Skocz do zawartości

Hellheim

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Hellheim

  1. Pamiętajcie - Ślub to ceremonia a nie gwarancja
  2. Albo sie jest z kimś, kogo nie trzeba pilnować bo jest porządnym człowiekiem. Są miliardy lasek. Dla większości misiek będzie po prostu na chwile z jelenim porożem. Ale dla tej mniejszej części ten misiek będzie dla nich alfą. Nie kumam tego rozgraniczenia „alfa” i „białorycerz”. Mam w otoczeniu przeróżne pary z którymi czasem spędzam czas. misiek pozwalający swojej uber lasce (seksbomba jak cholera) na wszystko, bez zakazów, totalny luz. Ona mu wierna jak pies od 7 lat. Porządna kobieta. Ale stanowcza jak skurwysyn, dziewucha z jajami i swoim zdaniem. Zakochana jak w bajce. Odwrotność: mój kumpel sportowiec, który potrafi zbajerwać kogo zechce. Ma wybitną gadke i dobrze wygląda. Jego dziewczyna to nieśmiały aniołeczek, bardzo miękki aniołeczek, herbatnik. Dodam, że przyjął jej córkę z poprzedniego związku. Jest jej wierny na zabój tak jak i ona dla niego. Znam tych ludzi od kilkunastu lat. Świetne parki. Może sie myle i za mało wiem żeby fikać na ten temat ale moje otoczenie mówi co innego. Tylko ja mam pecha do kurew ale to już sie mnie nie tyczy bo teraz jestem w związku ze sobą, moją pasją i pracą. Polecam taką poligamie
  3. Po pierwsze: nie bierz dupy ze swojej grupy. Zobacz coś Ty kurwa sobie zrobił Wracasz do pracy: zamiast skupić sie na obowiązkach to rozkminiasz dlaczego nie wróciła i czy to czasem nie przez Twoje zwykłe życzenia świąteczne. Wyjaśnij mi proszę dlaczego nakręcasz sie na laskę, która ma faceta. Dlaczego w ogóle przyjmowałeś do siebie jej ździrowate sygnały. Wiesz, że jest zajęta i widzisz, że coś do Ciebie próbuje. To źle o niej świadczy, bardzo źle. Cały Twój post wydaje sie jakby był pisany przez ośmiolatke. Po ile macie lat?
  4. Zablokuj ją na czym tylko sie da. Totalny brak kontaktu. Ty idziesz dalej. Nie oglądaj sie na nią. Przed Tobą wiele świetnych rzeczy i przeżyć, jeszcze będzie pięknie
  5. Odpowiem w taki sposób: Jeśli chce sie napisać wiadomość do nowego kontaktu, którego nie ma w czacie na Whats up to trzeba trochę sie postarać. Wniosek jest oczywisty - Twoja panna pisze z kolesiem bo miał ją w czacie i nastąpiła „pomyłka”. Więc jest to jednoznaczne. Oczywiście to ściema. Zacznij zadawać pytania jeśli chcesz. Dałeś dupy stary bo zapewne minęło troche czasu od waszej rozmowy. Dałeś jej czas na usunięcie rozmowy. Trzeba było jebnąć w stół i kazać jej okazać rozmowe. Nie pozwoliła na pokaz. Dla mnie sprawa jest prosta. Niedługo dojdzie do żałosnej i banalnej awantury albo usłyszysz „misiu to już nie to samo, jesteś facetem moich marzeń lecz mi nie zaufałeś, pamiętasz jak chciałeś mi przetrzepać telefon? Do dziś nie moge sie pogodzić z Twoimi podejrzeniami, muszę odejść”. No i odejdzie na kutanga kolesia z Whats Up. Każ jej pokazać rozmowę. Zapewne nie pokaże więc sprawa jest prosta. Jesteś jeleniem. Nigdy bym sie nie zastanawiał. Zobaczyłbym coś takiego - pokazujesz rozmowe albo wypierdalasz. Nie cackaj sie stary.
