Skocz do zawartości

Mortis

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mortis

  1. Pełna zgoda, jednakże duża ilość Czadów powoduje, że na apkach jest znacznie ciężej niż w PL.
  2. W Niemczech (sam mieszkam w Berlinie) laski owszem są bardziej otwarte na przygodny seks, plusem jest to, że jest ogromne zróżnicowanie, więc w zasadzie udało mi się już *zwiedzić wszystkie kontynenty* mieszkając tutaj. Co do muzułmanek to miałem okazję zaliczyć kilka dziewczyn z Iranu i muszę powiedzieć, że są dobre w te klocki, no i pieprzą się na pierwszej randce. Jedna mi nawet chciała trójkąt zorganizować. Jak wpadałem do Polski to miałem wrażenie, że rodaczki to sztywniaczki, ogólnie gadka po polsku to też inny temat dla mnie. W zasadzie nigdy porządnie w PL nie miałem okazji pozaliczać. Paradox jest taki, że na bumble/tinderze w Polsce dostaję 10x więcej lajków niż w Berlinie.
  3. Wszystko zalezy od tego ile placi sie czynszu. Jak ktos placi 300€ to 1800 to spoko pensja, ale jak ktos musi 1000€ za czynsz wydac to sytuacja wyglada inaczej. Co do kas chorych to warto przejrzec oferty, jak ze zdrowiem wszystko ok to najbardziej oplaca sie patrzec na wysokosc doplat do wizyt u dentysty.
  4. Dzięki za odpowiedź, coraz częściej dochodzę do wniosku, że już nic nie wskóram. Widziałem się z nim ostatnio w Polsce przelotnie w związku ze świętami, oczywiście w pakiecie z nią. Dużo schudł, wizualnie wygląda dobrze, ale nie widziałem w tym człowieku radości, w oczach miał smutek.
  5. Mam do opowiedzenia pewną historię o relacji, która jest dla mnie chora i nie wyobrażam sobie, żebym ja kiedykolwiek w coś takiego się wpakował. Chodzi o mojego przyjaciela, nazwijmy go Paweł. 4 lata temu wyjechałem z Pawłem do pracy do Holandii, obaj byliśmy singlami, nic nas w Polsce nie trzymało, nadarzyła się dobra oferta więc w miarę szybko zdecydowaliśmy się ją chwycić. Pracowaliśmy razem w tej samej firmie, mieszkaliśmy w normalnym mieszkaniu, każdy miał swój pokój i prywatność. Sytuacja taka trwała dość długi czas, nie mieliśmy na co narzekać. Jeśli o mnie chodzi to korzystałem regularnie z tindera, ale nastawiony byłem na krótkoterminowe relacje, niż coś poważnego i dobrze na tym wychodziłem, bo miałem zabawę i nie brałem sobie na głowę żadnych zobowiązań. Z Pawłem było nieco inaczej, był on niższy ode mnie (ma jakieś 174cm), tęższy i niestety łysiejący, więc u niego już nie było tak łatwo czegoś poderwać czy się umówić (z wiadomych względów). Po prawie 2 latach zauważyłem, że Paweł się męczy, pieniądze nie dają mu radości i czegoś mu brakuje. Mi ten układ również przestawał odpowiadać, planowałem wynająć mniejsze mieszkanie dla siebie, prywatność przede wszystkim. Zauważyłem, że mój przyjaciel zaczął nagminnie i wręcz bez przerwy pisać z kimś na messengerze. Ale dosłownie całe dnie i całe wieczory, NON-Stop. Ja się nie pytałem, on nic nie mówił, nie chciałem być wścibski, więc tematu nie podejmowałem. Zaczął też znikać na weekendy, potem się dowiedziałem, że jeździł do Polski, do Zielonej Góry. W końcu powiedział mi z kim tak koresponduje, oczywiście miałem świadomość, że z kobietą, ale to co mi o niej powiedział bardzo mnie zasmuciło. Kobieta 24 letnia, niepracująca, nie skończyła gimnazjum, więc