Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Subiektywny

  1. 49 minut temu, ciekawyswiata napisał:

    Ostatnio zastanawiam się, czy warto byc dobrym, uczciwym, pomocnym człowiekiem?

     

    NIE

     

    Jeśli oczekujesz, że zewnętrzny świat to doceni, ludzie zauważą i będą mieli na uwadze przy ocenie Twojej osoby, gdy nastawiasz się na swoistą wymianę i oczekujesz jej tj. "ja jestem dobry i uczciwy więc oczekuję w drugą stronę podobnego podejścia do mojej osoby". Takie podejście, które chyba każdy przechodził w swoim czasie, niesie za sobą wyłącznie rozczarowanie, frustrację i niechęć. Warto sobie ich oszczędzić.

     

    TAK

     

    Jeśli robisz to dla spójności swojego wizerunku i postaw przed samym sobą. Gdy chcesz się czuć dobrze gdy myślisz o swoim podejściu do świata zewnętrznego i mieć poczucie, że z Twojej strony wszystko jest OK. To jeden z elementów składowych dobrego samopoczucia i pewności siebie.

     

    Jak widzisz - wszystko zależy od Twojego nastawienia. Nastawiając się na 'zwrot od świata za okazaną dobroć' - generalnie się zawiedziesz. Nastawiając się na utrwalanie tej postawy jako składnika charakteru i osobowości / wizerunku - generalnie możesz wyłącznie zyskać.

     

    Jedna uwaga.

    Twoje dobro, uczciwość i pomocność powinny automatycznie kończyć się tam, gdzie zaczyna się cudzy, nieuzasadniony zysk Twoim kosztem.

     

    S.

    • Like 10
  2. Dnia 18.04.2017 o 19:08, Beata napisał:

    Reasumując, polecam zapisanie się na kurs tańca:)

     

     

    Dałaś mi do myślenia @Beata, bo powiększenie skilla w dziedzinie 'TANIEC' przydałoby mi się. Bo pisząc bez ogródek, ponad męski poziom 'marnoprzeciętny' nie wyrastam (choć i tak jest lepiej niż było). A z tego co obserwuję - potrafiący tańczyć powyżej przeciętnej mężczyzna ma u pań +50 pkt do wizerunku, niejako z automatu.

     

    S.

    • Like 1
  3. 21 minut temu, Adolf napisał:

     

    Ile ja w ten sposób straciłem pseudo-kumpli.

     

    A ilu ja bliskich znajomych, którym doradzałem czy pisałem pisma w zakręconych sprawach rodzinnych czy przy rozwodach.

    Potwierdzam w całej rozciągłości - później się wstydzili, najwidoczniej było im głupio że dowiadywałem się różnych rzeczy o których oni woleli żeby nikt nie wiedział. Więc później unikali mnie jak diabeł święconej wody, taki odruch obronny.

     

    Od tego czasu nie pomagam OSOBIŚCIE osobom, których znajomość lubię w tego typu sprawach. Po co mnie mają później unikać, po co się wstydzić.

     

    S.

    • Like 1
  4. Ale czemu się dziwicie?

    Przecież to naturalne.

     

    Siła robocza (mężczyzna) należy do kobiety, w jej i społecznym mniemaniu.

    Siłę roboczą należy wykorzystać dla polepszenia dobrostanu i komfortu kobiety oraz jej potomstwa (w wersji propagandowej - dla dobra rodziny).

    Siłę roboczą należy skutecznie kontrolować by móc realizować zdanie pierwsze i zdanie drugie.

    Wszystko co może utrudniać użycie siły roboczej jest tępione i zakazywane przez kobietę, bo broń Boże siła robocza zobaczy, że można żyć inaczej.

    Ilu znacie takich szczelnie kontrolowanych przez żony 'misiów-zapierniczaczy' ? Ja co najmniej kilku. A ich żony moooocno dbają, żeby dureń jeden z drugim

    nie zobaczył że można żyć inaczej - i tak im wypełniają czas, że na nic go już nie mają poza tyrką zawodową, tyrką domową oraz snem.

