Skocz do zawartości

mentol_dragon

Użytkownik
  • Postów

    90
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez mentol_dragon

  1. - Uznanie równej godności każdego człowieka i wartości jego życia (od chwili poczęcia do naturalnej śmierci), - Uznanie wielkiej godności małżeństwa i rodziny oraz wyzwolenie kobiet z poniżenia, poddaństwa, wielożeństwa i izolacji domowej, - Ogólny kierunek humanizacji życia społecznego i rozwój kultury oraz nowożytnej techniki, opartej na poznawaniu praw natury Proszę wskazać czy gdzieś rozwijała się szybciej nauka niż w krajach chrześcijańskich przez ostatnie wieki. O, znakomicie, teraz możemy dyskutować i przeciwstawić fakty. Wszyskie twoje argumenty są wzniosłe i na pierwszy rzut oka poprawne. Jednak przyjrzyjmy się im bliżej. Nie mówisz tego wprost, ale domniemywam, że popełniasz błąd Odwołania do natury. Weźmy pierwsze z brzegu dwa przykłady (możesz się nie zgodzić z wyborem, wtedy zaproponuj inny). Aborcja Czyje życie jest tutaj chronione? Matki, której ciąża zagraża życiu i zdrowiu? Do czego prowadzi całkowity zakaz aborcji (za czym optuje KK) możemy sie dowiedzieć z historii krajów, które coś takiego wprowadziły Szpitalne łóżko z kajdankami: ochrona życia w Salwadorze Eutanazja. Jaka jest wartość w życiu za wszelką cenę, pomimo bólu i braku jakichkolwiek szans na wyzdrowienie? Gdzie tutaj jakiś postęp cywilizacyjny? Czy chesz przez to powiedzieć, że KK, czy tam chrześcijaństwo jako pierwsze wprowadziły instyucję małżeństwa monogamicznego? Jeśli podam ci przykłady gdzie nastąpiło to wcześniej to zmienisz zdanie ? Jaką rolę mają kobiety w kościele i co mają tam do powiedzenia? Jakoś nie widzę tego wyzwolenia. Co jest złego w wielożeństwie, jeśli wszystki strony na tym korzystały ? Żony miały zapewnione schronienie i wsparcie jednego męża, mąż ma dostęp do seksu, w dużych ilościach. Zgodzę się, że jednak dla celów cywilizacyjnych ten model nie był optymalny. Co nie znaczy, że był jakiś gorszy, czy niemoralny. Kościół wspierał naukę ( w nieco innym rozumieniu nauki niż dziś) dopóki mu się to opłacało i przynosiło korzyści. Na przykład w okolicach średniowiecza ciężko było być naukowcem i nie być katolikiem. Chyba wiesz co KK robił z heretykami ? Podpowiem - stos i inne przyjemności. Jeśli chodzi o takie wspieranie nauki to ja podziękuję. Tak jak cała reszta cywlizowanego świat Wiesz ile czasu zajęło KK zaakceptowanie teori ewolucji ? Jakieś 137 lat, zaiste, imponujące tempo rozwoju. Mylisz związek przyczynowo skutkowy z korelacją. To, że coś dzieje się w tym samym czasie nie znaczy, że jedno jest przyczyną drugiego. Po drugie ciężko coś takiego porównać, gdyż tempo rozwoju następuje wykładniczo i rozwój opiera się na dokonaniach poprzednich cywilizacji. Dam ci tylko dwa przykłady 1) Algebra, algorytm to są słowa o pochodzeniu arabskim, 2/3 gwiazd widocznych na nocnym niebie (które mają nazwy) ma arabskie nazwy. Cyfry arabskie. Te odkrycia miały miejsce na bliskim wschodzie, podczas, gdy Europa paliła wtedy ludzi na stosach. 2) Cywilizacja chińska, wynalezienie prochu, uprawy ziemi, łuku i strzały, jedwab, kalendarz.
  2. Zatem nie będziesz miał problemu z nazwaniem tych wartości chrześcijańskich, które są fundamentem Europy ? Wtedy będziemy mieli o czym podyskutować. Daj dobry przykład i wymień chociaż 3.