  6. Mój kumpel identyko z tą różnicą, że po 4 latach zabrali mu samochody, ściga go skarbówka i wisi 600 000 zł. To wszystko przez jego balowanie. Do brata autora. 100km to duża odległość, gadacie tylko od kilku chwil, ona nie ma przyzwyczajenia kontaktu z Tobą, zmatchowało ją z kolesiem z jej okolicy albo jej siostra wylądowała w szpitalu i opiekuje sie jej dzieckiem bo kocha dzieci i teraz marzy o Tobie jako o ojcu. Stary! Może być miliard scenariuszy, nie wiesz o tym, nie znacie sie, nie jedź po niej w myślach, nie podniecaj sie. Absolutnie nie myśl o niej, nie wiesz kto to, obecnie to tylko kilka milionów pikseli - nic poza tym. Tak jak wyżej - masz chcice na Tinderka. Grilluj kilka sztuk na raz.
  7. Witam braci! Moje poprzednie tematy dotyczyły lamentów i rozterek dotyczących rozstań z Pannami. Tym razem chcę sie pochwalić „świeżakom” i braciom, którzy mi wyłożoli materiał życiowy. Dzięki mojej ostatniej pannie, która nie chciała ze mną być bo wróciła do swojego patusa, poszedłem z życiem naprzód jak nigdy wcześniej. Myślałem o swoich ex jako o tych jedynych co jest żałosną i niematematyczną brednią. Miałem też podejście miłego misia, romantyka. Uważałem również iż do bycia szczęśliwym muszę mieć partnerkę i kropka. Nie mogłem sie bardziej mylić. Moje porażki okazały się paliwem do rozwoju osobistego. I jeszcze raz - to dzięki ostatniej pannie i poczuciu totalnego wkurwienia na siebie samego złapałem sie za jaja i wyszedłem z Matrixa co było bardzo bolesne. Pomoc ze strony braci jest nieoceniona, to 50% mojej radykalnej zmiany. Było warto, o kurwa i to jeszcze jak! Nareszcie znalazłem szczęście w sobie i w byciu samemu ze sobą, zrzuciłem kobiety z podium i poustawiałem na nim swoje pasje i rozwój zawodowy. Nigdy nie czułem sie lepiej. A to dzięki wam Panowie bo lektury waszych odpowiedzi to niekiedy ciężkie sierpowe prosto w japę, które z czasem okazały sie dla mnie kluczem do szczęścia i zadowolenia z siebie. A więc. Co sie stało w ciągu 9 miesięcy odkąd zerwałem z eks, a raczej ona ze mną : - Zrobiłem uprawnienia na operatora koparkoładowarki, ładowarki i koparki. Wcześniej miałem to w nosie bo uważałem, że biznes z ojcem w końcu sie ułoży a zresztą chciałem to zrobić gdy znajdę dziewczynę. Ja pierdolę, aż niedowierzam. - Porzuciłem tokstyczne i kwasogenne znajomości. Nie chciałem wcześniej tego robić bo „chlip chlip, potrzebuję towarzystwa, potrzebuję ludzi do egzystowania”. Nie. Nikt nie potrzebuje ludzi, przez których czujemy sie źle, widzimy jak dają dupy za telefon a my tkwimy z nimi żeby mieć kogo odwiedzać bo czujemy sie samotni. Brrrrr. - kupiłem sobie gitare i rozpocząłem naukę gry na niej. Od dawna o tym marzyłem ale wolałem uganiać sie za dupami - Odnalazłem swoją pasję - animacja 3D. Zakupiłem komputer za 10 tysięcy złoty. Codziennie sie uczę i jestem tym pochłonięty. To mi sprawia mnóstwo samospełnienia gdy widzę ostateczny efekt renderu. Mam miliard pomysłów na Shorty z wartościowym przekazem. Będą kontrowersyjne. Czuję jak dopamina wpływa mi do mózgu gdy o tym myśle. Polecam pasję, to najlepsze dragi. - skupiłem sie na rodzinie i dogadałem sie biznesowo z ojcem, odchodzę od niego ale w bardzo pozytywny sposób, nigdy nie mogłem sie z nim dogadać gdy bujałem za Pannami. - Za miesiąc startuję z firmą. A to akurat dzięki mojemu serdecznemu koledze który sprzedał nieruchomość za olbrzymie pieniądze i po prostu mam mu powiedzieć ile kasy potrzebuję na odcięcie sie od ojca. Złoty człowiek. Nabrałem odwagi do tego kroku i porzucam strefę komfortu. Czuję w sobie moc i energię jak nigdy wcześniej. Tylko czasem