-
Postów
2348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
83 -
Donations
0.00 PLN
Odpowiedzi opublikowane przez Subiektywny
-
-
Dnia 18.04.2017 o 19:08, Beata napisał:
Reasumując, polecam zapisanie się na kurs tańca
Dałaś mi do myślenia @Beata, bo powiększenie skilla w dziedzinie 'TANIEC' przydałoby mi się. Bo pisząc bez ogródek, ponad męski poziom 'marnoprzeciętny' nie wyrastam (choć i tak jest lepiej niż było). A z tego co obserwuję - potrafiący tańczyć powyżej przeciętnej mężczyzna ma u pań +50 pkt do wizerunku, niejako z automatu.
S.
- 1
-
U mnie na stole podczas świąt nigdy nie ma wódki. Góra dwie butelki wina, jak ktoś sobie zażyczy lampkę do posiłku, i szulus.
Taki wódczany zamordysta i kijowy gospodarz ze mnie, święta nie są od nawalania się, i basta
S.
- 4
-
21 minut temu, Adolf napisał:
Ile ja w ten sposób straciłem pseudo-kumpli.
A ilu ja bliskich znajomych, którym doradzałem czy pisałem pisma w zakręconych sprawach rodzinnych czy przy rozwodach.
Potwierdzam w całej rozciągłości - później się wstydzili, najwidoczniej było im głupio że dowiadywałem się różnych rzeczy o których oni woleli żeby nikt nie wiedział. Więc później unikali mnie jak diabeł święconej wody, taki odruch obronny.
Od tego czasu nie pomagam OSOBIŚCIE osobom, których znajomość lubię w tego typu sprawach. Po co mnie mają później unikać, po co się wstydzić.
S.
- 1
-
Ale czemu się dziwicie?
Przecież to naturalne.
Siła robocza (mężczyzna) należy do kobiety, w jej i społecznym mniemaniu.
Siłę roboczą należy wykorzystać dla polepszenia dobrostanu i komfortu kobiety oraz jej potomstwa (w wersji propagandowej - dla dobra rodziny).
Siłę roboczą należy skutecznie kontrolować by móc realizować zdanie pierwsze i zdanie drugie.
Wszystko co może utrudniać użycie siły roboczej jest tępione i zakazywane przez kobietę, bo broń Boże siła robocza zobaczy, że można żyć inaczej.
Ilu znacie takich szczelnie kontrolowanych przez żony 'misiów-zapierniczaczy' ? Ja co najmniej kilku. A ich żony moooocno dbają, żeby dureń jeden z drugim
nie zobaczył że można żyć inaczej - i tak im wypełniają czas, że na nic go już nie mają poza tyrką zawodową, tyrką domową oraz snem.
Próba odcięcia od rodziny, przyjaciół i znajomych to taki standard. Wręcz pakiet 'BASIC' ze strony partnerki.
S.
- 7
-
Taka luźne spostrzeżenie.
Organizowałem spotkanie rodzinne w niedzielę wielkanocną. Dwie rodziny, żony i moja - 19 osób.
Wszystkie pokolenia, od pradziadków po najmłodsze wnuki i prawnuki.
Co można zauważyć. Jedną cholerną prawidłowość.
Starsze pokolenie, pokolenie mojego ojca i teścia NIE POTRAFI Z SOBĄ ROZMAWIAĆ POZYTYWNIE. Ni mru mru ! Jakakolwiek dyskusja zaczyna naturalnie dążyć ku polityce
lub kwestiom religijnym/kościelnym - co jest najgorszym z możliwych wyborów na dyskusję przy świątecznym stole. I tu są dwie opcje.
Jak dyskutujący się zgadzają w jakiejś kwestii co do polityki lub religii - to wspólnie dowalają 'wrogowi'. Jak się nie zgadzają - zaczynają dowalać SOBIE.
Łączy ich tylko jedno - wspólna niechęć czy nienawiść do ideologicznego wroga. Gdy takiego wspólnego wroga nie ma - zaczynają przypierniczać się do siebie bo inaczej nie potrafią.
Skill umiejętności interpersonalnych w zakresie luźnej, niezobowiązującej rozmowy - ZERO. ZERO ABSOLUTNE.
