Skocz do zawartości

Big Q

Użytkownik
  • Postów

    87
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Big Q

  1. Lubię. Znaczy lubiłem, zanim poznałem pewne DDA któremu pozwoliłem tak sobie banie zryć, że nawet nie chcę mi sie jej zdradzać, chociaż w sumie powinienem (darujcie) bo rzygać mi się chce na myśl o wchodzeniu w relacje z kobietami jakiekolwiek i w ogóle zjebany fizycznie i psychicznie jak kobyła po wyścigu jestem.. Ale jak chodziłem sam, to zawsze coś się działo. Zawsze jakiś telefon, całowania, spotkania. Jakoś tak zauważyłem że pewien typ kobiet do mnie, dużego wikinga (wtedy wikinga, dziś nie bardzo, raczej rycerza po bitwie, ale pracuję nad powrotem do życia i pocę się przy tym niemiłosiernie) lgnie. Ogólnie lubię. Pamiętam że wtedy miałem podejście do kobiet. Sukces polegał na tym że ja przy takich wejściach po prostu dobrze się bawiłem i takie nastawienie miałem. A do tego potrafiłem wypatrzeć kobietę, do której "trafiam" i ktora czeka na coś. 6 zmysł. No ale, jak pisałem, chwilowo to prz3szłość. 

  2. Niektórzy naprawdę za dużo się Forum Naszego Świętego naczytali i zbyt literalnie pewne rzeczy do siebie wzięli. Typowa męska przypadłość - Rozkminić schemat, proces i doktrynalnie go stosować. Trzeba być człowiekiem, działać z umiarem, a nie robotem. Akurat Xavery moim zdaniem, zachowuje się jak człowiek i jak silny mężczyzna. Rozkminia sobie, analizuje, dzieli się przemyśleniami i trwa w postanowieniu. Zazdroszczę mu, to fajne uczucie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że kochasz daną kobietę jak człowieka i już wiesz, że wcale nie musisz z nią być. 

    • Like 2
  3. A po cholerę to analizować? To już powinien być etap, na którym analizujesz siebie, czy Ci się chce w ogóle ciągnąć temat, a nie jak zareaguje na to kobieta i jakie tajemnicze procesy zajdą jej z w mózgu. Słabość, dominacja, wspaniałomyślność, alfa, tresura... i cały czas jakimś cudem kobieta w centrum wszechświata. Ludzie... Xawery znalazł w sobie siłę, żeby uwolnić się od czegoś co nie dawało mu satysfakcji i powodowało złe samopoczucie. I wystarczy.

    • Like 2
    • Dzięki 1
  4. Moje typy (wszystkie w rodzinie mamy/mieliśmy):

    -Isuzu Trooper - niestety już zabytek dla kolekcjonerów i koneserów, ale mam straszny sentyment. Dwa zajeździliśmy. Drugiego matula rozbiła.

    -Discovery I - złego słowa nie powiem, ale też już zabytki i szroty, choć w rodzinie nadal jeździ jako auto awaryjne. Słaby punkt - skrzynia, w naszym wymienialiśmy raz w ciągu 15 lat. Więc bez przesady. 

    - Land Cruiser (chyba 90, ale nie jestem pewny) - no kurwa... to jest wypas. Choć we Włoszech się mechanizm różnicowy przedni wysypał. To bym polecał.

    -Suzuki Samurai - Drogie, małe i zajebiste autko, dla fanu. Ale to różnie bywa. Siostra kupowała takiego trochę rzęcha za 8k. Po dwóch latach w tej samej cenie wysypały się pięknie utrzymane samochody. Części tanie, łatwo to się naprawia itd.

    • Like 1
  5. Największą frustrację powoduje napchanie sobie głowy tymi wszystkimi dominacjami i alfa-tematami. Wszystko trzeba z umiarem robić. A Ty Xawery przestań się biczować. Byłeś normalnym facetem, człowiekiem i tyle. Teraz się dołujesz, że coś tam mogłeś inaczej, że nie byłeś robotem. Bullshit. Dajże spokój. Wyjebałeś pannę i to jest dowód, że jesteś normalny po prostu.

    • Like 5
  6. Szybkiej, krótkiej i łatwej odpowiedzi na to nie znajdziesz. Jedna duża odpowiedź jest rozbita na gazylion małych.

    Nieodmiennie polecam Shrink4men. 

    Artykuły Mr. Snoofie.

    Stronę Out of the FOG.

