No i klasyka, jak przy wszelakich zaburzeniach- czyny nie szły w parze ze słowami. Potrafiła mówić pięknie swoim głębokim, mądrym głosem. Tyle, że nijak to się miało do rzeczywistości.

    Czyli, mistrzynią chyba nie była w tym fachu ?

    Wypisz, wymaluj moja ex. Też pozory świadomości i stabilności emocjonalnej, zajebiste frazesy na ten temat, książki, studia, szkolenia i... chuja, zero przyjemności z odczuwania życia i liczne problemy, które wyszły po czasie.

     

    Mimo wszystko w takiej się można zadurzyć, bo z niewielką liczbą możesz porozmawiać na takie tematy. Mi się najbardziej podobało ciągnięcie za język i słuchanie różnych wersji tych samych niby historii. :D

  7. Godzinę temu, hogen napisał:

    Sęk w tym, ze jak już taki dla nich jesteś to jest tylko "ała", "nie tak mocno", "to boli", "nieee w dupe niee", "wgl nie jesteś delikatny", "ze mną trzeba jak z porcelaną", "ciagniesz mnie za włosy, boli", "myślisz tylko o sobie"....

     

    Testowałem na kilku kobietach. Zawsze to samo

    Co Ty mówisz... ja tak nie miałem?

  8. 4 minuty temu, Kespert napisał:

    Potrzeba samo-usprawiedliwienia. Tak, teraz post-factum wyniesiesz wiele doświadczeń z tego czasu. Ale w trakcie trwania tego związku, przecież nie to było Twoim celem; nie dlatego z nią byłeś.

    Nie warto "na siłę" szukać celów w przeszłych zdarzeniach; czasem lepiej po prostu pozwolić sprawom "być jakie były" bo i tak się skończyły.

    Było, minęło. Alleluja, i do przodu.

    Nie do końca. Zawsze sobie lubię dołożyć jakąś wartość to tego co było, a się skończyło. Łatwiej się akceptuje. Tutaj Cię zaskoczę - ale trochę tak. Chciałem wykorzystać nową wiedzę z forum i znajomość schematów, a do tego sprawdzić to w praktyce, bo jak mówiłem nastawiłem się na romans, a nie związek. To, że było fajnie i pokorzystałem to inna sprawa. W głębi siebie i tak wiedziałem, że nie jest to kobieta, z którą chciałbym spędzić życie, bo za dużo było znaków ostrzegawczych po drodze.

  9. 5 minut temu, Kespert napisał:

    I tu też jest pies pogrzebany.

    "Ona nie jest twoja, to tylko twoja kolej" - taki jest los prób kontroli. Co nie znaczy od razu, że potrzebne jest całkowite zaufanie. Skrajności są złe; niewolnik się szybko znudzi, tak samo szybko jak ufny osioł.

    Terapeuta dobry powinien Ci to trochę rozplątać, ja tylko doradzę byś przed taką rozmową, zdefiniował sobie odpowiedź na pytanie, co słowo "kontrola" dla Ciebie znaczy. 

    Wiem, to jest ogólnie clue całego przedstawienia. Matka mnie całe życie mocno pilnowała też, żebym jak ojciec nie skończył, więc paradoksalnie miałem krótką smycz i dyscyplinę, ale co się pobuntowałem to moje. Ja już w wieku 16 lat chciałem robić firmę.

     

    Byłem wobec niej nieufny, bo po prostu nie była godna zaufania, jako osoba. To miał być tylko romans, ale odpaliły mi się hormony i nie zwinąłem się w odpowiednim czasie. Już pierwszego dnia wiedziałem, że będzie przejebane, ale chciałem pokorzystać, bo było fajnie. Przez cały okres intuicja mi mówiła, że jestem popierdolony, że przy tej porcji wiedzy i możliwości związuje się z kimś tak niepewnym/kruchym/nieprzewidywalnym, gdzie tylko czynników jest na "nie". Ona też nie chciała zakładać za bardzo rodziny, tylko adoptować dziecko... wyśmiałem ją, że nie będę wychowywał nie swoich genów. Więcej tego typu pomysłów było. Cały ten feminizm postrzegałem jako gigantyczny red alert, bo to się objawia na tak wielu polach, że można oszaleć. Wieczna kurwa potrzeba pomocy, gdzie ja pracuje czy jestem na nogach cały dzień, a ona trzy godzinki... bo parytet, bo 50/50.

     

    Ta kontrola z nią to też efekt, że związałem się z kimś nieodpowiednim, ale wiem, że ta relacja była po coś. Dzięki temu się mocno rozwinę na innych polach. Mimo wszystko mam jakiś feeling do ludzi i rzadko się mylę. Moja podświadomość jej nigdy nie zaakceptowała na pewnych polach, temu miałem wieczne poczucie blokady. Nie w odniesieniu do każdego tak mam. Kwestia jest posiadania odpowiednich cech osobowości. Przez cały czas czułem, że ona weźmie np. rozwód dla zasady, żeby pokazać, że jest niezależna, albo specjalnie mnie będzie zostawiać kiedyś tam z dzieckiem, żeby był efekt 50/50. Widziałem oczami wyobraźni to jak mogę sobie przepierdolić i zarządziłem kwarantannę. Jednocześnie na tym etapie mogę sobie wybrać z chłodną głową kobietę o innych wartościach i innej urodzie, bo pewne rzeczy sobie udowodniłem.

