Skocz do zawartości

gwiezdny_pył

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez gwiezdny_pył

  1. Jakbym była mężczyzną nerdem, i zobaczyła kobietę w takich https://www.drmartens.com/eu/en_eu/p/23889001 butach, to chociaż by była łysa, bardzo by mnie zainteresowała długofalowa relacja z nią. Buziaczki, papa.
  2. Uważam że powinna zostać odgórnie wprowadzona brokatowa czcionka dla pań z forum, ponieważ już drugi raz zostałam pomylona z mężczyzną. Czy mój eteryczno-efemeryczny nick NA PRAWDĘ nie sugeruje płci? ? Do kobiet bracie, to trzeba mieć podejście. Kup jej na jesień w prezencie Martensy do kolana, będzie w nich łazić tyle, że jeszcze tobie nogi do dupy wejdą : ) Byłam, i tam mi powiedzieli, że jest gdzieś wątek o innowacyjnym panierowaniu kotletów. Szukałam, nie znalazłam, to spakowałam schab na wynos i przyszłam panierować tutaj. Ale już pójdę gdzie mi kazano, bo inaczej dostanę bana i w zawoalowany sposób obrażać ludzi będę musiała gdzieś indziej. A nie chce mi się dalej łazić.
  3. To sobie wszczep, a nie jej. Kiedyś, gdzieś mi mignęły badania, że po 10 latach od wszczepienia implantów piersi ponad trzykrotnie wzrasta ryzyko samobójstwa, jeśli zabieg wykonany u osoby z ryzykiem depresji. Wnioskując po tym co piszesz, a i obracając się trochę w temacie, można przypuszczać że trigger jest, jak u większości członków cywilizowanych społeczeństw. Sad but true. Ryzyko rozważniej więc było by podjąć na swoje psychiczne konto.
  4. Brawo chłopaki! czas spędzony przed ekranem komputera w to piękne sobotnie popołudnie nie poszedł na marne! Wydaje mi się że jedynym mankamentem jaki owa pani posiada jesteś ty, a uściślając - wersja ciebie przed terapią. Po terapii byłbyś prawdopodobnie na 200% kontent. Tym zdaniem jednak udowodniłeś że dalej kręcisz nosem i wybrzydzasz zamiast doceniać drugiego człowieka. Na pozór. Ciągnie cię w kierunku ścianki. A w środku tak na prawdę - rozpuszczony gówniarz uczepiony maminej spódnicy. W dodatku ze spraną od pornografii głową. A twoje ci nie wystarczą? Pisałeś że jesteś 5/10 więc pewno masz się czym pobawić w adekwatnych rejonach. I owszem, cycków nie wyczaruje dietetyk, ale może wyczarować trochę pewności siebie, a to działa na facetów jak magnes. Wydaje mi się, że jedyne czym pani "odstaje na minus" jest zadawanie się z takim typem jak ty. Ona ma doskonałą świadomość, że nie ma się czym "pochwalić" w kwestii wyglądu, więc wynagradza ci całą sobą swoje, z braku lepszego określenia, niedostatki. A jeśli myślisz że ona nie czuje i nie dostrzega tego, że obracasz się za co smaczniejszymi kąskami - jesteś w błędzie. I oby się stało to jak najszybciej. Ale ze względu na jej czas, a nie twój. Te mityczne Chady wbrew pozorom mają bardziej poukładane w głowach niż tacy jak ty - przerobili setki panienek i wiedzą że nie wygląd w życiu jest najważniejszy. I takiego właśnie pana życzę jak najszybciej w bezpośrednim, zagrażającym waszemu związkowi, otoczeniu. A twojej pani - schudnięcia trzech kilo, ale kompleksów które bardziej niż pewne że posiada, a do których dokładasz się ty.
  5. A wizyta u dietetyka nie pomoże? Z tego co piszesz, pani może mieć problem z nadmierną masą ciała w ilości - nie wiem ile ważysz, ale mniej więcej takiej. Plus, z twojego opisu wyłania się obraz może nie łani, ale inteligentnej kobiety, więc rozsądne wydaje się być położenie nacisku na to pole jej rozwoju. Z tego powodu też uważam, za bardziej niż zasadne, wręczenie jej owej perełki literatury w prezencie - > https://pl.wikipedia.org/wiki/W_poszukiwaniu_straconego_czasu, jako prezent pożegnalny, ze słowami, że choć może lektura obszerna, tak czas na nią poświęcony cenniejszy po stokroć niż jedna minuta dłużej w towarzystwie ciebie - mężczyzny, który ma w niej wszystko, a podejście ma do niej tak ... lekkomyślne. Miłego popołudnia!
