Skocz do zawartości

tamelodia

Starszy Użytkownik
  • Postów

    371
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tamelodia

  1. @Lana07 @_Aga próbowałam sama, nawet kilka razy. Próbowałam z pornografia, próbowałam z własną głową próbowałam sobie zrobić nastrój itd. No, ale nic z tego. Dotykanie lechtaczki daje mi jakieś dziwne uczucie, ale nieprzyjemne. Jak partner dotyka to też nie czuje niczego specjalnego, poza zażeniowaniem, że przecież normalna kobieta byłaby zadowolona, a mi źle ? więc po prostu udaję, że mi się podoba, ale chyba idzie mi słabo bo i poprzedni i obecny partner odpuścili temat dotykania mnie w tych miejscach ? Dlatego tez nie udaję orgazmu. A powinnam była? Udawać orgazmy można jeżeli się ma jakiś raz na jakiś czas. A tak, to ja nawet nie wiem co to, a nie będę się prężyć jak panie z filmów dla dorosłych A jak nie ma w ogóle, nigdy? Myślałam nawet mój partner, który sam nie chce iść do psychologa ze swoimi problemami mnie chcial tam wysłać. Dla mnie jednak seksuolog to na ten moment jakaś zachcianka dla zblazowanych ludzi, którzy nie mają innych problemów w życiu. Tak jak psychologa/psychoterapeutę rozumiem, tak wizyty u seksuologa nie za bardzo (chyba, że dla kogoś to bardzo ważna sfera). Mi na orgazmie jakoś szczególnie nie zależy, dlatego pytam jak to odbierają faceci.
  2. Hej! Jak w temacie. Kiedy czytam forum to co jakiś czas przejawia się ta kwestia i odnoszę wrażenie, że kobiety, które nie mają orgazmu z mężczyzną są trędowate, gorsze i nie nadają się do dłuższego związku.... Ja na przykład nigdy nie miałam orgazmu ani w obecnym ani w poprzednim związku. Kiedyś czytałam, że trzeba wypróbować tego samej na sobie, więc próbowałam. No ale nie zadziałało ? Serio, to takie ważne? U mnie to kolejny powód do mojej listy dlaczego nienawidzę być kobietą
  3. Jak się nie jest zainteresowanym drugim człowiekiem to chyba się z nim nie całuje Nie wiem, przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażam
  4. Takie pomyłki w szpitalu to chyba jakiś promil? Gdyby facet w ten sposób argumentował to spoko - o ile ma na to kasę a nie że trzeba by było ciułać do końca miesiąca. Gdyby argumentował, że chce sprawdzić czy dziecko jest jego to zastanawiałabym się po co tak właściwie chciał ze mną dziecko skoro nie jest pewny? W tym wypadku w zależności od tego jak bym czuła - albo zostawiam mu dziecko i znikam albo zabieram dziecko i znikam.
  5. @17nataku dziękuję za Konkretną odpowiedź. Niestety żadna z tych cech: Do mnie nie pasuje może poza tym, że mam za złe swoim rodzicom że jako biedni ludzie zdecydowali się na dziecko, dzięki czemu jestem z niczym (co może być odebrane jako brak szacunku). Skoro on ma 30+ lat a nadal nie znalazł sobie odpowiedniej partnerki, to znaczy że z nim jest coś nie tak. Podobno ze swoją byłą zamieszkał mimo że nie chciał. Ostatnio jak z nim rozmawiałam, to stwierdził że nie wie czemu boi się takiego zaangażowania i cytuję : albo jest tchórzem albo nie dorósł do tych kwestii...
  6. @tytuschrypus jak widać nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi, jak 99% mężczyzn bo po prostu macie inne problemy. @SSydney, weź pod uwagę że nie mogę być szczęśliwa tak jak mężczyzna bo albo kariera albo bombelek. Mężczyźni dużo łatwiej mogą połączyć oba te aspekty. Kobietom tylko nielicznym się to udaje, przy czym dla nich "kariera" to zwykle ciepła posadka gdzieś w korpo czy biedronce. I serio, mam kilka rzeczy które pochłaniają mnie w całości i można powiedzieć że wtedy jestem "szczęśliwa". Tylko co to za szczęście mając jednoczesnie na uwadze że zaraz mój czas na życie minie, że albo nikogo nie znajdę (czyli zła opcja) albo znajdę i będę miała bombelka (też zła opcja). No ale ok, rozumiem że to jest poza waszą wyobraźnią, bo jak sami będziecie chcieli to na upartego założycie rodzinę nawet w wieku 50 i dk tego czasu możecie skupiać się na rzeczach, które czynią was szczęśliwym.
