Skocz do zawartości

tamelodia

Starszy Użytkownik
  • Postów

    371
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tamelodia

  1. @leto ja np. Jestem nienormalna bo wolałabym żeby to samiec uznał ze jestem na tyle super, że chce ze mną spędzić resztę życia
  2. Ale co to był za problem wychodzić gdzieś razem? To że nie chciałeś jej poznać z rodziną to rozumiem, bo 3 mies to jeszcze krótko, ale żeby na tak wczesnym etapie znajomości siedzieć w domu... Wtf @Halinka, rozumiem cię. Normalne dziewczyny albo potrafią owinąć faceta wokół palca tak, że po roku-dwóch są już zaręczeni, po kolejnym roku - dwóch biorą ślub. O takich które mają atencję od innych nie wiem. Nie znam ani jednej która ma stadko adoratorow gotowych kupować jej przezenty. To akurat podejrzewam, że bujna fantazja panów dopowiada sobie taki scenariusz. Ja mam jednego "adoratora", o którym już pisałam. Jest gotowy na zawołanie po mnie gdzieś przyjechać i odwieść do domu (chyba że akurat jest w pracy). Raz na dwa tygodnie kończę późno swoje zajęcia i biorę ubera bo nie chcę o tej porze wracać komunikacją i chcę być szybko w domu. On zaproponował, że ustawi sobie w te dni wolne, żeby móc mnie odebrać. Proponował że dołoży mi się do drogiego zakupu (którego ja nie potrzebuję, ale on uznał ze mi się przyda). Itd. Itp. Czy to jest adorator z którym mogłabym być w związku? Nie. Czy mogłabym założyć z nim rodzinę? Oczywiście, że nie. Czy czuję do niego jakieś pożądanie? Raczej obrzydzenie. Przemyśl, czy te tony adoratorów są warte jednego, PORZĄDNEGO, męskiego mężczyzny? Moim zdaniem nie. Na mnie męski mężczyzna nawet nie splunie, więc zadowalam się moim adoratorem.
  3. Przed ryzykiem że będzie miała urlop macierzyński? Chyba, że po jej macierzyńskim chcesz zostać z dzieckiem w domu. Btw. Nie sądzę by w obecnych czasach ciężko było znaleźć kobietę, która po przymusowych 3 miesiącach macierzyńskiego poszła do pracy. Niektóre poszłyby już na drugi dzień. Dlatego wolę zostac w domu, a jemu wyznaczyć jakieś inne zajęcia niż sprzątanie łazienki. No to bym się zastanowiła Bohaterowie!
  4. Przepraszam Cię, ale nie napisałam że jest to 6h dzień w dzień. Te 6h to wariant optymistyczny, i zdarza się to max kilka dni w miesiącu, jak idealnie zorganizuję sobie wszystko w tygodniu i nie wypadnie nagła zmiana planu. Więc przeinaczasz Dla mnie jest to tragedia, bo w wieku 35 chciałabym mieć już w miarę samoogarnialne dziecko, żeby mieć więcej czasu dla siebie. Stare mamusie wyglądają co najmniej śmiesznie, tak jak podstarzali tatusiowie. Ja również, biorąc pod uwagę że przy tym trzeba się nakombinować logistyczno-organizacyjnie. A nie będę mówić na czyjej zwykle głowie jest posyłanie i odbieranie dziecka do żłobka, zorganizowanie tego żłobka itd Ogólnie pamiętam, że miałam w podstawówce koleżankę, można powiedzieć taką przyjaciółkę. Chodziłyśmy razem do podstawówki i mieszkałyśmy w jednym bloku. Pamiętam jak uwielbiałam być u niej w mieszkaniu. Jej mama nie pracowała, zajmowała się domem. Panowała tam super domowa, ciepła atmosfera. Jej mama czesto przygotowywała jakieś wypieki, przekąski, była wypoczęta, spełniona. A na dodatek, koleżanka radziła sobie w szkole najlepiej z całej klasy, bo mama nie wysłała jej do przedszkola i sama zajęła się jej nauką. (btw miała jeszcze dwoje innych dzieci i one też nie chodziły do przedszkola) to Z kolei w moim domu ciągle kłótnie, stres, syf w mieszkaniu, mama nie miała dla mnie czasu. Tak, wspaniale. Tylko wiesz, faceci dzielą się na takich, którzy rzeczywiście pomagają, takich którzy nie pomagają i jeszcze przed dzieckiem o tym szczerze mówią i takich, którzy mówią że będą pomagać a nie pomagają bo są zmęczeni i nie tak to sobie wyobrażali. Powiesz: "wybierajcie tych, którzy będą rzeczywiście pomagać", problem w tym że tego nigdy na 100% nie wiesz. Można jakoś wnioskować, że dany facet tylko obiecuje i tak naprawdę nie będzie pomagać - czasem można to przewidzieć. Ale czasem może być tak, że facet przed pojawieniem się Dziecka chciał pomagać, ale" przerosło go to". Z resztą, dla wszystkich kobiet nie starczy tych mężczyzn którzy pomagają. Z resztą co to za słowo, że pomagają. To ich zasrany obowiązek, skoro kobieta jest na równi z facetem podobno. PS. Gdybym zobaczyła swojego potencjnego partnera wesoło krzątającego się po kuchni czy tam z mopem w ręce to chyba bym padła na miejscu. Nie każda kobieta chce kolejną kobietę w domu.