    12 minut temu, Kespert napisał:

    Było kiedyś w powszechnym użyciu słowo "mezalians". Jego zanik z powszechnej świadomości to dzieło postępującej feminizacji (bo jak wtedy Kopciuszek mógłby ożenić się z księciem).

    Na pewno tak było między nami w rzeczywistości. W jej głowie jednak był parytet, chociaż sama się przyznała, że przez parę miesięcy czuła, że nie jest na moim poziomie. To jej podkreśliłem na końcu, bo tak było faktycznie i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie proceduralna potrzeba równości.

  10. 2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

    Pierwsza sprawa, to ja w wieku 20-25 lat byłem naprawdę samodzielny, też mając przejebany start. Także nie patrzę na nią ze swojej perspektywy, tylko z perspektywy tego, czy w tym wieku można być samodzielnym. Byle student na zaocznych w tym wieku jest bardziej samodzielny niż Twoja wybranka.

    Druga sprawa, nie róbmy z logiki kurtyzany - albo ktoś jest samodzielny według ogólnie przyjętych norm, albo nie. Nie możesz pisać, że laska która dwie kluczowe i najdroższe rzeczy w swoim życiu ma za darmo, jest samodzielna. To nie jest kwestia porównania. 

     

    Powtórzę, ale raz ostatni - takie określenia czy tego chcesz czy nie, świadczą o Twojej percepcji świata i o tym, jak należy traktować Twoje wypowiedzi. Eufemistycznie określę - jako tendencyjne. To powoduje, że ciężej jest mi się obiektywnie odnieść, bo nie wiem, ile z rzeczy, które o niej napisałeś są Twoją percepcją zniekształcone, ile czynników w tej opowieści pominąłeś i ile z jej zachowań wyolbrzymiłeś albo lekko zmniejszyłeś czy podretuszowałeś. Tyle ode mnie :)

    Wiem, obserwuje co piszesz, dlatego nie powinno być dla Ciebie zaskakujące, że da się w tym wieku. Widać, żeś ogarnięty chłop, temu Cię wywołałem do tablicy.

     

    Co do samodzielności - masz faktycznie racje, trochę tutaj przeidealizowałem, a przecież sam skończyłem studia zaoczne i wiem, że wszyscy tam jechali z tematem pracy ostro. Ona też pracowała na cały etat, ale dołożyła drugi kierunek i byłoby to teoretycznie ciężkie... chociaż nie niemożliwe jak teraz myślę. Na pewno korzysta z możliwości jakie ma. Potrafi ojca urobić i mnie też próbowała, aczkolwiek ja się nie bawię w sponsorowanie czegokolwiek. Na pewno mnie to wkurwiało, ja na nogach 10-14h niemal cały czas w cugu, a ona po 3-4 godzinach pracy wymagania...

     

    W sumie ciekawy wgląd w mój sposób odbierania świata. Wezmę pod uwagę. Damn, jak zajebiście, że tutaj się rozpisałem. Nigdy bym się tych rzeczy nie dowiedział.

     

    Mimo wszystko - będę się spokojnie rozglądał za Himalajką, a na razie pewnie wrócę do starego trybu.?

  11. 5 godzin temu, SSydney napisał:

    ah tytusie to raczej dla innych użytkowników rada, aby czytając o tych wszystkich "sukcesach" na forum zakładali filtr.

    Tu wielu w wieku 25 lat zarabia 3 średnie krajowe ma 185+ i rucha laski 9/10.

    Do autora nic nie mam być może tak jest w jego wypadku. Dla mnie nie ma to aż takiego znaczenia, nie zazdroszczę koledze. Każdy ma swoje "demony" do ogarnięcia. 

     

    Wątek ma raczej za zadanie nakierować go w kierunku pracy nad sobą, jeżeli pomoże użytkownikowi to nawet jak nie wszystko co opisał jest prawdą to i tak ma sens według mnie.

    Nie mam motywacji, żeby ściemniać, bo po co? Przyszedłem tutaj teraz, żeby się rozwinąć na kolejnym polu i to co dostałem feedbacku to jest miód na moje serce. Niestety w swojej rzeczywistośći nie dostaje takich ocen, bo raczej jestem inaczej traktowany, a wiem, że takie zimne prysznice są dla mnie mocno motywujące i rozwojowe, dlatego założyłem ten temat. Może to też powód, czemu stosunkowo szybko ogarniam ciekawe rzeczy. Zawsze wkładam kij w mrowisko i nie inaczej jest tym razem.