     

    Próba odcięcia od rodziny, przyjaciół i znajomych to taki standard. Wręcz pakiet 'BASIC' ze strony partnerki.

     

    S.

    • Like 7
  5. Taka luźne spostrzeżenie.

     

    Organizowałem spotkanie rodzinne w niedzielę wielkanocną. Dwie rodziny, żony i moja - 19 osób.

    Wszystkie pokolenia, od pradziadków po najmłodsze wnuki i prawnuki.

     

    Co można zauważyć. Jedną cholerną prawidłowość.

     

    Starsze pokolenie, pokolenie mojego ojca i teścia NIE POTRAFI Z SOBĄ ROZMAWIAĆ POZYTYWNIE. Ni mru mru ! Jakakolwiek dyskusja zaczyna naturalnie dążyć ku polityce

    lub kwestiom religijnym/kościelnym - co jest najgorszym z możliwych wyborów na dyskusję przy świątecznym stole. I tu są dwie opcje.

    Jak dyskutujący się zgadzają w jakiejś kwestii co do polityki lub religii - to wspólnie dowalają 'wrogowi'. Jak się nie zgadzają - zaczynają dowalać SOBIE.

    Łączy ich tylko jedno - wspólna niechęć czy nienawiść do ideologicznego wroga. Gdy takiego wspólnego wroga nie ma - zaczynają przypierniczać się do siebie bo inaczej nie potrafią.

     

    Skill umiejętności interpersonalnych w zakresie luźnej, niezobowiązującej rozmowy - ZERO. ZERO ABSOLUTNE.

     

    Przy stole czułem się jak forumowy moderator - co chwila trzeba interweniować! Dwukrotnie z uśmiechem prosiłem, by nie poruszać przy stole kwestii politycznych i religijnych. Lepiej rozmawiać o tymco łączy np. o ukochanych przez obydwu dziadków wnukach. No ni w ząb. Za przeproszeniem, stare dziady nie potrafią. Zakaż im rozmów konfliktogennych - to zamilkną bo o niczym innym nie potrafią. Żal. Ogromny żal.pl A po kliku minutach sami z siebie znowu zaczną dryfować ku kłótni o polityce / życiu / religii itd - jak czarna dziura.

     

    Średnie pokolenie - potrafi olać te temat i skupia się na innych. Najmłodsze ok. 20stki - również. Tylko stara generacja Polaków wręcz żyje emocjami i utożsamia się z daną

    opcją polityczną, poglądem na życie czy kwestie religijne. I jak Kmicic w Częstochowie jest gotowa własną piersią bronić ich i kąsać jak wilk w ich imieniu. Oni nie dyskutują.

    Oni głośno skandują hasła i atakują wszystkich, którzy nie myślą jak oni. Moja mojszość jest mojsza od twojej mojszości.

     

    Tak na marginesie to wydaje mi się że sukces ruchu Solidarności w latach 80tych wynikał z podobnej rzeczy - jednoczył nienawiścią i niechęcią do socjalizmu i PRL. Tak pozytywów było mało, gro to była zapiekła nienawiść i chęć dowalenia wspólnemu wrogowi. Gdy wróg znikł - znikł ten jedyny łącznik w postaci wspólnej nienawiści i Solidarność implodowała zapadając się pod własnym ciężarem. Bo nic więcej tych mas ludzkich nie łączyło - a wejść na poziom łączenia 'pozytywnego i konstruktywnego' poza nieliczną mniejszością - nie potrafili.

     

    Jako organizatorowi Świąt - zależało mi na odpowiedniej atmosferze i tym, żeby każdy czuł się dobrze. I powiem szczerze - co się nawkur_łem w środku i namęczyłem, by ucinać i zmieniać konfliktogenne dyskusje - to moje.

     

     

    S.

    • Like 15
  6. 8 godzin temu, Waginator napisał:

     

    Polemizowałbym z tym stwierdzeniem. Według badań ankietowych (ciach)

     

    Wiesz jak to jest z tymi ankietami u kobiet ? :)

    Domyślasz się doskonale, z resztą jak my wszyscy.