  6. Szłam bardziej w stronę ruchu bodypositivity i zjawiska zwanego bodyshamingiem (którym to wycierają sobie twarz feministki, gubiąc tym samym jego zdrowe założenia), gdzie dbanie o siebie jest traktowanie jako urzeczywistnienie przedmiotowego traktowania kobiet, a każda jednostka, która robi coś w kierunku tego, żeby wyglądać ładniej, lepiej, zdrowiej traktowana jest jako ideologiczne zagrożenie dla owego ruchu walczącego o równe traktowanie płci, a co za tym idzie - deptana z piachem.
  7. ! Gdzie, gdzie, GDZIE jest wątek o innowacyjnym panierowaniu kotletów? Schabowego nie jadłam kilka dobrych lat, ale jeśli pojawiły się jakieś nowości w temacie - pójdę w to. Tylko podlinkujcie wątek!
  8. Podbijam stawkę - im bardziej nie chcesz powielać schematycznych relacji wyniesionych z domu, tym bardziej zwiększasz prawdopodobieństwo że w nie wpadniesz - to wynika z moich obserwacji poczynionych w temacie. A co do męskich umiejętności z kategorii życia codziennego, z innych moich obserwacji wynika że posiadają one zdolności ewaporyzacyjne - ulatniają się, jak tylko pojawia się w ich najbliższym otoczeniu kobieca para rąk.
  9. Napisałaś, że straciłaś do niego szacunek po tym jak użył kłamstwa, aby poświęcić czas matce zamiast kolegom. Czy gdyby powiedział prawdę szanowałabyś go dalej, czy twój szacunek opierał się na kwestii jego wyboru odnośnie osób z którymi spędza czas? Mogłabyś podać kilka przykładów?
  10. Szanowne Panie i Szanowni Panowie Jak wiadomo seks jest integralną częścią relacji damsko - męskiej. Ba. Większość z nich oparta jest właśnie o to. Tyle że, jak pokazuje rzeczywistość, często w dość brutalny sposób, seks traktowany jest jako waluta, którą zarówno jedna jak i druga płeć gra, w celu uzyskania jakichś tam dóbr. Wątek ten założyłam w celu poukładania sobie w głowie teoretycznej przestrzeni na temat "transakcja vs uczucie". Trochę może bujam w obłokach, wiem, ale wchodząc w temat związków, odbiłam się od ściany, którą jest rozróżnienie pomiędzy naturalnie zachodzącą wymianą, którą rozumiem poprzez "uczucie", a "transakcją", rozumianą poprzez wspomnianą już wyżej, ale w negatywnym kontekście rozumianą, chęć uzyskania dóbr. Za punkt wyjściowy rozważań przyjęłam więc konieczność rozróżnienia dwóch postaw - pewny siebie dżentelmen nastawiony na budowanie trwałej relacji, kontra narcystyczny cham, który swoich atutów używa w celu, chociażby, zaciągnięcia do łóżka jak największej ilości pań, w zamian dając iluzję czyli nic. W kontekście takich zachowań u kobiet, niestety nie znalazłam jeszcze analogicznej terminologii (może pomożecie). Gdzie leży granica, jeśli da się ją w ogóle wytyczyć, pomiędzy tym, czy bardzo pewne siebie zachowania mężczyzny zmierzające w kierunku sypialni, i tam też się realizujące, wypływają z chęci sprawienia przyjemności kobiecie, przez co rozumiem darzenie jej uczuciem (pomijając patologiczne przypadki), a tym, czy przyjemność czerpie wyłącznie dla siebie, kobietę używając wyłącznie jako narzędzie do tego celu. I w drugą stronę - jak rozpoznać czy kobieta wystroiła się w szpilki i pończochy, czeka chętna i gotowa bo darzy uczuciem, czy tylko gra aby "capsnąć misiaczka". Oczywiście znam podstawę teoretyczną, że u kobiety seks to zawsze transakcja handlowa, tylko w mojej głowie zrodziło się pytanie - czy zawsze? Moje pytania nie są wymierzone w kierunku oceniania kogokolwiek, gdyż jakie życie taki rap, ale obserwując relacje dookoła widzę, że często ludzie nie zdają sobie sprawy, że pewne formy tej wymiany, odgórnie uwarunkowanej przez istnienie różnic płci, są nieuświadomione w swojej przyczynie. Czy koncept czerpania wspólnej radości z seksu, nie podszyty chęcią użycia drugiego człowieka, z praktycznego punktu widzenia, jest w ogóle według kogoś z was możliwy? I czy ma sens? Czy się w ogóle da? Udało się to komuś? Jeśli tak, a związek się mimo wszystko rozpadł, to gdzie tkwiła tego przyczyna? Z góry dziękuję za wzięcie udziału w dyskusji.