Przy stole czułem się jak forumowy moderator - co chwila trzeba interweniować! Dwukrotnie z uśmiechem prosiłem, by nie poruszać przy stole kwestii politycznych i religijnych. Lepiej rozmawiać o tymco łączy np. o ukochanych przez obydwu dziadków wnukach. No ni w ząb. Za przeproszeniem, stare dziady nie potrafią. Zakaż im rozmów konfliktogennych - to zamilkną bo o niczym innym nie potrafią. Żal. Ogromny żal.pl A po kliku minutach sami z siebie znowu zaczną dryfować ku kłótni o polityce / życiu / religii itd - jak czarna dziura.
Średnie pokolenie - potrafi olać te temat i skupia się na innych. Najmłodsze ok. 20stki - również. Tylko stara generacja Polaków wręcz żyje emocjami i utożsamia się z daną
opcją polityczną, poglądem na życie czy kwestie religijne. I jak Kmicic w Częstochowie jest gotowa własną piersią bronić ich i kąsać jak wilk w ich imieniu. Oni nie dyskutują.
Oni głośno skandują hasła i atakują wszystkich, którzy nie myślą jak oni. Moja mojszość jest mojsza od twojej mojszości.
Tak na marginesie to wydaje mi się że sukces ruchu Solidarności w latach 80tych wynikał z podobnej rzeczy - jednoczył nienawiścią i niechęcią do socjalizmu i PRL. Tak pozytywów było mało, gro to była zapiekła nienawiść i chęć dowalenia wspólnemu wrogowi. Gdy wróg znikł - znikł ten jedyny łącznik w postaci wspólnej nienawiści i Solidarność implodowała zapadając się pod własnym ciężarem. Bo nic więcej tych mas ludzkich nie łączyło - a wejść na poziom łączenia 'pozytywnego i konstruktywnego' poza nieliczną mniejszością - nie potrafili.
Jako organizatorowi Świąt - zależało mi na odpowiedniej atmosferze i tym, żeby każdy czuł się dobrze. I powiem szczerze - co się nawkur_łem w środku i namęczyłem, by ucinać i zmieniać konfliktogenne dyskusje - to moje.
S.
- 15
-
8 godzin temu, Waginator napisał:
Polemizowałbym z tym stwierdzeniem. Według badań ankietowych (ciach)
Wiesz jak to jest z tymi ankietami u kobiet ?
Domyślasz się doskonale, z resztą jak my wszyscy.
Większość niuń udzieli odpowiedzi 'takich jak społecznie powinno się udzielić' - kwestia wizerunkowa. Prędzej oddadzą Śląsk Niemcom a Przemyśl Ukraińcom niż przyznają się
do pewnych społecznie nie do końca akceptowalnych nawyków i zachowań.
A co do procesu podniecenia u kobiet i mężczyzn to jest jak mówisz. Mężczyzna odpala od przycisku. Kobietę generalnie trzeba dłużej nakręcać.
Choć i tu mam wyjątek. Lata temu miałem kolegę-kobieciarza z Politechniki Warszawskiej. Mistrz ! Nakręcał kobiety, oczywiście nie każde, w czasie liczonym
w minutach. Ot taki naturszczyk - do dziś nie wiem co takiego w sobie miał.
S.
- 2
-
1 godzinę temu, JoeBlue napisał:
Na moj gust nie o to chodzi.
Faceci maja 10 razy wiekszy poped sexualny wiec 2+2 - decyduje ten/ta komu mniej zalezy.
To jest właśnie ciekawe zagadnienie - bo spotkałem się wielokrotnie ze stwierdzeniem, że kobiecy popęd jest wcale nie mniejszy od męskiego.
Różni się tylko w kwestiach hipergamiczych.
My 'skorzystamy' z wdzięków pań równych nam i powyżej - a jak trafi się panna lekko poniżej - również przymkniemy na to oko i skorzystamy.
I kobiet z kolei wystąpi mierzenie 'zawsze w najwyższą półkę'. Więc panna o powiedzmy SMV 6 raczej odrzuci z automatu gościa o równym SMV za to będzie
'chętna' przy gościu o SMV 8 i wyżej.
