Skocz do zawartości

thepass

Użytkownik
  • Postów

    176
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez thepass

  1. tyle ze sa rozne rodzaje wkurwienia jak sie boje czegos dajmy na to to kortyzol owszem, a kortyzol blokuje testosteron wtedy mam zwykłe nerwy ale jest taki gniew, agresor, nadludzkie siły dostaje, próg bolu jest mniejszty wiem wtedy ze to juz nie kortyzol a testosteron i nie stres a wkurwienie z reszta ciul wie jak to jest, wiem ze to calkiem inaczej odczuwam jedno dodaje powera, jedno zabiera
  2. Wydaje mi się że przez wkurwienie podnosi się poziom teścia. Obserwuje to u siebie od dawna w różnych sytuacjach, łącznie z tym kiedy mam w pobliżu atrakcyjnego lachona (a jak nagiego to nawet nie trzeba mówić). Pewność siebie i agresja jest wyższa, sprawność tak samo wyższa niż naturalnie, ale też dużo mniej myślenia, więcej pustki w głowie i nastawienie na wykonanie zadania. Naturalnie z kolei pewniak jest blokowany przez stres, gdzie poczucie bezradności , jakiegoś bezsensu wygrywa z testosteronem. To jest zły model radzenia sobie z nerwami, albo niski poziom tescia naturalnego. Tak mi sie wydaje.
  3. Zatrzęsienie dobrych wniosków ale tylko po stronie kobiet. A po naszej? Bo nie wiemy kim są kobiety i jak funkcjonują. Do czasu.
  4. Bo kobiety rozmawiają po to by sie nie nudzić. Dla kobiet pustka to najgorsza emocja. Albo inaczej, brak emocji to gorsze niż śmierć dla kobiety, bo śmierć coś kończy, a jak nie ma emocji to kobieta musi kombinować. Dlatego wolą pijaków, łajdaków, damskich bokserów itd bo to zapewnia emocje. Lepszy rydz niż nic. Kobieta też szybko przywiązuje się do silnych emocji. Pozniej te słabsze na nią nie działają i np mili goście są spławiani. Kobiety które flirtują, są otwarte seksualnie - to samo. Robią to nieustannie. Po prostu to jak nałóg. Nie można takiej juz zmusic do wiernosci. Moze nie licząc etapu motylków, gdzie całkowity brak racjonalnego myślenia i silne przywiązanie. Tyle że ile kobiet chocby po 25 rok uzycia przezywa motylki? To raczej domena młodych. Jak mowi ze kocha? A niech sobie mówi. Sam bym stracił do siebie kompletnie szacunek gdybym dymał taką.
  5. Jak już ktoś wspomniał. Nie wiadomo czy kobieta jest mężatką, ale kobieta także sama może chcieć się wyrwać od "złego męża" i zbliża się niby po przyjacielsku do nowego fagasa, a później lądują w łóżku lub posiada go po to by szantażować męża (patrz jaki on dobry, kupuje mi brylanty, a ty nieudaczniku?). Także to nie jest takie proste do ocenienia i czarno-białe. Nie można zakładać że on podrywa, bo chce zniszczyć. Mysle nawet ze lwią część flirtów rozpoczynają kobiety, bo one to potrafią dużo lepiej niż my w standardzie. Oczywiscie mozemy sie tego nauczyć, ale większość z nas woli skupiać się na innych rzeczach. Kobieta jak ma w sobie dużo z dziwki chodzącej na łatwiznę to taka pozostanie, tylko sie nie zauważyło w porę. Zasady życia są takie. To kobieta powinna umieć się powstrzymać przed daniem dupy, by pokazać że jest wartościowa. Musi mieć mechanizmy obronne w kwestii psychicznej. Jeśli nie ma to możemy ją traktować jako zwierzę. Istotę bez uczuć wyższych, bez wyższego rozumowania i wyższych wartości. Wiadomo tylko że ego boli, że sie popełniło błąd, źle wybrało i czegoś nie wiedziało. Duma i emocje nie mogą zasłaniać zobaczenia prawdy.
