Skocz do zawartości

deleteduser139

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2897
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser139

  1. Dzięki Panowie, Dzisiaj ostatecznie zakończyłem ten temat, dziewczyna zaproponowała mi wspólny wieczorny wypad na miasto, ale powiedziałem jej, że ze względu na to że ma faceta sprawa jest dla mnie zakończona i już nic nie odpisala ;-)
  2. one zawsze gadają, że sobie kogoś znalazły.... olej to (wiem łatwo się mówi), co najwyżej jest to jakiś orbiter.
  3. Ja mam 187 cm wzrostu grałem w koszykówkę, mam kompleks wzrostu Kobiety zwracają uwagę na pewność siebie, ale w moim przypadku kompleks wzrostu nie jest jakimś palącym problemem. Słuchaj nie przejmuj się - jest taki zawodnik mma Rafał Moks, jest niski a powodzenie ma ogromne... grunt żebyś dbał o siebie, coś ćwiczył ... może nadrobisz sylwetką Pozdrawiam
  4. Wiesz...ja mam wrażeniet, że nie jesteś z nami do końca szczery przepraszam, nie chcę zarzucać Ci kłamstwa. Jednak jak dla mnie to nie pogodziłeś się do końca z tą sytuacją tylko masz po prostu pietra, że jak nie dasz jej części oszczędności, to Ci zrobi na sprawie rozwodowej jeden wielki burdel i stracisz dużo więcej. Ja na Twoim miejscu bardzo dokładnie i DYSKRETNIE przeanalizowałbym na czym stoję we własnej firmie Ona za dwa lata pewnie się z tym swoim fredem rozstanie bo uzna, że jest niedojrzały emocjonalnie, albo on ją rzuci bo znajdzie sobie młodszą. Jedyną osobą, która coś może stracić na tym ich romansiku jesteś TY. I teraz tylko od przytomności Twojego umysłu zależy czy nie stracisz za dużo
  5. Dla mnie huśtawka emocjonalna ma sens, jeżeli robisz ją z głową. Jeżeli autor posta nie podejmie świadomej decyzji i będzie zbyt długo hamletyzował całą sytuację to może sam się nieźle spalić emocjonalnie i pokaże swojej żonie, że jest słabym samcem. Trzeba zarządzać emocjami owszem, ale w sposób świadomy,a w tym przypadku autor jest niezdecydowany. Więc sam sobie robi krzywdę
  6. Pytanie czy ten jej facet istnieje na serio ? Jak dla mnie to była taka jej babska zagrywka, żebyś poczuł konkurencję, żebyś docenił co straciłeś etc czyli chiała, żebyś odkurzył swoją rycerską zbroję, wsiadł na białego rumaka i o nią zawalczył. Najważniejsze żebyś podjął świadomą decyzję powrotu,(OSTATECZNĄ) powtórzę to jeszcze raz nie rób jej i waszemu dziecku huśtawki emocjonalnej.
  7. Co dalej? Teraz przed Tobą bardzo ważny rok w życiu, klasa maturalna, wybór dalszej drogi zawodowej to są ważne decyzje w życiu każdego człowieka. Odpuść sobie dziewczyny w tym roku. Zajmij się przygotowaniami do matury, koncentruj się na sobie. Ja w klasie maturalnej przeszedłem swój pierwszy ,,haj zakochania" na szczęście wszystko dobrze się skończyło bo maturę zdałem najlepiej w klasie, ale mogło być różnie. Dlatego uważaj !
  8. Panowie ja jej nie postawiłem na piedestale. Stwierdzam fakt, że jest atrakcyjna i ma powodzenie. Z uwagą odnośnie emocji zgadzam się jednak w 100% muszę wiele rzeczy przepracować.
  9. Masz rację, emocje to faktycznie jest mój problem i to poważny. Muszę się na tym skoncentrować w pierwszej kolejności. Ona zawsze podkreślała, że miała pieniądze i była rozpieszczana. Dlatego podałem to jako przykład
  10. Dziękuję za zainteresowanie postem i wszystkie odpowiedzi. Czy dobrze się z tym czuję? W zasadzie nie do końca, przez swoją naiwność liczyłem, że dziewczyna przyzna się do tego, że nikogo nie ma i zaczniemy grę na moich zasadach Mam teraz trochę spraw na głowie więc żaden poważny związek by mnie nie interesował, a jedynie relacja typu ,,friends with benefits" zresztą stałe relację z kobietami kolidują z moimi życiowymi ambicjami. Czy mnie tym zaskoczyła? Trochę tak, dziewczyna jest bardzo atrakcyjna jak sama przyznała zdarza się, że pisze do niej 10-15 facetów dziennie, ja nie należę jeszcze do jakiś atrakcyjnych mężczyzn (chcę teraz wiele zmienić w swoim życiu, jak skończę te cholerne studia we wrześniu). Prawda jest taka, że swoim zachowaniem starałem się zrobić z niej trochę orbiterkę odwoływałem spotkania, nie opisywałem itd. Kilka razy walnęła focha, ale szybko jej przechodziło - ona jak sama przyznaje jest z bardzo bogatej rodziny, jest strasznie rozpieszczona i chce, żeby faceci o nią zabiegali. Więc chciałem oszukać system i prawie stałem się klasycznym przydupasem Ja pomimo tego, że jestem prostym chłopakiem z biednej rodziny to mam bardzo duże ambicję(chyba zbyt duże) i interesują mnie wyłącznie bardzo atrakcyjne kobiety, nie chce spędzić życia na podrywaniu pasztetów.