gdy jestem u przyjaciół taka jedna nasza znajoma pcha sie na bat ale nie mam na to czasu ani chęci - nie zamierzam brać dupy ze swojej grupy jak kiedyś, oj nie. Skupiam swoje siły, zasoby i energię tylko na sobie. Nie chcę sie aktualnie wiązać bo jest mi to zwyczajnie niepotrzebne. Jest świetnie tak jak jest. Oczywiście nie odrzucam okazji do zapoznania fajnych dziewczyn. Obecnie jestem skłonny sie skusić na FWB chociaż i tak wątpie, że znalazłbym na to czas. Może kiedyś. Aha, no i mam jeden maciupki problem. Gdy widzę jakąś ponętną pannicę na mieście to aż mi ślina leci. Nigdy nie waliło mnie tak w dekiel gdy mijałem fajną laske. Po prostu coś we mnie zaczęło siedzieć, że jeśli zechcę i podejdę to sobie Pannę po prostu wezmę. Dzisiaj w sklepie mijałem przy kasie bardzo seksowną panne której tak mocno wbiłem wzrok w oczy, że aż czułem jak przebijam ją na wylot. Oczywiście Panna nie odwróciła głowy, co mnie jeszcze mocniej napompowało samczą energią. Nie wiem co sie dzieje pod tym kątem. Może brak seksu albo wyjebało mi pewność siebie pod sam kurek. Co myślicie? Może ten temat nie należy do „świeżakowni” ale chciałem żeby te ranne dusze, które są w matriksie i przeglądają temat zobaczyły do czego doprowadziło mnie porzucenie kultu dup. Również dziękuję Braciom z forum. Bardzo mi pomogliście w radykalnej zmianie podejścia do życia i znalezienia szczęścia w sobie. Dziękuję wam! Jest pięknie. Aha, zapomniałem dodać - dzięki zamiłowaniu do animacji, operstorki kamerą i reżyserki udało mi sie dostać jako statysta i dubler do serialu krymianlnego dla Canal +. Poznałem Mecwaldowskiego, Jakubika, Musiała, reżysera Kośmickiego, operatorów kamer i dźwiękowca który zdobył złotego orła i... mnie zjebał ? Takie rzeczy sie spotyka gry sie poświęcisz samemu sobie. To chyba tyle z mojej strony ?
  8. Czy ja wiem czy to plus? Nie masz komu teraz rozwalać dupy i masować gardła. Wyczuwam ból dupy ale tego nie da sie pozbyć dopóki nie masz kolejnej laski, w innym wypadku pomoże tylko czas. Dość naturalne według mnie. Mam coś podobnego, gdy widzę swoją ex sprzed dwóch lat idącą ze swoim nowym to mówie sobie "miałaś w tych ustach mojego byka" albo "Koleś nie wie, że wiem gdzie jego ukochana ma schowane tatuaże". Może to pojebane z mojej strony ale tak mam. Ogólnie nie polecam śledzenia ich poczynań bo sie nie uwolnisz a z czasem wejdzie Ci to w krew i zacznie sie gnój.
  9. Szukałem tego tamatu na forum ale z zerowym skutkiem a więc: Użytkownik @trop podsunął mi prawdopodobną przyczynę mojej dziwnej relacji i jej zakończenia. Tym samym mam pytanie do was. Czy byliście w związku z osobą cierpiącą na DDA? Czy wciąż jesteście w takim zwiażku i czy ta osoba sie prostuje dzięki wam? Temat jest dla mnie bardzo intrygujący bo pasuje idealnie do mojego przypadku. Czym jest syndrom DDA? SYNDROM DDA Powinno być tak: mamusia i tatuś bardzo się kochają, rodzi im się dziecko, którego pragną, chcą wychować je na dobrego i mądrego człowieka, zapewniają mu więc komfortowe wzrastanie w atmosferze miłości, szacunku i akceptacji. Dziecko dojrzewa z przekonaniem, że jest ważne, ma na kogo liczyć i poradzi sobie w życiu. W odpowiednim momencie ze spokojem opuszcza gniazdo, do którego wraca z własnej woli i z radością. Później swoje dziecko wychowuje tak, jak samo zostało wychowane. A jak jest? Raz lepiej, raz gorzej, czasem bardzo źle. W grupie „bardzo źle” znajdują się m.in. dzieci alkoholików. Mimo, że ich najwcześniejsze lata często przypominały koszmar, jako dorośli ludzie nie potrafią się od nich odseparować. I choć nie ma dwóch takich samych przypadków, psycholodzy