  6. Dzis słyszałem dwie kobiety jak rozmawiały o wyborach. Lat ok 35. - No i na kogo głosowałaś Elka, co? - Ja? Na Komorowskiego. - No coś ty! Czemu? - A taki starszy pan widać rozsądny, dojrzały. Druga kobieta. - On mi się nie podoba, Duda jest ładniejszy. Młodość to nowe pomysły. I tacy ludzie głosują. No ja tam nie mam pytań. Argumenty w chuj. Po wyglądzie. I mowia to kobiety które kochają za wnętrze i nie oceniają powierzchownie. Czasem mysle ze demokracja w ogole sie nie sprawdza. Masy są głupie. Inteligentnych ludzi mało, więc wygrywa głupota. Tego nie da sie obalić w demokracji. Moze przed zagłosowaniem trzeba by było robić testy jak w szkołach dla każdego z głosujących. Czy w ogóle wie na kogo głosuje i jakie sa jego pobudki. Bo jak "by się lepiej żyło" to głos nieważny.
  7. Po Tobie bym się tego nie spodziewał, ale jeśli bierzesz to na klatę i potrafisz wyciągnąć wnioski to widać że coś przeżyłaś. Próżno jednak szukać czegoś takiego u wszystkich nastek czy zdecydowanej większości 20stek. Ja sobie kobiety testuje, tak jak one nas - czasem biorąc do testów koleżanki, rodzinę, "przyjacieli". A jak. Mój świat jest inny, tylko ja i moja kobieta, moje jest moje i nikt nie ma prawa wejść w ten obszar. U kobiety są wszyscy, nic i jeszcze raz wszyscy. Milion opinii z zewnątrz, brak obrony, pasywność, niechęć do konfrontacji i postawienia na szali własnej reputacji, dla dobra wyższego (którym powinna być miłość JAK MÓWIĄ). I to kobieta u mnie teraz musi przejść testy, by pokazać że jest inna niż wszystkie i bym mógł nazwać ją wyjątkową. By nie zrobiła tego złego co poprzednie, a by potwierdziła mamiące mnie słówka czynami. A jeśli nie jest? To i tak by nam nie wyszło (pogodzenie ze stratą wcześniej niż stracę), albo by wyszło tylko gdybym był zabawką na jej usługi i rozkazy. Niektórym taka rola się podoba, a niektórym tylko to zostaje w życiu i jeśli chcą mieć kobietę, to godzą się ze swoją rolą przydupasa. Taką rolę wybrał ten pan.
  8. Niezależność = wolność emocjonalna. To dlatego psychopaci osiągają najwięcej w życiu, czy to zawodowym czy wśród ludzi. Kobiet szczególnie.
  9. To jest taka sama sytuacja, jak do kobiety na ulicy podchodzi chłoptaś średnio urodziwy i średnio pewny siebie, z średnią gadką (którym by się zainteresowała gdyby się poznali przez znajomych), a odrzuca go na start nie wiedząc kim jest, jakie ma zainteresowania, czy jest szczęśliwy, czy ma jakąś wartość. Mam chłopaka, spadówa! Podchodzi = desperat Wolny = gorszy. Spiął się = odpad genetyczny. Jak on śmiał? Zapomniała jednak że to kwestia chwili, interpretacji tego co widzi tu i teraz, a nie to kim jest. Tylko i wyłącznie emocja kobiety oraz nadinterpretacja tym dowodzi. Kobiety zbyt często projektują własny obraz na kimś, "wiedząc lepiej" i jeszcze w to wierząc. Czy to zakochane (idealizacja) czy te które odrzucają z byle powodu (dewaluacja). A jednak samice mają to do siebie, że potrafią (nie powiem że wszystkie) zaangażować się, gdy na początku ktoś wcale nie pokazał cech atrakcyjnych, czy nie spodobał się fizycznie. Gdyby tak nie było, to wszyscy wyłącznie zakochiwaliby się od 1 wejrzenia, ale też wszystkie kobiety miałyby dobrze nastawiony radar, a nie pakowały się w relacje w których człowiek z boku od razu widzi że coś nie gra. Dziwnym trafem kobiety zakochane potrafią myśleć "on się zmieni", a te które odrzucają z byle powodu nie myślą w ten sposób. Nawet powiem że takie jedno spotkanie niewiele wnosi, bo ktoś może mieć gorszy dzień, być zestresowany, nie wiedzieć co daną kobietę (osobe?) przyciąga (a ona nie potrafi tego wydobyć z kandydata) i też takie czytanie nie będzie obiektywne. Czasami jedna-dwie głębiej skrywane cechy potrafią przyciągnąć, ale ich nie zawsze udaje sie pokazać na początku, jako pierwsze wrażenie (znowu tylko emocja). Tak czy siak świata nie zmienimy. I tak będziemy oceniać powierzchownie.
