Skocz do zawartości

PerSenior

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez PerSenior

  1. 19 minut temu, Pietryło napisał:

    Ja wiem czy babski;) Dużo siedzę, i też mam przodopochylenie miednicy. Wyszedłem z założenia żeby tyłek wzmocnić.

     

    Po czym stwierdziłeś przodopochylenie?

     

    20 minut temu, Pietryło napisał:

    Mówisz, że głównie poślad? Znaczny się te dwójki czuję że pracują. Myślałem właśnie o tej piłce i maszynie.

    Czujesz jak się rozciągają, bodziec do wzrostu i aktywacja włókien w rumuńskim niższa niż w innych wymienianych przez Nas ćwiczeniach.

    • Like 2
  2. Za dużo kombinowania, trochę nieprawidłowa kolejność. Jaki masz konkretny cel? Wszystko poza maratonami to pisz priv, ułożymy coś :D @Maciej45

     

    @Pietryło poślady zakatowane, dwójek i czwórek nie ruszasz wcale tym treningiem nóg, taki babski plan trochę. 

    Rumuński to głównie poślad, dwójka pracuje jak schodzisz naprawdę nisko, lepiej wrzucić leg curl wszelakiego rodzaju (piłka, maszyna, nordic curl przy drabince) lub np. ławkę rzymską na prostych nogach.

    Jaki sens mają te podciągania i pompki codziennie, skoro pompka to dla Ciebie duży duży bodziec jak robisz w zakresie 5 powt. Zaburzasz regenerację i trening nie ma sensu. 

    • Like 1
  3. Cześć. 

     

    Mojej partnerce umiera ciotka. Ma nowotwór, stan terminalny - 2 tygodnie życia jej zostało. Ciotka ta ma dwoje dzieci w wieku 20+ i kilkanaście lat. 

     

    Jest mi w jakiś sposób przykro, zachorowała 2 tygodnie temu. Nigdy się nie badała, ani krwi ani nic innego. Finansowo rodzina na bardzo dobrym poziomie. Tłumaczyłem mojej kobiecie, że sobie poradzą, że to nie jej wina itp. Argumentowałem, że się nie badała, że dzieci finansowo mają świetną sytuację i w ogóle.

     

    Pytanie, co zrobić jak non stop lamentuje, ciągły płacz, ciągły temat ciotki. Zastanawiam się co by było gdyby to był rodzic...

    Ile trwa taka "żałoba" po ciotce? 

    Jak wspierać partnerkę w takim czasie?

  4. Ja też się zapuściłem, podobnie jeśli chodzi o wizualny efekt, jednakże celowo :'D 


    Nigdy tego nie uznawałem - przemian transformacji itp. Szczególnie, że u naturala nie są tak spektakularne, ale przyszedł czas...

     

    Zajmuję się trochę trenerką ostatnio (jako dodatek poza dietetyką) i chciałbym mieć po prostu zdjęcia przed i po, które będą dla mnie reklamą. Z drugiej strony jak miałem zajebistą formę to ścięgna i więzadła dostawały u mnie w pi**e. Długi surplus kcal pozwoli im się dobrze zregenerować. Oczywiście robiłem odwrotne reefedy/mini cutu, żeby w trakcie upasania się mieć zachowaną wrażliwość insulinową. 

     

    Dodatkowo spora nadwyżka w dużym okresie z poprawkami jw. pozwoliła mi wyrównać mega dysproporcje:

     

    • Wizualnie tylny akton barków w pozie "bicepsy tyłem" jest identycznej wielkości i kształtu jak przedni :) 
    • Przyczep końcowy najszerszego (ten nad kością biodrową) jest widoczny pod sporą ilością fatu, bardzo go poprawiłem.
    • Góra klatki całkowicie wypełniona mięsem, tu dołożyłem tego mnóstwo. 

    Jeśli o Ciebie chodzi to masz prostą drogę do dobrej sylwetki, nie ma tragedii, ciśnij!

    • Like 2
  5. Walczyłem z nikotyną, wygrałem dość szybko. Walczyłem z uwarunkowaniami kulturowymi, żeby ze spokojną głową nie musieć pić - wygrałem. Po nikotynie zaczęło się budzenie w nocy i podjadanie - zmiana nałogu. Nie wpłynęło to w ogóle na sylwetkę, forma cały czas, ale jednak uciążliwe było takie wstawanie o 2-5 i jedzenie śniadania. Choróbsko jak choróbsko - wyszedłem dość szybko. Aktualnie wszystko skumulowało się w kofeinie, którą kontroluję, ale jak się zapomnę to 3 noce pod rząd mogą być całkowicie nieefektywne jak chodzi o regenerację - chodzisz jak zombie. Kontroluj kofeinę, max 6h przed snem ostatnia dawka.

    • Like 1
  6. 19 godzin temu, NoHope napisał:

    To coś tu nie gra bo młode pokolenie kobiet zaczyna więcej zarabiać od facetów, są lepiej wykształcone, mają większe prawa i jeszcze szybciej przechodzą na emeryturę xD

     

    W praktyce od jednostki bardziej liczy się grupa. Powiedz mi ziomek kto przeżyje - bogaty czy tłum biednych którzy będą chcieli go zabić? Chad ruchjący laski czy grupa beciaków która chce zabić chada? Kto jest silniejszy? To też jest darwinizm.

     

    Tylko prawica ma ten problem, że patrzy na wszystko z perspektywy jednostki, lewica dba o grupowe interesy. No i kto na tym obecnie obiektywnie lepiej wychodzi?

     

    Kto ma lepiej "chady z forum" którzy jak dojdzie do rozwodu to mają przejebane czy laski które płaczą, że są dyskryminowane?