    Większość niuń udzieli odpowiedzi 'takich jak społecznie powinno się udzielić' - kwestia wizerunkowa. Prędzej oddadzą Śląsk Niemcom a Przemyśl Ukraińcom niż przyznają się

    do pewnych społecznie nie do końca akceptowalnych nawyków i zachowań. 

     

    A co do procesu podniecenia u kobiet i mężczyzn to jest jak mówisz. Mężczyzna odpala od przycisku. Kobietę generalnie trzeba dłużej nakręcać.

    Choć i tu mam wyjątek. Lata temu miałem kolegę-kobieciarza z Politechniki Warszawskiej. Mistrz ! Nakręcał kobiety, oczywiście nie każde, w czasie liczonym

    w minutach. Ot taki naturszczyk - do dziś nie wiem co takiego w sobie miał.

     

    S.

    • Like 2
  7. 1 godzinę temu, JoeBlue napisał:

    Na moj gust nie o to chodzi.

    Faceci maja 10 razy wiekszy poped sexualny wiec 2+2 - decyduje ten/ta komu mniej zalezy.

     

    To jest właśnie ciekawe zagadnienie - bo spotkałem się wielokrotnie ze stwierdzeniem, że kobiecy popęd jest wcale nie mniejszy od męskiego.

    Różni się tylko w kwestiach hipergamiczych.

    My 'skorzystamy' z wdzięków pań równych nam i powyżej - a jak trafi się panna lekko poniżej - również przymkniemy na to oko i skorzystamy.

    I kobiet z kolei wystąpi mierzenie 'zawsze w najwyższą półkę'. Więc panna o powiedzmy SMV 6 raczej odrzuci z automatu gościa o równym SMV za to będzie

    'chętna' przy gościu o SMV 8 i wyżej.

    Wydaje mi się, że tu tkwi całe sedno zagadnienia.

     

    S.

    • Like 7
  8. Młoda panna od teoretycznego SMV 7 i powyżej ma tyle możliwości, tylu adoratorów w szkole, na uczelni, w pracy, w kolejce do kasy w Lidlu/Biedrze/Kerfurze - że wcale a wcale nie dziwię się, że przewraca jej się w głowie. Skoro ilość nadskakiwaczy mnoży się na potęgę jak liczba niechcianych telefonów od telemarketerów po opublikowaniu swojego numeru telefonu w necie...

     

    Nie mając solidnych atutów co zrobisz Bracie jeden z drugim? Postawisz się? Będziesz twardo wymagał? No może raz czy dwa jednemu z drugim się uda, potem niunia - co oczywiste - uzna że lepiej i co najważniejsze dla niej, BEZKOSZTOWO I WYGODNIE, przeskoczyć na inna gałąź. W końcu nadskakiwaczy jest tylu... A czy pisząc po staropolsku, chędożyć ją będzie k_tas A czy k_tas B - dla niej to rybka, i tak w większości przypadków męskie ars amandi sprowadza się do włożyć/rytmicznie ruszać/wyjąć. Więc tu dla niej gra pierwszorzędną rolę współczynnik "nakład własny / potencjał zysku własnego", reszta jest bądź drugoplanowa bądź nawet kompletnie nieistotna.

     

    Stąd też często piszę sztampowo - bądź Bracie jednen z drugim, najlepszą wersją samego siebie. Takim kimś, przy którym Agnieszka, Marta czy Gosia zanim podejmie decyzję o przeskoczeniu - trzy razy dooooobrze się zastanowi - bo 'męskich zamienników' o podobnej klasie i potencjale do Was - będzie jak na lekarstwo. Więc ryzyko porzucenia Was, statystycznej dziewczynie, będzie się po prostu nie kalkulowało. A co jak co, ale LICZYĆ to one potrafią WYŚMIENICIE.

     

    S.

