Skocz do zawartości

Dassler89

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Dassler89

  1. W dniu 16.03.2023 o 16:39, SamiecGamma napisał:

    Ekonomia to gównostudia: o wszystkim i o niczym. Nic z tego nie ma, idziesz potem do pracy do banku za 3k i jesteś jednym z tysiąca analityków albo doradców kredytowych

    Zgoda ale tylko po części. Owszem to studia o wszystkim i o niczym jak to generalnie każdy kierunek studiów. A informatyka (czy to na uniwersytetach czy na politechnikach) to co innego? Też jest o wszystkim i o niczym i można skończyć informatykę a potem pracować w media expert na dziale z elektroniką i laptopami jeśli nie nauczysz sie równolegle do studiów czegoś pożytecznego.

    Kluczem jest się czymkolwiek interesować z branży którą się studiuje i potem się w tym wyspecjalizować. W finansach też można nieźle zarabiać, pracować zdalnie i mieć pakiet benefitów.

    31 minut temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał:

    Widzę że pojawiła się propozycja pójścia na studia budowlane. Jako osoba która je ukończyła (mgr inż., do tego technik - w sumie 10 lat nauki) stanowczo odradzam ten kierunek.

    Do wad tej branży dodaj jeszcze dużą koniunkturalność. Jeden rok masz super, dużo pracy, zleceń a drugiego możesz tych zleceń nie mieć bo gdzieś kranik z kasą się u kogoś przytka i niestety mamy kryzys - ja ciągle pamiętam poprzedni kryzys z lat 2008-2013. Budowlanka była jedną z pierwszych branż która w ten kryzys wpadła i jedną z ostatnich która z tego kryzysu wyszła. Na rynku ZP w branży drogowej, bo tam pracowałem w tamtym czasie, pierwszym dobrym rokiem po kryzysie był dopiero rok 2017 podczas gdy inne branże wyraźnie zaczynały odzywać w 2013/2014 roku.

    W dniu 16.03.2023 o 10:45, Amperka napisał:

    Słowo klucz: UPRAWNIENIA.

    Nie obraź się na mnie, to nic osobistego - ale pitolicie Towarzyszu i tylko kobieta mogła dać taką radę:D

    Większość zawodów które wymieniłaś, mimo ich regulowania, jest zawodami skrajnie zdewaluowanymi, gdzie podaż pracy jest wyraźnie większa od popytu na dana pracę. Przykład wytłuszczony przez Ciebie: rzeczoznawca majątkowy. Zawód zamknięty, wymagający posiadania wyższego wykształcenia (w obecnym kształcie wystarczy skończony 1 stopień z byle czego, byle było wyższe) ale do tego ukończone studia podyplomowe z wyceny nieruchomości, odbyte i zaliczone praktyki zawodowe (pierwszy problematyczny temat i pierwszy punkt wspomnianej koterii) a na koniec zdanie bardzo trudnego, dwuczęściowego egzaminu zawodowego organizowanego przez Ministerstwo. A po co to wszystko? Po to by nie móc zrobić wyceny uznawanej przez bank bo banki mają swoje wewnętrzne listy rzeczoznawców majątkowych i by wbić się na te listę musisz ukończyć specjalny kurs organizowany przez bank i zdac wewnątrzbankowy egzamin (i do tego zdanie tego wszystkiego w banku, np PKP BP, nie daje Ci wejścia do zleceń np w Mbanku bo tam własna lista, własne egzaminy). Opisuje tu tylko przykład RzM bo jest on mi też bliski. Droga do dopchania się do garnka z miodem nieproporcjonalnie długa w stosunku do wysiłku jaki trzeba włożyć ;) Wszelkie zawody finansowe które są regulowane wyglądają podobnie. A czemu tak jest i czemu napisałem, że taką radę może dać tylko kobieta? Bo właśnie, znowu będzie mizoginistycznie ale szczerze, kobiety opanowały tego typu zawody i sobie upodobały robienie sobie tych uprawnień. Większość na kierunku 'Wycena nieruchomości" to dziewczyny;) czemu tak jest? No nie chce tego rozwijać bo już sie rozpisałem ale chyba chodzi tu tylko o posiadanie poczucia tej elitarności, wyjątkowości, zamkniętości;) Inny zawód opanowany przez kobiety - księgowość. Kiedyś zawód poważany, bardzo elitarny - dziś sprowadzony do klepaczy w korpo i osób ubeswłasnowolnionych przez SAP. Zawód który właśnie obrósł w jakieś tam robienie stopni, kwalifikacji i który dąży do zamknięcia oraz o tym zamknięciu marzy i... i jednocześnie współcześnie opanowany przez kobiety.