     

    Co z tego miałoby być nieprawdą? Mam farta na loterii genowej, jak już mówiłem, ale miałem przejebany start. Nie miałem kompletnie nic. Do tego w genach odziedziczyłem ciężką pracę. Zacząłem zarabiać na siebie w wieku 16 lat i cały czas się rozwijałem w temacie. Kupiłem już w tym wieku sam laptopa za niecałe 2000 z własnej kasy. Później doszło mi drugie źródło dochodu, czyli sport. Obie te rzeczy nie absorbowały mnie +10-12h/dziennie, więc mogłem to łączyć i przede wszystkim się uczyć i rozwijać. Takich możliwości raczej nie mają osoby w moim wieku. Mogłem sobie pozwolić w wieku 20 lat na czytanie przez cały dzień książek, bo zrobiłem jeden dobry temat np. w jeden dzień i mogłem się później skupiać na innych rzeczach. Jednocześnie w swoim temacie stałem się ekspertem, a jakiś czas temu połączyłem siły z drugim ekspertem i zrobiliśmy drugą firmę. To nie jest nic niemożliwego, tylko zaplanowany proces rozwoju. Wiedziałem już w wieku 16 lat czego chce i szedłem w tą stronę stosunkowo konsekwentnie. Moi rówieśnicy raczej wtedy zajmowali się innymi rzeczami. Ja zresztą z nimi też, ale do czasu... Aha i co najważniejsze - od zawsze byłem oszczędny. Od samego początku oszczędzałem min. 30% tego co zarobiłem, tak, że w wieku 19-20 lat stać mnie było na spoko auto, ale zbierałem dalej i później inwestowałem. Nie zawsze skutecznie, ale percepcje już miałem określoną. Nie bałem się też podejmować ciężkich decyzji, np. w wieku 19 lat miałem pierwszą sprawę w sądzie o kwotę pięciocyfrową, którą udało mi się wygrać ostatecznie. Sam opłaciłem prawnika i sam wszystko ogarniałem. Zarobiłem. Szukałem różnych możliwości i górka rosła, a przy tym cały czas się rozwijałem. Dla mnie w tym wieku to już niektórzy budują start-upy z finansowaniem na poziomie milionów, więc to co robię... no chce więcej.

     

    Mam świadomość - co powtórzę - że na innych polach mam trochę do nadrobienia, dlatego zrobiłem ten temat i już wyciągam wnioski.

     

    4 godziny temu, tytuschrypus napisał:

    Wiesz, to nawet nie do końca o to chodzi, że ja coś do niego mam, albo zawidzę mu czegokolwiek :)

    To co piszę to też jest wskazówka dla niego, bo jeżeli w jego percepcji osoba samodzielna to taka, co jej studia i mieszkanie, czyli rzeczy dość drogie opłaca ojciec, to znaczy że jego postrzeganie tej osoby jest zaburzone i nielogiczne. A o postrzeganie tej osoby się chyba rozchodzi.

    Kwestia porównania. Jak masz 30+ to jest to dla Ciebie żart. Jak w Twojej orbicie są dziewczyny 20-25, gdzie większość studiuje dziennie i mieszka z rodzicami to ta percepcja jest trochę inna. To nie tak, że nie widziałem donejtów ze strony rodziny :D Często tym gardziłem, bo wiedziałem jak się to kończy. Niejednokrotnie też sugerowałem oszczędności i inne rzeczy, bo pod tym względem byliśmy z innych światów. Ja nigdy niczego nie miałem, ona niemal zawsze dużo, jeśli nie wszystko.

     

    Było zatem kilka tych rzeczy, które nas od siebie różniły, a puenta jest tego taka, że będę szukał kobiety w innych środowiskach, o innych cechach i wartościach, bo mimo wszystko mam ciężko się podporządkować komuś, ale też pewnych zachowań nie szanuje i tego się nie da zmienić na pstryk palcem.

  12. 12 minut temu, tytuschrypus napisał:

    W każdym razie, polecam spojrzeć z dystansem na pannę o której piszesz. Wejdziesz w ten temat za rok, to sam obczaisz, jak infantylne były te analizy jej psychiki, osobowości i zachowań. Baba jak baba. Dorabiacie sobie (wybacz liczbę mnogą  taka tendencja na forum ostatnio) dużo do zwykłych babskich jazd, które tu na forum, kopalni wiedzy, zostały już dawno rozpracowane setki razy :)

     

    Jeszcze jedno, bo to mnie zaciekawiło - co to jest usamoszielniona studentka dwóch kierunków w wieku jak zakładam młodszym od Ciebie albo takim samym? 

    Już pisałem wyżej, że nie zdziwię się, jeśli tak będzie. Mimo wszystko pewne rzeczy będą dalej in minus i będę tego świadom. Wtedy będę już po terapii prawdopodobnie to będę miał na pewno inne podejście. Nie chodzi mi o same babskie jazdy, bo to jest dla mnie normalne. To też nie mój pierwszy związek i nie pierwsza kobieta. Ona jednak sama wie, że z nią jest coś nie tak, dlatego też będzie chodzić na terapię.