wykształcenie podstawowe (nie mam nic do ludzi z niskim wykształceniem, po prostu ją opisuję), do tego 3-letnie dziecko z jakąś wadą, nie dopytywałem jaką, na które „podobno” dostawała 2000PLN zasiłku i z tego się utrzymywała. Powiedziałem mu jedynie, że ja bym nigdy z kobietą z dzieckiem w żadne relacje nie wchodził i poradziłem, aby on również się nad tym mocno zastanowił (ileż ja miałem racji…). Nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile on wydał na paliwo w pierwszych 2 miesiącach znajomości z nią, wiem jedynie, że jak już postanowił się ode mnie wyprowadzić (oczywiście do niej, do Zielonej Góry) to był bez mała spłukany. Wcześniej przywiózł ją do Holandii na parę dni, więc miałem okazję zobaczyć cóż to za cudo. Niestety okazało się, że dziewczyna to taka jednak trochę prostaczka, owszem wygadana, ale ja potrafię wyczuć człowieka, niczym pies. Parę zamienionych zdań, zobaczyłem jakie ma poczucie humoru, styl ubioru itd. (wygląd takie 6,5/10) i już wiedziałem w głębi duszy, że nie sprawia mi przyjemności ani przebywanie z nią ani rozmowa, więc dałem parce prywatność. Nie wydawała się również osobą odpowiedzialną i dojrzałą, jak na matkę z 3-letnim stażem. Na imię miała Monika. Od wyprowadzki Pawła do niej wszystko nabrało tempa. Kontakt między nami bardzo się ograniczył, martwiłem się, że podjął taką pochopną decyzję nie mając zbyt wielu środków finansowych, które prawdopodbnie stracił na paliwo i na nią. Natomiast kiedy ja do niego dzwoniłem to wiedziałem, że ma telefon na głośniku i nie dało się z tym chłopem normalnie porozmawiać, albo się autocenzurował albo odpowiadał tak/nie. W związku z tym rozmowy te były przeważnie krótkie i nic nie byłem w stanie się dowiedzieć. Wiedziałem jedynie, że mieszkają u jej koleżanki w małej kawalerce + to dziecko. Szybko znalazł pracę i wynajęli kawalerkę już tylko dla siebie, więc pomyślałem, że teraz już zaczną sobie radzić, ale do niej byłem ciągle delikatnie mówiąc, sceptyczny. Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie matka Pawła (z którą zawsze byłem w bardzo dobrych relacjach) i z płaczem powiedziała mi co się u tego chłopaka dzieje. Otóż Paweł ciężko pracował po 11-12 godzin dziennie, a wracając do domu nie miał ani posprzątane, ani nie miał przygotowanego obiadu, Pani natomiast przebywając razem z dzieckiem lubiła sobie zajrzeć w kieliszek i robić chłopakowi pijackie awantury kiedy ten wracał z pracy. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić jak ten mądry, miły, inteligentny facet może się tak upadlać głupiej kobiecie, która mu intelektualnie do pięt nie dorastała. Ale nic to, dowiedziałem się, że po 4 miesiącach znajomości on się jej oświadczył! To już mnie kompletnie zbiło z tropu i zacząłem się zastanawiać czy mój przyjaciel nie zwariował. Zacząłem regularnie rozmawiać z jego matką (bo z nim się gadało ciężko, jak to napisałem powyżej) i co rozmowa dowiadywałem się nowych ciekawych historii, od których serce mi pękało, bo w końcu chodziło o mojego przyjaciela… Otóż Pani codziennie była pijana i kiedy on wracał z pracy to ona sobie spała, więc musiał iść prosto do sklepu na zakupy, aby zrobić sobie obiad. Dziecko w międzyczasie zostało kobiecie zabrane, wraz z prawami rodzicielskimi. Podczas