wskazali zestaw wspólnych cech osobowości i sposobów funkcjonowania człowieka, który był wychowywany przez uzależnionego od alkoholu rodzica. W ten sposób jego przeżycia zostały zakwalifikowane jako syndrom DDA – Dorosłego Dziecka Alkoholika. Słowo „dziecko” ma w tej nazwie podwójne znaczenie. - Przede wszystkim określa stopień pokrewieństwa z pijącym, ale sygnalizuje też, że DDA w znacznie większym stopniu niż zwykły dorosły konserwuje w sobie mechanizmy emocjonalne i behawioralne, które wykształcił będąc dzieckiem dorastającym w alkoholowej rodzinie. Są utrwalone u niego jako dorosłego i są dysfunkcyjne, przeszkadzają w dorosłym życiu – tłumaczy Alicja Rutkowska-Suchorska, lekarz specjalista psychiatra i certyfikowany psychoterapeuta. Nie każde dziecko wzrastające w rodzinie uzależnionego rozpozna w sobie DDA. Objawy syndromu nie są też charakterystyczne wyłącznie dla niego, można więc żyć jak DDA, nie mając wcale rodzica alkoholika. Jeśli jednak coś jest na rzeczy, warto wiedzieć, jak pomóc sobie dorosnąć i wychować wewnętrzne dziecko na szczęśliwego dorosłego człowieka. SYNDROM DDA - MAMA, TATA, WÓDKA Przede wszystkim należy uświadomić sobie, że nie ma lepszych i gorszych alkoholików. Fakt, że pijący ojciec czy uzależniona od wódki matka nie bili, nie wyzywali, nie zamienili domu w melinę i nie zagłodzili dziecka prawie na śmierć nie znaczy, że problem alkoholu przeszedł bokiem. Doktor Alicja Rutkowska-Suchorska mówi wyraźnie: - Dla alkoholika najważniejsza jest wódka. Ważniejsza od dziecka - to już dość. Nie musi się awanturować, zachowywać agresywnie, dziecko i tak szybko zorientuje się, że dla taty czy mamy sensem życia jest to, żeby się napić. W domu wszystko kręci się wokół pijącego, a dziecko jest w to zaangażowane emocjonalnie. Nie może też liczyć, że od drugiego, niepijącego rodzica dostanie należne wsparcie, bo ten rodzic jest zajęty uzależnionym – albo się z nim kłóci, albo o niego boi, albo go pilnuje, kryje przed innymi, wylewa wódkę. Sam fakt uzależnienia rodzica (i z reguły współuzależnienia małżonka i dzieci) wystarczy do powstania syndromu DDA. Już z wypowiedzi pani doktor wywnioskować można, co przede wszystkim dolega dziecku z rodziny alkoholowej: jest zawsze na drugim miejscu, tak dalekim od pierwszego, że równie dobrze można by mu było nadać numer setny. Starania o zainteresowanie i uczucie nie są dostrzegane, osiągnięcia nikogo nie cieszą, w czasie awantury jest w naturalny sposób typowane jako najsłabsze ogniwo i chłopiec do mniej lub bardziej dosłownego bicia. Czasem nawet zgłasza się na ochotnika, żeby chronić mamę czy rodzeństwo. Musi samo zadbać o siebie, a często i o pijanego rodzica - tym samym role odwracają się w nienaturalny sposób. Od rodziców, którzy powinni uczyć świata dowiaduje się, że nie może na nich liczyć, wszystko jest czyjąś winą, a najlepiej udawać, że się nie istnieje. SYNDROM DDA A POCZUCIE WINY Wiele okoliczności składa się na to, czy takie dziecko wyrośnie na zamkniętego w sobie i niezdrowo ambitnego pracoholika, który z narażeniem zdrowych zmysłów będzie udowadniał, że jest cokolwiek wart, podporządkowanego pozornie silniejszym, troskliwego sługę, dbającego o zachowanie ciszy i spokoju, bo hałas kojarzy mu się z awanturą czy pełnego poczucia winy, przepraszającego za głód w Trzecim Świecie i biorącego na siebie odpowiedzialność dosłownie za wszystko człowieka, który wierzy, że nie zasługuje na nic. Możliwości jest oczywiście tyle, ilu DDA, jednak można uznać, że łączy ich m.in. niskie poczucie własnej wartości, okrutny samokrytycyzm, nieadekwatne do potrzeb branie na