(nikogo nie obrażając, ale są brzydkie kobiety). Niestety, ale startując do atrakcyjnych kobiet muszę być przygotowany na tego typu testy bo będą chciały sprawdzać jak silnym samcem jestem i czy potrafię radzić sobie z konkurencją czy nie potrafię. Zależało mi zatem na tej znajomości, bo po pierwsze bardzo szanuje tą dziewczynę, jest w gruncie rzeczy fajną kobietą, po drugie zależy mi na obyciu w relacjach z takimi laskami. Niestety, ale prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy powinienem skupić się głównie na swoim rozwoju : nauka języków, siłownia, kariera zawodowa(może jakaś aplikacja prawnicza), ale z tym ostatnim to trudny temat. Dlatego takie kobiety to tylko dodatek, żeby zrozumieć pewne mechanizmy, a ja uważam, że nie mam prawa krzywdzić innych ludzi i mówię im otwarcie, że żaden związek nie wchodzi w grę. Wiem, że filozofia PUA nie jest dla mnie. Każdy człowiek ma swoją drogę w życiu, ze swojej strony sanuję wybory innych ludzi i nie będę tego krytykował, ale wiem co chcę osiągnąć i wiem, że chcę budować swoją pewność siebie na osobistych osiągnięciach, a nie na ilości zaliczonych panienek. Prawda jest taka, że jeżeli facet sam sobie nie poukłada własnego życia to żadne PUA mu nie pomoże, a na dłuższą metę może zrobić tylko krzywdę. Nie ma nic gorszego niż uwodziciel, który ma problemy z samym sobą bo jak mu jego ,,target" zaciąży,to umiejętności radzenia sobie z shit testami może sobie w sadzić w cztery litery. Dziękuję za wszystkie komentarze i słowa konstruktywnej krytyki. :
  11. Witajcie, Mam pewien ,,problem" Jakiś czas temu poznałem dziewczynę w mojej skali 9/10 to dużo (bo pomimo,że mam brzydki ryj jestem bardzo wybredny). Wyżej wymieniona białogłowa wielokrotnie informowała mnie, że jest w związku w co oczywiście nie wierzyłem, uznałem to za test z jej strony gdyż kilkakrotnie się ze mną umawiała flirtowała i wykazywała zainteresowanie moją osobą.Niby nic dziwnego bo kobiety tak robią, ale gdy parę razy wypytywałem się o jej ,,faceta" to gubiła się w zeznaniach(niby matematyczka, ale z kobiecą naturą nie wygrasz). Nie utrzymywaliśmy jakiś regularnych kontaktów, odzywałem się do niej średnio raz w miesiącu, ona częściej dzwoniła do mnie późnymi wieczorami wtedy najczęściej już spałem, a następnego dnia zawsze olewałem temat i do niej nie oddzwaniałem. Jednak dwa tygodnie temu z braku planów na piątkowy wieczór postanowiłem do niej zadzwonić, umówiliśmy się o 22:00 w centrum miasta. Zaplanowałem całą sytuację ogarnąłem wcześniej klimatyczną knajpkę i postanowiłem ją ostatecznie rozgryźć. Niestety, ale moja ,,wybranka" miały inny plan - przyjechała w umówione miejsce samochodem i kazała mi do niego wsiąść już sama jazda z nią doprowadziła mnie do palpitacji serca( po co komu przepisy o ruchu drogowym). Stwierdziłem jednak, że nie dam wybić się rytmu i zaproponowałem miejsce do, którego możemy się udać w celu wypicia kofeinowego trunku(po 22:00, nieźle), ona znowu miała inny plan - pojechała na stację, zamówiłem po kawie i pojechaliśmy w pewne ustronne miejsce, włączyła romantyczną muzykę i zaczęliśmy rozmawiać. Do sexu nie doszło, ale na ,,macanki" dała się namówić (jak w gimnazjum). Powiedziała mi, że ma faceta( w którego istnienie dalej nie wierzę), ale możemy razem wspólnie wychodzić na balety, do kina itd. Dodatkowo z uroczym uśmiechem zapytała czy nie będzie mi przeszkadzać, że wchodzi w nią jeszcze jeden facet. Następnego dnia stwierdziłem, że tak dłużej być nie może!!! Postawie sprawę wreszcie po męsku, nie będę dłużej pizdusiem, który daje się nabierać na te jej babskie zagrywki. Napisałem do niej, że nie wierzę w tego jej faceta, mam zasady i nie umawiam się z zajętymi kobietami więc jeżeli ten koleś istnieje na serio to mnie interesuje wyłącznie koleżeńska relacja. Ja nie jestem pizdą i nie będę łamał swoich zasad tylko i wyłącznie dla sexu. Kobiet mogę w życiu stracić wiele, honor traci się tylko raz. To są moje zasady i koniec. Odpowiedziała mi , że dobrze niech to będzie w takim razie koleżeńska relacja i podoba jej się to , że ,,jestem facetem z klasą". Teoretycznie ciesze się, że podjąłem taką decyzje z drugiej jednak strony zastanawiam się czy nie popełniłem jakiegoś błędu. Może na przyszłość powinienem inaczej rozgrywać takie sytuacje, może na prawdę nie miała faceta, a ja zjebałem ze względu na brak doświadczenia? Jakie jest Wasze zdanie?
  12. I bardzo dobrze, że nie poszła z Tobą do łóżka. Miałem kiedyś podobną sytuację - rozstałem się z Panną od siebie ze studiów i jakoś tak wyszło, że dwa miesiące później uprawialiśmy sex. Wiadomo jak to się skończyło , chciała do mnie wrócić był płacz, wpędzanie w poczucie winy itd. Niestety, ale tutaj trzeba stawiać sprawę po męsku jak koniec to KONIEC, żadnego dawania nadziei. Byłeś w (tfu) związku, popełniłeś błąd. Trudno, ale jesteś odpowiedzialny również za emocje tej kobiety. Nie rób jej i swoim dzieciom huśtawki emocjonalnej!
  13. Wracając do tematu - Dla mnie tragedią byłoby już samo mieszkanie z jakąś dziewczyną w wynajmowanym mieszkaniu. Sorry, ale wtedy facet nie czuje się panem sytuacji jednak to jest tylko moje zdanie.
  14. Ja mam 25 lat pracuję od 4 lat w jednej firmie. Zaczynałem od najniższej krajowej, ale dostawałem również premie więc wyciągałem czasami nawet 3500zł netto w pierwszym roku pracy. Wszystko zależy od efektywności
  15. Wiesz jesteś już w takim wieku, że z dnia na dzień możesz zerwać kontakty ze znajomymi i zająć się swoim rozwojem. No chyba, że razem pracujecie albo mieszkacie w mniejszej miejscowości. Silny nie musi znęcać się nad słabszymi, nie potrzebuje kozła ofiarnego bo potrafi sam brać odpowiedzialność za swoje życie i decyzje
  16. W zasadzie zawsze chciałem być wolnym człowiekiem. Imponowali mi niezależni single na stanowiskach zawsze chciałem osiągnąć ten poziom życia
  17. deleteduser139