  3. Jestem w stanie zgodzić się z taką argumentacją. Czy zatem chrześcijaństwo nie ma absolutnie nic wspólnego z judaizmem, zero połączeń, zero nawiązań, zero inspiracji a Jezus nie był Żydem, prorokowanym w ST? Czy w Nowym Testamencie nie ma nawiązań do Starego? Chrześcijańskie - tak, judeo - nie. PS Europa z wielkiej litery. Dla celów dyskusji zapomnij to o czym pisałem wcześniej, a nazwij te wartości, bo to jest główny punkt. Ciągle słysze, że Europa stoi na wartościach chrześcijańskich, ja się pytam na jakich ? I co by cię przekonało, że jest inaczej?
  4. Nie ma czegoś takiego jak judeo-chcrześcijańskie bla, bla, bla. Albo judeo albo chrześcijańskie. Judeo jest opisane w talmudzie, a chrześcijańskie w nowym testamencie. Przypomnę, że talmudyczni, faryzejscy żydzi zabili Jezusa i tępili chrześcijan jak i gdzie tylko mogli. Powoływanie się na judeo-chrześcijańskie jest absurdem. Równie dobrze a nawet dobrzej można się powołać na islamo-chrześcijańskie wartości. W końcu koran, zdaniem koranu, to nieskorumpowana postać biblii. Tak jakby można było jedną kreską oddzielić religię judaistyczną od chrześcijańskiej. Stary testament to kluczowa kwestia chrześcijaństwa, pewnie nie najważniejsza, ale kluczowa. Podam tylko jeden przykład. 10 przykazań jest jednym z kluczowych elemetów chrześcijaństwa, czyż nie? A one są w Starym, a nie Nowym Testamencie. Spoko, jeśli jednak tylko o semantykę potrafisz się kłócić, a nie o merytoryczne argumenty... Nazwij te chrześcijańskie wartości, potem nazwij wartości, na których stoi europa to sobie porównamy. Ale pamiętaj, musisz to czymś poprzeć. Jakiś cytat, źródła, daty A jeszcze lepiej - czyny tej czy tamtej organizacji chrześcijańskiej, a nie tylko słowa.
  5. Pierwszy błąd/manipulacja jest to powyżej 0, lecz dość niski procent, wręcz promil. Prawdobodobieńśtwo tego, że istniejemy wynosi 1. Prawdobodobieńśtwo jest miarą naszej nieznajomości wszechświata/zmiennych, które wpływają na wynik, Ustalane jest przed zdarzeniem, a nie po. Dla przykładu, jakie jest prawdopodobieństwo wyrzucenia reszki w rzucie monetą? 1/2? Przed rzutem (ręką) tak, po rzucie, jak już wypadnie reszka, to prawdopodobieństwo =1 ( lub 0 jeśli wypadł orzeł) Już dawno potrafimy zbudować robota, który potrafi dokładnie dozować siłę i prędkość rzutu, tak, żeby zawsze wypadała reszka, niezależnie z jakiej pozycji startujemy. Czy tutaj prawdopodobieństwo też wynosi 1/2? Nie, tutaj wnosi 1. To że istniejemy jest wynikiem działania mechanizmu, który nazywa się przyczyna i skutek. "Przypadkiem" nazywamy szereg zdarzeń, które mają charakter przyczynowo-skutkowy, jednak nie zawsze je znamy. ''Wartości europejskie'' =/= wartości chrześcijańskie. Utożsamianie tych dwóch pojęć, to bzdura powtarzana przez historycznych dyletantów. Myślę, że ten film bardzo dobrze rozwieje takie wątpliwości
  6. Co ma piernik do wiatraka ? Skąd ty wiozłeś wegetarian ? We wiatraku jest młyn, w którym mielą mąkę na pierniki. Chcesz, konkrety, a jak ci ję daję to nie czytasz ze zrozumieniem. Obawiam, się, że jak wytłumacze ci co jest nie tak to i tak będziesz brnął w swoim rozumowaniu i nie odważysz się wychylić odrobinę poza nie. Jak obiecasz, że przeczytasz pozostałe posty i postarsz się zrozumieć to wytłumaczę ci w czym jest podobieństwo, ale podejrzewam, że mój trud jest daremny. Trudno, może ktoś inny skorzysta. Ubzdurałeś sobie, że ateizm = wierzenie, że nie ma boga, przez kilka stron jest to tłuczone i to cię dalej nie przekonuję. Tłumaczymy ci to już po raz któryś. Ja sobie obzdurałem, że wegetarianizm = wierzenie, że nie ma mięsa. W obu przypadkach jest to błąd. Ateizm = brak wierzenia w boga Wegetarianizm = brak mięsa w diecie I ty się tutaj zapętlasz "-podajcie mi argumenty, że boga nie ma" "-ale my wcale nie myślimy, że boga nie ma" "-ale ateizm to twierdzenie, że boga nie ma, więc podajcie mi argumenty" Zrób tutaj pauzę i chociaż, przez chwilę postaraj się popatrzeć na to z tej strony: Brak chleba nie jest potrawą, abstynencja to nie drink wegetarianizm nie jest potrawą mięsną abstynencja seksualna to nie pozycja w łóżku To jest brak tych rzeczy! Co by cię przekonało, że ateizm = brak wiary?