Wydaje mi się, że tu tkwi całe sedno zagadnienia.
S.
- 7
-
Młoda panna od teoretycznego SMV 7 i powyżej ma tyle możliwości, tylu adoratorów w szkole, na uczelni, w pracy, w kolejce do kasy w Lidlu/Biedrze/Kerfurze - że wcale a wcale nie dziwię się, że przewraca jej się w głowie. Skoro ilość nadskakiwaczy mnoży się na potęgę jak liczba niechcianych telefonów od telemarketerów po opublikowaniu swojego numeru telefonu w necie...
Nie mając solidnych atutów co zrobisz Bracie jeden z drugim? Postawisz się? Będziesz twardo wymagał? No może raz czy dwa jednemu z drugim się uda, potem niunia - co oczywiste - uzna że lepiej i co najważniejsze dla niej, BEZKOSZTOWO I WYGODNIE, przeskoczyć na inna gałąź. W końcu nadskakiwaczy jest tylu... A czy pisząc po staropolsku, chędożyć ją będzie k_tas A czy k_tas B - dla niej to rybka, i tak w większości przypadków męskie ars amandi sprowadza się do włożyć/rytmicznie ruszać/wyjąć. Więc tu dla niej gra pierwszorzędną rolę współczynnik "nakład własny / potencjał zysku własnego", reszta jest bądź drugoplanowa bądź nawet kompletnie nieistotna.
Stąd też często piszę sztampowo - bądź Bracie jednen z drugim, najlepszą wersją samego siebie. Takim kimś, przy którym Agnieszka, Marta czy Gosia zanim podejmie decyzję o przeskoczeniu - trzy razy dooooobrze się zastanowi - bo 'męskich zamienników' o podobnej klasie i potencjale do Was - będzie jak na lekarstwo. Więc ryzyko porzucenia Was, statystycznej dziewczynie, będzie się po prostu nie kalkulowało. A co jak co, ale LICZYĆ to one potrafią WYŚMIENICIE.
S.
PS. Dzisiejszy wpis sponsoruje butelka kalifornijskiego Zinfandela. Dobre, polecam
- 12
-
Padły już na forum te stwierdzenia, więc nie zrobię nic innego jak ich powtórzenie.
Rządzącym w każdej relacji międzyludzkiej jest ten, komu mniej zależy. Ten kto pokazuje, że mu zależy - automatycznie stawia się na podporządkowanej pozycji.
Nie wolno zapominać o sobie i swoich sprawach. Przedkładanie spraw 'jej' oraz 'związkowych' ponad sprawy 'moje' to pierwszy gwóźdź do trumny. Kolejne wbiją się szybko same.
Pilnowanie by cały czas zachowań niezależność - czasową, emocjonalną, finansową, towarzyską. Mieć czas dla siebie, swoich przyjaciół, hobby czy spotkań z koleżankami (i spotykać się, choćby niunia groziła że się potnie tępą żyletką - niech ma świadomość, że nie ma monopolu).
Nie wchodzić w układ: kobieta ma monopol i dyktuje warunki 'współpracy oraz udostępniania wdzięków' a my jesteśmy wyłącznie proszącym petentem w postawie półżebraczej. Brać przykład z cwanej strategii pań (one to robią podświadomie, taka ich natura!) i samemu utrzymywać skromny bądź bardziej rozbudowany wianuszek koleżanek-orbiterek. Na wszelki wypadek.
I na końcu...
... bacznie obserwować najskuteczniejsze strategie, jakimi posługują się w relacjach damsko-męskich kobiety - i po ich odpowiednim przemodelowaniu na męską modłę - wykorzystywać w życiu. Kto mieczem wojuje - ten on miecza ginie
Post scriptum.
Najlepiej, z tego co obserwuję, nakręca kobiety mężczyzna który swoją postawą wszem i wobec manifestuje swoją postawą, że kobiety do życia nie są mu niezbędne. Najgorzej - ten co robi wręcz odwrotnie.
Powyższe dotyczą luźnych związków.