    • Like 4
  2. Godzinę temu, Lalka napisał:

    Na webowe moze i bym poszła na juniora na rok żeby złapać doświadczenie? 

    jak rozmawiałem ze swoimi znajomymi programistami i też miałem podobne pomysły, to stwierdzili, że tak to nie działa. Jak juz w coś idziesz, to idziesz na 100%, uczysz się, specjalizujesz i dopiero wokół tego rozbudowujesz swoje dodatkowe kompetencje.

     

    Godzinę temu, Lalka napisał:

    Masz coś na githubie?

    Tylko projekty embedded i też nic czym warto by się pochwalić :D teraz pracuje nad takim duzym (dużym jak na siebie) projektem w PHP który bede chciał przenieść do gita też ->sklep internetowy i dwa branche tego sklepu - pierwszy na plikach płaskich, drugi z bazą MySQL.

     

     

    Godzinę temu, Carl93m napisał:

    A nie boicie się, że giganci technologiczni zwalniają ludzi to i tutaj trend może przyjść?

    Ja sie tego boję ale to też moja taka przypadłość - za co się nie wezmę to temat się wywala, trend się odwraca. Wziąłem się za IT - zaczeli zwalniać i weszło AI :D do tego jak wspomniałeś sztuczna inteligencja - nie wiem jak Wy, ja jestem w stanie sobie wyobrazić rok 2030-2040, jakaś duża serwerownia-sterownia jakiegoś giganta technologicznego (może i nawet z komputerami kwantowymi) i w niej sztuczna inteligencja utrzymująca serwisy internetowe, budująca aplikacje, gry itd.  i w firmie kilku informatyków (bardziej sieciowców jak programistów) którzy utrzymują cały ten majdan.

    • Like 1
  3. 3 godziny temu, Lalka napisał:

    Jest tu jeszcze ktoś kto uczy się na programistę?

    Ja jeszcze jestem:) uczę się drugi rok. Pierwszy rok uczyłem się programowania embedded (czyli mikrokontrolerów) w języku C. Trochę python. W zeszłym roku, we wrześniu, poszedłem drogą kursów zawodowych - technik programista (kwalifikacja inf03). Uczę się htmla, CSS, PHP JavaScript. Zapierdziel też jest niezły bo poziom wykracza zdecydowanie ponad to co wymaga państwowa edukacja. Najlepiej stoję w tym momencie z PHP bo składnia podobna do C. Ale generalnie nie ciągnie mnie w tematy webowe. Interesują mnie tematy aplikacji desktopowych albo właśnie embedded.

    • Like 1
  4. 3 godziny temu, xander99 napisał:

    Mam wrażenie że to wygląda tak jakby to wyglądało na lekcji matematyki że 3 lata nic nie robimy albo sami na lekcji rozwiązujemy zadania a potem sami napiszemy maturę. Mój kierunek jest ekonomiczny. Czy tak to wyglada na innych uczelniach w Polsce czy aby taka moja jest ta uczelnia?

    Lata lecą a nauka w Polsce tak generalnie wygląda. Albo na zajęciach rozwiązuje się zadanie z typu 2+2 a do domu dostajesz ∫x−−√+1x−−√3dx albo generalnie tak jak opisujesz - kiepskie tłumaczenie i radź sobie sam - jedyne co się zmienia to obecnie dostępność do materiałów która obecnie jest przeolbrzymia. Ale tak edukacja wygląda obojętnie czy na poziomie szkoły średniej czy wyższej.

    Czemu tak jest? Kiepsko opłacona edukacja najogólniej rzecz ujmując to jedno a drugie to mam wrażenie, że tak ma być i nikomu nie zależy by było inaczej. Polak ma byc robotnikiem i tyle a co zdolniejszy i tak sobie poradzi i się wyłowi z tłumu sam.
     

    • Like 1
  5. 3 godziny temu, MaxMen napisał:

    Swoją drogą jestem ciekaw co kolega kupuje ?

    Normalne jedzenie, półprodukty do gotowania. Ryże, makarony, kasze, mrożone warzywa itp. I nie poluje na jakieś promocje czy nie uciekam się do jakiś ultra tanich sposobów pozyskiwania jedzenia:P Znam po prostu asortymenty sklepów w okolicy i ceny i wiem co jest tańsze w Lidlu, co tańsze w Aldim a co w Biedronce, choć w tej ostatniej raczej nie kupuje. Do tego mam swojego Pana od jabłek (gość ma z 20 rodzajów jabłek) który zawsze jest we wtorki i piątki w mojej okolicy. Zwykłe warzywa kupuję na rynkach po za moim miastem, w małych ościennych miejscowościach (praca mi w tym pomaga, bo dużo jeżdżę po za swoje miasto do miast powiatowych w województwie łódzkim i mazowieckim) więc i ceny warzyw i owoców na rynkach też znam. Tak sobie z grubsza radzę:)