  7. A ten dalej swoje. Uwaga. Chętnie poznam argumentacje forumowych wegetarian za tym, że mięsa nie ma i czym ją popierają.
  8. Ja już się nie bede powtarzał ale w tym wlasnie temacie mam ciekawy tekst, warto się zapoznać jako głos z innej strony. Nie jest to wcale głosem z innej strony. Cały artykuł sprowadza się do tego: "moja wiara jest bez sensu, więc sprowadzę twoje stanowisko do wiary i też pokaże jakie jest bez sensu i tak na prawdę tamplamy się w tym samym bajorku" Ludzie tutaj dyskutujący zapewne nie zmienią zdania. Pamiętaj, jednak, że jak w publiczynych debatach nie chodzi o to żeby przekonać oponenta, tylko publikę. Jest tutaj mnóstwo ludzi, którzy czytają, ale się nie udzielają i może wśród nich jest osoba, która pod wpływem argumentów przytaczanych tutaj zmieni zdanie? Mi to robi różnicę kto w co wierzy. Bo chciałbym żyć w kraju, otaczać się ludzmi, którzy myślą racjonalnie, którzy dokonując wyborów mających wpływ na innych poslugują się rozumem i metodą naukową, a nie błędnymi przekonaniami ludzi z epoki brązu.
  9. Kolego,kolejny raz udowadniasz, że nie masz pojęcia o tym co to jest przekonanie, wiara i wierzenie, jak jest rózniica między przekonaniem bez uzasadnienia a takim z uzasadnieniem. Ponad 100 lat temu nieracjonalne było uważanie, że aparat cięższy od powietrza może latać, bo nie było na to dowodów, jednocześnie nie twierdziłbym, że to niemożliwe. Widzę, że tutaj się zablokowałeś i nie widzisz, że wierzenia potrzebują uzasadnienia, żeby były cokolwiek warte. To nie jest moja złośłiwość nie przeczytałeś postów ze zrozumieniem.
  10. Tytuł tematu - " Czy ateiści są ludźmi wiary ? " - więc odpowiadam - tak bo wierzą że nic Boga, bogów - wyższej siły nie ma ) - przyjmują to za rzecz pewną i oczywistą więc jest to dogmatem , więc ateizm można nazwać systemem wiary. Czy wegetarianie to ludzie mięsa? Tak, bo wierzą, że nie ma mięsa, krówek ani świnek, schabowych, żeberek, wątróbek . Przyjmują to za rzecz pewną i oczywistą więc jest to dogmatem, więc wegetarianizm można nazwać systemem wiary.
  11. Choćby to że nie ma Boga czy bogów - a to dogmat - twierdzenie przyjęte za pewne i oczywiste. Bzdura. Czytałeś w ogóle ten temat? Chociaż pobieżnie. Ateizm to brak wiary w boga. Nie posada żadnych twierdzeń. Tak samo jak wegetarianizm nie zawiera przepisów na schabowe, a abstynecja seksualna nie mówi w jakiej pozycji się bzykać.