siebie odpowiedzialności, problem z budowaniem więzi, wyrażaniem uczuć i egzekwowaniem swoich praw, a czasem chęć posiadania całkowitej kontroli nad życiem swoim i cudzym; nieumiejętność prowadzenia dyskusji, rozwiązywania sporów. DDA przekonani, że nie są warci zainteresowania, sympatii, miłości traktują związek emocjonalny jako swoistą transakcję „coś za coś”: muszą zrewanżować się za dobro, którego doświadczają, zapracować na nie, udowodnić, że zasłużyli. Niestety, bywa, że wpadają w sidła niezakończonej wciąż przeszłości i znacznie częściej niż dzieci z nieobciążonych problemem alkoholowym rodzin sięgają po używki. Nieświadomie wchodzą też w związki, które stanowią odbicie relacji między rodzicami. DPSS Trudno znaleźć badania na temat znaczenia zależności płciowej pomiędzy dzieckiem a pijącym rodzicem, ale z praktyki wynika, że najczęściej na terapię trafiają córki ojców alkoholików. Na to może jednak wpływać kilka niezależnych od konfiguracji płciowej czynników, np. fakt, że więcej mężczyzn niż kobiet nadużywa alkoholu, a z kolei kobiety częściej szukają pomocy u psychiatrów, psychologów czy psychoterapeutów. Na czym polega praca z Dorosłymi Dziećmi Alkoholików? Doktor Rutkowska-Suchorska zaznacza, że syndrom DDA nie jest diagnozą, nie podlega terapii sam w sobie. DDA z reguły mają poważne stany depresyjne lub lękowe i to na nich koncentruje się leczenie, a syndrom DDA jest jakby osobowościowym podłożem do rozwinięcia się tych zaburzeń. Ważnym elementem terapii jest też wskazanie mechanizmów powstałych w dzieciństwie i wciąż funkcjonujących, podpowiedzenie Dorosłemu Dziecku Alkoholika, jak zostać Dorosłym Panem Samego Siebie, czym zastąpić zakorzenione od lat odruchy i na jakich podstawach oprzeć swoją egzystencję. Trudno to zrobić samodzielnie, dlatego dla wielu DDA terapia jest wybawieniem, początkiem spokojnego, lepszego życia. Warto też zaznaczyć, że alkohol jako substancja nie ma w kontekście syndromu DDA żadnej szczególnej, złowieszczej mocy i nie ciecz jako taka sprawia, że dziecko wyrasta na nieradzącego sobie z życiem dorosłego. To dysfunkcja rodziny, którą może spowodować alkohol, ale także narkotyki, przemoc fizyczna czy przynależność do sekty, wychowuje Dorosłe Dzieci z Problemami.
  10. Kurwa mać. Wiecie co Panowie. Gdzie i jak szukać materiału na porządną kobietę? Naprawdę, latam po forum i czytam głównie opinie iż "elegancko dupa za mną biega, nie mam do niej uczuć i jest mi wygodnie" @ElChico Miłości nie ma? Może jest ale nie taka jaką sobie wyobraziłem? Wdowa po samcu alfa nie zwiąże sie i nie zmieni w ładnego łabędzia? Nie wystarczy wymyć ją z gówna do którego sie przywiązała? Może ona nie może polecieć wyżej z życiem bo jej piórka są oblepione sraką patusa? No jak to jest. Naprawdę marzy mi sie prawdziwy i cywilizowany związek. PS: Przed chwilą dowiedziałem się, że mój kumpel chciał zrobić niespodzianke dziewczynie wracając szybciej z pracy i nakrył Panne na zdradzie w ich łóżku. spuścił jej wpierdol oraz obciął włosy. Cholera, naprawdę trzeba uważać
  11. Była taka zanim wyznaliśmy sobie miłoooooość. Wspólnej koleżance mówiła że boi sie, że nie zostaniemy razem bo już prawie dwa miesiące a ja nic. Potem miesiąca nie wytrwalismy
  12. Oj nie nie nieeee. Przyjmuję to że panna jest patuską. No niestety uczucia wciąż do niej mam ale szybko miną tak jak sie zaczęły
  13. Ojciec spawacz, pomocny, stanowczy lubi wypić. Mama bardzo spokojna, ciepła, sympatyczna uśmiechnięta kobieta ogólnie dziewczyna pochodzi z patologii, jej były traktował ją jak gówno a rok temu nakarmił ją tabsami na woodstocku. Hmmmm.