  10. Kobiety nawet żeby radzić sobie z okresem lub stresem zajadają się od młodu słodyczami, czy zapijają swój stan alkoholem. Do alkoholu papierosek, fast foody - życie studenckie i koło się toczy. Nie przewidują konsekwencji bo trzeba żyć emocjami i stąd kobiety przed 30stką też potrafią być mocno nadszarpane. To i tak po latach wychodzi, ale jak zwykle nie wiedzą że to wyłącznie ich wina. Tak jak rozpadu związków itd brak wyciągania właściwych wniosków.
  11. Niby racja, ale przecież nawet do najbardziej hot kobiety idzie się przyzwyczaić. Ona też straci na atrakcyjności po latach. Czy to że jej nie wymieniamy na nowszy model oznacza że zgadzamy się na byle jakość?
  12. Takiego który interesuje się zarozumiałymi egoistkami to już można omegą nazwać. Sam nic nie dostanie oprócz złudnych nadziei, pustych obietnic,a ona będzie korzystać póki jej wygodnie na pewno sie w nim nie zakochując. W koncu kocha tylko siebie. Jak siebie samych betami nazywają to bym też nazwał ich pokornymi, albo po prostu niedowartościowanymi ale jak są happy? Każdy dąży do bycia szczęśliwym, przyjemności, więc jak to mają to z mojej perspektywy są alfa
  13. Pokorna a jak zmierzyłaś że oni są razem beta i on jest od niej słabszy? I że sie pożądają, kochają?
  14. Fajnie jakby to była prawda, ale jeśli kobieta w jakiś sposób jest silniejsza niż mężczyzna to zaczyna traktować go jak dziecko i z automatu nie szanuje. Beta jest dobry na przeczekanie, gdy ona spotka "prawdziwego mężczyzne". Kobieca inicjatywa to tylko z desperacji i braku opcji - czyli albo brzydka albo potłuczona głowa. No i pozniej masa wątków - nie kocham męża, kocham jak brata, nie pożądam, kolega z pracy motylkuje lub wspominam byłego. Prędzej kobieta zakochuje się gdy jest traktowana jak dziecko. Chodzi o zależność i poczucie bezpieczeństwa. Gdy mężczyzna nie da poczucia bezpieczenstwa, bo nie ma go sam w sobie m.in przez brak wiary w siebie staje się nie pożądanym, a prędzej wykluczanym.
  15. Wpływ na zdrowie to być może niektórzy lekarze mają i to jeśli: choroba jest do wyleczenia, masz na to pieniądze. Nie widzę innej opcji wpływu. Pewnie chodzi o jakieś niedostatki, brak spełnienia podstawowych potrzeb, może coś z akceptacją lub jej brakiem.
  16. Jak jesteś chory nieuleczalnie to jaki masz wybór? Jak jesteś gejem, a wcale nim nie chcesz być to jaki masz wybór? Jak jesteś mężczyzną, a chcesz być kobietą to jaki masz wybór? jak jesteś w ciul niski, to jaki masz wybór? Jedynie akceptacja tego co jest i dostosowanie się.
  17. Wydaje mi się że na pewno chodzi o 2 sprawy - Pika juz napisał czyli niestabilnosc emocjonalna, zmienność i powiązane od tego - uzależnienie jeśli ona zmienia partnerów to taki program we łbie sobie koduje, że musi ich zmieniać, są niewystarczający lub uzaleznia się wyłącznie od stanu zakochania i nie umie funkcjnować bez, jak już motyle zdechną
  18. Podobnie mechanizmy u siebie zauważyłem, tylko ja nie moge nic zmienić. Poczucie bezradności i brak wpływu na własne środowisko to u faceta chyba najgorszy bodziec.