  7. @tytuschrypus @Imiennik możecie mi wyjaśnić po co kobiecie jakieś ambicje i jakie one mogą być? Na forum ciśnie się na kobiety, które coś osiągnęły ale nie zdążyły założyć rodziny i teraz na szybko szukają, bo uderzyły w ścianę, więc nie rozumiem jaki jest problem z tym, że ja próbuje tego błędu nie popełnić.
  8. no właśnie - aż 26 lat :) W tym wieku powinnam mieć pierwsze dziecko, jak nie wcześniej. chyba czytałam, ale nie znam dokładnie sytuacji No np. rozmawiam z jednym takim obecnie. Wydaje mi się, że nawet lekko nakłania mnie, żebym zostawiła obecnego partnera. Czuję, że rozumiemy się lepiej niż ja z moim partnerem, jak coś powiem to on o tym pamięta (obecny partner nie za bardzo, co bywa czasem przydatne) i potrafi przywołać w rozmowie. Ogólnie mam wrażenie, że trzyma za mnie kciuki tak ogólnie - życiowo. Jest w moim wieku, ma chyba spoko pracę, chce w najbliższej przyszłości kupować mieszkanie, znajomi twierdzą, że między nami iskrzy... Ale co z tego, jak ze swoją byłą dziewczyną zerwał po 3 latach bo "się wypaliło". I ok, rozumiem, że może się wypalić bo coś tam - np. spadają różowe okulary i widać, że dziewczyna jest syfiarą, złośliwa, nie ma do niego szacunku czy coś tam. Ale wedlug niego to było bez przyczyny. Po prostu się "wypaliło". Więc po 1. ja nie mogę inwestować w niepewnego faceta. Po 2. Mam swojego partnera. Po 3. Obecny partner przyzwyczaił mnie do nieco innych standardów. Po 4. Ten chłopak lubi spędzać czas ze znajomymi - i nie mam nic przeciwko, ale to raczej taki typ co by ciągał swoją partnerkę po takich spotkaniach - a ja wolę w weekendy odpoczywać, a nie biegać z czyimiś znajomymi. Po prostu mamy dwa zupełnie inne style życia :) A inni co na mnie "czekają" to ci na portalach randkowych. Podziękuję :)
  9. @SzatanKrieger niestety nie umiem przewidywać przyszłości i nie wiem, który mężczyzna jest "właściwy". No i obecnie już nie ma czasu żeby szukać kogoś "właściwego" do wspierania. Gdybym miała ok. 20 lat to tak. A teraz mam tylko 2-3 lata żeby ogarnąć życie.
  10. Na forum ogólnie - kobiety nie mają wartości innej niż dupa, cycki i seks. :) I tak jak pisałam wyżej. Obecnego partnera wspieram i nic z tego nie mam. A czuć pełną realizację będę wtedy gdy sama siebie będę wspierać i uczyć się nowych rzeczy.
  11. @SzatanKrieger nic nie wnoszę. Kobieta przecież nie ma wartości. A jednak, są takie którym życie się udało i nie muszą pracować, ewentualnie tylko dorabiają. Ja nie chcę milionera. Ot, zwykłego faceta, który potrafi utrzymać rodzinę. Tylko tyle @Obliteraror swojego obecnego partnera starałam się wspierać, być dla niego najlepszą z najlepszych jaką mogłam być. Cały czas zadowolona, uśmiechnięta, pełna energii, z nowymi pomysłami, nie osaczająca go a jednocześnie lekko uległa - tak, żeby on bardziej przewodził tej relacji, ale nie za bardzo. Co dostałam w zamian? Po 2 latach okazało się, że on nie chce mieszkać razem bo coś tam, kiedyś razem zamieszkamy ale w sumie to nie wiadomo kiedy, pierścionka brak, dziecka brak. Już kij z pierścionkiem i dzieckiem. Ale nawet na stały, stabilny związek nie zasłużyłam. Dzięki temu mam tylko układ @Helena K. w shopenhauerowskim nastroju nie można trwać wiecznie, ale w nastroju pełnym energii i zadowolenia można?
  12. Naprawdę sądzisz, że jestem tak głupia żeby od razu mówić czego oczekuję? Jako że jestem kobietą to nie mam CZASU by się dorobić
  13. @Reinmar von Bielau fitnesy można robić w domu. Wtedy koszt jest znikomy. Ale tak, wakacje są potrzebne żeby odpocząć.
  14. Napewno nie chce mieć dziecka z kimś kto nie jest w stanie utrzymać rodziny Jak ćwiczę to nie muszę aż tak diety trzymać. Wystarczy że słodyczy nie jem. Jak nie ćwiczę to muszę jeść na tyle mało że jestem po prostu głodna. Serio, gdybym mogła to anj bym nie ćwiczyła ani na żadnej diecie nie była
  15. @ntech jest jeszcze opcja, że np. Nie pracuję do 3 r. z. dziecka. W czasie gdy ono jest w żłobku to ja uczę się tego czego obecnie, żeby móc dostać lepsza pracę później. W między czasie pojawia się drugie dziecko. Wszyscy zrelaksowani i wszystko się spina.