  11. A tobie też "wywijał akcje?" Czy przedkładał spotkania z nią nad spędzanie czasu z tobą?
  12. DDRR, DDA, silne osobowości. Trochę jaśniej. A jaki był jej stosunek do twojej obecności w synka życiu? To jak się odnaleźli? Jak doszło do wznowienia relacji?
  13. Nie, nie mam nadwagi. Znaczy mam, ale niewielką i "chwilową" - jakiś czas temu uległam wypadkowi i aby zapobiec wystąpieniu PTSD zastosowałam jedyną słuszną strategię w takim przypadku - lody czyli feministki
  14. yyyy Nie należę do najbardziej ogarniętych życiowo kobiet, z racji czego słabo czasem u mnie z ciągiem przyczynowo - skutkowym. Stąd też, plątająca się po brodziku końcówka od maszynki do depilacji była po prostu plątającą się po brodziku końcówką maszynki do depilacji, ot item. Jednakże kiedy wpadła do odpływu, znacznie zmniejszając jego przepustowość, zmieniła swoją kategorię na "o o". Dłubałam w odpływie godzinami starając się ją wydostać, ale ciągle mi umykała z uchwytu pensety, jakiego to narzędzia stosowałam w celu jej wydobycia. Nie chcąc dzwonić po hydraulika z taką pierdółką za przeproszeniem, a będąc już bezsilną, sięgnęłam po ostatnią deskę ratunku i poszukałam patrona od hydraulików. Okazało się że ów istnieje. Poprosiłam go więc o pomoc. Okazał się być skuteczny na tyle że wyciągnęłam "drobiazg" za może drugim podejściem. Stąd też przepraszam jeśli moja sugestia została przez ciebie odebrana jako wyzłośliwianie się, ale odważnie założyłam, że skoro poruszony przez ciebie temat dotyczy osoby zaliczanej w poczet świętych, to jest naturalnym iż uznajesz ich obcowanie. W każdym razie przepraszam raz jeszcze za wywołanie negatywnych skojarzeń, pozdrawiam. Ojciec mi przestrzelił kolana zanim się urodziłam. Z tym drugim matka o tyle się dogadała, że kontynuowała wspólnie z nim dzieło i usilnie podpiłowywali mi skrzydła, póki mieli czas. Wszyscy same alfy, jakby co. Nie było mi dane nigdy zaobserwować jak wygląda zdrowa relacja mężczyzny z matką, a dostałam już kiedyś taką dość mocno po twarzy (oczywiście na własne życzenie) i chciałabym wypracować jakiś punkt odniesienia, tak na wszelki wypadek.
  15. Wiesz co, ja nie wiem, ale dowiedziałam się ostatnio że właściciele kin mają swojego patrona. Może pomódl się do niego a zostanie ci to objawione? Mam "na swoim podwórku" taki temat, ale tam kwestia silnych włoskich korzeni u kobiety jest. Połączenie kwestii włoskiej mammy, polskiej teściowej, zaburzonych ojców, oraz, co najlepsze, wszystkich możliwych przejawów niewłaściwego układu sił kobieta - mężczyzna w związku - jakby jakiś porządny terapeuta do gościa się dobrał miałby materiał na doktorat. CO NAJMNIEJ.