     

    Prawidzwy CHAD nie musi się rozwodzić XD Nie zawrze związku małżeńskiego. Młode pokolenie kobiet zarabia więcej od facetów? XD Mówisz o tych wszystkich młodych dziewczynach w maczku, w biblioteczkach i gastro? I zapewne o tych wszystkich chłopaszkach co piastują zawody techniczne za granicą? Ahh. 

    Kto by chciał żyć jak pospolity beciak, żeby zabić chada? Co z tego, że go zabiją te beciaki skoroi tak nie poruchają? :'D

  7. Czołem. 

     

    Chcę to opisać krótko i zwięźle. Aktualnie studiuję kierunek medyczny (nie lekarski) i pracuję w zupełnie innym zawodzie. Łącze studia dzienne z pracą na tyle, że razem ze stypendium mam 4000-4200 co miesiąc netto. Od 2 miesięcy zostaje mi z tego może 400 zł, aktualnie na poduszkę wrzucam 100 zł... Poduszkę mam na 4-6 msc życia. Kursy i szkolenia poszły tak w górę, że 1k za dobrze opracowane materiały z konkretnego zagadnienia to taniocha... W moim zawodzie dietetyka, 3k na rękę to dobra stawka. Aktualnie zarabiam więcej i dostałem propozycję kierownika placówki w której pracuję, nie przyjąłem, gdyż psi pieniądz i mimo, że byłbym kierownikiem to miałbym w ogólnym rozrachunku dużo mniej niż teraz :D

     

    Patrząc na ceny mieszkań (wynajmuję dwupokojowe z kobietą) i samochodów (dorobiłem się bmki z 2006). Na studiach zaczyna dziać się tragedia. Z każdego wykładowcy wychodzi lewizna. Faceci zaszczuci, każdy pilnuje poprawności, byleby kogoś nie urazić. Wbijają nam idiotyczne przekonania o wspaniałym życiu po studiach. 

     

    Podpisuję kontrakt w lipcu, wyjeżdżam na 10 tyg. Netto 12k/4 tyg. Dla przeciętnego Polaka nieosiągalne pieniądze. Zastanawiam się jaki sens jest żyć, studiować i w ogóle społecznie prosperować w tym kraju? Praca fizyczna mi nie wadzi, olej w głowie mam. W zeszłym roku pracowałem w Holandii, po robocie książka, nauka angielskiego. Wiem, że mam tą przewagę, że nawet po długim czasie w jakimś miejscu nie zacząłym popijać czy się opierdalać jak to mają rodacy na obczyźnie (nie wszyscy, ale Ci z którymi pracowałem to wszyscy - +/- 10 poznanych osób). Kontrakt jako dekarz.

     

    Myślałem czy po obronie pracy dyplomowej nie wyemigrować na rok lub dwa na platformę jako monter. Zrobiłbym tylko kurs BOSIET i pociągnął certyfikat z uczelni z angielskiego:

    C1 z CEFR'u

    FCE 

    IELTS

     

    Kurs monter rusztować/monter konstrukcji stalowych/izolacje

     

    W ciągu przyszłego roku na studiach za 10k jestem w stanie wszystkie te kursy i certyfikaciki pyknąć. 8-12k tygodniówka na rękę. Wyżywienie, dostęp do siłowni, opieka medyczna na miejscu. 2 lata na takiej platformie, wracam i mam mieszkanie, dobry samochód, środki na start na dobre życie. Tak naprawdę teraz uczę się i pracuję po to, żeby kiedyś mieć to mieszkanie i dobre auto. Poza tym moje aktywności to książki, trening siłowy i boks. Od lat wystarczają i za 10-15 lat też wystarczą. 

     

    W Polsce mieszkania dorobię się za 10-15 lat. Dobrego auta w stylu np. sportowego focusa 3-4 letniego pewnie też z 10 lat...

     

    Doświadczenie zdobyte za granicą mógłbym wykorzystać do prowadzenia działalności po powrocie, na własną rękę, w branży która się po prostu opłaci.

     

    PS: Nie mam alternatyw w postaci mieszkania u rodziców i odkładania, dom rodzinny kiedyś straciłem, w razie "W" nie mam się gdzie podziać (poza domem panny, czego bym nie przebolał, nie potrafiłbym być na czyjejś łasce), rodzice mi nigdy nie dadzą ani nie pomogą jak coś, w sumie to do czasu sami ze mnie doili co ukróciłem. 

    • Like 2
  8. To zadzwonienie od razu po spotkaniu, piękne róże i atencja jaką jej dałeś jeszcze dobrze jej nie znając (dostarczyłeś jej ją ze względu za pewne na aparycje). Strzelam, że może być 6-8/10. Za dużo atencji = stałeś się dla niej "łatwy beciak" = nie w głowie jej romantyzm. Później dzwoniła, żeby mieć zapasową opcję właśnie na przeprowadzkę, malowanie ścian, zafundowanie wycieczki czy jaki tam ch*j. Przecież to odrzucające z marszu, gdy kobieta nawija Ci o byłym... Po co? 

    • Like 3
  9. Jest to odwracanie kota ogonem. Sytuacja jakiej się dopuściła stawia ją w roli zwykłej kurewki. Wybacz, że tak napiszę, ale tak jest. Byliście w obcym miejscu. Poszła z 5 typami do sklepu, późną nocą, kiedy ty byłeś w domku. Od****ła jakiś "szajs", z którego sama nie potrafiła się wytłumaczyć. Po powrocie zaś, dokładnie tak jak każdemu wiernemu pleban tak i tobie kobieta wbiła pięknie poczucie winy. Aaaale... Na dodatek podwójne, gdyż mogła tam zostać zgwałcona :( Biedna. Kategorycznie patologiczna sytuacja. Dziewczyna zachowała się jak zwierzę w rui. Jaki był powód tych jej spacerków z obcymi typami? Naprawdę tak mało szacunku ma do Twojej osoby, że to zrobiła? Sypia jakoś polifazowo, że tyle energii ma nocą? Dlaczego nie sprzedała gościowi liścia? Chyba nie trafił? Może był język? On ją wybrandzlował jak tylko chciał. Taki materiał to nie kobieta tylko używka. Może piszę drastycznie, może tego do siebie nie przyjmiesz. Ja w TAKIEJ sytuacji ruch***ym już divę albo jakąś pannę o podobnym poziomie aparycji do uprzedniej, żeby tylko oczyścić umysł i zaprzestać wbijania w siebie winy i rozmyślania. 