  16. Nie potrafię z nim zerwać. Skoro kobieta w wieku 28 nie jest jeszcze stara to nie mam co się spieszyć z tym związkiem.
  17. Mój najgorszy scenariusz w głowie to: 1. Budzę się w wieku 28+ lat bez dziecka i męża (ani nawet kandydata na męża) a jedyni faceci jacy się mną interesują są dużo starsi (+10 lat), biedni i brzydcy. 2. Znalazłam męża i mam dzieci, za to jestem zakładniczką we własnym domu. Nie mam możliwości niepracowania bo męża na to nie stać, więc muszę tyrac 1h w jedną stronę do pracy, po pracy napierdzielam w domu - odbieram dzieci z przedszkola czy szkoły, biegnę do domu, robię obiad, sprzątam, w między czasie zajmuje się dziećmi. Kiedy już chcę paść na ryj to przypominam sobie ze trzeba jeszcze poćwiczyć (bo wiadomo, kobieta musi bardziej się ze wszystkim starac niż facet i nie ma mowy o nadprogramowamowych kilogramach). Potem się okazuje że nie mogę jeszcze po treningu paść na ryj bo trzeba dzieci do spania położyć. Wtedy już mogę paść na ryj, ale za kilka godzin budzik i od nowa... A co do tematowej miłości. Jak byłam dużo młodsza to zakochiwałam się w chłopcach - chormony, chemia. Teraz już niestety lub stety nie, bo jako kobieta nie mam na to czasu. Zostało mi kilka lat na znalezienie męża. I oczywiście mogę się zakochać w kimś o "dobrym serduszku", jednak wolałabym mieć dobry poziom życia, a jako kobieta, nawet gdybym dobrze zarabiała (moim zdaniem już teraz nie zarabiam źle) to nie mam CZASU by się dorobić Mimo wszystko, staram się dawać z siebie 200% tego co przeciętny facet - bo muszę
  18. @Sundance Kid wiesz, on tak bardzo wszystko w sobie trzyma że z niego ciężko wydobyć COKOLWIEK. Więc wątpię, żeby miał mi cokolwiek wypominać. Ok, update z dzisiaj. Doprowadziłam do kolejnej konfrontacji. Już od kilku dni jestem po prostu tak wkurzona, a to wszystko przez moją współlokatorkę, bo nie sprząta po sobie. Po prostu zagarnęła swoimi klamotami całą kuchnię. taka sytuacja nie miałaby miejsca gdybym była w normalnym związku. Powiedziałam mu, że on mnie w ch**a robi. On zdziwiony, że jak to? To mu wyjaśniłam, że w normalnym związku ludzie są razem ze sobą i mieszkają wspólnie. Powiedziałam, że z jego punktu widzenia to ten związek ma sens: ma w miarę nieproblematyczną dziewczynę (serio, w porównaniu do tego co niektóre potrafią odwalać to ja jestem aniołkiem :D ), która zarabia sama na siebie, nigdy nie ma sytuacji że nie możemy gdzieś jechać, bo mnie nie stać, spotykamy się kilka razy w tygodniu więc ma względny spokój. A z mojej perspektywy? Z mojej perspektywy to taki związek nie ma sensu. Żadna normalna dziewczyna nie będzie czekała 4 lata żeby razem zamieszkać. I powiedziałam, że nie będę 4 lata czekać żeby się okazało, że nie pasujemy do siebie i zmarnowaliśmy 6 lat. Zwłaszcza, że wtedy będę miała 28 lat. Tu przytoczyłam przykład jego byłej, która rozstała się z nim w tym wieku i obecnie spotyka się z typem, który jest no.... Obrzydliwy. I jak pomyślę, że gdzieś czeka na mnie taki, to mnie skręca. No, ale oczywiscie po co ja się porównuję do innych itd. Bla bla bla. I oczywiście nie rozumie, że w wieku 28 lat już cieżko znaleźć kogoś spoko, bo faceci wiedzą że takie kobiety są zdesperowane. On na to, że on wtedy będzie miał 38... No to mu mówię, że może sobie wtedy spokojnie kogoś szukać, a ja już nie bardzo na spokojnie. Z resztą sam mówił, że z 30-latką by się nie spotykał. Poprosiłam go, żeby rozwinął co to znaczy, że dziecko scala związek. Bo dla mnie dziecko scala związek w te sposób, że kobieta staje się niewolnicą, zakładnikiem we własnym domu. Pół biedy jak nie pracuje, ale jak pracuje to po pracy biegnie do domu, wyjść może tylko za pozwoleniem męża, po pracy napierdziela w domu. No to w sumie tak. To scala związek, bo kobieta wtedy ma jako alternatywę bycie samotną madką. On stwierdził, że dziecko scala związek, bo ma się kogoś wspólnego, kogo razem się wychowuje... I wg niego rozstępy, obwisłe