W przypadku wspólnych dzieci, które kochamy - sprawa komplikuje się niemożebnie. I wyżej pewnego wała, samcze, nie podskoczysz.
S.
- 9
-
TBS to nie własność - to po pierwsze. To rodzaj swoistego 'najmu'.
Zameldowanie jest kwestią administracyjną - nie prawną w rozumieniu władztwa do rzeczy (w tym przypadku nieruchomości).
Polecam lekturę art. 28 ustawy o ewidencji ludności.
S.
-
Obawa przed utratą pracy jest rzeczą naturalną.
Pozbycie się jej to taki sam proces jak pozbycie się innych lęków i obaw. Nie odsuwanie ich w kąt, nie spychanie do podświadomości, nie udawanie że ich nie ma - ale stawienie im czoła. W taki sposób by zaprogramować w sobie przekonanie, że w razie utraty pracy nic się nie stanie bo 'damy radę'. Wówczas lęk szybko niknie, nie ma się po prostu czym 'żywić' - bo 'żywimy go' ciągle o nim myśląc.
Padł już pomysł słania CV i chodzenia na rozmowy. To dobry pomysł - bo pozwala poznać, co jest cenione na rynku pracy, jakie są oczekiwania pracodawców oraz w jakim kierunku warto się rozwijać.
S.
- 1
-
Pójdź, dasz znać jak było.
Strategicznie, moim zdaniem, to kiepska opcja.
1) kobiety od poziomu 'przeciętnego' nie muszą chodzić na speeddating ani inne płatne bajery. Mają dość ofensywy białorycersko-stulejarskiej na co dzień by PŁACIĆ za możliwość poznania kolejnego 'wybrakowanego' w rozumieniu kobiet faceta. Wybrakowanego - bo 'żadna inna babka go nie chce'. A one tak rozumują - więc nie ma większego atrybutu by wzbudzić zainteresowanie statystycznej kobiety niż wianuszek kręcących się wokół mężczyzny kobiet. Kobietologika mówi im wówczas "kręcą się inne = znaczy się warto samej zakręcić!".
Więc prawdopodobieństwo trafienia na w miarę 'normalną' kobietę pod względem charakteru/urody jest mniej więcej takie jak trafienie 4 czy 5 w lotto. Niby się da ale ileż kuponów trzeba wypełnić ...
2) speeddating kojarzy mi się z fastfoodem. Użycie określenia na w/w randka jest tak samo nadmuchane jak nazywanie lokali McDonalda 'restauracjami'.
S.
- 1
-
1. TAK
2. ZDECYDOWANIE NIE. Znam, wiem z czym to się je, drugi raz nie spróbuję - dzięki. Instytucja wybitnie niekorzystna dla mężczyzny. Prawnie, społecznie, psychologicznie itd.
3. TAK. LTR ale zdecydowanie LAT - tak jak napisał @Normalny. Namieszkałem się juz non-stop pod jednym dachem i ... raz na jakiś czas można, ale non-stop to nie jest dobra opcja dla mężczyzny. Kobieta się przezwyczaja i zaczynają się kłopoty.
99% sukcesu z kobietami w układach długoterminowych to trzymać je w pewnej dozie niepewności. Małżeństwo i wspólne mieszkanie non-stop nie zapewniają jej a wręcz przeciwnie.
S.
- 9
-
Barmanka, kelnerka, hostessa itd - to są zawody związane ze 'sprzedawaniem' m.in. swojego wdzięku i uroku.
Potraktowała Cię profesjonalnie wiedząc, że odpalisz napiwek.
Koleżanka na studiach pracowała jako barmanka. Opowiadała mi, że na piątek popołudnie i soboty popołudnie cały żeński
personel zakładał push-upy a do tego specjalne wydekoltowane wdzianka firmowe, zapewniane przez właściciela lokalu.
Właśnie po to, by nachmieleni i nabuzowani goście po ciśnięciu okiem na wypchane w górę piersi hojnie sypali napiwkami.
I sypali ...