  12. Na to już odpowiadałem powyżej. Nie można zweryfikować istnienia boga według naukowych kryteriów weryfikowalności prawdziwości tezy, ponieważ w sensie naukowym twierdzenie o istnieniu boga nie jest tezą, nie ma nawet hipotezy, nie ma kryteriów. Dlatego Twoje zdanie jest chybione i nieprawdziwe, nauka się takimi rzeczami po prostu nie zajmuje. Jeśli to jest dalej niejasne to wracamy do jego z moich pytań: Czy Galileusz musiał udowodnić II zasadę dynamiki, czy to jego oponenci musieli udowodnić, że ona nie istnieje? Rozumiem, że abstynent jest tak naprawdę alkoholikiem, ponieważ nie pije. Ma to dokładnie taki sam sens, jak to że ateizm jest wiarą w coś tam. Przyczepiam się do twojego stwierdzenia, że ateizm to wiedza. Zrozumiałem to tak, że posiadasz wiedzę o jego nieistnieniu. Może to było pewne uproszczenie. Co do reszty to się zgadzam. Nauka nie zajmuje się hipotezami niefalsyfikowalnymi, czyli takimi, których nie można odróżnić od fałszu. A hipoteza istnienia boga na pewno do takich należy. Co do pytania z Galileuszem. Według dzisiejszego rozumienia nauki to miał przedstawić falsyfikowalną hioptezę i ją udowodnić. Wtedy została teorią (odkrytym prawem natury). Jego oponeci mieli by wtedy proste zadanie - przedstawić eksperyment, który falsyfikuje jego odkrycie. Ale ja to wiem, i ty to wiesz, może moje odpowiedzi komuś posłużą
  13. Wiedza to uzasadnione, prawdziwe przekonanie. Jeśli posiadasz argumenty na niestnienie boga, dowody, to masz wiedzę. Potrafisz je zaprezentować ? Ateizm nie jest wiedzą. Ateizm to brak przekonania o istnieniu boga
  14. Oczywiście że tak, w danym momencie na pewno! Odrzucenie jest zanegowaniem, no chyba, że masz własny system formalny rozumienia rzeczywistości. To ja bym cię w każdym przypadku zapytał wtedy "a jaki masz dowód, że nie istnieje Australia, skoro masz takie przekonanie?" Brak dowodu prawdziwości nie jest dowodem fałszywości. I nie mów, że nie udowadnia się nieistnienia, bo w tym przypadku to dało by się zrobić. I zadam jeszcze jedno pytanie, dlaczego, wtedy, bardziej racjonalne było stanowisko "Australia nie istnieje" od stanowiska "nie wiem"? Czy masz podstawy, żeby wierzyć albo nie wierzyć swojej mamie? Na jakiej podstawie odrzucasz jej stanowisko? Ale chyba nie o to chodzi. Odrzucasz twierdzenie "mam brata", bo na przykład możesz nie mieć mocnych podstaw (mama zawsze cię okłamywała). Negujesz stanowisko co do istnienia, a nie samo istnienie. Wróć do mojego postu gdzie piszę o zdaniu w sensie logiki dwuwartościowej i o stanowisku wobec tego zdania Przekonanie bezpodstawne, albo o bardzo kiepskich, nieporawnych bodstawach. Ja też już po raz któryś powtarzam, że przekonanie ateisty to nie jest "bóg nie istnieje". I kto tutaj nie slucha
  15. ???? Brak wiary - jak sami tu bębnicie - to niewiara w istnienie, czyli negacja istnienia. Czyli odrzucasz wiarę w Boga, ale nie twierdzisz, że nie istnieje??? Toż to zaprzeczenie samemu sobie. Tak, inaczej brak przekonania, że twierdzenie o istnieniu boga jest prawdą Nie. Zrozum, posiadanie przekonania nie jest binarne i wzajemnie wykluczające się. Moge mieć przekonanie, że bóg istnieje, Mogę mieć przekonanie, że bóg nie istnieje, Moge nie mieć przekonania, że bóg istnieje, co jest równoznaczne z brakiem przekonania o nieistnieniu boga Zgadza się. Podam przykład z posiadaniem przekonania o istnieniu Australli przed jej odkryciem. Można było mieć 3 stanowiska: 1)Australia istnieje 2)Australia nie istnieje 3)nie wiem które stanowisko było najbardziej racjonalne? Czy wtedy odrzucenie stanowiska "Australia istnieje" automatycznie wrzucało cię do stanowiska "Australia nie istnieje"? Nic tutaj nie zmienia fakt, że Australia istniała przed jej odkryciem. Mogłem odrzucać wtedy stanowisko 1) bo nie było na to wystarczająco dowodów, ale to nie znaczyło, że twierdzę coś przeciwnego. To było powiedzenie "sprawdzam" i poczekanie na dowody popierające stanowisko 1). Tak samo byłby ze stwierdzeniem 2). Domyślnym stanowiskiem, najbardziej racjonalnym było stanowisko 3). Nie mam dowodów ani na 1) ani na 2). Czekam w stanowisku 3) Mam nadzieję, że w powyższym przykładzie wytłumaczyłem dlaczego to nie było zaprzeczenie Czyli jak wyżej, może być sytuacja, że nie znajdujesz przekonania że Bóg istnieje, ale możesz mieć przekonanie, że istnieje? Nie do końca rozumiem to stwierdzenie
  16. No przecież wytłumaczyłem ci to w poprzednim poście. Odrzucenie wiary w boga/brak wiary w boga/ateizm to nie to samo co twierdzenie, że on nie istnieje. Zdanie "jestem Napoleonem" może przyjąć dwie wartości. tak to prawda, że "jestem Napoleonem" nie, to nie prawda, że "jestem Napoleonem" Natomiast możesz mieć trzy stanowiska co do tego: "jestem Napoleonem", "nie jestem Napoleonem", "nie wiem czy jestem Napoleonem". Odrzucenie stanowiska "jestem Napoleonem" nie ustawia cię z automatu w stanowisku "nie jestem Napoleonem" Posiadanie stanowiska o danym zdaniu to co innego niż stan faktyczny. Ważne jest aby nasze stanowiska były uzasadnione i jak najbliżej stanu faktycznego. Twoje stanowisko może być uzasadnione, kiepsko uzasadnione, lub w ogóle nie uzasadnione. Tak samo jest ze stanowiskiem co do istnienia boga. To, że ktoś nie znajduje w swojej głowie przekonania, że bóg istnieje nie oznacza, że z automatu ma przekonanie, że bóg nie istnieje.