    Żeby to porównać to musiałbyś sytuację nieco inaczej przedstawić. Wyobraź sobie, że lecisz z ładną i pijaną koleżanką brata w nocy do sklepu, a ona jest na Ciebie napalona, jesteście sam na sam, rozpina Ci spodnie i zaczyna klęczeć. Ty niby mówisz nie, ale nie pamiętasz czy wzięła go do ust. 

    Twoja Panna była z facetami, każdy by ją pyknął przy wylewie spermiarstwa jaki mamy obecnie w Polsce. Tak jak wyżej wspomniałem jest analogia, to dlatego, że oni chętnie by jej strzelili gangbang, zaś jak ty byś poszedł z 5 dziewuchami to mógłbyś co najwyżej pośmieszkować. Musiałbyś być multimiliarderem, żeby 5 panienek chciało Cię przelecieć pod sklepem. Panna zaś musi być 7/10 i nie śmierdzieć, żeby 5 podchmielonych chłopa chciało ją przelecieć. Ot taka różnica. 

    • Like 5
    • Dzięki 2
  10. 16 godzin temu, icman napisał:

    Jakie wartości zatem wyznaje?
    Pytam z ciekawości bo imo trudno oddzielić konserwatyzm od religii.

    Porządek społeczny, praca = godne życie, wartości narodowe. Wszystkie święta itp spędza rodzinnie, jej ojciec jest autorytetem, zaczyna i kończy spotkanie. Brzmi sekciarsko, ale tu kwestię gra to, że wiedzą, że trzymając się więzi rodzinnych każdy z osobna jest w jakiś sposób w społeczeństwie silniejszy. Święta są świętami, ale bez wizyt w kościele. Są wykorzystywane do spędzania czasu razem. Każdy dobrze wie, że nie istnieje siła wyższa i jesteśmy tu gdzie jesteśmy dzięki rozwojowi kultury kumulatywnej i samej ewolucji, a nie kółeczku rybackiemu. Poza brakiem wizyt w kościele dochodzi brak przekonania, że ktoś wierzy bo w coś trzeba, nie, nie. Praca u podstaw, budowanie fundamentów i życie do starości godnie, po śmierci zaś pustka zaakceptowana już za życia, bez domniemań. Tak w skrócie to wygląda.

     

    U nas trudno odgraniczyć naród i kościół, państwo i teizm. Trzeba jednak jakoś kreować tą swoją rzeczywistość. 

    • Like 3
  11. 7 godzin temu, Brzęczyszczykiewicz napisał:

    Pierwsze co przyszło mi do głowy to czy Twój brak uczuć nie jest związany z pochodzeniem z niepełnej rodziny i swojego rodzaju "wewnętrznym systemem obronnym". Nie masz uczuć więc nikt/nic Cię nie skrzywdzi. Żeby nie było coś podobnego obserwuje (~łem) u siebie ale każdy jest inny.

     

    Czy nie masz wyjątków co do tej reguły?

    Bardzo możliwe, do przeanalizowania.

     

    7 godzin temu, Król Jarosław I napisał:

    Co mi przychodzi do głowy:

     

    Kobiety często upierdalają nam skrzydła aby nie zakręciła się obok nas lepsza zwłaszcza, że same są leniami, którym się nic nie chce.

     

    To co ciebie z jej strony spotyka jest dokładnie tym samym jak sytuacje kiedy:

     

    Przykład 1: Kobieta robi specjalnie za duże posiłki abyś się rozpasł i był mniej atrakcyjny. Bywa, że panikują też jak uprawiamy sport czy idziemy na siłownie.

     

    Przykład 2: Mój znajomy zawsze jak leciał na robotę to jego baba się upierała, że to ona wybierze mu ciuchy z szafy i o dziwo zawsze wybierała mu najchujowszą bieliznę jaką miał kiedyś wpada do mnie i mówi "patrz co ona mi z szafy wyciągnęła w burdelu bym się nie rozebrał bo siara" a ja na to "i właśnie o to jej chodziło" 😎

     

    Już kumasz? Zazdrość & wkurwienie bo te rzeczy zajmują ci czas, którego nie poświęcasz na nią a w skrajnym przypadku może i nawet masz pod dachem zawistnego prostaka ale to już sam musisz ocenić jeżeli ona najchętniej spędza czas przed TV/smartfon to prostactwa i zawiści również bym tu nie wykluczał.

     

    I pytanie do Ciebie. Czemu jeszcze nie kazałeś zamknąć jej mordy?

    Tutaj dba o moją dietę (liczę makro, ona zaś nie), mam bardzo dużą kontrolę nad moim jedzeniem - jestem w lekkiej ortoreksji. Jeśli chodzi o ubiór to zależy jej, żebym wyglądał jak najlepiej, mi również. Może to kwestia oglądania gangsterskich filmów zamiast wieczorynek za dzieciaka, może kwestia takiego ojca, ale również z mojej strony tak jest, chciałbym, żeby się ubierała skąpo i jak to nazwać "ostro", ale bez kurewstwa. Jak ktoś mi panny zazdrości to mi ego skacze, dla mnie pozytyw. Moja jednakże jest daleko od tego, bardzo skromna dziewczyna.