Lekcja domowa do odrobienia dla Młodszych Braci - w sezonie wiosenno-letnim sprawdźcie sami jak ubierają się młode
barmanki/kelnerki w tygodniu - a jak w piątek i sobotę wieczorem
- 2
-
9 godzin temu, ajland napisał:
A czy cos zlego jest w tym ze szukam kogos w stylu ostrego tatusia?
Nie.
-
15 godzin temu, Blair napisał:
@Subiektywny, trochę się czepię.
Nie ma problemu. Czyż nie na tym m.in. polega dyskusja będąca wymianą poglądów, opinii i doświadczeń ?
Sprawa rozbija się o częstotliwość występowania oraz umiejętność zejścia z wygórowanych wymagań na bardziej realne.
Z pewnością są mężczyźni, którzy życzą sobie kobiety łączącej choćby klasę na zewnątrz z wyuzdanym zachowaniem w łóżku, zimnej profesjonalnej korpo-suki na szpilkach zamieniającej się w domu w perfekcyjną producentkę ciast, posiłków itd. Ale, uwaga-uwaga - jest ich zdecydowanie mniej niż kobiet szukających
mężczyzn posiadających pełen zestaw wykluczających się logicznie cech. I prędzej, zdecydowanie prędzej zaakceptują kobietę nie posiadającą
'cech z checklisty'. Tu u kobiet również jest inaczej - mija wiek czy dwa zanim opuszczą poprzeczkę wymagań (pisząc inaczej - urealnią ją).
Tak jest to odbierane społecznie. Stąd też taka a nie inna stereotypowa opinia o sposobie wyborów partnerów dokonywanych przez kobiety a wyborach partnerek dokonywanych przez mężczyzn. I koniec. To tak jak trochę jak ze stereotypem, że rodowity Szwed jest wysokim jasnowłosym blondynem - co oczywiście nie zmienia faktu, że może trafić się i niski brunet. Tym niemniej wysokich, jasnowłosych blondynów i blondynek jest tyle, że tworzą ów stereotypowy pogląd.
S.
- 1
-
2 godziny temu, Romuś napisał:
Biali pewnie spodziewali się orgii bo przeciez taki mają tok myślenia.
Biali mają wyryty pewien automatyczny schemat. To do nich m.in. kierowane są takie reklamy:
Króluje budowlanka i akcesoria/części samochodowe Widać 'tam' szczucie dupą się ładnie sprzedaje i sprawdza.
S.
-
Tu, w badaniu, zachodzi takie nieco błędne koło i sprzężenie zwrotne.
Jeśli chcesz mieć fajne życie to potrzebujesz mieć fajne związki z ludźmi.
Jeśli chcesz mieć fajne związki z ludźmi - to generalnie potrzebne jest do tego fajne życie.
S.
-
Dobrze zdefiniował to @Szakaljako 'NADuprzejmość'. Plus dla Ciebie.
Taka podstawa do miks dwóch składników:
1) tzw. dobrego wychowania, które popieram ale które jednocześnie mocno promuje służenie kobietom męskim kosztem.
2) nieumiejętność zaprezentowania postawy asertywnej, 'bo co później sobie o mnie współpasażerowie pomyślą! oj aj!'. A nic nie pomyślą, a jak cokolwiek zarejestrują to wyłącznie na 15 sekund po czym zaraz zapomną. 95% ludzi jest tak skupiona na sobie, że ledwo co rejestruje co się wydarza dookoła.
Przez lata byłem wręcz modelowym przykładem naduprzejmości.
Zapytacie czy warto? W pewnych przypadkach może i tak - ale zaświadczam z całą stanowczością i przekonaniem co do wagi wypowiedzi - NIE WARTO w stosunku do kobiet w aspekcie seksualnym lub quasi-seksualnym (potencjalne partnerki, nawet nam nieznane jak owa nieznajoma w pociągu). Dla nich to objaw słabości. Przyjmie naszą naduprzejmość jako należny jej z racji bycia kobietą hołd lenny. I tyle. Czy doceni?
Wolne żarty !
S.
- 6
-
Nie wiem czy mimo wszystko takiego pytania nie powinieneś skierować do www.podrywaj.org ...
- 1
-
Rynek szeroki Panowie Bracia, wybór na nim również.