  19. Dokładnie. Dlatego jest dużo cech chociażby upodabniających do alfy, czyli przede wszystkim do człowieka z jakimś ustabilizowanym poczuciem własnej wartości, nie stawiającym kobiety na piedestale i zajmującym się przede wszystkim życiem, a nie złudzeniami na jego temat. Oczywiście pewna adoracja jest potrzebna by wywołać emocje, pożądanie i to by kobieta poczuła się też ważna, ale nie może wejść na głowę. Wiele jest do wypracowania. A z tym podziałem na super-alfe i nieudacznika to uproszczenie. Nieudacznik nie będzie nazwany nieudacznikiem, tylko kobieta będzie nim niezainteresowana czy to na dłużej czy od początku. Powód ważny nie będzie, bo takich 'wymówek' może być milion, ale takiego prawdziwy podświadomy jest jeden. Brak atrakcyjności. Nie każdy super-alfa poderwie każdą kobietę, ale na pewno jest dużo większa szansa na zdobycie tej która JEMU się podoba. Nie na odwrót, że kobieta go wybierze bo żadna inna go nie chciała, bo wtedy zaczyna sie idealizacja i robienie z siebie łajzy.
  20. Jedno jednak jest pewne. Swój przyciąga swego. Samiec beta nie wie czemu nie stoi wysoko w rankingu samic, tak samo kobieta beta sądzi że będzie bardzo pożądana, a miłość ją spotka bo przecież każdemu się ona należy (i że samiec alfa będzie ją chciał, czyli książe, a samca beta nie wybierze). Kto chce niech dalej w bajeczki wierzy.
  21. Starszy pan ma taką świadomość jak i starsza pani. Zupełnie inne czasy. Dopiero teraz mamy dostęp do tych wszystkich badań. Mysle ze wczesniejsze pokolenie nie słyszało o czyms takim jak chemia, a co dopiero o tych wszystkich mechanizmach. Alfą trzeba sie urodzić, to fakt. Geny. Ale mozna wiele rzeczy sie nauczyc. Człowiek sie rozwija, osobowosc tez ma dosc plastyczną. Zbiera zasoby, uczy się. Poza tym alfa jest zmienny. Jesli jestes najlepszy z uwodzenia i trafisz do grupy ciemniaków, to będziesz wśród nich alfą. Jeśli kobieta ma niską wartość, a Ty jesteś od niej "lepszy" to jesteś dla niej alfą. Nie da sie byc alfą dla wszystkich. To nie takie proste do okreslenia, bo i w roznych dziedzinach mozna byc mocnym lub slabym. Gorzej jak sie ktos rodzi słaby fizycznie, chory i malo inteligentny, to juz kaplica. nassi alfa jest świadomy własnej wartości więc nigdy nie nadskakuje. To może być jeden z testów, ale prawda jest taka że multum bardzo atrakcyjnych kobiet jest zakompleksiona, więc ma spaczone pojęcie o byciu alfą takim prawdziwym. Częściej wybiera bad boya, czyli negatywnego alfe.