     

    Czas spędza na literaturze naukowej, jezdzie konno, siłowni razem ze mną. Nie korzystamy z socjali poza instagramem. Telewizora nie posiadamy, nie oglądamy. Raz w miesiącu dokument na zmianę z filmem akcji na netflix (na lapku). 

     

    6 godzin temu, DOHC napisał:

    1. Rodzina. Ja ze swoją także nie mam wspólnego języka, są z skrajności w skrajność, jedynie najstarszy syn brata wydaje się być całkiem kumaty jak na nastolatka. Reszta rodziny żre się o wyimaginowane podziały, cóż nawet moja rodzina jest skłócona od wielu pokoleń.

     

    Ja jako najmłodszy syn, mam też łatkę "młodego" mimo iż na wszystko co mam zarobiłem sam. 

     

    Do sedna: sam już nie czuję jakichś szczególnych więzi, ostatni raz na święta parę lat temu, jak wróciłem zza granicy do gniazda domowego i wszyscy byli, dzieciaki się na mnie rzucały, przytulały itd.

    Po prostu są, szanuję ich, w razie czego pochylę się i pomogę nawet bezzwrotnie dla zasady - co UWAGA nie oznacza że jestem frajerem które daje i daje. Pomogę raz, pomogę dwa, trzeciego nie będzie dopóki dwa poprzednie nie zostaną uregulowane i tyle. 

    Sam też zza granicy się do nich nie odzywałem, zawsze oni do mnie. 

     

    2. Relacje z dziewczyną - tu jest habituacja i rzeczywiście motylki w brzuchu znikają, nie oznacza to że z Tobą jest coś nie tak, czy dziewczyna jest do kitu (nie wiem czy jest czy nie jest), po prostu człowiek się uodparnia na bodźce. Dlatego chcemy coraz lepszych i szybszych fur, choć obecna może być bardzo dobra. 

    Postaraj się wyprostować relacje z dziewczyną i absolutnie nie godzić się na dołowanie. Dosłownie walnij pięścią w stół, mówiąc że walczysz o lepszą przyszłość dla siebie i dla niej, a zamiast wsparcia słyszysz że się nie uda więc po co to wszystko?

    Dziewczynę zawsze można pożegnać, ale spróbuj ją doprowadzić do pionu, pokaż się z męskiej decyzyjnej strony. 

     

    Ja musiałem się ogarnąć swego czasu, żeby nie uchodzić za wariata :D Byłem zbyt konkretny i w towarzystwie bardzo często gasiłem lewicowe poglądy, panna, ze względu na to, że jest ze mną i również ma podobne poglądy za każdym razem mnie popierała, co jest dobre, szczególnie w okresie wyłamu lewactwa. 

     

    Chyba normalne, że konserwatywna ateistka chce zdrowej rodziny w przyszłości. Problem w tym, że ja nie chcę, zaś jak cudowna by nie była to ja mechanizm znam i biologii nie oszukam.

  12. 2 godziny temu, PyrMen napisał:

    Trudno powiedzieć skąd u niej taka niechęć do Twoich sukcesów. 

    Może chce ciebie zdemotywować, żeby mogła łatwiej Tobą kierować i narzucać swija wizję przyszłości. 

    A z tego nie zrezygnuje nigdy. 

     

    Chcesz iść przez życie z głową w górze, poznawać kobiety, rozwijać się, zarabiać. 

     

    Ona będzie hamulcowym tych wizji bo zagrażają one jej wizji twojego jej wiernego zpapciecina. 

     

    Z nią się wykończyć, będzie ci coraz trudnej w takiej relacji. 

    Im szybciej to sobie uświadomisz tym lepiej. 

     

    Poza tym defektem dotyczącym rozwoju to opinie społeczną, dynamizm (taki codzienny) i część zainteresowań mamy takie same, oboje jesteśmy z lekka pracoholikami. Jak coś robimy to sprawnie i bez przeciągania. Nie lubimy apatycznych i ociężałych osobowości czy to do rozmowy czy do wykonania jakiejś czynności. Ja w ogóle nie zwracałem uwagi na te rzeczy póki pewien Mgr nie stwierdził "panna pewnie dumna jak cholera, że taki młodziak jak Ty w takim zespole". 

     

    Jeśli chodzi o kierowanie to robię to ja - kupę w życiu doświadczyłem, mam większy zasób wiedzy i zapanowanie nad kobietą w rówieśniczym wieku to jak wychowywanie. Moja jest bardzo dobrze wychowana, wielu by pozazdrościło. Jednakże co mam zrobić, skoro jestem wyprany z przeżywania wyższych uczuć? 

  13. Witam. 

     

    Mam 21 lat, moja panna również. Jesteśmy razem 3 lata, mieszkamy ze sobą 2 lata. Oboje studiujemy i pracujemy. 

     

    Seks jest jaki chce. 

     

    Obiady są jakie chce. 

     

    Panna sprząta kiedy trzeba.

     

    Światopogląd poza chęcią posiadania dzieci mamy podobny (ja wiem, że posiadać nie chcę - na ten moment to wiem).

     

    Panna jest w mieszkaniu 5 dni, w weekendy wraca do rodzinki, ja do rodzinki nie wracam, więc pracuje ile się da. Swoją drogą - w marcu odpuszczam 40h pracy na rzecz lepszej regeneracji i 40h nauki technik NLP (przydadzą się w robocie). 

     

    W ostatnim czasie zacząłem sobie uświadamiać nieco dziwne dla mnie rzeczy. Ogarnąłem, że w sumie to nie wiem jak to jest coś czuć, czy być w jakiejś relacji. Na rodzinie nigdy mi nie zależało. Z matką uciąłem kontakt w ostatnich miesiącach (w poprzednim założonym temacie można ogarnąć dlaczego - m. in. pasożytnictwo), młodsza siostra jest dla mnie leniwa, spaczona, czuję do niej niechęć. Wiem, że zawsze była lepiej traktowana - z tej racji nie mam zawiści, ale praktycznie jej nie potrzebuję, zwisa mi co tam się dzieje. Z ojcem nie rozmawiam od 2 lat (odkąd z matką się rozwiódł). Nic do niego nie miałem, co musiałem to mu wybaczyłem, on wybrał taką drogę, nie będę walczył jako jego dziecko o jakąś relacje, której potrzeby zresztą nie czuję... 