    • Like 1
  6. 55 minut temu, Ali napisał:

    1700 zł

    Ileeeee?! :D

    Ja prowadzę tabele wydatków, zapisuje każdy paragon. Na jedzenie wydaje średnio ok 420 do 450 zł miesięcznie. Tyle, że ja absolutnie wszystko gotuje sam, kanapki sam robię, rzadko jadam na mieście, nie pije kawy. A struktura wydatków wygląda tak: pieczywo to ok. 11% wydawanej kwoty, warzywa i owoce 8%, mleko i nabiał 15%,,
    Mięso, ryby, wędliny i kiełbasy 14%, mrożonki (mrożone warzywa, zupy ale i pierogi itp) 4%,, słodycze 14%, przekąski słone 3%, restauracja i bar (w te rubrykę zapisuje rzeczywiście wyjścia na obiad czy na jedzenie zamiast posiłku w domu, nie zalicza tu się imprezowanie, randkowanie itp.) 10%. Reszta rzeczy to napoje alkoholowe i niealkoholowe i cos co okreslam mianem 'art. śniadaniowe" - czyli naczęsciej albo płatki owsiane, kukurydziane, od czasu do czasu nestle.

    Wiadomo, kazdego miesiąca te procenty wyglądają trochę inaczej ale suma wydatków w miesiącu zamyka się w tym samym przedziale zazwyczaj. No i co ciekawe: w roku 2018 jadałem w zasadzie tak samo a na jedzenie potrafiłem wydawać mniej niż 300 zł miesięcznie :P

    • Like 5
    • Dzięki 1
  7. W dniu 13.02.2023 o 11:53, Iceman84PL napisał:

    W imię ekologii UE wymyśliła sobie by mąka, pieczywo, batoniki, płatki, dania przetworzone były robione na bazie robaków takich jak świerszcze, szarańcza.

    No i mnie się wszystko dodaje - aczkolwiek autorem równania jestem tylko ja, inni mogą mieć swoje zdanie.

    Inflacja -> ceny towarów wytwarzanych w sposób tradycyjny rosną (mięsa, nabiał, słodycze, pieczywo etc.) -> ceny rosną i rosną i rosną robiąc w to miejsce przestrzeń do wypełnienia produktami z owadów -> w którymś momencie do sklepow wchodzą tanie produkty pochodzenia odowadowego (tak to nazwę na szybko i roboczo) jako wybawienie dla portfeli strudzonego społeczeństwa -> produkty te wygrywają swoją ceną wypierając naturalnie z rynku produkty tradycyjne.

    • Like 3
  8. 17 minut temu, Tornado napisał:

    INSTALACJA OŚWIETLENIOWA jest do oświetlenia, koniec kropka.

    Albo inny przykład: gniazdko u @elogejter w piwnicy tylko do muzyki na siłce. Ale inny sąsiad ma gniazdko tylko do jakiejś pilarki bo tak samo dogadał się z elektrykami - przecież to tylko pilarka, ile zużyje prądu? 5 zł maks ktoś powie. Jeszcze inny ma gniazdko do kosiarki, kolejny pędzi bimber a jesienią suszy grzyby, a czwarty zrobił sobie mały warsztacik. I nagle na liczniku jest zużycie 3 razy takie jak być powinno i będzie zadyma albo zbyt obciążony obwód wyrzuci bezpiecznik.

    jestem zdania, by takie coś zalegalizować małym kosztem i mieć spokój.

  9. 1 godzinę temu, elogejter napisał:

    tylko mam pierdolnietych sassiadow i zastanawiam sie czy moga byc jakies konsekwencje jakby to wyszlo?

    Wszystko zależy, tak... Jak ktoś się dopatrzy i pójdzie z tym do administracji to może i Ci odetną gniazdo albo nalicza jakiś ryczałt na to gniazdko. 

     

    Dla świętego spokoju poszedłbym sam do administracji, zgłosił temat i dany lokal (w tym momencie piwnice) opomiarował takim podlicznikiem prostym.

    https://www.fif.com.pl/pl/liczniki-zuzycia-energii-elektrycznej/1069-wskaznik-zuzycia-energii-wze-1.html

     

    Podlicznik 50-60zl, montaż? Już zależy, może i administracja Ci machnie... Trzeba rozmawiać i można się dogadać.

     

    Wszystko legalnie, czysto, wg zużycia i sąsiadom pokazujesz fakera jednocześnie słuchając sobie muzyki i ćwicząc...

    • Dzięki 1
  10. Co prawda jestem 10 lat młodszy ale ogólnie jestem zdania, że jak masz możliwość to korzystaj z życia. 