     

    W takim samym. Mieszka sama, pracuje na pół etatu i ogarnia dwa kierunki. Wiem, że nie jest to szczyt marzeń i samodzielności, ale jak na realia w tym wieku to całkiem przyzwoicie.

  13. 3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

    Źle pamiętasz :)

     

    Poza tym, co to jest kobieta "poniżej możliwości"? Czy to oznacza, że kobieta na miarę moich możliwości to byłby taki wyciruch, jak ta którą opisujesz? 

    Chodziło mi o aspekty wizualne, że nie były one najważniejsze, a jednak wielu z nas w ten sposób wybiera. Jakoś tak zakodowałem, że pisałeś, że mógłbyś mieć ładniejszą kobietę, ale zwracasz uwagę na inne rzeczy.

     

    6 minut temu, tytuschrypus napisał:

    Przeczytałem, to co piszesz i poradzę Ci szczerze, a zupełnie serdecznie, bez ironii - przestań pitolić jak baba, bo swoimi rozkminami zjadasz własny ogon :) Nic też z tego nie wynika i do niczego Cię to nie zaprowadzi. Jeśli masz tak częściej to autentycznie gratuluję Ci sukcesów w rozwoju, bo to musiało być podwójnie trudne. 

    Normalne rozkminy lekkiego schizofrenika ? Do pewnych rzeczy prowadzi, uwierz mi, że samo wypisanie tych rzeczy i feedback to są dobre fundamenty do dalszych działań. Inne rzeczy ogarnąłem to i to ogarnę, jestem pozytywnie nastawiony. Lekki punchline mi się przyda, bo w życiu raczej tego nie dostaje. Czy było podwójnie trudne? Było w chuj trudne, ale wiem, że bez takiego catharsis jak robię w tym temacie nie szedłbym tak szybko do przodu. Kolejny raz zatem dziękuje i jak pisałem - jadę dalej z tematem. :)

  14. 2 godziny temu, Młody Samiec napisał:

    Ok, prawda. Ktoś kto nie uprawiał nigdy sportu też może, ale nie był w środku i pewnych kwestii nie zrozumie. Nie wiem jak u Ciebie. Piszę jako sportowiec i jest mocne parcie na współpracę z trenerem mentalnym/psychologiem sportu.

    Ja myślę o tym, jako jednym z kierunków rozwoju i wiem, że popyt jest. Kwestia zmiany mentalności w środowiskach. Dzisiaj wydaje mi się, że dobrym targetem są dzieci z profesjonalnych szkółek, gdzie rodzice wykładają masę siana na rozwój. Faktem jest też, że taki Tyson czy Ronaldo od małego bardzo intensywnie rozwijali się mentalnie. Na plus też możliwość przebywania blisko rodziny.

    • Like 1
  15. Wstępnie chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę, że tutaj to opisałem. Nie jest to wiadomo łatwe, ale już czuje, że jest dużo dobrego feedbacku. Działam.

    7 godzin temu, Lexmark82 napisał:

    Tu bym uważał. Jesteś młody masz masę normalnych kobiet (bez traumatycznych przejść)

    W tym kontekście starałem się myśleć racjonalnie. Ona się leczyła na depresję, jak się zaczęliśmy spotykać to zażywała SSRI, później przestała i wiedziałem, że mogą być z tego problemy - sygnalizowałem jej to od początku. Od początku też byłem ostrożny, bo wiem do czego prowadzą tego typu zainteresowania i próby walki z całym światem.

    7 godzin temu, Lexmark82 napisał:

    To nie jest na plus ale minus. Bo może Ci robić chore jazdy o każdą minutę poza domem

    Nie robiła. Pilnowałem tego, żeby mieć dużo czasu dla siebie i rzeczywiście tak było. Kumple, pasje, sport, firma - miałem mogę powiedzieć dużo czasu, bo tutaj stawiałem granicę.

     

    7 godzin temu, Lexmark82 napisał:

    Znów problem z zazdrością u Ciebie.
    Z czego to wynika ? Zdradziła Cię jakaś ? Miałeś wymagającą matkę ?
    Jeśli Ty faktycznie jesteś 9/10 i do tego pewny siebie to nie powinienieś mieć problemu z zazdrością.

    W sumie nie jestem pewien czy jedna nie, ale jest to możliwe. Straszne ziółko, może to we mnie siedzieć. Działam też z tym na terapii. Racjonalnie wiem, że nie mam konkurencji, jednak tutaj piszę, bo chciałem się dowiedzieć co siedzi głębiej we mnie, bo sam to próbowałem długo rozkminiać.

    7 godzin temu, misUszatek napisał:

    Mimo, że trafiłeś na loterii to jak patrze po ludziach tych, którzy mają łatwiej w życiu bo rozsiewają "lepsze" geny, w większości przypadków kończą nie najlepiej. Albo nigdy w końcu się na nic nie decydują albo pokus jest zbyt dużo i zawsze psują związki z innymi osobami.