  5. Widzę, że już wszystko o mnie wiesz. Na nie zarabiam źle. Tak naprawdę ktoś kto zarabia tyle co ja to nawet na mnie nie splunie, bo może znaleźć sobie dziewczynę lepszą ode mnie (btw. Ja nie zarabiam dużo, jak dla mnie to są pieniądze pozwalające na godne życie, ale więcej zarabiać już nie chcę). I wchodziłam w dorosłe życie z myślą, że zakasam rękawy i zapier****am. Potem dopiero dotarło do mnie jak ogromny błąd popełniłam, bo dzięki niemu - być może rodzinę założę, ale już jako stara matka chwilę przed 30/po 30, będę tyrać w robocie i po robocie w domu, podczas gdy facet tylko pójdzie do pracy. Tak się zfrajerzam Nie wiem, czy tym Twoim koleżankom coś takiego odpowiada, może tak, a może sobie tylko wmawiają, że są szczęśliwe A kto facetowi każe pracować 12h na dobę? Z resztą, wy macie naturalne predyspozycje do rywalizacji, zdobywania świata, więc jest to dużo mniejsze obciazenie niż dla kobiety, bo ona jest przystosowana do innych rzeczy. Skoro teraz uważam że praca 8h w moim przypadku to za dużo i marnotrastwo czasu, to gdybym po pracy miała jeszcze zajmować się dzieckiem to raczej nie zdobyłabym tym więcej wolnego czasu, prawda?
  6. Gdyby miała i pracować i zajmować się domem i dziećmi to nawet nie miałaby czasu pomyśleć czy w ogóle może usiąść z pilniczkiem w ręku. Może 1h dziennie udałoby się wyłuskać "dla siebie", ale podczas tej jednej godziny zamiast odpocząć, szła by na jakieś fitness bo wiadomo pani żona po ciąży nie może przytyć. Z resztą, co to jest 1h. Na pracuję normalnie 8h dziennie, w domu jestem ok 17 i nawet jeżeli akurat nie mam nic do sprzątania i gotowania, mam ciurkiem 6h dla siebie. Tylko dla siebie. Dla mnie to trochę mało, zwłaszcza że dni w których rzeczywiście mogę nic nie robić zdarzają się rzadko.
  7. No właśnie. Obecnie kobiety są i mężczyznami i kobietami, ale wymaga się żeby były tylko kobietami, ale wiadomo - mają robić to co facet.
  8. Dla mnie wykorzystanie wszelkich swoich dostepnych zasobów na to, żeby znaleźć męskiego samca który zadba o swoją kobietę i potomstwo, żeby ona nie musiała walczyć o zasoby tylko zająć się spokojnie domem, to jest absolutny wygryw. Jeżeli facet jest NORMALNY a nie przemocowy, to do pracy może iść zawsze, a znaleźć faceta który o nią dba, jeżeli najpierw poświęci się "karierze" może takie łatwe nie być. Dodatkowo może sobie pracować na pół etatu na przykład. Weź pod uwagę, że kobieta nie ma takiego czasu jak mężczyzna na rozwój. Zajmowanie się domem niekoniecznie musi oznaczać, że żona zrobi się nud a bo "siedzi w domu". Przecież to nie wyklucza rozwijania pasji.