    Witam

    Cześć Wszystkim
  18. Oby z tego nic nie było :). Friends with benefits jak najbardziej, ale zawsze z gumą :)
  19. Chciałbym się wyleczyć z syndromu ,,kozła ofiarnego", moja rodzina wykończyła mnie emocjonalnie. Proszę Was o jakieś rady
  20. Drodzy koledzy, Chciałbym opowiedzieć Wam swoją historię : Mam 25 lat w tym roku kończę studia na jednej z państwowych uczelni(obrona we wrześniu) przez ostatnia lata musiałem również pełnić obowiązki głowy rodziny(nie, nie mojej). Krótko mówiąc - ojciec poszedł siedzieć do paki jak byłem mały, zostawił mnie i matkę z długami, mieszkanie poszło na licytację, a ja z matką w zasadzie na ,,bruk". Rozpocząłem studia zaraz po maturze, od samego początku nie miałem lekko bo wiadomo, kierunek nawet trochę wymagający(prawo), praca na cały etat bo musiałem na to wszystko zarobić(wynajem mieszkania,studia,internet,telefon, odzież i ogólnie życie). Moja matka zarabiała grosze, więc wszystkie koszty spadły na mnie. Układało mi się różnie często nie miałem pieniędzy na podstawowe wydatki, chodziłem w starych (czasem dziurawych ciuchach), pracowałem, studiowałem chciałem od życia czegoś więcej, dlatego udzielałem się w różnych organizacjach społecznych,akademickich. Poznałem kilka ciekawych osób na stanowiskach można powiedzieć, że zacząłem sobie wyrabiać znajomości. Zatrudniłem się później w jednej z korporacji, więc zacząłem też nieźle zarabiać. Przetrwałem jakoś te trudne lata : załatwiłem matce mieszkanie, mam nadzieje, że skończę studia w tym roku :), mam plany na swoją przyszłość i co najważniejsze odnalazłem również swoją pasję. Odczuwam gigantyczną niechęć do instytucji rodziny, na samą myśl, że miałbym ją kiedyś założyć mam odruchy wymiotne. Życie nauczyło mnie, że facet który nie ma pieniędzy i pozycji jest traktowany przez społeczeństwo(nawet własną matkę) jak najgorsze ścierwo (najczęściej ludzie mną gardzili,ignorowali) Niby wszystko się zaczyna układać, dużo myślę o sobie wiem jakie mam priorytety, mam mnóstwo obszarów do rozwoju. Jednak obiecałem sobie, że nigdy się nie ożenię, nie wejdę w żaden związek i będę już teraz żył tak jak chce, a nie jak społeczeństwo ode mnie oczekuje. Pozdro 600
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.