Skocz do zawartości

poduszka

Samice
  • Postów

    413
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez poduszka

  1. Do kibla też chodzi się we dwoje? Kurcze, to może jednak jeszcze przemyślę te śluby i inne narzeczeństwa... A jak mężczyzna nie lubi, to się nie chodzi? Jak kobieta nie lubi jeździć na ryby, to też się nie jeździ? Powiem Ci, że przekichane takie życie.
  2. Szkoda, że temat nie powstał w manipulacjach, bo nie musiałabym robić takich ceregieli. Assasyn, czemu pytasz Panów? Nie lepiej zasięgnąć informacji u źródła? A czemu mężczyźni robią sobie tzw. męski wieczór? Bo chcą mieć spokój, bo chcą się rozerwać, bo fajnie można się bawić również bez drugiej połowy. Nie można ograniczać swojego świata do jednej osoby, bo prędzej czy później kończy się to tragedią. A że akurat klub? Co takiego złego jest w klubie? Sama czasem chodzę i ani razu nie obściskiwałam się z facetem, więc nie wiem czemu po ślubie (zakładając, że tak potoczy się moje życie ) miałabym sobie tego odmówić (chodzenia do klubu). Przecież nie trzeba wszędzie chodzić za rączkę, pomijając fakt, że rodzaj mężczyzn, w których gustuję raczej nie lubi takich miejsc. Czyli jeśli ja lubię tańczyć, to ze względu na partnera nie miałabym chodzić wcale czy szantażować go i ciągnąć za sobą na siłę, by stracił kilka godzin z życia? Często słyszę o tych klubach, o rzekomej rozpuście, ale jak kobieta nie przesadza z alkoholem, to nie zrobi głupstwa. A drugą sprawą jest, że faceci w klubach to zazwyczaj... odrobinę żałosny widok, więc dziewczyna, która ma kogoś z małym prawdopodobieństwem zdecyduje się na cokolwiek (całowanie też jest wg mnie zdradą). Zgodzę się, że nie jest to najbardziej rozwijający sposób spędzania wolnego czasu, ale nie można robić tylko rzeczy ambitnych. Ten, kto lubi sobie potańczyć raczej zrozumie. A jak się zachować? Życzyć miłego wieczoru i jechać z kumplem na ryby/oglądać mecz/cokolwiek. Nie w ramach robienia sobie na złość, tylko dla rozrywki.
  3. A ja mam kota, nawet więcej niż jednego. Żelazna męska logika podpowiada, że jestem feministką jak cholera. Co do postów panów o "trzymaniu pieniędzy" w związku... Dlatego właśnie zawsze wydawało mi się, że najlepiej jest, gdy partnerzy są podobnie sytuowani i nie ma kłótni o kasę, o to czyja ta kasa itd. Chyba nie znam żadnego szczęśliwego małżeństwa, w którym różnica w zarobkach między małżonkami jest duża. Nie mówię o symbolicznym tysiaku, tylko o różnicy rzędu: jedno zarabia najniższą krajową, a drugie 10tys. Zawsze ktoś w takiej sytuacji terroryzuje.
  4. GurneyHalleck, dam znać, jak będę po treningu.
  5. Czytałam książkę pierwszego pana, podobała mi się, ale niewiele z niej pamiętam. Fajna, ciekawa, ale nie wpłynęła na mnie w żaden sposób. Obecnie czytam książkę Folletta. Znacie? Nie czytałam nic wcześniej tego autora, zapowiada się całkiem przyjemnie. Tytuł to "La Marque de Windfield", chyba nie ma tłumaczenia na polski, oryginał po angielsku. Też nie będzie to (raczej) przełomowa książka, czytam bardziej pod kątem językowym. Równocześnie męczę (czasownik nieprzypadkowy) "Ludzkie działanie". Chyba będę musiała przysiąść nad tym jeszcze raz. Edit. Doczytałam, że jest tłumaczenie, a tytuł polski to "Niebezpieczna fortuna". Tłumacze to kreatywni ludzie. W tym przypadku francuscy, bo tytuł oryginalny to "Dangerous fortune".