     

    PS. Dzisiejszy wpis sponsoruje butelka kalifornijskiego Zinfandela. Dobre, polecam :)

    • Like 12
  9. Padły już na forum te stwierdzenia, więc nie zrobię nic innego jak ich powtórzenie.

     

    Rządzącym w każdej relacji międzyludzkiej jest ten, komu mniej zależy. Ten kto pokazuje, że mu zależy - automatycznie stawia się na podporządkowanej pozycji.

    Nie wolno zapominać o sobie i swoich sprawach. Przedkładanie spraw 'jej' oraz 'związkowych' ponad sprawy 'moje' to pierwszy gwóźdź do trumny. Kolejne wbiją się szybko same.

    Pilnowanie by cały czas zachowań niezależność - czasową, emocjonalną, finansową, towarzyską. Mieć czas dla siebie, swoich przyjaciół, hobby czy spotkań z koleżankami (i spotykać się, choćby niunia groziła że się potnie tępą żyletką - niech ma świadomość, że nie ma monopolu).

    Nie wchodzić w układ: kobieta ma monopol i dyktuje warunki 'współpracy oraz udostępniania wdzięków' a my jesteśmy wyłącznie proszącym petentem w postawie półżebraczej. Brać przykład z cwanej strategii pań (one to robią podświadomie, taka ich natura!) i samemu utrzymywać skromny bądź bardziej rozbudowany wianuszek koleżanek-orbiterek. Na wszelki wypadek.

     

    I na końcu...

    ... bacznie obserwować najskuteczniejsze strategie, jakimi posługują się w relacjach damsko-męskich kobiety - i po ich odpowiednim przemodelowaniu na męską modłę - wykorzystywać w życiu. Kto mieczem wojuje - ten on miecza ginie ;)

     

    Post scriptum.

     

    Najlepiej, z tego co obserwuję, nakręca kobiety mężczyzna który swoją postawą wszem i wobec manifestuje swoją postawą, że kobiety do życia nie są mu niezbędne. Najgorzej - ten co robi wręcz odwrotnie.

     

    Powyższe dotyczą luźnych związków.

    W przypadku wspólnych dzieci, które kochamy - sprawa komplikuje się niemożebnie. I wyżej pewnego wała, samcze, nie podskoczysz.

     

    S.

    • Like 9
  10. Obawa przed utratą pracy jest rzeczą naturalną.

     

    Pozbycie się jej to taki sam proces jak pozbycie się innych lęków i obaw. Nie odsuwanie ich w kąt, nie spychanie do podświadomości, nie udawanie że ich nie ma - ale stawienie im czoła. W taki sposób by zaprogramować w sobie przekonanie, że w razie utraty pracy nic się nie stanie bo 'damy radę'. Wówczas lęk szybko niknie, nie ma się po prostu czym 'żywić' - bo 'żywimy go' ciągle o nim myśląc.

     

    Padł już pomysł słania CV i chodzenia na rozmowy. To dobry pomysł - bo pozwala poznać, co jest cenione na rynku pracy, jakie są oczekiwania pracodawców oraz w jakim kierunku warto się rozwijać.

     

    S.

    • Like 1
  11. Pójdź, dasz znać jak było.

     

    Strategicznie, moim zdaniem, to kiepska opcja.

     

    1) kobiety od poziomu 'przeciętnego' nie muszą chodzić na speeddating ani inne płatne bajery. Mają dość ofensywy białorycersko-stulejarskiej na co dzień by PŁACIĆ za możliwość poznania kolejnego 'wybrakowanego' w rozumieniu kobiet faceta. Wybrakowanego - bo 'żadna inna babka go nie chce'. A one tak rozumują - więc nie ma większego atrybutu by wzbudzić zainteresowanie statystycznej kobiety niż wianuszek kręcących się wokół mężczyzny kobiet. Kobietologika mówi im wówczas "kręcą się inne = znaczy się warto samej zakręcić!".

    Więc prawdopodobieństwo trafienia na w miarę 'normalną' kobietę pod względem charakteru/urody jest mniej więcej takie jak trafienie 4 czy 5 w lotto. Niby się da ale ileż kuponów trzeba wypełnić ...