piersi i w ogóle ciało po ciąży to żaden problem, bo kobiety normalnie się cieszą dzieckiem, a nie przejmują takimi rzeczami. Jak powiedziałam o depresji poporodowej, to stwierdził, że to coś normalnego, fizjologicznego i instynkt macierzyński działa, to przechodzi itd... No to fajna wizja. Mam depresję poporodową i wsparcie faceta w postaci: "Nie pierdziel, to fizjologia, instynkt macierzyński jest bla bla bla..." Jeszcze powiedział, że życie to nie powrót po pracy i granie na komputerze (nawiązał do gier w które grywam xD) i że on wolałby mieć problem w postaci ząbkującego dziecka niż być niedołężnym starcem np. Nawet dowiedziałam się, że dlatego nie chce mnie przedstawić rodzicom, bo boi się że zacznę gadać o dzieciach (per słowo na g... ale nie mogę go tu użyć bo dostałam już warna raz), obwisłych piersiach po porodzie itd... A on się wtedy spali ze wstydu... Serio, nawet gdyby mnie jego rodzice zapytali o plany macierzyńskie to bym ich zbyła grzecznie, bo to nie ich sprawa... No i stanęło na tym, że on nie wie czy chce ze mną być, bo ja nie chcę dzieci. Powiedziałam mu, ze ja się przy dziecku spełniać nie będę, dla mnie to raczej kolejny etap życia który trzeba przejść i tyle. I ze probowałam zmienić nastawienie, ale niestety nie potrafię. Nawiązałam jeszcze do miejsca mieszkania. Powiedziałam, ze ja na zadupiu za miastem mieszkać nie będę. To oczywiście się wkurzył, bo przecież jakiś czas temu mówiłam, że chciałabym mieszkać za miastem... No owszem, chciałabym pod warunkiem że 1. nie pracowałabym 2. pracowałabym na wsi 3. pracowałabym z domu. Ale nie ma absolutnie mowy, żebym z zadupia codziennie, pociągami, w tłoku i smrodzie jechała do pracy 2h w jedną stronę. To stwierdził, że przecież po to poszłam na studia teraz, żeby móc w przyszłości pracować z domu... To mu jasno i klarownie wyjaśniłam, że taka praca z domu to jest dla najlepszych z najlepszych i dla szczęściarzy. I nawet gdyby mi się to udało, to najwcześniej za kilka lat. No i dalej gadanie, że on mnie na dziecko nie naciska, bo wie że chciałam te moje studia i mnie w tym wspiera, więc mogę sobie na spokojnie studia zrobić... No to pokrótce tyle :)
  19. Kiedyś się uważałam za fajną i kobiecą (???), a przynajmniej byłam bardzo szczęśliwa. Nie wiem jak było to możliwe, ale po prostu miałam krótki okres w swoim życiu w którym byłam szczęśliwa i wtedy właśnie poznałam obecnego partnera :) Więc to żadna recepta. Takie książki to nie dla mnie. Ktoś by musiał to przełożyć na polski nowoczesny, albo na jakiś język niefilozoficzny. Być może kiedyś będę miała czas to poczytam. Bo facet ma być twardy a nie miętki. Tylko to nie było "urodzenie młodo'. :p Ja po swoich koleżankach które urodziły widzę jedynie nowe zmarszczki, zapadnięte twarze i podkrążone oczy. Jedna tylko jest szczęśliwa i wygląda lepiej niż przed urodzeniem. Ale ona po powrocie męża z pracy wręcza mu dziecko i idzie zająć się sobą.
  20. No nadal będę miała macicę, jajniki i kobiecy mózg... Moje przeklenstwo. Cóż, ja się niestety nie będę spełniać jako silna i niezależna 30latka. Ale nie będę też się spełniać jako madka. Niestety, nie widzę dla siebie obszaru w którym można się spełniać. Nie wiem przez co definiuję kobiecość, ale ja się nawet do dzieci nie nadaję. Do kariery się nie nadaję a już tym bardziej nie nadaję się i do dzieci i do kariery. W "podróżach" też się nie odnajduję. A już na 100% odpada posiadanie dzieci i tyranie na etat. O tym pisałam chyba wcześniej w tym wątku. A żaby znaleźć fajnego faceta trzeba być fajna, kobiecą kobietą, a nie jakąś hybrydą. Posiedzę w swoim gowienku związkowym. Z tym też chodziłam do psychologa i psycholog się dopytywal po co mi to wywieranie na sobie presji i czy coś mk to daje. Nic mi to nie daje, ale być może nie obudzę się w wieku 30 bez niczego. Gdybym sobie opuściła mogłabym już iść płakać w poduszkę, kotami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.