  17. Nie i jeszcze raz nie. Ateizm to stanowisko "mam brak przekonania o istnieniu boga" Antyteizm to stanowisko "mam przekonanie, że bóg nie istanieje" Teizm to stanowisko "mam przekonanie, że bóg istnieje" Negując istnienie smerfów jesteś antysmerfowcem twierdzą, że smerfy istnieją jesteś smerfowcem stanowisko " nie wiem czy smerfy istnieją" - jesteś asmerfowcem
  18. Ciekaw jestem co na to językoznawcy, bo wydaje mi się, że założenie definicji "braku wiary" sugeruje jej utratę, czyli wiara musiałaby być stanem naturalnym/wyjściowym. Niekoniecznie. Tutaj mamy ciekawą kwestię językową. Często mylimy wiarę z wierzeniem/przekonaniem. W języku angielskim jest to bardziej widoczne (faith, believe). Jeśli zastąpimy słowo "wiara" słowem "wierzenie" to może nieco się wyjaśni. posiadam wierzenie, że coś istnieje (mam wiarę) nie posiadam wierzania, że coś istnieje (nie mam wiary) Może, ale nie musi. Brak przekonania jest stanem domyślnym. Czy masz przekonanie o istnieniu atlantydy? Czy masz przekonanie o tym, że rdzeń księżyca jest zrobiony ze złota? Podejrzewam, że nie. A może miałeś je wcześniej i je utraciłeś ? Komplente pomieszanie z popląntaniem. Stopień pewności powinien być proporcjonalny do dowodów. Wiara = przekonanie bez dowodów. Wklejam poniżej moim zdaniem bardziej adekwatną gradację wierzeń:
  19. Myśle, ze bardziej adekwatym było by tutaj użycie pojęcia wiary i braku wiary. To w tym przypadku nie jest przeciwieństwo. Przeciwieństwem wiary, że coś istnieje, byłoba wiara, że coś nie istnieje, Nauka nie jest nieomylna, i nieraz myliła się w przeszłości. Badania naukowe bywają aktualne na tu i teraz, jutro może być zupełnie inaczej. Więc to żaden argument. Nauka nie udowodniła istnienia wielkiego zielonego zająca, bo go jeszcze nie odkryli i nie zbadali, więc to oznacza wg Ciebie, że on nie istnieje ? W pełni się zgadzam, jednak brak nieomylności jest jedną z najważniejszych zalet metody naukowej. Tak się dokonuje postęp. Jaka jest wartość w stałości twierdzeń jeśli nadchodzące dowody mówią nam coś innego ? Nauka nieraz się myliła i jeszcze nie raz się pomyli. Metoda naukowa nie jest idealna, jest jednak najlepsza do poznawania otaczającego nas świata. Masz do zaproponowania coś lepszego ? Nauka, w sensie epistemologicznym nieczego nie udowania, ona operuje m.in. na prawdopodonieństwach. Nauka stawia otwarte pytania i szuka dowodów na potwierdzenie falsyfikowalnych twierdzeń. W powyższym przykładzie z zającem. Jeśli nauka nie ma na to dowodów to nie mam przesłanek żeby uznac jego istanienie ( dla uproszczenie nie wierzę w to) natomiast nie twierdzę, że on nie istnieje. To jest proste, popatrz Jeśli twierdzisz, że zielony zając istnieje jesteś zajączkowcem Jeśli twierdzisz, że zielony zając nie istnieje jesteś antyzajączkowcem Jeśli natomiast nie znajdujesz w swojej głowie przekonania o istanieniu zajączka jesteś azajączkowcem Nie jest do do końca poprawne. Te zdania są zależne. Mianowice w sensie logiki dwuwartościowej jest to jedno zdanie, a mianowice "Bóg istnieje" a jego zaprzeczeniem jest: to nie prawda, że "Bóg istnieje" Czyli o zdaniu "Bóg istanieje" można powiedzieć: to prawda lub: to fałsz, tertium non datur czyli trzeciej opcji nie ma Natomiast można zająć trzy stanowiska co do tego zdania: uważam, że to prawda, uważam, że to fałsz, nie wiem