  9. No nie wiem, ja na przykład lubię, chociaż odnośnie gotowania wolę jeść na mieście. Weź pod uwagę, że jeżeli mieszkasz już sama lub z chlopakiem to nadal trzeba sprzątać, prać i gotować tylko dodatkowo idziesz do pracy na min. 8h. I weź pod uwagę, że to najpewniej będzie na Twojej głowie, facet może się nie poczuwać do podziału obowiązków domowych, a nawet jeżeli to i tak większość będzie na Twojej głowie. Z resztą on sam daje znać, że raczej nie widziałby się w roli gospodynia domowego. Czy on ma w ogóle REALNE możliwości na utrzymanie rodziny? Mówisz, że coś sobie postanowi a nigdy tego nie realizuje. Tak samo może być w tym przypadku. Ja Tobie zazdroszczę, chociaż weź pod uwagę, że jeżeli nie Będziesz pracować to będziesz na jego łasce i niełasce. Będziesz w stanie zaakceptować np. Kochankę, jeżeli będzie miał taki kaprys? Może lepszym rozwiązaniem jest praca na pół etatu i zajmowanie się domem? A niby dlaczego kobieta, która spełnia się jako kobieta ma być przegrywem? Dla mnie to 100% wygryw.
  10. Jak to się łatwo mówi... Na początku nie mieszka się razem. Przynajmniej ja bym nie chciała. Dopiero po roku-dwóch. I jak mi facet odmówi to mam się rozstawać? I tam za każdym razem? To dla mnie za duże obciążenie emocjonalne. Dlatego zastanawiam się jak się pogodzić z tym że nigdy nie będę miała normalnego związku, tylko "lat"
  11. Powiedzmy , że była nieświadoma w co się pakuje , bo wiadomo że na początku związku większość par jest typu LAT. Z czasem okazało się że facet nie planuje zamieszkania razem np Dlaczego co?
  12. Czy Ty przeczytałeś co napisałam? W poprzednim związku miałam 50/50. I ok, gdybyś chciał towarzystwo kobiety to byś poszedł do agencji i ZAPŁACIŁ, co jest uczciwe. W związku typu LAT ma się kobietę na wyłączność, układ jest mocno na korzyść mężczyzny, dlatego uważam że jeżeli facet ponosiłby większe koszta np. Płacił za wyjścia jest nadal nie do końca fair dla tej kobiety, ale chociaz część rekompensuje. I tu mówię o sytuacji w której kobieta jest zmuszona do takiej relacji, a nie że świadomie już na początku powiedziała że nie planuje wspólnego zamieszkania.
  13. Ale w pierwszym poście napisałam - wiadomo jakie zalety są dla mężczyzny, ale jakie są dla kobiety? To samo jak się mieszka razem A co jeżeli kobiecie nie podoba się taki układ ale nie ma co liczyć na coś więcej czy to z obecnym czy kolejnym partnerem? Btw. W sumie to średni argument. Facet jak będzie chciał to zdradzi nawet jak mieszka z kobietą. Trudno żeby po pół roku było źle Już pisałam, że zwykle nie ma z z ego wybierać. Dla mnie to akurat spoko test na jakość związku, chociaż może być trochę kłamliwy. Jeżeli mam ochotę robić coś dla partnera np. Gotować mu, ładnie dla niego wyglądać itd. To jest to dobry zwiazek i dobrze się w nim czuję. Jeden jedyny raz w życiu tak miałam w poprzednim związku i g.. Z tego miałam na dłuższą metę.
  14. Zależy dla której. Jak byłam młodsza to też miałam super libido, ale bez przesady - jak nie miałam faceta no to nie miałam, a nie szukałam gdzieś na tinderze na raz. Jak się któraś zgadza na układ przyjaciół z benefitami, to nie ma problemu. Jak się jest na początku związku gdzie hormony szaleją to też nie ma problemu. Problem pojawia się wtedy, gdy kobieta zostaje na siłę wrobiona w związek typu "LAT", bo facet po 2,5 roku czy więcej nie chce z nią zamieszać. Ale po co to rozgraniczać? Kobieta (czy to feministka, czy silna i niezależna, czy marząca o rodzinie i dzieciach, czy mieszkająca do tej pory z rodzicami - nieważne) po jakimś czasie od rozpoczęcia związku (bo wiadomo, że od początku zwykle nie mieszka się razem) nadal nie mieszka z facetem. Jest to związek typu LAT. Jakie są plusy bycia kobietą w takiej relacji. Odpowiem za siebie: w poprzednim związku było tak, że średnio raz w tygodniu wychodziliśmy na miasto - jak ja wybierałam gdzie to ja płaciłam, jak on wybierał to on płacił. Wyjazdy na pół, inne rozrywki na pół. Tak go właśnie jak bankomat traktowałam. Też jak randkuję to płacę za siebie, chyba że mężczyzna nalega, że to on zapłaci. Zwykle gdy to ja za siebie płacę oznacza to, że kolejnej randki nie będzie.
