Kobieta działa na dość prostych zasadach. Na horyzoncie pojawia się facet, któremu udało się zdjąć jej majteczki. Zaczyna się okres ostrego jebania. Apetyty panny są nieposkromione. I tu mogą zajść dwa scenariusze. Scenariusz pierwszy:kobieta zachodzi w ciąże - a więc seks jest już zbędny. Scenariusz drugi: po pewnym okresie bolcowania ciąży nie ma. I tu organizm daje jej sygnał "nie ma co tracić sił i środków na seks skoro nie ma z tego dzieci" - popęd znika. Związek trawa na zasadzie przyzwyczajenia ale ognia to tam już nie ma - to ten słynny kryzys po dwóch latach. Opcje są według mnie następujące: 1) nie żenisz, tylko zmieniasz partnerki co jakiś czas. 2) żenisz się i jak zaczyna się szambo rozwód i następna 3) żenisz się ze świadomością, ze takie jest życie i trzeba to zaakceptować. Tu pojawia się pytanie jak sobie z tym poradzić. Opcji jest troche: masturbacja, prostytutki, kochanki. Najważniejsze to nie ustawiać się w pozycji seksualnego żebraka.. Według mnie ważne jest skoncetrowanie się na sobie i swoich pasjach, tak aby panna miała świadomość, że oprócz jej piczy masz jeszcze inne rzeczy na tej ziemi. A o rozwiązaniu problemu przez rozmowę z kobietą zapomnij. One uwielbiają te teksty a w praktyce nic z tego nie wychodzi. Zresztą dla nich to nie jest żaden problem, więc o czym tu mówić?