     

    2) speeddating kojarzy mi się z fastfoodem. Użycie określenia na w/w randka jest tak samo nadmuchane jak nazywanie lokali McDonalda 'restauracjami'.

     

    S.

    • Like 1
  12. 1. TAK

    2. ZDECYDOWANIE NIE. Znam, wiem z czym to się je, drugi raz nie spróbuję - dzięki. Instytucja wybitnie niekorzystna dla mężczyzny. Prawnie, społecznie, psychologicznie itd.

    3. TAK. LTR ale zdecydowanie LAT - tak jak napisał @Normalny. Namieszkałem się juz non-stop pod jednym dachem i ... raz na jakiś czas można, ale non-stop to nie jest dobra opcja dla mężczyzny. Kobieta się przezwyczaja i zaczynają się kłopoty.

     

    99% sukcesu z kobietami w układach długoterminowych to trzymać je w pewnej dozie niepewności. Małżeństwo i wspólne mieszkanie non-stop nie zapewniają jej a wręcz przeciwnie.

     

    S.

    • Like 9
  13. Barmanka, kelnerka, hostessa itd - to są zawody związane ze 'sprzedawaniem' m.in. swojego wdzięku i uroku.

    Potraktowała Cię profesjonalnie wiedząc, że odpalisz napiwek.

    Koleżanka na studiach pracowała jako barmanka. Opowiadała mi, że na piątek popołudnie i soboty popołudnie cały żeński

    personel zakładał push-upy a do tego specjalne wydekoltowane wdzianka firmowe, zapewniane przez właściciela lokalu.

    Właśnie po to, by nachmieleni i nabuzowani goście po ciśnięciu okiem na wypchane w górę piersi hojnie sypali napiwkami.

    I sypali ... :D

     

    Lekcja domowa do odrobienia dla Młodszych Braci - w sezonie wiosenno-letnim sprawdźcie sami jak ubierają się młode

    barmanki/kelnerki w tygodniu - a jak w piątek i sobotę wieczorem :)

     

    1&srcw=640&srch=2000&dstw=640&dsth=2000&

    • Like 2
  14. 15 godzin temu, Blair napisał:

     

    @Subiektywny, trochę się czepię. :)

     

     

    Nie ma problemu. Czyż nie na tym m.in. polega dyskusja będąca wymianą poglądów, opinii i doświadczeń ? :)

    Sprawa rozbija się o częstotliwość występowania oraz umiejętność zejścia z wygórowanych wymagań na bardziej realne.

     

    Z pewnością są mężczyźni, którzy życzą sobie kobiety łączącej choćby klasę na zewnątrz z wyuzdanym zachowaniem w łóżku, zimnej profesjonalnej korpo-suki na szpilkach zamieniającej się w domu w perfekcyjną producentkę ciast, posiłków itd. Ale, uwaga-uwaga - jest ich zdecydowanie mniej niż kobiet szukających

    mężczyzn posiadających pełen zestaw wykluczających się logicznie cech. I prędzej, zdecydowanie prędzej zaakceptują kobietę nie posiadającą

    'cech z checklisty'. Tu u kobiet również jest inaczej - mija wiek czy dwa zanim opuszczą poprzeczkę wymagań (pisząc inaczej - urealnią ją).

     

    Tak jest to odbierane społecznie. Stąd też taka a nie inna stereotypowa opinia o sposobie wyborów partnerów dokonywanych przez kobiety a wyborach partnerek dokonywanych przez mężczyzn. I koniec. To tak jak trochę jak ze stereotypem, że rodowity Szwed jest wysokim jasnowłosym blondynem - co oczywiście nie zmienia faktu, że może trafić się i niski brunet. Tym niemniej wysokich, jasnowłosych blondynów i blondynek jest tyle, że tworzą ów stereotypowy pogląd.

     

    S.

     

     

    • Like 1
  15. Dobrze zdefiniował to @Szakaljako 'NADuprzejmość'. Plus dla Ciebie.