     

    Historia często się powtarza a kto się nie uczy historii innych ludzi pozna ją na własnej skórze. 

    Tutaj się w pełni zgodzę, że mam lekkie poczucie, że tak może być, bo zawsze czuje, że może się trafić ktoś lepszy. Temu nad tematem pracuje, bo chce mieć normalną rodzinę.

    7 godzin temu, leto napisał:

    Miałeś fajną dziewczynę. Wszystkie jej "wady", o których napisałeś, na moje oko nie są czymś, co było z nią realnie "nie teges", tylko Twoimi wyobrażeniami albo skutkami Twoich prowokacji.

     

    Że co, że ona chce poczekać z dzieckiem do wieku 30 lat to jest jakiś problem? Proszę Cię, nie rozśmieszaj mnie. Ma ambicje, a Ty to widziałeś jako problem.

     

    To zrób tak: stań przed lustrem, powiedz w jego kierunku "gościu, zjebałeś". Potem powiedz: "następnym razem nie będę przewrażliwionym, dziecinnym, kontrolującym freakiem i postaram się bardziej".

     

    Tyle w temacie. Terapia niegłupi pomysł. 

    Nie jest tak do końca. DDA, problemy psychiczne w rodzinie, trauma, przyjmowanie SSRI, depresja, zainteresowanie psychologią, często apatia, bóle głowy, wieczne poczucie rozdrażnienia i brak siły na nic. To nie jest tak, że ona jest aniołem, ale chciałem jej pomóc część rzeczy ogarnąć, np. dietą czy sportem, bo wiem, że się da i nie jest to takie trudne.

     

    7 godzin temu, RENGERS napisał:

    Uzależniłeś się od niej emocjonalnie- stąd zazdrość wsteczna.

     

    Byłeś na najlepszej drodze do zdrady z jej strony, ostrych jazd na karuzeli emocji itp.

     

    Zerwałeś z nią ponieważ bałeś się że da dupki innemu - obciąłeś sobie jaja.

     

    Bałeś się większego bólu, a teraz za to masz do czynienia z nieco mniejszym bo byłeś takim kozakiem że to  TY ją zostawiłeś :D

     

    Uciekłeś od samorozwoju związkowego w rzekome " ALFIE" zagranie.

     

    Bałeś się bólu.

    To jest trafne i na pewno siedzi mi to głowie. Ostre jazdy były, więc celnie. Gdzieś pod świadomie mam zakodowane ból odejścia i odrzucenie, jak mój ojciec zmarł. Tak mi mówiła terapeutka. Przeżyłem też kilka innych śmierci w rodzinie za młodu, więc to siedzi w głowie.

     

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Już w tym momencie czytając wiedziałem, że będzie z nią masa problemów - i że "ma przeszłość". Na psy- kierunki idą głównie ludzie leczyć siebie... Ale nie skreślam nikogo z góry, czytam dalej.

    Też to wiedziałem, ona to wiedziała. Od początku mówiła, że chce rozwiązać swój problem z ojcem min., bo też jest DDA. Bałem się na pewno tego co może być w przyszłości, bo te rzeczy wychodziły jak się spotykaliśmy. Dlatego przez cały czas się zastanawiałem czy nie wolę jakiejś "normalniejszej" dziewczyny, bez takich przejść, która uprawia jakiś sport, ma pasje, a nie interesuje się morderstwami i płatnymi zabójcami...

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Feministka to jej jedno oblicze, to którego wymaga od niej świat. To, z którym może się identyfikować (vide kariera).

    To drugie oblicze - zgadzanie się z Forum - było wyłącznie dla Ciebie. Być może nawet wierzyła w to, co mówiła wtedy.

    Samorodki przeciw orzechom, że dziś Ona pozostała feministką, i żadnej wiedzy z Forum już nie pamięta (bo po co, skoro się rozstaliście).

    Częściowo masz racje, ale podchodziła ogólnie do tematu całkiem racjonalnie. Fakt ten jednak mnie przerażał, bo wiem jak takie kończą koło 30. Kot, pseudokariera, stado kutangów i lament w poduszkę. Tego na pewno chciałem uniknąć.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Tyle wiesz, ile zechciała Ci powiedzieć. Lub wymyślić.

    Czasem łatwiej manipulować ludźmi, zmieniając swoją przeszłość. To dziecinnie łatwe.

    Mówiła o przejebanych rzeczach, ale i tak wydaje mi się, że coś jeszcze przede mną ukrywała, a nie chciałem sytuacji, w której się dowiaduje za 5 lat, że są jakieś zajebiste kwiatki na jej koncie. Część rzeczy się powieliła w rozmowach z ludźmi, którzy ją znali. To nie tak, że nie robiłem wywiadu środowiskowego...

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Kto jej niby finansował samodzielne mieszkanie, gdy oficjalnie uczyła się w liceum?