  14. Taaaak razem. Na początku sie nie odzywałem ale potem zacząłem sugerować. Nie ma rozmowy nie ma związku, foszenie sie i olewanie tego co nie gra tylko buduje piramidke gówna która w końcu przewala sie na łeb. Brak rozmowy czy nieumiejętność komunikacji to oznaka niedojrzałości więc laska nie jest gotowa na to co ja. Wieeeem jestem debilem pod tym kątem „bądź spokojny, wiem co robie” ehe ta.
  15. Cześć wszystkim. To mój drugi temat odnośnie zerwania a więc jedziemy z tematem. Uprzedze, że siedze na ławce w parku, chce mi sie lać i zimno mi w ręce więc moge pisać troszke nieskladnie a więc: Ja mam lat 25 a panna 23 W połowie czerwca poznałem fajną, spokojną i roześmianą dziewczyne. Bardzo o mnie zabiegała przez pierwsze dwa miesiące. Z kolei ja, powolutku ze spokojem podchodziłem do sprawy aż sie zakochałem. Było świetnie. Powiedziała, że potrzebowała kogoś takiego jak ja i jest bardzo szczęśliwa. Staliśmy sie parą, wyznaliśmy co do siebie czujemy, mieliśmy plany zamieszkania razem bo akurat oboje szukaliśmy nowego mieszkania więc stwierdziliśmy, że wynajmiemy razem. Poznałem jej rodziców, byłem u niej kilka razy. Ze względu na jej prace widzieliśmy sie późnymi wieczorami a gdy miała wolne to spędzaliśmy czas u niej, u jej siostry i szwagra lub szliśmy na miasto. Panna ogólnie ma problemy z alkoholem i wychodzeniem, lubi sie najebać, nie zna umiaru. Ale wygląda strasznie gdy sie nawali i idzie zygzakiem, no kto chce oglądać dziewczyne w takim stanie. Poprosiłem ją żeby piła troszke mniej, żeby sie wyluzowała i wróciła normalnie do domu a nie że jej sie film urywa i zatacza sie na wszystkie strony. Odebrała to jako atak, zaczęła sie awanturować i mówić że ja jej zabraniam, że zakazy wprowadzam. Każdą rozmowe odbierała jak atak a ja nie wiedziałem na co sie wkurwia. Zauważyłem że jest podatna na namowy znajomych jeśli chodzi o cokolwiek. Stała sie z czasem oschła i poczułem sie pomijany. Nie chciała niczego planować, nie chciała rozmawiać gdy mieliśmy różne zdania odnośnie np chlania i imprez. Ona nie zna umiaru. Napierdala te piwa jedno po drugim lepiej niż niejeden tirowiec. Gdy chciałem sie z nią umówić tydzień wcześniej aby coś zaplanować bo nasze dni wolne sie zgrały to usłyszałem „nie planuję na tydzień w przód bo plany nigdy nie wypalają i coś sie może zmienić” to naprawdę takie trudne na umówienie sie z chłopakiem? Gdzieś przy obiedzie gadaliśmy o tym „planowaniu” powiedziała że ona żyje chwilą, jak ma coś być to będzie a jak nie to nie. Se kurwa myśle z kim ja sie wiąże? Gdy pojawiała sie różnica zdań to wszystkie moje uczuciowe sprawy odbierała jako negatywną rzecz. Jako atak, zakaz, kontrole. Ona mi po swojemu okazywała uczucia ale jakoś gorzej niż wcześniej. Odniosłem wrażenie, że laska mnie zdobyła i chuj kładzie. Po prostu chciała mieć chłopaka ale nic poważnego nie planować, chciała mnie mieć ale jednocześnie żyć jakby była sama. No kurwa śmierdzi nastolatką. Gdy pojawiła sie obawa z mojej strony że jest w ciąży (uprawialiśmy stosunek przerywany bo powiedziała że na nią każde zabezpieczenia źle wpływają, wiem, jestem debilem) bo jej „chorobowe” objawy mi sie zgadzały. Zaczęła kurwować i kończyć temat, pisała że nie jest w żadnej chorej ciąży a że okresu nie ma od 10dni to normalne bo ma nieregularny. Okej. Ja prawie sie posrałem w gacie przez nią. Laska nie potrafiła zwyczajnie naszczać na patyk żeby uspokoić swojego faceta. Gdyby coś wyszło to wiedzielibyśmy co z tym zrobić a tak? Nadal nie wiem. Na każde zapytanie czy ma okres reagowała krzykiem