    Taka podstawa do miks dwóch składników:

     

    1) tzw. dobrego wychowania, które popieram ale które jednocześnie mocno promuje służenie kobietom męskim kosztem.

    2) nieumiejętność zaprezentowania postawy asertywnej, 'bo co później sobie o mnie współpasażerowie pomyślą! oj aj!'. A nic nie pomyślą, a jak cokolwiek zarejestrują to wyłącznie na 15 sekund po czym zaraz zapomną. 95% ludzi jest tak skupiona na sobie, że ledwo co rejestruje co się wydarza dookoła.

     

    Przez lata byłem wręcz modelowym przykładem naduprzejmości.

    Zapytacie czy warto? W pewnych przypadkach może i tak - ale zaświadczam z całą stanowczością i przekonaniem co do wagi wypowiedzi - NIE WARTO w stosunku do kobiet w aspekcie seksualnym lub quasi-seksualnym (potencjalne partnerki, nawet nam nieznane jak owa nieznajoma w pociągu). Dla nich to objaw słabości. Przyjmie naszą naduprzejmość jako należny jej z racji bycia kobietą hołd lenny. I tyle. Czy doceni?

    Wolne żarty ! :D

     

    S.

     

     

     

    • Like 6
  16. Rynek szeroki Panowie Bracia, wybór na nim również.

    W sobotę będąc w pewnym centrum handlowym usiadłem wraz z córką na ławeczce w alejce, żona buszowała z synem przy wieszakach w sklepie.

    Obok siedziała taka piękna dziewczyna koło lat dwudziestu, że hej. Czerwona skórzana kurtka, piękne i długie zadbane włosy. Figura i buzia - również.

    I co ? Rosyjskojęzyczna jak się okazało po chwili, gdy doszła do niej koleżanka/siostra. A że się wygłupialiśmy z córką to z dwa razy rzuciła okiem.

    Korciło mnie by rzucić z uśmiechem, dla zasady, "priwiet, kak dzieła?" ale odpuściłem - moja znajomość rosyjskiego nie pozwala mi na wysławianie

    się na poziomie, jaki bym sobie życzył :/ 

     

    Rosjanki, Ukrainki, dziewczęta z Mołdawii - czemu nie traktować je jako jednej z grup docelowych ? Mariola, Kasia czy Ania wzdycha do śniadego Francesco?

    Niech wzdycha. Wy w tym czasie uderzajcie do Nataszy, Wiery czy Julii :) Nikt nie broni! I zawsze starujecie do takiej z pozycji bonusu +50%, podobnie jak Francesco dla statystycznej Mariolki. Czemu nie skorzystać z tego lewaru? 

     

    beuaty-ukrainian-blonde.jpg

     

    A prywatnie jak mam wybierać, to wolę w Polsce Białorusinów (generalnie pozytywnie nastawieni do nas) czy Ukraińców (bywa różnie) niż

    totalnie nam obcych kulturowo Czeczenów, Pakistańczyków czy ludzi z Północnej Afryki. I tyle.

     

    S.

     

     

    • Like 6
  17. Babka Cię zwodzi @T-Virusbo służysz wylacznie jako nadmuchiwacz jej ego. To po pierwsze.

    Po drugie - one wszystkie USPRAWIEDLIWIAJĄ się 'złym mężem' czy 'złym partnerem' - taka ich natura.

    Po trzecie - raczej dostępu do wdzięków nie dostaniesz, masz inną wyznaczoną rolę - dzięki Tobie pani milf 'czuje się ciągle pożądna' czyli robisz jej 'dobrze' ale nie

    w sensie fizycznym ale mentalnym. Używa Cię, jak narzędzie.

     

    Po czwarte. Jak już nieco poszerzysz horyzonty i liźniesz ponadpodstawowej wiedzy z zakresu układów damsko-męskich to odpuścisz sobie mężatki. 

     

    Edukuj się. Bo odnoszę wrażenie, że jesteś na początku drogi - to nic złego, wszyscy na nim kiedyś byliśmy :)

     

    S.

    • Like 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.