    Rodzice, tzn. ojciec z macochą. Są zarobieni ogólnie mocno. Teraz finansują częściowo dwa kierunki studiów. Pracuje na pół etatu.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Rozumiesz, że tym razem było inaczej, bo zmiana dokonała się w Tobie?

    Ona to doskonale wyczuła. Kobiety mają intuicję graniczącą z mocami nadprzyrodzonymi.

    Zostałeś poderwany, zaproszony na chatę (a pamiętaj, że Ty też jakąś tam reputację masz). I czego ona oczekiwała?

    Zamiast tego, "wyczuwszy Cię", odmówiła seksu; zmieniła plany, bo to Ty się zmieniłeś, i potrzebowałeś "czegoś więcej".

    Dlatego zaczęliście "normalnie się spotykać" - zamiast ONS, zostałeś zakwalifikowany na potencjalnego męża. Zaczęło się urabianie, zgadzanie ze wszystkim co powiesz, przyznanie do klasycznych 3 partnerów, "wersja demo".

    Bazowo się zgodzę, bo przed tym okresem już myślałem, że chcę się sprawdzić w związku, więc świat mi to dał. ONS miało nie być od początku. Ona mi mówiła, że nie będzie seksu, ale chciała mnie sprzątnąć sprzed nosa innej lasce, która mnie chciała wziąć na chatę. Jednocześnie nie chciała wyjść na łatwą, bo wtedy bym wyszedł i chuja by z tego było. Urabianie wyczuwałem i wiedziałem, że w końcu kurtyna opadnie. Byłem przygotowany, więc cieszyłem się, że motylki spierdoliły stosunkowo szybko. Mówiłem jej o tym.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Seria dość ważnych pytań, ale wyłącznie do tego, byś sam się o nich zastanowił. To Tobie, nie mnie, potrzebna jest odpowiedź na nie.

    Dlaczego nagle chcesz kobiety, której możesz zaufać?

    Dlaczego uważasz, że jakiemukolwiek człowiekowi można zaufać?

    Czy w interesach musisz komuś ufać, aby podpisać z nim dobrze sprawdzoną umowę?

    Wiele razy nad tym myślałem i ilość informacji na nie sprawiała, że wydaje mi się, że miałbym taką wewnętrzną obawę o nią. Nie z każdą kobietą tak miałem co jest jasne. Mam świadomość jak jest z kobietami, jednak stworzenie czegoś normalnego mimo wszystko wymaga zaufania. Wiem, że można zaufać, bo ufam ludziom, z którymi współpracuje i na razie się nie zawiodłem. Może się to oczywiście zmienić. Trzy - de facto nie.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Pomijając kwestię "ustawiania" kogokolwiek, jej wartość moralną, podstawowo pytanie "PO CO"?

    Po co chciałeś "ustawiać" innego człowieka?

    Kontrola.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Wersja demo. Jakbyś szydełkował, to ona też by szydełkowała. Jakbyś rzeźbił, ona chciałaby byś ją tego uczył. Jakbyś lubił smażyć befsztyki, zachwalałaby je twierdząc, że ona też lubi befsztyki, ale Twoje są lepsze.

    Znam to i wiem jak to działa. Tu jednak tak nie było, miała bardzo dużo tytułów na koncie. To nie był przypadek. Mimo wszystko imponują mi ludzie oczytani, co nie jest dziwne. Sam sporo czytam, ok. 20-30 książek rocznie.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Nie "odpaliłeś jej" z powodu jej przeszłości - to tylko pretekst. Terapia powinna Ci to trochę wyjaśnić, skoro już poszedłeś.

    Liczę na to. Pierwsze symptomy już są. Cieszę się z drogi, którą obrałem, bo wiem, że moje życie będzie lepsze, luźniejsze.

    6 godzin temu, Kespert napisał:

    Odwieczne pytanie Kesperta "PO CO?"

    Jeśli chcesz, w sensie powiesz sam sobie "JA CHCĘ", to będziesz w stanie.

    Może nie teraz, i może nigdy - któż zna przyszłość? A może jutro.

    Będzie, co ma być - jako 24-latek, masz naprawdę sporo czasu.

    Mam tego świadomość, dlatego nie dostaje pierdolca na tym punkcie. Kolejny element rozwoju.

    4 godziny temu, Ace of Spades napisał:

    @Morgan86 Nie rozumiemy się, masz 24 lata (kurłła! chłopie jak ja bym chciał mieć znowu 24lata) zarabiasz hajs, ruchasz laski tak jak chcesz i przychodzisz na Foruma, żeby??? się pochwalić? po poradę??  jaka Ci potrzeba rada do chÓja, ja w wieku 24 lat nie miałem nic, nawet perspektyw na cokolwiek nie miałem, Tobie się wydaje, że masz problemy, kurłła, chciałbym mieć w wieku 24 lat takie problemy, w/g mnie to nie masz żadnych problemów, jesteś ogarniętym gościem i właściwie to szukasz problemow tam gdzie ich nie ma, to że zerwales z jakąś dziewczyną to w Twojej sytuacji żaden problem. 