i wypieraniem no i że to nie moja sprawa. Zaznacze że wszystko mówiłem spokojnym i miłym tonem. Kilka dni temu rozmawialiśmy 4h o tym co sie dzieje. Po pierwsze to ona nie umie rozmawiać o problemach, o tym co jej sie nie podoba, jakie ma zdanie na pewien temat, jak ona wszystko widzi. Słyszałem tylko „nie wiem” no kurwa no. Reagowała na wszystko taką odpowiedzią albo skrajnością i rzucaniem sie „ JA SIE NIE ZMIENIE” i zacząłem jej tłumaczyć że wymagam tylko rozmowy i komunikacji. Powiedziała że ona nie umie tak rozmawiać, ona umie słuchać. „Jesteś dla mnie za dobry, ja cie zranie byciem sobą”. Kocha mnie i jej na mnie zależy. Nie wie czy będzie lepiej czy gorzej. Ogólnie wszystkie poprzednie spory zostały wyjaśnione i było już fajnie. no i po tej rozmowie sie rozstaliśmy z wątpliwościami. Stwierdziliśmy że sie z tym prześpimy i zdecydujemy czy spróbujemy. Napisałem jej następnego dnia że chcę spróbować, jeśli sie kochamy to może być tylko lepiej, zaczniemy więcej rozmawiać, z czasem lepiej sie poznamy i zaczniemy lepiej rozumieć i będzie okej. Ona stwierdziła że jednak ona chce to zakończyć bo nie potrafi okazywać miłości tak jak ja tego potrzebuje i że jestem facetem marzeń ale ona po tej rozmowie zrozumiała że mnie zrani byciem sobą. Wspomniałem że nie działa tylko rozmowa i nie jest tak źle. No ale ona sie uparła i chuj. Napisałem jej żeby powiedziała mi to w twarz jak dorosła no i też musze oddać jej książke. Zgodziła sie i mieliśmy sie dzisiaj spotkać. Zapytałem o której sie widzimy, odpowiedziała że jeszcze nie wie, okej. Napisałem po dwóch godzinach znów, ale tym razem żeby sie określiła bo nie będę czekać cały dzień żebyśmy załatwili sprawe. Napisała że nie w najbliższych godzinach i nawet nie wie czy dzisiaj sie zobaczymy. Olałem sprawe i napisałem że niech zostanie tak jak było napisane, koniec i już a książke przekażę naszej wspólnej koleżance. Odczytała i nie odpisała. Odnosze wrażenie, że chciała mieć mnie jako faceta ale z zachowaniem wolności singla. Nie chciała o niczym rozmawiać, traktowała wszystko jak narzucanie, atak i kajdanki. Zachowywała sie jak nastolatka, nie wiedziała czego chce. Raz to a raz tamto. Myśle, że laska nie dojrzała do poważnego związku. Co o tym myślicie?
  16. @Timmy Jesteś pewny, że Panna nie ma faceta? To ważne
  17. wygląda na to iż Panna preferuje wolniejsze tempo rozwijania relacji, widać iż to ci przeszkadza. Dobrze że się jej zapytałeś, otrzymałeś odpowiedź. Nie narzucaj sie i nie dopytuj. Nie chce to nie. Nie napalaj sie na chuj wie co bo wprowadzisz sie w maliny, widać laska ci się bardziej podoba niż ty jej. Zresztą za mało wiemy, strzępki informacji podałeś. Powiedz coś więcej o waszej relacji, co to w ogóle jest?
  18. Mógłbyś w skrócie to wyjaśnić sle podać link?
  19. Aż jestem w szoku, że wystarczy tylko tyle.
  20. @Garrett żaden pole dance. Ona mi sie na początku w ogóle nie podobała, tylko miała cudne wielkie kształtne oczy a reszta to meeeh. No ale wiadomo, bliskość, całowanko i łóżeczko zrobiło swoje. Bleh.
  21. Zostawiła poprzedniego bo „traktował ją jak dziecko, wszystko mu się podobało (nawet jak ogoliła się na łyso XD ), na wszystko jej pozwalał, traciła pociąg seksualny do niego bo przez to wszystko zaczęła traktować go jak starszego brata” to tak w skrócie
  22. @typiarz Na początku tylko rozmawialiśmy, potem jednen wypad na plaże z winem, drugi i kolejny. Wyszło jak wyszło, spontanicznie. A, że starsza? Srałem na to. Teraz już na to nie będę srał, będe na to uważał aby sobie dupy nie odparzyć.