  6. Nie znam aż tak dobrze Sapkowskiego, wypowiadałam się na podstawie znajomości opowiadań i sagi. Ale jakoś nie potrafię uwierzyć, że w jednej książce kobiety są tak charyzmatyczne, a w innej nagle mamejowate. O.o Schizofrenia?
  7. Taaa, ich miłość była tragiczna - dosłownie. Sienkiewicz to ogólnie jest ciekawy pisarz - jego powieści są bardzo schematyczne, a mimo wszystko czytałam je z dużym zainteresowaniem. A Kmicic, ach Kmicic... Wkurza mnie jedynie, że tak dużo kobiet u Sienkiewicza to mameje. Piękne posągi, którymi zachwycają się rycerze. O wiele bardziej wolę kobiety Sapkowskiego: piękne, silne, zdecydowane, pełne wigoru. No, może "odrobinę" zbyt wyrachowane.
  8. "Krzyżacy"? Uwielbiam "Potop", uwielbiam "Pana Wołodyjowskiego", uwielbiam "Quo vadis", ale "Krzyżaków" zdzierżyć nie mogłam... Przeczytałam, ale była to udręka. Zafona bardzo podobał mi się "Cień wiatru", pozostałe książki przeznaczone "dla dorosłych" (nie ma w nich nic zdrożnego ) mnie nie przekonały. Bardziej podobały mi się te, które teoretycznie były przeznaczone dla młodzieży. Bardzo fajne książki, na granicy obyczaju i fantastyki. Całkiem ciekawe połączenie, ta fantastyka była bardzo subtelna. Qsiorz Dzięki za przypomnienie o Huxleyu, już dawno chciałam przeczytać. Czytałam jedynie fragment o karmieniu dzieci ciasteczkami w szpitalu, by oswić je ze śmiercią... I o probówkach. Wszystko, co czytam jest godne uwagi.
  9. W takim razie obserwuj i twórz własne wnioski. Interesujesz się tylko psychologią "poradnikową" (co za pojęcie ) czy psychopatologią też? Polecam psychopatologię.
  10. Subiektywny niczym Petroniusz. No, no. Jedna z moich ulubionych postaci literackich. Nieprawidłowo postawiony przeze mnie przecinek świadczy o zbyt emocjonalnym podejściu do tematu. Ale już odpuszczam to zagadnienie, głową muru nie przebiję.
  11. Nie mogę teraz niczego przywołać, zazwyczaj nie mam wrażenia, że dana książka jest szczególnie ważna dla określonej płci. Jednak z tą jest inaczej. Warto ją znać ogólnie, ale mężczyźni mogą w niej odnależć wiele przydatnych rzeczy, m. in. jak walczyć z "uroczą" Wielką Oddziałową w rzeczywistości. Zastanawiam się jedynie, kto tak naprawdę wygrał tę wojnę i chyba dochodzę do wniosku, że wygranego nie ma. Zresztą, można to ładnie przyłożyć do "Wiedźmina" i walki Nilfgaardu z Północą, tej wojny też nikt nie wygrał. W "Locie..." Oddziałowa straciła panowanie nad sobą, straciła władzę i przewagę psychiczną nad pacjentami, a McMurphy stracił życie. Qsiorz, czytałeś inne książki tego autora? Ta była naprawdę interesująca, do tego te opisy, czasami czułam się, jakby McMurphy stał przede mną - były tak dokładne. Rzekłabym, że odrobinę naturalistyczne. Niestety.
  12. Vincent, jeszcze pierwszej lektury nie przeczytałam i już kolejne zadanie domowe? Endeg, przyznam szczerze, że raczej nie czytam takich książek. Z rzeczy, które ostatnio "skonsumowałam": dokończyłam "Wiedźmina", 3 opowiadania Zoli, "Lot nad kukułczym gniazdem". Każdy samiec powinien koniecznie przeczytać ostatnią pozycję.