  15. @Halinka tylko z takim Panem-zrzędą nawet bym się nie spotykała, więc i wspólnego zamieszkania bym nie planowała. Jeżeli facet płaci to spoko. Uczciwa wymiana. Jak płacą 50/50 to trochę słabo.
  16. Ja to tak nazywam. Jak mam inaczej to określać? Przecież "dająca sobie radę sama kobieta" też nie jest w pełni poprawne. Będę używać słowa "niezależna", wiadomo o co chodzi. Niewiele znam w ogóle 45 latek. Znam kilka 35-40 latek i niekoniecznie są szczęśliwe, a mają męża i dzieci. To trochę jak to powiedzenie "musisz szanować kobiety, bo kobieta cię urodziła". Ta sama logika. Dlaczego tutaj tak idealizuje się tych "przeciętnych" mężczyzn? "Przeciętny" mężczyzna zwykle ma takie cechy, które większości kobiet nie odpowiada, na przykład: bywają dziecinni, nie radzący sobie z emocjami, potrzebujący opiekunki, osaczający (nawet chyba był tu ostatnio wątek o takim panu), niezdecydowani, potrzebujący ciągłej uwagi lub w drugą stronę - izolujący się, dogryzający kobiecie. To są cechy, które przynajmniej mnie dystansują w stosunku do takich mężczyzn. Każda kobieta ma swoją pulę. Ja bym z kimś takim być nie mogła, a wiedz, że mam na to trochę inną perspektywę, bo z mężczyznami randkuję i wiem jak to wygląda z doświadczenia, a nie z teorii. Mi jest pisana samotność Dlatego pytam o ten związek LAT, jakie są plusy - bo tylko na taki zasługuję. A zwykłego faceta stać? LAT to po prostu - nie mieszkają razem. A czy chcą się widywać w domu, poza domem, jak chcą spędzać wolny czas, ile razy w tygodniu chcą się spotykać to jest kwestia do dogadania przez nich. A właśnie, że jestem Nie zasługuję bo postrzegam się w jako dziwka do której się przyjeżdża załatwić potrzebę, a w zamian mam nic? Nawet liczyć na wspólne zamieszkanie nie mogę? Niestety, nie jestem w stanie cieszyć się z seksu kiedy mam podejrzenie, że jestem robiona w chuja. To jest poza mną, aż tak oszukiwać się nie potrafię. To jest strasznie upokarzające, że mam 24 lata a NIGDY nie mieszkałam z facetem. To jest jak piętno. Poznam kiedyś kogoś i jak mam mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że mój byly (i na przykład kolejny) nie chciał ze mną mieszkać? Tak, niektórzy mieszkają ze sobą po 3 miesiącach znajomości. Ja akurat tego sobie nie wyobrażam, wolałabym poczekać rok, dwa. Z drugiej strony może powinnam zacząć rozważać taką opcję bo latka lecą. Wiadomo, że coś takiego odpada. Ja po maturze perspektywę pracy miałam jedynie w sklepie/magazynie/na produkcji/jako kelnerka czy coś. Taka praca mi nie odpowiadała, nawet jeżeli miałabym awansować. I prawdopodobnie nadal mieszkałabym z rodzicami, bo nie stać by mnie było żeby się wyprowadzić - a praca prawdopodobnie byłaby w tym samym mieście, czyli po co się wyprowadzać. Chyba ostatnio widziałam reklamę, że szukają i - nie chcę skłąmać - zarobki oscylowały w granicy 4-5k brutto. Malutko, chociaż jak ktoś z rodzicami mieszka to pewnie spoko kasa. LAT to nie sex friend. To "związek", w którym para nie mieszka razem, tylko spotykają się np. kilka razy w tygodniu, spędzają czas razem jak chcą. Po prostu nie mieszkają razem.