    Możliwe, że masz racje. Dzięki za przedstawienie takiej perspektywy. Chce po prostu przepracować ojca, potrzebę kontroli itd. trochę tych rzeczy mam już zdiagnozowanych. Uwierz mi, że to są rzeczy, które pozwalają co prawda dużo osiągać (motywacja + samodyscyplina + wymaganie od siebie) ale nie raz dostajesz pierdolca. Chcę żyć luźniej, bo wtedy się dzieją najlepsze rzeczy (vide Hawkins czy Osho).

    Godzinę temu, Kleofas napisał:

    Pierwszy powód, dla którego masz raczej kobiecy charakter.

    Wiem, że mam. Niestety nie miałem wpływ na środowisko, w którym się wychowywałem. Dobrze, że miałem sport, bo tam były trochę inne zasady.

    Godzinę temu, Kleofas napisał:

    Czyli z właściwych środowisk, bo one wtedy mogą nie zaakceptować faceta, który wychowywał się bez ojca i do tego lubi: 

    Dzięki. To jest istotna perspektywa. Wkurwia mnie to, że widzę tylko w pewnym sensie jedną stronę medalu.

    Godzinę temu, Kleofas napisał:

    Jak sam piszesz masz potrzebę permanentnej kontroli, tak jak większość kobiet, które są w związkach, do tego jesteś zazdrosny, i to według mnie świadczy, że jesteś bardziej kobiecy z charakteru. Być może wynika to z tego, że wychowywałeś się bez ojca i po prostu boisz się, że zainwestujesz uczucia w związek z kimś kto może odejść od Ciebie tak jak odszedł ojciec (nie wdając się w szczegóły dlaczego tak było). 

     

    Do tego jeszcze masz wysokie mniemanie o samym sobie, co też jest raczej  aktualnie częste raczej u kobiet niż u facetów i wynika zapewne z obcowania w środowisku kobiecym w którym wychowywany byłeś po kobiecemu, czyli robiłeś za królewnę.

     

    Według mnie powinieneś trochę zejść na ziemię i przestać uważać się za samca alfę, który musi wszystko i wszystkich kontrolować. Jakaś terapia to krok w dobrą stronę.

    To jest najbliższa definicja mojego problemu. Fajnie, że mam już ogląd tego co jest i co trzeba z tym zrobić. To dla mnie duże catharsis, bo zdarzało się, że miałem mocno przejebane przez to w życiu.

     

    Odpuściłem już trochę i są efekty pozytywne - na razie na stopie zawodowej, także dzięki za wniosek. Działam dalej z tematem. Terapie polecał mi też mój mentor, który mi trochę zastępuje ojca, czego ma świadomość.

    • Like 2
  16. 12 godzin temu, Yolo napisał:

    Popracuj nad pewnością siebie, autentycznym i prawdziwym poczuciem wartości. 

     

    Wtedy nie będzie takich pytań. Albo będziesz miał w dupie jej przeszłość, albo ją. 

    Bo przecież nie o przeszłość tu chodzi.  

    To już zacząłem powoli, bo może faktycznie wewnętrznie przez brak ojca jest coś nie tak. Przynajmniej takie diagnozy dostawałem zawsze, więc działam, bo o to tu chodzi.

     

    8 godzin temu, sargon napisał:

    Ok, ale problem masz z tym, że jest to laska 9/10 (mocno w to wątpię btw), i to wywołuje zazdrość.

     

    Istotne, czy z poprzednimi 7,8,9/10 też tak miałeś.

     

    Piękno kobiet (genetycznie obiektywne) to zaleta i wada jednocześnie.

    Bo wiesz, że setki facetów poszło by na samo skinienie jej ręki.

    Mnóstwo kobiet to zresztą wykorzystuje.

     

    Jeśli choć trochę zabujasz się w takiej kobiecie, to takie myśli będą się pojawiać nawet u największych kozaków.

    Łagodzi takie stany np.:

    1. Wiek i doświadczenie. Z wiekiem wyrabiasz sobie stoicyzm i masz bardziej wyjebane.

    2. Mniej Ci zależy niż jej.

    3. Traktujesz to na razie jako FWB.

    4. Masz inne opcje i jesteś tego świadom (typowa strategia kobieca). Np. "kochanie, to tylko koleżanka" to czasem najlepszy afrodyzjak ;)

    5. Jesteś atrakcyjny dla innych kobiet i ONA jest tego świadoma (nie musisz iść za tym, ale kobieta widzi, kiedy inne laski patrzą na Ciebie)

     

    I nie świruj tak, jakbyś miał taką sytuację za 20 lat, w wieku 46, to może miałbyś się czym martwić 

    Miałem tak z poprzednią laską, z którą byłem - też nota bene niezłe ziółko, zawsze się ładuje w takie relacje, co też jest do przepracowania dla mnie - ona była takie 8-8,5/10 i też się śrubowałem o to co robiła za młodu. Niestety miałem racje, bo wyszło, że tam już tego trochę było przede mną, więc moje obawy w dużej mierze wynikają z tego, że popełnię/popełniam ten sam błąd, bo podświadomie wiem, że z taką kobietą ciężko jest coś zbudować. Dlatego tutaj dość mocno zwracam na to uwagę, bo wiem, że to rzutuje na przyszłość i wiele zachowań, czego też byłem świadkiem.

