Po przeglądaniu forum nadszedł czas żebym i ja podzielił się z Wami moją historią. Postaram się Was nie zanudzić.
Urodzony 25 lat temu. Rodzina uboga, nie było nas strać na luksusy, częste zmiany zatrudnienia na porządku dziennym. Było to spowodowane brakiem wykształcenia rodziców i ogólnym bezrobociem w tamtym okresie. Podkreślę, że w rodzinie nie było awantur, alkoholu, itp. po prostu często nie starczało pieniędzy na podstawowe opłaty, widok komornika zdarzył się nie raz.
W szkole nie było problemów z nauką i zachowaniem, byłem bardzo grzeczny, z rówieśnikami było w miarę, chociaż głównie trzymałem się z ekipą tych grzecznych, bo „łobuzy” często mnie wyśmiewali z powodu tiku nerwowego w okolicach oka. To był i jest mój duży kompleks.
Później w czasach nastoletnich nie było problemu z zadawaniem się z lepszą grupą, każdy miał mnie za fajną osobę, chociaż często spotykałem się z odrzuceniem ze strony dziewczyn (właśnie przez bycie za grzecznym) nie miałem oporów zagadywać, zapraszać na ranki ale zawsze dostawałem subtelnego bądź bezpośredniego kosza. Moja samoocena spadała również przez to, że rodzina często zabraniała mi wyjazdów, imprez, itp. Gdy wszyscy zaczynali się bawić ja musiałem wracać do domu o 22. Mam duży respekt do rodziców chociaż nigdy nie stosowali wobec mnie przemocy.
Dalej ukończyłem studia, mam pracę którą lubię (mimo, że jest odpowiedzialna, dość ciężka i mało płatna) i jakoś nie myślę o zmianie.
Znajomych mam wielu, często pytają mnie o rady chociaż mają mnie za osobę dość dziwną, takiego filozofa co za dużo kombinuje (praktykuje medytację, nofap – w to to już nikt nie wierzył, interesuje się duchowością, działaniem mózgu, itp.) I jestem dość skromny, nie kupuje firmowych ciuchów, drogiej elektroniki, wypasionych aut na kredyt bo po prostu boje się biedy – a nóż stracę pracę. Poza tym jakoś mnie do tego nie ciągnie. Mieszkam nadal z rodzicami, sytuacja finansowa się poprawiła, nie mamy długów a i ja dokładam się do opłat. Skromne życie mi pasuje. I jestem za nie wdzięczny.
Co do kobiet to mój typ jest również skromny, nie za wyniosły, ogólnie nie podobają mi się gwiazdy Instagrama, uważam to za próżne. Lubię przeciętne laski, niestety przegapiłem moment gdzie wiele takich pań się powiązało i moje doświadczenie jest dość niskie. Oczywiście było kilka związków ale nie trwały za długo. Nie jestem zbyt ufny, bo zazwyczaj trafiałem na dziewczyny z problemami które szukały terapeuty i przez to mam mega dystans np. do wiarygodności stosowania antykoncepcji, zdradzaniu sekretów dziewczynie, itp. Nie trafiłem na laskę, za którą „w ogień bym wskoczył”. Chociaż przeglądając forum i zagłębiając się w ten temat chyba dobrze, że tak to się kończyło.
Moim głównym problemem jest niska pewność siebie, unikanie kontaktu wzrokowego (przez wspomniany tik) i małe doświadczenia łóżkowe. To wszystko powoduje zaniżoną samoocenę. Najgorsze, że wiem co mi jest, jak powinno się z tego wyjść, dużo czytam na ten temat ale czuje, że im więcej wiem jest jeszcze gorzej. Podświadomość bardzo silnie mnie blokuje i mówi „jak, ty tak nie możesz, nie nadajesz się, gdzie ty!” Po prostu brakuje mi tej szczypty bad boya
Ufff. Jeżeli wszystko przeczytałeś to dziękuję. Poczułem, że to jest miejsce gdzie jest dużo ludzi z wiedzą i ciekawymi poglądami którzy nie uznają mnie za filozofa. Proszę o kubeł zimnej wody, bo chyba to jest najlepszy sposób na ruszenie dupy.