  20. Wydaje mi się, że lepszym wytłumaczeniem tego jest taki przykład. Wegetarianizm nie jest potrawą mięsną, jest jej brakiem, abstynencja nie jest pozycją seksualną, ona jest brakiem seksu. Pomieszałeś trochę kolego. Na każdym, który twierdzi cokolwiek o świecie rzeczywistym spoczywa brzemie dowodowe. Jeśli twierdzisz, że coś istanieje to masz to udowodnić, jeśli twierdzisz, że coś nie istnieje to też to masz udowodnić. Na teistach spoczywa brzemie dowodowe udowodnienia istniania boga, na antyteistach - jego nieistnienia. Na ateistach nie spoczywa brzemie dowodowe, bo oni nic nie twierdzą, oni mówią "sprawdzam twoje twierdzenie" i do tej pory nikt nie przedstawił działającego argumentu zarówno na istnienie jak i nie istanienie boga, zatem jedyną racjonalną pozycją wobec braku dowodów jest ateizm.
  21. Ależ my wiemy jak powstał człowiek i inne istoty. Jest taki dział nauki - nazywa się biologia ewolucyjna
  22. Nie, Ateiści nic nie zakładają. Pozycja ateisty to stan "nie wiem". Ateizm jednym zdaniem to brak wiary w boga. Pozycją stanowiąca, że bóg istnieje to teizm, a pozycja, że bóg nie istnieje to antyteizm. Czy na prawdę bóg powstał z dupy? co było przed nim? Nie, to już nie będzie ateizm. To będzie wiara w istnienie obcych cywilizacji. Ateizm odnosi się tylko to stanowiska o istnienie boga Zakładać można cokolwiek, ale dopóki tego się nie udowodni to jest to, jak słusznie to nazwałeś, hipoteza. I to ile i jak bardzo poważni naukowcy coś biorą pod uwagę nie znaczy, że to prawda, liczą się tylko jakość ich argumentów. A to istnieje życie pozagrobowe ? W poprzednim punkcie założłeś istnienie czegoś czego nie udowodniono, dalsze wnioski są niejako skażone tym założeniem. To tak jakby założyć, że kobieta będzie cię kochać do końca życia, jak się kończą decyzje bazujące na takich założeniach, wiemy na tym forum aż zbyt dobrze. Myślę, że odpowiedziałem na twoje wątpliwości co to ateizmu. Dokładanie do czyjejś argumentacji łatki "arogancji" niczego wartościowego nie wnosi do dyskusji ;) Tak jak wiele mądrości ludowych i ta upraszcza rzeczywistość, zbyt skomplikowaną, żeby ludność przed wiekami ją zrozumiała. Dlatego tworzyła sobie powiedzenia i mądrości. Czy istnienie takiego powiedzenia dowodzi czegokolwiek ? Co do samego Michalkiewicza, to powiem tak: nie szanuję ludzi, którzy ujawniają personalia osoby pokrzywdzonej przez pedofila i sugerujących, że dziewczynka zrobiła to dla przyjemności. Ja go tylko za cytowałem, choć chętnie posłucham mądrzejszych. Nie mam z tym kompleksu. I tutaj zaczyna się dyskusja o autorze wypowiedzi, a nie o jego argumentach
  23. To przekaz ustny z pokolenia na pokolenie ale rozumiem podejście do wiary w książkę. Wybacz, nie zapytałem na początku, czy ty jesteś członkiem KK i w taki sposób widzisz tę religię ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.