    Jeśli interesują się Tobą kobiety które są satysfakcjonujące dla Ciebie i chcesz się bawić w ten sport to można myśleć o różnego rodzaju relacjach. Masz narzędzia i wiedzę by robić to w miare bezpiecznie.

     

    Jeśli jednak generalnie kobiety statysfakcjonujace Ciebie, od Ciebie stronią to albo próbować handlować z rzeczywistością i próbować wymaksować się albo pójść swoją drogą i też się świetnie bawić. 

     

    Nie ma co planować i robić sobie jakiś założeń a w tych załozeniach potem radykalizowac się.

  11. 6 godzin temu, Mariusz 1984 napisał:

    Kumpel powiedział swojej babie: nie pójdę z Tobą do kina na film gdzie jakiś koleś z Włoch posuwa starsza kobietę z Polski. 

    A ona: a co , będziesz zazdrosny? 

    I wez teraz kurde zripostuj:D

    U nas w robocie też był dziś temat tego filmu. Mój komentarz wygłoszony przy 3/4 obsady biura, obie płcie, przedział wiekowy od 27 do 60 lat.
    "Każdy ma swoje bajki i fantazje o przygodzie życia. Dla mężczyzny przygodą życia byłby wyjazd na Antarktydę, wejście na Mount Everest, lot na orbitę lub dalej i chętnie oglądamy o tym filmy. A przygoda życia dla kobiety? Seks z młodym Włochem i dlatego takie filmy lubią panie" :D

    • Like 3
    • Dzięki 1
    • Haha 1
  12. 36 minut temu, Iceman84PL napisał:

    Dopóki osoba w takim środowisku jest ugodowa i z racji zazwyczaj świętego spokoju idzie na ustępstwa to nie musi obawiać się ataku kobiet

    Ja też w poprzedniej pracy pracowałem w dużej mierze z kobietami. I kobiety jak to ludzie, są różne. Generalnie jednak ja tendencję zaobserwowałem taką:

    - te które mają życie po za pracę, rodzinę, zajęcie, są aktywne to są zazwyczaj spoko. Sympatyczne, nieroszczeniowe, niegrające w jakieś tam gry (przynajmniej w stosunku do mnie jako faceta),

    - te które zycia nie mają a ich jedynym zajęciem jest netflix, kot i wino są zwyczajnie nie do życia i nie do współpracy: czepliwe, upierdliwe, złośliwe, manipulujące, kopiące dołki pod innymi wiecznie, nieszanujące facetów z samego faktu bycia facetem (a raczej facetem na tym samym poziomie co ona bo dla szefów juz takie przecież nie są - obrót o 180 stopni),

     

    pkt 2 tyczy sie też młodych gwiazdeczek na wydaniu i wszelkiego rodzaju gwiazd z wywalonym w kosmos ego (pracowałem wtedy z dziewczyna która 10 lat wcześniej wygrała konkurs miss województwa i była nie do życia).

     

    Finał był tamtej pracy był taki, że gdy szukałem juz nowej pracy to potrafiłem odrzucać oferty pracy tylko dlatego, że byłaby to znowu praca w żeńskim środowisku.

     

    Generalnie cechę wspólna wszystkich kobiet znajduje jedną: nie są one nastawione na rozwiązywanie problemów - gdy tylko dane zadanie mogą podzielić bądź zrzucić niżej zrobią to bez wahania. Często przy tym zasłaniając się niewiedzą, nieumiejętnością, grając słodka i niewinną potrzebującą pomocy - czyli grając na najprostszych męskich instynktach lub rozmawiając z toba z pozycji siły, pisząc "proszę o odpowiedź PILNE" - po pierwsze pilne zależy dla kogo, po drugie jak wszystko jest pilne to jakie jest ?;)

     

     

    • Like 6
    • Dzięki 1
  13. 28 minut temu, Mosze Red napisał:

    Istnieje rynkowe zapotrzebowanie na segregację płciową, a skoro państwo przestało ją zapewniać, to zaczyna ją sprzedawać sektor prywatny :)  

     

    Są siłownie dla kobiet już. U mnie w mieście od dawna działa szkoła nauki jazdy tylko dla kobiet gdzie kobieta kobietę uczy jeździć. I wszystko ok - moje obawy jednak budzi to, co by było gdyby ktoś otworzył siłownię tylko dla mężczyzn i kobiety nie miałyby tam wstępu? Albo właśnie szkolę nauki jazdy tylko dla mężczyzn? 

    Bardziej nie chodzi tu o segregację płciową a o tworzenie sobie jakiegoś elitarnego grona, gdzie jedna drugiej będzie pieprzyć swoje farmazony na ucho ćwicząc sobie jednocześnie...

    • Like 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.