  17. A wg mnie to minus, bo marnuje się x lat życia i nawet się nie wie, że się do siebie nie pasuje. Zamieszkanie razem wiele weryfikuje. Też dla mnie minus xd wiadomo, niektórzy na pewnym etapie zycia tego potrzebują, ale nie caly czas Ja np w poprzednim związku na początku miam ochotę, bo wiadomo - zakochanie. Potem jak się zorientowałam że jestem robiona w chuja to seks był ok. 2x w miesiącu, bo czułam się po prostu jak dziwka (a dodatkowo czekałam czy może on coś sam zainicjuje). Chociaż masz rację - jeżeli tego typu związek nest akceptowany przez obie strony to ochota na seks może być większa. Jak jedna strona jest do niego przymuszana, to gorzej. Ja się czasem zastanawiam, czy gdyby mnie ktoś zamordował / porwał to czy ktoś w ogóle by się zorientował. Wspollokatorka pomyślałaby, że wyjechałam do domu, znajomi pomyśleliby że nie odpisuję bo jestem zajęta, a mama dzwoni raz na tydzień lub rzadziej. Czyli może rodzice by się zorientowali gdybym telefonów nie odbierała, ale pewnie już dawno byłabym w jakimś burdelu na Ukrainie czy gdzie się wozi kobiety
  18. @Patton, skoro uciekają do dużych miast, znaczy że muszą być tam niezależne. W dużych miastach takich kobiet są setki tysięcy. To żaden niezwykły wyczyn, że kobieta w dużym mieście jest "niezależna".
  19. Święty spokój, bo wiadomo że kobieta to zgubą ludzkości. Widzą się tylko na seks, ewentualnie jakoś inaczej spędzają czas, czyli ma roksę za darmo, na wyłączność. Ja widzę tu sporo minusów dla kobiet Nie wiem, czy ma adoratorów na skinienie palca. Może w małych miejscowościach, gdzie niezależność to jest "coś". A i tak przyciąga facetów, którzy mają w planach siedzieć i nic nie robić, bo kobieta wszystkim się zajmie. Ale to plus dla samca, nie kobiety.
  20. Z perspektywy mężczyzny, zalety są oczywiste. A co w przypadku kobiet? Wiadomo, że np 20-kilku latkowie i osoby na wczesnym stadium związku będą w tego typu relacji. Z czasem w normalnych związkach się to zmienia i para mieszka razem. A co jeżeli się nie zmienia? Jakie korzyści ma kobieta z takiego związku, jakich nie miałaby mieszkając z partnerem?
  21. @Elfii i inne dziewczyny, które mają ochotę. Wrzucam test "Czy jesteś zagrożona przemocą" opracowany przez Centrum Praw Kobiet. Odpowiedź NIE - 0 pkt Odp. Czasami - 1 pkt Odp. Często/Regularnie - 2 pkt W pytaniu 15: Odpowiedź Czasami - 5 pkt Odpowiedź Często - 10 pkt 1. Czy odczuwasz niepokój lub zdenerwowanie na myśl o spotkaniu ze swoim partnerem lub gdy jesteś w jego towarzystwie? Nie/Czasami/Często 2. Czy uważasz na to co robisz chcąc uniknąć gniewu lub złości partnera? 3. Czy czujesz się zobowiązana lub zmuszona do uprawiania seksu z partnerem? 4. Czy boisz się wyrażać opinię inną niż Twój partner? 5. Czy Twój partner krytykuje cię lub zawstydza przed innymi? 6. Czy Twój partner sprawdza co robisz i zarzuca ci, że kłamiesz w odpowiedzi? 7. Czy Twój partner okazuje ci zazdrość, oskarżając np. o romans? 8. Czy przestałaś się spotykać ze znajomymi i rodziną z powodu partnera? 9. Czy zachowanie partnera sprawia, że czujesz się tak, jakbyś zrobiła coś złego? 10. Czy Twój partner grozi Ci w jakikolwiek sposób? 11. Czy starasz się zadowolić swojego partnera, a nie siebie, aby uniknąć przykrości? 12. Czy Twój partner nie pozwala ci wychodzić lub robić rzeczy, które chcesz robić? 13. Czy masz poczucie, że cokolwiek być nie robiła, nie jest wystarczająco dobre dla Twojego partnera? 14. Czy Twój partner mówi, ze jeśli spróbujesz go opuścić, nigdy już nie zobaczysz swoich dzieci? 