     

    Tu nasuwa się problem, nigdy nie miałem potrzeby odwiedzić rodziny, nie miałem potrzeby płakać za kimś, jak ktoś umarł to po prostu umarł, rozwód rodziców był dla mnie serią zagwozdek psychologicznych i rozwikływania dysfunkcji jakie towarzyszyły rodzinie od lat. 

     

    Ze względu na bardzo aktywny tryb życia mam licznych znajomych, ale żadna relacja nie jest w jakiś sposób głębsza. Porozmawiam o wszystkim czego potrzebuje, często pod kątem naukowym i to na tyle. Środowiska mam 3 - uczelnia, praca, siłownia. 

     

    Zacząłem uważać, że czas jaki poświęcam na relację uniemożliwia mi zawarcie głębszych kontaktów z kimkolwiek, a może nigdy takowych nie mogłem zawrzeć? Czasem się budzę i moja panna jakby była dla mnie obcą osobą... Nie obchodzi mnie gdy jej nie ma, nie czuję jakiejś tęsknoty. 

     

    Czy ze mną jest coś nie tak? Dodam, że uchodzę za duszę towarzystwa i odnoszę sukcesy naukowo i sportowo (finansowo jestem na poziomie 10% tego czego oczekuje, nad tym w najbliższym czasie będę się skupiał). Mam wrażenie, że jestem jakiś wypaczony.

     

    Uświadomiłem sobie też, że jestem osobą, której życie na wsi, zakładanie rodziny, odwiedzanie rodziny i koniec edukacji i rozwoju zawodowego w wieku 30 lat na rzecz budowy chałupy i bombla totalnie nie odpowiada, a jak wiecie, pannie tak i do tego będzie dążyła. 

     

    Mam jakąś chorą potrzebę posiadania coraz więcej pieniędzy, większej ilości kobiet, zdobywania kontaktów (raczej płytkich) biznesowych, zdobywania szacunku i poważania na terenie na którym mieszkam i żyję. 

     

    Moja rodzina straciła poważanie całkowicie 2 lata temu w miejscowości rodzinnej, moje nazwisko jest tam zhańbione. W mieście w którym żyję nikt mnie nie znał i zbudowałem swoją postać "od nowa". Tutaj każdy mnie poważa, szanuje, ludzie zwracają się do mnie (gdzie na co dzien dla mojego superego jestem gówniarzem) z wieloma rzeczmi i prośbami "porady" (nie chodzi o finanse, spokojnie). Wiem, że moje kobieta będzie kiedyś chciała tam wrócić, to pewne. Mnie to miejsce brzydzi, nie widzę tam szans na rozwój i racjonalnie ich nie mam. W mieście jednakże jest odwrotnie i widzę, że staję się naprawdę poważany, mam coraz więcej oszczędności, edukacja idzie na przód, ale nie w takim tempie jakbym tego oczekiwał. 

     

    Przyjąłem propozycję współudziału w prowadzeniu badań naukowych (musiały one jak i ja zostać uznane przez liczne komisje). Będę pracował z pewnym mgr pod "patronatem" uznawanej profesor. Raczej zajmę się tylko analizą statystyczną z pominięciem wnioskowania. Moja panna uznała, że mnie wydymają - z marszu, poczułem jakąś niechęć z jej strony do mojego rozwoju - po czym nastąpiło wręcz obrzydzenie, w związku z tym, że wręcz namawiała mnie, żebym zrezygnował. Dostałem od prowadzących słowo, że będę na publikacji (nazwisko). Czy będę czy nie to doświadczenie mi się przyda, a może i droga do doktoratu stanie się lekką. 

     

    W pracy stworzyłem możliwość "świadczenia usług" poza systemem. Powiedzmy, że działa to tak jakbym dostawał 2-3 stówki napiwków kiedy jestem w pracy. Ogarnąłem "system" na tyle, że odpowiedzialność za to nie spoczywa całkowicie na mnie. Nie chcę więcej rozwijać. Panna stwierdziła, że nie ma sensu ryzykować, rozmawiałem z nią o tym. Myślałem o otworzeniu działalności w przyszłym roku, mam szkielet biznesplanu - wg. panny to nie ma prawa wypalić. 


    Mam wrażenie, że jest jak "kula śnieżna". Jest świadkiem moich sukcesów i za każdym razem słyszę "teraz miałeś farta, ale następnym razem to pierdolnie". Nie powinno tak być. Szczególnie, że po przeczytaniu książki Olszaka budowałem (3 lata temu) jej pewność siebie winszując jej najdrobniejsze sukcesy i po opiniach znajomych stała się pewniejsza siebie. 

     

    Nie jestem pewien który kierunek będzie odpowiedniejszy. Co Panowie powiedzą?

     

    • Like 3
    • Dzięki 1
  14. Czy ktoś ma informacje na temat tego, że Rosjanie bombardują szpitale, żłobki itp? To plotki czy stało się prawdą? Jeszcze wczoraj wierzyłem, że zaatakowali wyłącznie wojskowe targety, dziś dochodzą mnie plotki od ukrainek, że miasto XYZ (nie powiedziała jakie, albo nie zrozumiałem) całe zbombardowane. Znajomy szeregowy co go wysłali na granicę mówi, że zbombardowali szpitale, żłobki itp. Prawda?

     

    Wydaje mi się, że w takim wypadku armia onz i armie państw zachodu w związku z umowami i prawami międzynarodowymi powinny natychmiastowo zareagować, no nie? 