W sobotę będąc w pewnym centrum handlowym usiadłem wraz z córką na ławeczce w alejce, żona buszowała z synem przy wieszakach w sklepie.
Obok siedziała taka piękna dziewczyna koło lat dwudziestu, że hej. Czerwona skórzana kurtka, piękne i długie zadbane włosy. Figura i buzia - również.
I co ? Rosyjskojęzyczna jak się okazało po chwili, gdy doszła do niej koleżanka/siostra. A że się wygłupialiśmy z córką to z dwa razy rzuciła okiem.
Korciło mnie by rzucić z uśmiechem, dla zasady, "priwiet, kak dzieła?" ale odpuściłem - moja znajomość rosyjskiego nie pozwala mi na wysławianie
się na poziomie, jaki bym sobie życzył :/
Rosjanki, Ukrainki, dziewczęta z Mołdawii - czemu nie traktować je jako jednej z grup docelowych ? Mariola, Kasia czy Ania wzdycha do śniadego Francesco?
Niech wzdycha. Wy w tym czasie uderzajcie do Nataszy, Wiery czy Julii Nikt nie broni! I zawsze starujecie do takiej z pozycji bonusu +50%, podobnie jak Francesco dla statystycznej Mariolki. Czemu nie skorzystać z tego lewaru?
A prywatnie jak mam wybierać, to wolę w Polsce Białorusinów (generalnie pozytywnie nastawieni do nas) czy Ukraińców (bywa różnie) niż
totalnie nam obcych kulturowo Czeczenów, Pakistańczyków czy ludzi z Północnej Afryki. I tyle.
S.
- 6
-
Babka Cię zwodzi @T-Virusbo służysz wylacznie jako nadmuchiwacz jej ego. To po pierwsze.
Po drugie - one wszystkie USPRAWIEDLIWIAJĄ się 'złym mężem' czy 'złym partnerem' - taka ich natura.
Po trzecie - raczej dostępu do wdzięków nie dostaniesz, masz inną wyznaczoną rolę - dzięki Tobie pani milf 'czuje się ciągle pożądna' czyli robisz jej 'dobrze' ale nie
w sensie fizycznym ale mentalnym. Używa Cię, jak narzędzie.
Po czwarte. Jak już nieco poszerzysz horyzonty i liźniesz ponadpodstawowej wiedzy z zakresu układów damsko-męskich to odpuścisz sobie mężatki.
Edukuj się. Bo odnoszę wrażenie, że jesteś na początku drogi - to nic złego, wszyscy na nim kiedyś byliśmy
S.
- 3
-
Dzień dobry
- 1
-
Buongiorno Signorina.
Czy warto byc uczciwym i dobrym?
w Męskość i rozwój ogólnie
Opublikowano · Edytowane przez Subiektywny
NIE
Jeśli oczekujesz, że zewnętrzny świat to doceni, ludzie zauważą i będą mieli na uwadze przy ocenie Twojej osoby, gdy nastawiasz się na swoistą wymianę i oczekujesz jej tj. "ja jestem dobry i uczciwy więc oczekuję w drugą stronę podobnego podejścia do mojej osoby". Takie podejście, które chyba każdy przechodził w swoim czasie, niesie za sobą wyłącznie rozczarowanie, frustrację i niechęć. Warto sobie ich oszczędzić.
TAK
Jeśli robisz to dla spójności swojego wizerunku i postaw przed samym sobą. Gdy chcesz się czuć dobrze gdy myślisz o swoim podejściu do świata zewnętrznego i mieć poczucie, że z Twojej strony wszystko jest OK. To jeden z elementów składowych dobrego samopoczucia i pewności siebie.
Jak widzisz - wszystko zależy od Twojego nastawienia. Nastawiając się na 'zwrot od świata za okazaną dobroć' - generalnie się zawiedziesz. Nastawiając się na utrwalanie tej postawy jako składnika charakteru i osobowości / wizerunku - generalnie możesz wyłącznie zyskać.
Jedna uwaga.
Twoje dobro, uczciwość i pomocność powinny automatycznie kończyć się tam, gdzie zaczyna się cudzy, nieuzasadniony zysk Twoim kosztem.
S.