  23. @SławomirP z tymi laskami u mnie w mieście to słaaaabiuuuutko. Bardzo mała miejscowość, każdy każdego zna. Bardzo trudno poznać kogoś „nowego” Przed chwilą wróciłem od starego znajomego ze szkoły. Gadaliśmy chwile. Dowiedziałem się, że moja była Paniusia ma opinie „pojebanej, puszczalskiej nimfomanki”. No i „chcieliśmy z chłopakami ci powiedzieć jakie to ziółko przy sobie trzymasz ale nie chceliśmy robić fermentu, chociaż masz lekcje”. No mam lekcje. I bardzo kurwa dobrze
  24. @Zerwito Bolce same z nieba nie spadają. Musiała wcześniej chwycić się gałązki bo wiedziała, że się nie ugne, nie dam sobie wejść na łeb i koniec jest blisko. A, że ona wytatuowana, opalona tańcząca Pole Dance to młodego raz dwa znalazła. Straciłem kurwe, czyli zyskałem mnóstwo a nawet więcej.
  25. Cześć Panowie. Postaram ująć to krótko. Rozstałem się ponad miesiąc temu z pewną kobietą po ponad rocznym związku. Nie dogadywaliśmy się, dużo kłótni i nerwów. Porozmawialiśmy na końcu, że gdy ogarnie swój życiowy burdel to może się do mnie odezwać. Nie mogłem pozwolić sobie na ciągnięcie takiej patologii bo byśmy się pozabijali (chodzi o kłótnie a nie rękoczyny ale bez szczegółów bo nie o tym chce wam opowiedzieć) . Kochałem ją i zależało mi na niej i ona to odwzajemniała. Niestety ona była złym człowiekiem, co sama przyznała i przyznała mi też to, że jej mózg zatrzymał się na etapie gimnazjum. Po dwóch tygodniach spadły mi klapki z oczu. Uruchomiło się trzeźwe myślenie i proces post traumatyczny - czyli poczułem pozytywy płynące z rozstania, zrozumiałem, że jestem wartościowym człowiekiem i decyzja o rozstaniu z nią to jedna z lepszych decyzji w moim krótkim życiu (mam 24 lata), stać mnie na kogoś 10x lepszego, przygnębienie minęło, czułem sie świetnie. Totalnie nie chciałem mieć z nią żadnego kontaktu, nigdy bym do niej nie wrócił. Po prostu rewelacja. Do dzisiaj. Rano spotkałem się z kuzynką na kawe, która się widziała z moją ex jakiś tydzień temu. Owa ex opowiedziała jej, że ma faceta o 11lat młodszego (on ma 18 lat a ona 29 lat), poznała go 3 dni po naszym rozstaniu. Opowiadała jak to jest w nim zakochana, że przeniosła treningi ze Szczecina do Berlina bo on tam mieszka. On jej zabronił pracować w weekendy więc ona jeździ do niego w te wszystkie weekendy (nie wspomne, że nie mogłem się jej doprosić o wolny weekend żeby wspólnie gdzieś pojechać), już mają za sobą pobyt na weselu, słodziutkie zdjęcia w objęciach i inne chujstwa. Dorzuciła, że jest jej przykro, że nie chce mieć z nią kontaktu (widocznie nie miała najmniejszego zamiaru poukładać sobie swój sajgon) oraz martwi się o mnie (co kurwa?) No kurwa mać, boli mnie to. Czułem się świetnie, nie wiem jak mam to zneutralizować. Niby tej kobiety nie chce za żadne skarby a mam totalnego doła i spierdolony humor od rana. Nie wiem co mam z tym zrobić. Może boli mnie to, że ona już kogoś ma a ja od czasu pożegnania jestem sam jak palec mimo tego że się ciesze z rozstania? Jak mam to ugryźć. Autentycznie jestem wstrząśnięty. Mam nadzieje, że to chwilowe i jutro mi przejdzie bo wciąż uważam, że postąpiłem absolutnie najlepiej rozstając się z nią. Poradźcie coś bracia, było mi tak dobrze i znów czuje sie jak gówno, jak w dzień po rozstaniu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.