     

    Ciekawa akcja. Kobietka pracująca w policji nagadała, że podpisywała oświadczenie o gotowości do wojny (w papierach robi), mój znajomy policjant zaś (nie wiem jaki ma stopień) mówił, że nic nie podpisywał i nic o takich rzeczach robi (pracuje w prewencji).

     

    Ludzie sobie coś domawiają?

  15. 1 godzinę temu, Harmony napisał:

    A nie miałem pomysłu na avatar, zapomniałem jak zmienil moje myślenie ten serial, oczekuje kolejnego sezonu.. 

     

    Zmienił myślenie? Daleko posunięte słowa. Mało jaki serial/film w moim przypadku potrafi mi nastawić mindset. Powiedz coś więcej co tam ciekawego się dowiedziałeś. Wezmę się za oglądanie może w przysżłości.

  16. https://www.jadlonomia.com/przepisy/kimchi-czyli-koreanska-kiszona-kapusta/

     

    Smaczne kimchi, dodatek do dań azjatyckich i nie tylko. 

     

    Do tego przepisu dodajemy w takiej samej ilości gramaturowej jak marchwi --> kalarepe (często w biedronce są, na ryneczku jeszcze nie spotkałem)

     

    Poza sosem sojowym dodajemy jeszcze dodatkowo sos rybny 2-3 łyżki!

     

    Imbir wpisany jako opcjonalny jest konieczny.

     

    Zamiast 2 łyżek papryki ostrej dodajemy 2 łyżki papryki skłodkiej (czyli łącznie 4) i 2 papryczki chilli drobniutko posiekane. Papryczka chilli nada ostrości i objętości naszej kiszonce, a dodatkowa ilość papryki słodkiej podbije intensywność (przepis jest spoko, ale trochę za słabe) 

     

     

    • Like 1
  17. 26 minut temu, Terve napisał:

    Bardzo świadomy jesteś jak na 21 lat. Super. Jakbyś tak powiedział to miałbyś może rok spokoju i potem ciśnienie, że po co czekać 7 lat, może już za 5, masz przecież pracę? Albo teraz? Takie coś kompletnie potrafi rozwalić przyjemność ze związku.

     

    Swoją drogą tak sobie myślę, że to jest miejsce, w którym zaczyna się ta cała sytuacja na rynku matrymonialnym. Zakładając, że dojdzie do rozstania to ona wsiądzie na karuzele i się zepsuje. Ty natomiast będziesz się rozwijał i koło 30 pomyślisz o rodzinie, ale partnerki już nie będą się nadawać. No i co tu począć?

     

    Nie mniej w żadnym wypadku nie radzę poczynać dziecka w wieku 21 lat ;)

     

    Dobra rada 😂 Nie pocznę. To trochę prawda. Nie jeden kawaler ślini się na przechodzoną trzydziestkę.

  18. @Miszka Ilu znasz ludzi, którzy płodząc dzieci w wieku 18-26 lat, bez rodziny, bez wsparcia osób trzecich i pomocy finansowych stanęli na szczycie drabiny społecznej lub byli wydolni ekonomicznie? Niechże chociaż żyli na poziomie i nie kalkulowali każdego wydatku. Ja 0. Nie liczę tu osób, które mogły oszczędzać bo miały "górę" w domu rodziców, samochód po rodzicach i licznie też praca w tym samym miejscu 😂

    Dziecko sprawia wtenczas, że możliwości zarobkowe przez dobre 8-12 lat nie wzrosną, tak samo cięzko się skupić na sobie.

    • Like 1
  19. 5 minut temu, Miszka napisał:

    @PerSeniorJa np. nie czułem się prawdziwym mężczyzną nie mając prawa jazdy. Głupie? No jasne. Ale wytłumacz to 20-latkowi.

    Coś co wtedy było dla mnie ważne jest ważne i dziś.

     

    Niejedna kobieta nie poczuje się prawdziwą kobietą nie zostając mamą.

    Czułbym się wykluczony gdybym prawka nie posiadał. Nadal męsko, ale trochę wykluczony. 

     

    Na bycie mamą trzeba mieć mentalność, zasoby i podstawy wyciągnięte z licznych życiowych lekcji. 

     

    Patrzę na wiele dzieci (naprawdę wiele, poniekąd z nimi pracuję) i widzę jakie są słabe, a dość liczne jak bardzo są wykluczone przez to, że mają zbyt młodych i niewydolnych ekonomicznie rodziców lub po prostu rodziców pochodzących z patologii. Oczywiście jest druga strona medalu - widzę dzieci z majętnych (ale chyba niewyedukowanych) rodzin, które kompletnie nie potrafią się zachować i nie rozumieją, że inni mogą lub są zmuszeni mieć inaczej. Mam też styczność z nauczycielami i wiem, że usytuowany ekonomicznie i społecznie rodzic rozmową telefoniczną może zmienic oceny dziecka, bądź załatwić "grubsze" problemy w szkole. Bezsprzecznie dzieci z przykładu nr 1 są w gorszej sytuacji. 

    • Smutny 1
  20. 3 minuty temu, mac napisał:

    @PerSenior do mojej nic nie docierało. Studiowaliśmy. Mamy podobne zaplecze, bo na studiach dziennych pracowałem już, na ostatnim roku. Większość rówieśników nie wiedziała, co robić, a ja już byłem w robocie, więc podejrzewam, że masz podobny mindset i przedsiębiorcze podejście do życia, niezależne. Mówiłem, że trzeba zarobić, Polska to chujowy kraj do życia dla rodziny, nie mam na razie specjalizacji zawodowej, to zły moment na dziecko. Nic kurwa nie docierało. Może i dałbym się przekonać, gdyby była inna, jakaś lżejsza, ale ona chciała po prostu zrobić kolejne zakupy w sklepie, w bezmyślny sposób. Sprawy sprowadzenia świadomości na ten świat od zawsze traktowałem niezwykle poważnie. Moja wywodziła się z pełnej rodziny, ojciec również autorytet, ale taki trochę kanapowiec. Bardzo zbliżona wersja do twojej, dlatego trochę ci współczuję. Mi wtedy nikt nawet nie mógł podpowiedzieć, o co chodzi. Lekcja cenna, ale jeżeli żyjesz z człowiekiem wiele lat, ktoś mówi o miłości i cię właściwie zdradza z dnia na dzień to nie jest normalna sytuacja. Nie miałem takiej wiedzy.