  16. To wszyscy wiemy, ale często jest to traktowane jako wymówka, stąd pytanie o nie.
  17. Podobno moc w słabości się doskonali. Świetny przykład tego, jak można źle rozumieć słabość i w jej akceptacji swoją moc doskonalić. Dziękuję. Biorąc pod uwagę to, że jestem kobietą, raczej wyklucza bycie rycerzem, choć darzę ciepłymi uczuciami postać Joanny D'Arc. Co do bycia "p***ą", no tu możesz być bliżej prawdy, gdyż charakter mam ; D
  18. Mon Dieu. Postrzeliłeś właśnie tą część mojego mózgu, która odpowiedzialna jest za odczuwanie przyjemności płynącej z obcowaniem z pięknym doborem słów. Chapeau bas.
  19. Na głowie mam siano które przykrywa wszystkie do tej pory sklasyfikowane (i kilka nieznanych nauce) obłoki pod. Z tego względu oczekiwań względem relacji nie posiadam żadnych, bo wyklucza to koncepcję bezwarunkowej miłości względem drugiej osoby, którą uważam za podstawę swojego funkcjonowania. Nastawiam się na to co ja mogę dać, bo to co potrzebuję, sama muszę sobie zorganizować. A to co ktoś będzie chciał mi dać - to jest z jego strony wyznacznik tego, ile ma w sobie unconditional love. Stąd też temat - jest masa mężczyzn którzy szukają świadomie, lub mniej, swoich matek. A tej roli nie da się zastąpić. Znaczy da się, ale nie jest nawet stosownym stawiać drugiego człowieka na tej pozycji. Kwestia tego jak to rozpoznać, żeby się nie dać wkręcić w kołowrotek.
  20. W życiu nie zgadniemy. OPOWIADAJ. Zwłaszcza rozwiń proszę kwestię tego, czego dokładnie szukałeś. I jakie ta historia ma zakończenie, jeśli już zostało napisane oczywiście. Ślicznie proszę?
  21. Co masz na myśli? Jak zmieniło się twoje nastawienie? Co na tą zmianę miało największy wpływ? Jeśli mogę oczywiście drążyć temat ?
  22. Czyli "wylądowałaś" na przyjaźnie nastawionej do ciebie planecie i nastąpiło cudowne uzdrowienie? Mogę to tak rozumieć?
  23. I znów - teoria vs praktyka. Nie rytuał, a stan faktyczny. Sytuacja gdzie zamiast (pomimo oczepin) lecieć do mamusi "co on mi zrobił", kobieta staje twarzą w twarz z facetem i pyta "coś ty mi zrobił". Tak, te słowa też nie dają mi spokoju ; ) "Detronizacja" - mocne słowo. Ale chyba jedynie ono oddaje w prawdzie to, czym ten proces jest. Jak widzisz swoje stanowisko wobec przyszłego, nieuniknionego związku swojej córki w kontekście tego, co o mężczyznach i kobietach już wiesz? Zamierzasz przestać rywalizować, czy twoja walka przyjmie formę "wojny podjazdowej" - "mam cię na oku, nie ma lepszego mężczyzny dla niej niż ja" w kontekście tego, że (zakładam) nie chcesz aby przyszły oblubieniec przestał się starać o samopoczucie serca twojej perełki? Ażeby tak było, trzeba chyba wynaleźć machinę do cofania się w czasie i zapobiec zajęciu zaszczytnej pozycji w pierwszej kolejności Ja nie mam ojca, czy znaczy to że związek ze mną z góry skazany jest na niepowodzenie?
  24. Naturalnym powinno się wydawać ustąpienie matki z piedestału "jedynej kobiety życia" i po prostu przekazanie "insygniów władzy". Bez walk i szarpania. Ale co ja tam wiem, ja strasznie idealistycznie patrzę na ludzi, jako ludzi, a nie pierwotne plemię bez świadomości.
  25. Przykładając miarę jaką jest teoria więzi do aktualnej sytuacji "związkowej", której wyznacznikiem jest chociażby ilość rozwodów w Polsce, wychodzi na to że teoria się jednak rozjeżdża z praktyką. Coraz bliższa jestem utwierdzeniu się w przekonaniu, że jedynym słusznym przepisem na udany związek jest najpierw "opuszczenie ojca i matki" a dopiero potem "połączenie się z kobietą".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.