jednej z wielu awantur Monika zniszczyła Pawłowi telefon, laptop i wyrzuciła mu nawet portfel przez okno (mieszkali na 7 piętrze). Z 2000PLN jakie miała dostawać okazało się, że dostawała zdecydowanie mniej, po odebraniu praw do dziecka nie zostało z tego nic. Ogólnie cały dochód Pawła pochłaniał czynsz, wydatki i utrzymanie 2 osób. Dodam tylko, że oboje są palaczami, każde po paczce dziennie, więc miesięcznie to kupa forsy. Jego matka powiedziała mi, że nie raz Paweł dzwonił do niej z płaczem… Jedna, guzik warta kobieta doprowadziła chłopa do rozstroju emocjonalnego. Do tego dochodzą historie poboczne jak jakieś imprezki, gdzie ona bajerowała przy nim z innymi facetami, inne pijackie awantury, mówienie mu jaki on jest zły, niedobry i tak dalej. Dziwiło mnie i dziwi do tej pory, dlaczego on jej nie chciał zostawić, mimo że to on ją utrzymywał, łożył na jej żarcie, chlanie i papierochy i do tego znosił te wszystkie sceny. Wiedziałem, że jego sytuacja finansowa jest beznadziejna, na zasadzie „przeżyć do pierwszego”. Niestety popełniłem duży błąd i pożyczyłem mu trochę pieniędzy (do dziś ich nie oddał w całości). Pani oczywiście nie wykazywała chęci podjęcia jakiejkolwiek pracy, spanie do 13:00 codziennie, nawet zakupów nie zrobi, więc Paweł dalej na nią zasuwał, mimo że nie miała już dziecka pod opieką. No ale takie nudy samemu w mieszkaniu siedzieć, więc wzięli sobie pieska. Zastanawiałem się co tego chłopa przy niej trzyma i jedynym argumentem mógłby być po prostu dobry seks. Jakież było moje zdziwienie, kiedy jego matka powiedziała mi, że nawet tego mu ona nie daje. Zwierzył się jej, że przez ponad 2 lata zrobili to… 3 razy! Wtedy już miałem takiego mind-fucka, że realnie nie byłem w stanie pojąć dlaczego ten facet przy niej tkwi, mając de facto pełną kontrolę nad sytuacją i nad jej losem! On zarabiał pieniądze, łożył na wszystko, jednym kopnięciem jej w tyłek by sobie zamknął tą parszywą sytuację… Ale nie… Niedawno temu wyjechali za granicę (musiał od kogoś znów pożyczyć pieniądze bo z czego miałby to sfinansować…). Wiem, że sytuacja jest podobna, on pracuje, ona nie robi nic. Ledwo im starcza cokolwiek odłożyć, bo kwatera jest przez 3 pośredników i każdy bierze dla siebie dużo-za-dużą działkę. Nie wiem też co myśleć o kobiecie, która mając dziecko, tak po prostu wyjeżdża sobie za granicę. Prawdziwa matka by walczyła o swoje dziecko, chciała by się z nim widzieć, mimo odebranych praw, cokolwiek, aby z tym dzieckiem mieć kontakt. Logicznie myśląc – jak kobieta ma traktować faceta, skoro nawet własne dziecko ma gdzieś? Straciłem nadzieję, że mogę mu jeszcze jakoś pomóc… Miałem z nim dwie dłuższe rozmowy (akurat jej w pobliżu nie było) i powiedziałem co o tym wszystkim myślę. Co najlepsze, zgodził się ze mną i nic nie zareagował, kiedy ja rzucałem wiązanki w jej stronę. Nie mam pojęcia czy Paweł chce się tak męczyć dalej, może występuje u niego strach przed samotnością, może ma wrażenie, że jak nie ta, to już żadna?... Może macie jakieś pomysły, jak można uratować faceta? Mi się wydaje, że prędzej ona go rzuci niż on ją, i de facto ona to skończy kiedy jej się znudzi…
  6. Mortis

    Witam

    Witam wszystkich braci :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.