15. Czy Twój partner mówi, że jeśli spróbujesz odejść, on zabije siebie lub ciebie? (Przy tym pytaniu punktacja jest inna) 16. Czy Twój partner zawsze ma dla siebie usprawiedliwienie? (np. "To tylko przez wódkę! Moja praca jest zbyt stresująca! Nie wkurzyłbym się gdyby kolacja była na czas! Zartowałem!") 17. Czy okłamujesz rodzinę lub przyjaciół z powodu Twojego partnera? 18. Czy Twój partner traktuje Cię jak dziecko? 19. Czy Twój partner Cię poucza i strofuje za rzekomo niestosowne lub niemoralne zachowania? Punktacja: 0-5pkt - Minimalne zagrożenie przemocą 5-10pkt - Zagrożenie realne, ale nieduże 10-19pkt - Duże zagrożenie przemocą. Rekomendowana terapia dla par lub rozstanie 19+ - Bardzo duże zagrożenie przemocą! Dobrze się zastanów czy wartko kontynuować ten związek Autorko, pisząc to kilka punktów przypasowałabym Twojemu partnerowi po tym co piszesz. Sama oceń
  22. Ogólnie to jest całkiem powszechne wśród współczesnych mężczyzn. Żaden Twój kolega się nie przyzna, że płaczę bo myszka chce wyjść a on jest poszkodowanym misiem. Z resztą, tacy "panowie" nie mają zbytnio znajomych, więc raczej takiego nie poznasz. Z perspektywy kobiety - takich facetów jest mnóstwo. Np. Na portalach randkowych
  23. @Elfii, aha czyli w sumie jesteś 100% podporządkowana misiowi, bo biedny się obrazi a Ty zamiast mieć to w dupie to będziesz przeżywać to, że on się źle czuje. Przecież nie jesteś odpowiedzialna za jego emocje. Centrum praw kobiet - tam możesz dzwonić jak miś okaże się być przemocowcem kiedy w końcu pękniesz i się postawisz. Być może w domu mam test na zagrożenie przemocą w związku, mogę poszukać wieczorem
  24. Właśnie to mnie martwi. Takie "ciepłe misie" często później są przemocowe. Teraz jest w fazie "urabiania" ciebie, uzależniania od siebie, odcinania od znajomych, samorealizacji. Na pomysł osobnego spędzania czasu zaczyna płakać czy tam ma oczy szczeniaka, czyli czysta manipulacja. Moim zdaniem traktuje cię jak swoją własność i dopóki jesteś "grzeczna" i dopóki jest w fazie urabiania cię, doputy kończy się na "niegroźnych" manipulacyjkach. Jak już będziesz w 100% od niego zależna, np. Kiedy będziecie mieć już dziecko, to nie zorientujesz się kiedy uderzy pierwszy raz. Oczywiście, tylko sobie dywaguję, bo może rzeczywiście na manipulacjach się skończy. Moze tez dojść dojsc w stylu: "ja tyle dla ciebie zrobiłem /poświęciłem a ty tak się odwdzięczasz" itd. Pytanie czy chcesz żyć w takim emocjonalnym piekiełku. Cechy takie jak: - opiekuńczość, - romantyzm, - restrykcyjne zasady w życiu, - perfekcjonizm, To są cechy, które mogą świadczyć o potencjalnym zagrożeniu przemocą w związku, zwłaszcza dwie pierwsze. Jak przetestować faceta w tej kwestii? Odmówić mu kiedyś opiekowania się sobą, czy co innego robi. Co się dzieje kiedy jednak postawisz na swoim i Pójdziesz z koleżankami?
  25. Miałam sytuację odwrotną do Twojej. Tzn. Też byłam w związku ze starszym facetem, tylko że jemu kilka godzin w tygodniu po pracy i w weekendy zupełnie wystarczały, nie było mowy o wspólnym zamieszkaniu po 2,5 roku bycia razem!!! Jak zaczęłam czytać twój post, to pomyślałam : wow, szczęściara a jeszcze narzeka... Ale kiedy czytałam dalej, pomyślałam że z dwojga złego chyba wolałabym związek w którym byłam - kiedy spotykamy się raz na jakiś czas, niż być osaczana przez faceta w ten sposób. Btw. Sprawdź go dokładniej, bo dla mnie to on z tego opisu w przyszłości może pokazać swoją przemocową twarz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.