  13. red, a nie pomyślałeś może, że na inne kobiety po prostu Cię nie stać? (nie mam na myśli zaplecza finansowego) Jakby to delikatnie ująć... może kobiety, które mają coś więcej pod czachą nie są Tobą zainteresowane? Tylko proszę, nie tup nóżką ze złością, bo pytam z ciekawości. To jest tak mniej więcej, gdybym codziennie narzekała jacy mężczyźni są beznadziejni, fatalni, obrzydliwi i dwulicowi, a jedncześnie się z nimi zadawała. Jeśli to taka męka, to nie zadawaj się z kobietami. Wejdź w związek z mężczyzną, albo bądź szczęśliwy sam.
  14. Słabo trafiłam w takim razie. Kiedyś lubiłam cytrusowe, ale już mi się znudziły. Teraz wolę słodkie - latem lekkie, a zimą cięższe. Ambra, cynamon, goździki, zapach grzanego wina - zapachy, które są ciepłe i dają mi lekki "odlot". Patchworki wyglądają świetnie. D&G zdaje się miał linię z ambrą, może o tych mówisz? Ten zapach był cudowny, ale nie na moją kieszeń. btw, grzeczny synek, masz +100 do sympatii.
  15. Qsiorz, mam tylko dylemat od kogo zacząć. Zazwyczaj zaczyna się od najwyżej posadzonych, by spowodować dezorganizację. Już ja ich nauczę polowania, Pokorna. Na własnej skórze go doświadczą. Lady, co to dla mnie?
  16. Panowie, strzeżcie się. Niewiele już mi brakuje, czas na ostatnie szlify i zaczynam polowanie na niesfornych samców.
  17. Samica - poduszka na siłownię chadza.
  18. Pika, żarty się Ciebie trzymają. Ale musisz mieć pięknie w domu, Pokorna. Kiedy zaczęłać robić te wszystkie rzeczy? Mogłabyś wstawić coś Twojej roboty? Chętnie zobaczę i powyrzucam sobie, że przestałam robić na drutach, nim mój talent (niezaprzeczalny) zdążył się rozwinąć. Ja uwielbiam, ogólnie lubię włosy, mam na ich tle bzika. Tak się jeszcze wczoraj zastanawiałam, jakich perfum używasz? Natchnęło mnie, bo byłam w perfumerii. Gdybym miała zgadywać, to wykluczyłabym raczej zapachy cytrusowe.
  19. red, Ciebie już nie ma nawet co ratować. A nie lepiej, żeby pan/pani przy kości od razu walnął się w kolana młotkiem? Czas to pieniądz, szybciej będzie. Quizas, pozwól, że zacytuję siebie: "Chciałam sprawdzić...". SPRAWDZIĆ. Doskonale wiem, że podczas przygotowań do mółmaratonu dłuższe wybiegania będą odpowiednie w granicach 15km. Normalnie biegam ok. 6-7km (co drugi dzień). To jest to, co było na filmiku? Rozwaliło mnie przeskakiwanie przez "płotek". Ewentualnie mogłabym się pod nim podkopać.
  20. GurneyHalleck, a masz na koncie jakieś zawody? Filmik zobaczę, ale kiedy indziej. Czyli się nie dowiem. ;( Nie chcę burzyć Twojego pojmowania świata, ale jak ktoś ma nadwagę, to raczej kiepko bym widziała 20km... Do półmaratonu. Chciałam sprawdzić, czy jest o czym w ogóle myśleć. Nie mówię o samym ukończeniu, tylko o przyzwoitym ukończeniu. A w rowerze dostrzegasz większą celowość? Lubiłam jeździć na rowerze, gdy go jeszcze miałam... Co do stawów - zgadzam się. Rower, pływanie to o wiele "zdrowsze" sporty. Mój największy rowerowy wyczyn to wycieczka z Chałup na sam cypelek Helu, czasu nie pamiętam. Oczywiście rowerem wracałam. Filmy jutro albo jeszcze kiedyś, dziś nie mam warunków. Czyt. nie chce mi się iść po słuchawki, a jeszcze ryknie z głośnika jakieś obrzydlistwo. Zasada ograniczonego zaufania. Co jest nie tak ze Skodami? Nie ma w tych samochodach wielkiej finezji, ale samochód jak samochód... A widzę, że ta poczciwa skodzinka stała się alegorią zniewolenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.