     

    Poza tym wpadasz w pułapkę "ja, biały rycerz, spierdoliłem". Za tym idzie frustracja, że nie możesz złapać tej cudownej recepty prezentowanej na forum i coś nie możesz stać się tym, czym według niektórych powinieneś się stać. Tak się nie da. Pierwszy krok to akceptacja siebie. Źle zrozumiana i źle wykorzystana wiedza z Forum potrafi zaszkodzić.

    • Like 1
  7. 2 minuty temu, Odlotowy napisał:

     

    Jeżeli kwestia potencjalnego przyprawienia rogów nie robi mężczyźnie różnicy, to faktycznie mamy do czynienia z innym już stanem świadomości - z niższym, poniżej poziomu g***a.

    To zależy. Jak mu zależy :) i cały czas coś kombinuje, reanimuje trupa, poświęcając na to energię, to tak. Poniżej gówna. 

    Ale jeśli jest już to obojętność prowadząca do zakończenia, to jest to zdrowy objaw. Kwestia uwolnienia się od związku (np.: małżeństwo z dziećmi i kredytami, albo kozależność w toksycznym związku) to trochę osobny temat i całe artykuły są o tym. 

  8. Nadal uważam, że to są jeszcze siłowe rozwiązania. Wiesz, to jest tak, że jak się tego nie poczuje naprawdę, to jest to tylko mgliste wyobrażenie. Niby wiesz, niby rozumiesz, niby myślisz, że dla siebie itd.... sam siebie starasz się przekonać. Dobre i to, to jest droga, jakoś zacząć trzeba i tak się przeważnie zaczyna. Poczujesz prawdziwą, kompletną obojętność (czyli uwolnienie) to się zesrasz ze szczęścia. Serio :) I jak już podetrzesz dupę, to będziesz wiedział, że to jest to. Się kurde od razu wszystko przewartościuje. 

    I za to trzymam kciuki, Kolego.

    • Like 2
  9. Ale się bujasz z tym tematem, Bracie, dajesz prowadzać za siusiaka dalej, rozkminiasz, analizujesz zachowania zwierzątka i myślisz, że górą jesteś... i nieproporcjonalnie dużo energii temu poświęcasz. Całe te klimaty, sztuczna obojętność, siłowe trzymanie tej mitycznej ramy-sramy czy innego PUAgówna, kalkulacje, że teraz odrzucę, jutro zjebię, za 10 minut wykonam jakiś gest.

    Długo tak pociągniesz? Wies,z kiedy jest efekt autentyczności w tym, co próbujesz na siłę zdziałać? Kiedy jest już Ci kompletnie obojętne. Wtedy kobieta dopiero zaczyna myśleć i się starać (albo daje sobie i Tobie spokój - co też jest sytuacją WIN)... i tu mały trade-off: Tobie jest już to obojętne. 

     

    Spoko. Przejdzie Ci.

    • Like 2
  10. Hmm... Powiem tak, ja, gdy pojawiają mi się podejrzenia, automatycznie przestaję wiązać przyszłość i planować cokolwiek. Pozwalam temu płynąć. Pewnych rzeczy, zwłaszcza tych mocno niepewnych i niedopowiedzianych, @Szkaradny coś na ten temat fajnie i prawdziwie napisał, nie warto przyspieszać. Po prostu koszt emocjonalny przy takim przeglądaniu może być dla mnie zbyt duży. A ja staram się znów od jakiegoś czasu szanować swoje emocje. Może piszę to przez pryzmat obecnej mojej subiektywnej sytuacji i stanu emocjonalnego wyciszenia.

    • Like 1
  11. 12 minut temu, Bojkot napisał:

    Oj, możesz się zdziwić, jak zalogujesz się na jej social media, lub do telefonu! Wiem coś o tym.

     

    Nie rób tego Xawery. Póki nie jesteście małżeństwem, nie macie zobowiązań prawnych,  finansowych, dzieci, wspólnego majątku, nie jest Ci to do niczego potrzebne. Twój cel - odcięcie emocjonalne, własne fajne życie niezależne od niej. Ona jest dodatkiem. Kiedy cel zostanie osiągnięty, nawet Cię to obchodzić nie będzie. A prędzej czy później samo wyjdzie, oszczędzisz sobie dużej części wyczerpujących domysłów itd. Tak czy inaczej Twój WIN, czy Ty dasz sobie spokój, czy ona.

    • Dzięki 1
  12. 13 minut temu, NowyStart napisał:

    xawery982 powodzenia Bracie mysl o sobie i dbaj o siebie.

    Wiem, że jest trudno (sam wlaśnie koncze związek 15 letni) - szanuj sie I trzymaj sie planu - wyznaczyłeś granicę będzie co ma być.

