Cześć.
Ciesze się że trafiłem na to forum. Stało się to przypadkiem- po pijaku w barze spotkałem gościa, który po wysłuchaniu mojej krótkiej historii, cisnął mnie żebym zapisał dwa hasła:
"Radio Samiec", "braciasamcy", że mi się otworzą oczy itd. Pomyślałem, jak zawsze w takich sytuacjach, że typ chce mi coś opchnąć. Jako że nie miałem nic lepszego do roboty, panienki się nie kleiły, a facet był przekonujący w rozmowie, zapisałem te hasła z czystej ciekawości.
Słyszałem że kobiety są jak małpy- trzymają się gałęzi, dopóki nie nawinie sie inna, wyższa. Tak było w moim przypadku- 3 letni związek. Bywał od początku dramatyczny, bowiem panna (teraz dopiero to wiem) wykazywała typowe zachowania borderline. Często rozmawialiśmy, jednak panna nie akceptowała tego że mogę mieć od niej inne zdanie (najczęściej w sprawach światopoglądowych). Wtedy stawała się agresywna, więc ja zawsze robiłem krok w tył bo wiedziałem że w takim stanie rozmowa z nią nie doprowadzi do niczego. Co ciekawe, moja wycofana postawa wzbudzała w niej jeszcze większą agresję. Że ją wtedy ignoruję i "traktuję jak gówno". Więc często bywałem w takich kleszczach. Kończyło sie to najczęściej tak że rzucała się na mnie, a ja musiałem ją przytrzymywać i próbować wyjść. Nie chciała, błagała mnie zebym nie odchodził.. wielokrotnie...
Pomimo tego zawsze z tych kryzysów wychodziliśmy obronną ręką, bo mimo wszystko potrafiliśmy ze sobą rozmawiać.. a przynajmniej tak mi się wydawało- teraz widzę, że "potrafiliśmy ze sobą rozmawiać" tylko i wyłącznie jeżeli wykazałem skruchę i bezwarunkowo przyznałem się do winy , oczywiście przyjmując jej punkt widzenia... normalnie pranie mózgu.
Panna od pewnego czasu robi podyplomówkę w innym mieście.. resztę sobie dopowiedzcie. Mi z dnia na dzień oświadczyła że jest ze mna nieszczęśliwa i mam się wyprowadzić. Teraz się bzyka z młodszym i ładniejszym z innego miasta.
Generalnie bardzo przeżyłem to rozstanie, czułem sie słaby, bałem się, zastanawiałem sie czy sobie poradzę... jakoś sie zmieniłem, jakby wyssała ze mnie energię.
Marek mówił że panna zrobi wszystko zeby faceta ubezwłasnowolnić, żeby ten czuł się słaby i niezdolny do samodzielnej egzystencji. I to chyba właśnie przyczyna złego samopoczucia.
Tutaj można spojrzeć na rzeczy inaczej...
ps. Pozdrawiam typa z PLR