     

    Im dłużej pozostaniesz teraz w związku, tym bardziej dasz się zmiękczyć z czasem. Zacznie się tresura pod dziecko. To w pewnym momencie nieuniknione. Moja ex dała mi trochę czasu na decyzję i jeszcze jakiś czas ze sobą byliśmy. W swoich najlepszych dniach byłem bardzo interesującym gościem z dużymi perspektywami, dlatego czekała. Nawet po latach to zrozumiałem, że ciężko by było znaleźć podobnego dla niej. Zarabiałem już na studiach, miałem hajs, stypendium, wypłatę. Do tego 190 cm i wytrenowany, po 3 godziny dziennie na siłowni wtedy spędzałem xD No, ale postawiłem w końcu tak wielką ścianę, że nie miała wyboru i podjęła decyzję o zdradzie. To wszystko schemat. Nic więcej. Ale kobiety naprawdę traktują mężczyzn przedmiotowo. Nie rozmawiają, nie chcą poznać światopoglądu, tylko zaspokoić własne potrzeby przede wszystkim. To ma być związek? xD

     

    Jej ojciec raczej aktywnie spędza czas - motocykl (zależy jak patrzeć). Na ten moment temat z nią urwany o dzieci. Tu ciekawa sprawa, że my mamy wyliczone konkretne produkty spożywcze (z biedronki zazwyczaj xd), które jemy, tak, żeby w skali tygodnia makro się zgadzało, także jeśli o zakupy chodzi to na nic nie wydaje i jest 50/50. Od roku czasu stwierdziłem, że nie rozliczamy rachunków w restauracji czy coś, bo za zakupy płacimy 50/50, a ja wpieprzam 70% z tego. Tyle z ulg. Tego, że może mnie zdradzić to jestem świadom, jakby taki świat. ludzie posiadają instynkty, mniej lub bardziej zatarte, wielu z nas cechują liczne atawizmy nadal. 

    2 minuty temu, Personal Best napisał:

    Pierwsza część o której piszesz jest do bani a to że oboje jesteście niewystarczająco dojrzali i w nieodpowiedniej sytuacji uważam za bardzo...... dojrzałe i odpowiedzialne postawienie sprawy. Tak trzymaj !

     

    Nie będę wyciągał argumentów "ZA" w sprawie w której jestem i będę "PRZECIW". To egoistyczne, ale w relacji jak i w życiu trzeba chylić szalę na swoją stronę.

  21. 2 minuty temu, Personal Best napisał:

    Man, nigdy się nie żeń. Nigdy. To jest bezsens.
    Natomiast jeśli czujesz, że to jest ta pani z którą chcesz mieć dziecko to działaj. W najgorszym wypadku będziesz co prawda płacił alimenty ale bycie ojcem to jest coś zupełnie nieporównywalnego z niczym.
    Natomiast nigdy nie rób nic wbrew sobie- jeśli czujesz że coś jest niehalo, masz wątpliwości lub uważasz że jest za wcześnie to od razu to sygnalizuj i mów jej to. Co to ma znaczyć "sprowadzać do podłogi" ? Serio chciałbyś żeby Twoja panna była kimś sprowadzonym do podłogi ? W jakim charaterze.
    MGTOW i autonomia to jedno ale szacunek do drugiej, bliskiej Ci osoby to druga sprawa równie ważna do tego abyś był integralnym męzczyzną.

     

    Sprowadzić do podłogi, czyli ująć wszystkie przeciw, wyciągnąć je na światło dzienne i jednoznacznie oraz kategorycznie uświadomić dziewczynie, że nie ma sensu o tym rozmawiać oraz, że oboje jesteśmy niewystarczająco dojrzali i w nieodpowiedniej sytuacji ekonomicznej (wg. mnie, ale tu gdzie mieszkam sporo ludzi robi dzieci na zasiłku, także wolnoć tomku). Na dodatek i co najważniejsze to ja nie chcę 😅

  22. 25 minut temu, Miszka napisał:

    @PerSeniorZakładam coś... bo nie wiem. Masz prawo jazdy?

     

    Jak miałeś 16 lat to pewnie oglądałeś się za samochodami i marzyłeś, że kiedyś będziesz taki prowadził. Tak? Pewnie nie miałeś problemu myśleć i marzyć o tym, że mając lat 18 zrobisz prawo jazdy? Tak? Nie miałeś pojęcia jak na to zarobisz, skąd wezmiesz pieniądze, ale miałeś odwagę marzyć o tym. Może Twoje marzenie nie dało się zrealizować w dokładnie 18 lat. Może doszedłeś do wniosku, że teraz jest za drogo i zrealizujesz to w 23 jak odłożysz pieniądze. Ale wracam do sedna. Miałeś 16 i MARZYŁEŚ o tym. I nie miałeś problemu z tym, nie rozkminiałeś i nie zastanawiałeś czy Ci się zmieni czy nie zmieni. Tak?

    Nie pytałeś też nikogo (mając 16 lat) tylko raczej wszystkim wkoło a przede wszystkim samemu sobie w głowie rozgłaszałeś, że tak się stanie.