     

    Ja nie wyznaczałem granic i dostałem kopa w zeby takiego że ho

    W Twoim przypadku tymi granicami nic byś nie ugrał. Granicami można ugrać coś z normalną kobietą. Po za tym źle pojmujesz granice. Jedyne granice jakie są ważne i które Cię ratują to granice wewnętrzne, które nie pozwalają, by takie osoby Cię krzywdziły i zmieniały Twoją osobowość (w internecie jest sporo o healthy boundaries). Więc się nie biczuj, bo nie masz do tego powodu, Kolego Samcu.

    • Like 1
  13. Nie wiem jak z @xawery982 ale @Animavilis... 

    Ty masz do czynienia z DDA. Nie wygrasz. Tu żadna rama-srama, alfa-sralfa, chłodniki i inne PUAsowskie gówna nic nie dadzą. Tu musisz dotrzeć w głąb siebie i wykonać tytaniczna pracę, której efektem będzie cudowna obojętność. Siedzę w temacie. Nie będę rozwijał, po prostu siadaj do Shrink4men. Blog pisany przez Dr Tarę J. Palmatier. Jest skierowany do mężczyzn (mimo, że Tiara jako kobieta przeżyła koszmar związku z BPD). To moim zdaniem, z całym szacunkiem do Forum i Braci, jedyne w 100% wartościowe i obiektywne źródło.Traktuje głównie o BPD, narcyzmie, ale to jeden chuj, schematy są te same i wynik ten sam dla Ciebie - Poczucie chujowości ponad wszelkie rozsądne granice poznania. Dowiesz się, że tu nie chodzi o nią, nie o Was, ale o Ciebie. Z tego co piszesz, jesteś na dobrej drodze do emocjonalnego odcięcia. To jest trudna praca, ale ja ją wykonałem. Nigdy się tak nie spociłem w życiu jak wtedy, gdy stawiałem się na nogi i odbudowywałem dawnego ja, choć proces trwa. W którymś momencie doznałem totalnego oświecenia. Moje prawdziwe ja się przebiło z powrotem na powierzchnię. Uczucie obojętności, świadomość, pozbycie się wiary, nadziei, jest po czymś takim cudownie piękne i oczyszczające. Do tego dochodzi totalna radocha z tego, że znów jesteś sobą. Spokojnie. Dojdziesz do tego etapu. Ostatni etap przede mną to "skręt w swoją drogę". Daję mojej ukochanej (naprawdę ukochanej) 3 miesiące, dla spokoju resztek sumienia. Na więcej mnie emocjonalnie nie stać po prostu.

    W kwestii zdrady... stary, w takich relacjach jesteś ofiarą przemocy (wydzielany seks, kontrolowanie nim Ciebie, albo zupełne odcięcie od niego też jest formą przemocy, bo to naturalna potrzeba, żeby tworzyć intymność z osobą, którą się kocha. Nawet jak ta osoba próbuje Ci w mówić, że jesteś zboczeńcem i masz ponadnormalne potrzeby. To tak z mojego podwórka). Zostałeś zdradzony w momencie, w którym ta przemoc została wobec Ciebie zastosowana. Ja dałem sobie przyzwolenie na "zdradę", nie szukam, nie staram się, nie nawiązuje specjalnie kontaktów, ale jestem otwarty już na inne kobiety. Kurs tańca to naprawdę świetny pomysł. Szkoda, że większość kursów już trwa i ciężko załapać się do grupy dopiero zaczynającej. 

     

    • Like 1
    • Dzięki 1
  14. Tak to bywa. Nic niezwykłego i nie ma na to reguły. Też sobie radziłem w przeszłości i było ok. Parę miesięcy temu poznałem dziewczynę DDA. I powyłaziły ze mnie ciekawe rzeczy. Deprecha, poczucie wartości blisko dna. Kurwa, też uwolnić się nie mogę i pierdolnik we łbie. Mówi, że kocha, cały czas trzyma przy sobie, chce się spotykać, robić coś razem, być, ale kompletnie nic z tego związku nie mam, ani seksu, ani wsparcia. No kurwa nic.

    Postęp zrobiłem taki, że przeszedłem etapy największego pierdolnika we łbie. Już nie zadaję pytań, uspokajam się, nie ćpam seksu, nie wymagam i pomału swoją uwagę przekierowuję na siebie. Długi proces, trudny, ciężki i wyboisty. Szczerze, kurwa, dawno tak się nie spociłem... 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.