  22. Kolejny znany cytacik. Kobieta będzie zafascynowana tylko mężczyzną dla niej alfa. Będzie go podziwiała i kochała prawdziwie, jak mężczyzne. Będzie się go BAŁA (i nie jest to strach który nie pozwala z nim żyć, tylko pokazuje duzy szacunek) i nie zrobi nic przeciwko niemu. Jeśli spotka betę to pokocha go "przyjacielsko" ale nie będzie go szanowała. Bet jest najwięcej w przyrodzie, więc kobiety wybierają ich z braku laku - ale one tak naprawde ich nie chcą na tym poziomie biologicznym. Alfy (niby 8% w spoleczenstwie) są już dawno pozajmowane i to oni wybierają sobie kobietę, robią z nią co chcą, a nawet mają multum zainteresowanych co daje im pewnosc siebie, poczucie wartosci i brak desperacji. Trzezwosc umysłu. Od alfa trudniej odejść, bo spełnia jej zbyt dużo potrzeb (których ona zazwyczaj sama nie rozumie). Ale także powtórze. Ona się boi. Nie focha, nie manipuluje, nie pyskuje, nie wywołuje zazdrości, nie mówi mu niczego co potrzebuje, bo wie że i tak zrobi po swojemu. I teraz pytanie czy my tu wszyscy uważamy się za alfy? (ale tak serio). Prawdopodobnie nie chodzi o to, że wybieramy złe kobiety, tylko te kobiety takie są z racji nie zdawania testów na alfe. I to będzie robił każdy typ kobiety. Wg mnie ja wybierałem różne kobiety. Też zmieniałem się na przestrzeni lat, może troche dojrzałem (a może nie), ale te kobiety na pewno były inne. Śmiem twierdzić, że każda z nich była swoją przeciwnością, nauczony na poprzednich błędach, ale na koncu robiła to samo. Pomyślałem tylko że są chore psychicznie, ale z drugiej strony widziałem nie jedną sytuacje jak jedna kobieta potrafi być bardzo trudna dla wszystkich, a dla swojego misiaka (alfy) jest potulna jak baranek. I wtedy mają dopiero szczęśliwy związek. Oczywiscie dopoki sie nie znudzi/trzyma garde/ona nie ma innych opcji/jest U ZA LE ŻNIO NA. Co do sławetnego tekstu o naprawianiu i nie wyrzucaniu. To jest pusty frazes powtarzany przez kobiety spragnione miłości, a najczęściej nie umiejące jej oferować (zwalające winę na nieodpowiednich mężczyzn, gdy same nigdy nic nie naprawiły, a rzuciły multum DOBREGO chłopa w życiu ale nie było chemii, był miły, nudny i w ogóle ciepła klucha). Onegdaj nie brało się rozwodów, a pary dobierały się często na poziomie rozsądku, statusu społecznego, a nie miłości. Wstyd było się nie starać tego utrzymać na siłę + głębsze przekonania religijne. Nawet dzis czytalem jakies badania ze ponad 30% małzenstw nie jest zawieranych z powodów uczuciowych, a jesli uczucia są to osoby niedojrzałe konczą rozwodem po 2-3 latach kiedy chemia wyparuje i trzeba zejść na ziemie z prawdziwym życiem i takie dziwne słowo dla kobiet, wzięciem odpowiedzialności, czy jesli chodzi o przewidywanie konsekwencji własnych działań.
  23. Albo 90% społeczeństwa jest chora psychicznie dlatego "źle trafia" i stąd tyle np rozwodów, albo po prostu wszyscy jesteśmy zdrowi tylko zmanipulowani i szukamy niemożliwego oraz wyżej sramy niż dupe mamy
  24. Ciężko mi dopuścić myśl do zdrady jako takiej, bo jestem za tym by nie czynić drugiemu co mi niemiłe. Ale też wiąże się z kobietami które - są dla mnie w pełni atrakcyjne - zalezy im na mnie Czyli jedyną szansą na zdrade byłoby obicie tych 2 punktów. Utrata atrakcyjności przez partnerkę, niedbałość o siebie - i o mnie. Niedbałość o mnie to m.in także oczywiście utrata jej chęci na seks bez wytłumaczenia o co chodzi i dawanie mi nadziei, że kiedyś może się to zmieni. Tak się ze mną nie rozmawia. Jeśli kobieta pokazuje że nie do końca jest zaangażowana jakbym chciał, to sama sobie strzela w kolano. Oczywiście informuje ją o tym oraz konsekwencjami. Jeśli nie umiemy się dogadać to związek się płynnie rozmywa. Nie ma gierek - chyba że z jej strony, ale na to wpływu nie mam i nie mam też jak sprawdzić kiedy oszukuje. Zdrowo jest nie żyć nadzieją, idealizować. Mam ustawiony trybik w głowie: za minutę kobieta może coś odwalić, może już jej nie być. I musze już wcześniej być z tym pogodzony. Krok do przodu. Właśnie. Jeszcze coś mi się przypomniało. Jeśli jestem w związku i jestem zakochany to mam 10x większą ochotę na seks. Prawdopodobnie z jakąkolwiek, a szczególnie gdy nie mam swojej kobiety obok. Czysto fizycznie, bo naładowany jestem chemią.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.