     

    Daję Ci przykład, że są takie decyzje, które w życiu podjąłeś pewnie dużo wcześniej niż 21 lat i już pewnie je zrealizowałeś. I nikogo nie pytałeś o to czy dobrze robisz czy nie. I były one dojrzałe i dorosłe.

     

    Czy dziewczyna może podejmować takie decyzje i plany o przyszłości mając 16-18 lat na tej samej zasadzie, czyli młoda, naiwna, ale już marząca o tym? Oczywiście, że może... Nie wie jak, nie wie z kim, nie wie skąd wezmie pieniądze, ale ma prawo marzyć i to bardzo poważnie.

     

    Decyzje o posiadaniu dzieci Ty jak widzę rozpatrujesz zupełnie inaczej. "Teraz jest za wcześnie", "ja nie wiem czy w ogóle będę chciał", "może mi się zmieni". "Najpierw trzeba mieszkanie, pracę"... 

     

    A może nie chodzi o dzieci, tylko problem leży gdzie indziej? Strach o samodzielność, brak wiary we własne siły? Nie chcesz brać na siebie zbyt wiele...

     

    Z prawem jazdy nie miałeś takich rozkmin - prawda?

     

    Masz rację, każdy ma prawo do marzeń. O aucie może nie marzyłem. W wieku 16 myślałem w jakim kierunku iść i jaki zawód obrać, w taki sposób na dodatek, żeby mieć wyjście B i drugą dziedzinę w której się będę rozwijał.

     

    Prawo jazdy zrobiłem w wieku 18 lat, samochód kupiłem miesiąc później, potem dałem go matce, bo nie miała. Moja dziewczyna ma podłoże i miejsce na dzieci, ale ja nie będę "grał" na całkowicie nie moim terenie. Także muszę mieć swoje mieszkanie lub dom, żeby w ogóle o dzieciach dywagować. 

     

    Dzieci nie są jakimś obowiązkiem w naszych czasach. Za ich brak nie grozi jakieś całkowite wykluczenie społeczne. Jeśli chodzi o branie czegoś na siebie to przeskakuję rówieśników o 5-6 lat spokojnie. Mam miesięcznie 4000-4500 na rękę (średnia od października 4400) jako student dzienny, z czego rozwijam się aktywnie w dziedzinie, której nie studiuję (ale w niej pracuję). Jestem bardzo samodzielny. 

     

    15 minut temu, antyrefleks napisał:

    Temat wróci, mozesz byc pewien.

     

    Ja, w twoim wieku bardzo skutecznie sie sprzeciwialem do 26 r. zycia. Pozniej szly takie manipulacje, ze uleglem (choc nie chcialem). Nie znalem zasad gry wiec nabralem sie na ruch malzenstwo albo rozstanie.

     

    Podkreslilem dwa fragmenty.

     

    Wysoce prawdopodobne ze panna zyje "fantastyka" slub = szczescie. Moja to miala. Po slubie byl dramat. Nie spelniono jej oczekiwan. Nie dawala nic od siebie po zwiazku. Nie chce do tego wracac, bo gdybym mial wiedze z forum bylbym w innym miejscu obecnie , Tutaj masz przewage.

     

    Twoja Panna moze Ci postawic wybor za jakis czas, 5-6 lat. 

     

    U mnie byl tez argument: studia, praca. Wszystko zrealizowalem wiec stanalem pod sciana, musialem zrealizowac pragnienie pańci.

     

    Moja sugestia. Masz wiedze z forum. To Ci daje duza przewage. Ale przed wejsciem w slub musisz zobaczyc czy to gra. PO SLUBIE KOBIETA SIE ZMIENIA. Facet tez, ale tu chodzi o to, ze jesli kobieta jest fair i sie stara to facet idzie naprzod. Odwrotnie facet dostanie deprechy wkurwu albo czegos podobnego. To jest bardzo duze ryzyko. 

     

    Kalkuluj, czy zwiazek malzenski moze dac ci korzysci, tak jak one to robia. JEsli macie status na podobnym poziomie, to mozna pomyslec. 

     

    Ślub humanistyczny, który nie jest poparty żadnym kościelnym ani cywilnym. Jakby... Formalnie i prawnie nie ma on żadnego znaczenia, mentalnie i "duchowo" dla zawierających takowy, znaczenie może oczywiście mieć.

     

    7 minut temu, mac napisał:

    Jakbym czytał siebie sprzed lat. Moja była podobnie. Mówiłem, że dzieci nie, trzeba najpierw myśleć o stabilizacji ekonomicznej i tak dalej. Chciała coraz częściej po pijaku, bez zabezpieczenia, a kiedy to nie zadziałało to zaczęły się foszki, ciche dni, a po rozstaniu zaciążyła po kilku tygodniach z innym kolesiem, od razu. Jeżeli wejdzie jej potrzeba na grubo to zobaczysz, w co się zmieni twoja teraz racjonalna, szanująca cię dziewczyna. Też miałem ;) Nawet nie chce mi się gadać o tym już. Nie czuj się taki mądry, bo zostaniesz rozjebany. Jeżeli nie chcesz mieć dzieci to w ogóle nie zadawaj się z kobietami. Proste, jak budowa cepa. Ona nie powiedziała, tylko czuj się poinformowany i pamiętaj, zdradzę ci tajemnicę. Jeżeli nie ty to ktoś inny, od razu. Zdziwisz się, jak szybko może cię zastąpić. Ja się wręcz zaśmiałem. U mnie niecały miesiąc.

     

    Miałeś cenną lekcję. Rozjebać to mnie chyba nie da rady, byk jestem. Jakby przeżywał nie będę, dużo w życiu do zrobienia także może się po drodze coś znajdzie, gdyby było zbyt duże parcie na bomble. Oczywiście to scenariusz B, bo A jest taki, że pozostaję w związku, bo jest fajnie i ok :D 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.