     

    Jako takiej konkurencji się nie boję, jako ja. Bardziej się obawiam, że przez jej możliwe obyczaje to ona po prostu poleci. Sam wiem na co dzień co robię i ona też to dobrze wie, więc dalej:

    1. Tak, wiem, że być może za 3-5 lat będę miał te rzeczy w dupie.

    2. Mniej mi zależało i tego pilnowałem, to na pewno. Jednak wkurwiało mnie to, że nie chcę się zaangażować w pełni przez ten hamulec. A może to głos rozsądku i dobrze, że tak robię/robiłem? Zazwyczaj się nie mylę co do ludzi, mam jakiś taki zmysł, wiele rzeczy mi się też udaje dlatego, bo poznaje fajnych ludzi i mamy o czym pogadać.

    3. Już nie, tzn. po 4 miesiącach ona chciała związku, ja się też zgodziłem, bo ileż można ruchać bez relacji - znudziło mi się.

    4. Mam inne opcje. Ja jestem tego świadom, ona też. Nie raz jak byliśmy na imprezie to mnie inne laski zaczepiały, ona to widziała. Schematy wywoływania zazdrości znam i wykorzystywałem.

    5. Tak jest i mam tego potwierdzenie w życiu. Zazwyczaj mnie kobiety podrywały. Można powiedzieć, że ona też mnie bardziej wyrwała. Ona chciała związku, ona mi powiedziała, że mnie kocha etc.

     

    Też mam tego świadomość, że mam jeszcze czas, ale próbuje sobie jakoś wyciągnąć wnioski i ogarnąć pewne rzeczy na poziomie wyższym, żeby w przyszłości było łatwiej. Zawsze tak robię.

    3 godziny temu, Mattmi napisał:

    Tak odbiegając od tematu, pluciem, biciem, szmaceniem jprdl...  ? Kręcą Was takie rzeczy ?

    Jakieś tam klapsy w tyłek jeszcze rozumiem, ale pluć na swoją kobietę ??

    Mnie kręci, ale na pewno mam coś z psychopaty.

     

    3 godziny temu, Ace of Spades napisał:

    No wiesz, niektórzy chcą sie zwyczajnie dowartościować na Forumie, schemat zawsze ten sam - prowadzę wspaniały biznes, zarabiam kupę hajsu, miałem super laski od 9/10 do 120/10, non stop seks na wszelki możliwy sposób, ruchałem je na wszystkie możliwe sposoby, w ogóle to jestem zajebisty, Forum czytam od 120 lat ale dopiero teraz zdecydowałem się napisać, Bracia doradźcie mi!

    Nie o to mi chodzi, żeby się dowartościować tylko rozwinąć i zrozumieć pewne kwestie. Nie wstydzę się tego, że coś gdzieś jest nie tak, bo to jest absolutny fundament rozwoju, a że wiem, że zewnętrzny audyt jest zwyczajnie skuteczniejszy to pytam również tutaj, ale nie ograniczam się do tego. Może gdybyś Ty tak robił to byłbyś w innym miejscu, niż tym, z którego piszesz ten komentarz? Nie chciałem tutaj się przechwalać, ale te informacje są istotne dla ogólnego oglądu sytuacji. Możesz ogarnąć te same rzeczy, bo przecież nawet tutaj jest mówione na Forum, że ogarnięty gość lekko może zarobić 10-15k/mc jeśli tylko ruszy mózgiem i podejmie duży wysiłek. Wszędzie też jest pisane o rozwoju ciała i ducha. Robiłem to przez wiele lat, sam i teraz jestem tu gdzie jestem.

     

    Pisałem już wcześniej. W niektórych tematach nawet celnie doradzałem, więc to znowu nie to. Co do seksu to niektórzy lubią się powymieniać doświadczeniem. Rozmawiam też o tym z kumplami, nie widzę w tym nic złego. Znowu - dla niektórych są tematy tabu i ok, ja to rozumiem. Nic jednak nie daje takiego rozwoju i rozszerzenia percepcji jak rozmowa o danej sytuacji. Temu tutaj piszę.

     

    Z tego co pamiętam to @tytuschrypus ma chyba podobną percepcje, tzn. celowo wybrał kobietę nieco poniżej swoich możliwości, ale z lepszymi cechami, aby mieć po prostu lepszy związek, pomimo faktu, że mógłby wybrać - znowu DZIĘKI SWOJEJ PRACY - wybrać coś lepszego, bo ma takie możliwości. Mógłbyś rozwinąć temat? Nie chcę czegoś przekręcić. Bardziej zmierzam w stronę nie myślenia chujem, bo gdybym tak myślał to bym jej w życiu nie odpuścił.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.