Skocz do zawartości

Rozan

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Rozan

  1. 1 minutę temu, Mosze Red napisał:

    Przecież w zeszłym tygodniu wszystkie uczelnie nakazały opróżnienie akademików, niektóre do czwartku/ piątku inne do poniedziałku, więc na chwilę obecną dzięki pustym akademikom można uzyskać dużą ilość miejsc na kwarantannę

    OK, ominęła mnie ta informacja.

    Ale pytanie: wszyscy musieli się wymeldować razem z rzeczami?

    Z jednej strony to uzasadnione działanie w tej sytuacji.

    Z drugiej strony jeśli ktoś pracuje to musi sobie nagle znaleźć mieszkanie, albo brać urlopy/zwalniać się - no trochę słabo.

     

    Tak czy owak jeśli akademiki są zupełnie puste, to faktycznie ma to sens.

  2. 42 minuty temu, Mosze Red napisał:

    Dobry ruch, przekształcenie sanatoriów  w miejsca kwarantanny, to samo powinni zrobić z akademikami i internatami. 

    To akurat wg mnie nie ma sensu. O ile w sanatoriach ludzie przebywają przez krótki czas, o tym w akademikach i internatach ludzie po prostu mieszkają, mają swoje rzeczy. 
    Musieliby się teraz stamtąd po prostu wyprowadzić, a więc nagle wrócić do miasta, organizować transport/przechowanie rzeczy i mnóstwo innych formalnych tematów związanych chociażby z zameldowaniami.

    Większy sens ma wykorzystanie chociażby hoteli, które stoją puste (w przypadku akademików pewnie nawet tak nie jest bo część studentów pewnie została ze względu na prace).

    • Like 1
  3. 2 minuty temu, RealLife napisał:

    Także tego, nie zawsze rodzina musi być rozbita aby ojca nie było. 

    Myślę, że to dotyczy ogromnej części społeczeństwa o ile nie większości.

    Ja sobie nie przypominam żądnej poważnej rozmowy z ojcem na tematy relacji z kobietami czy tego jak działa świat.

    Zwykłe oklepane "ucz się tam, bo będziesz rowy kopał". 

    Zresztą też widzę już sam, że na pewne tematy i tak nie ma sensu rozmawiać bo on sam też jest w matriksie i gdyby nie to że matka (pomimo, że dominuje w tej relacji) ma na tyle wpojone wartości bycia do końca życia razem, to mógłby skończyć w dzisiejszych czasach różnie. Ale nie obwiniam go bo jego ojciec był alkoholikiem i tez pewnie nie rozmawiał z nim.

     

    A co do mojego białorycerstwa to ostatnio odkopałem moje błagania jak ex ze mną zerwała.

    Aż mi się rzygać chciało od tej żenady jaką tam robiłem...

    List odręczny też jej kiedyś napisałem jak coś tam odjebałem (tego się jakoś szczególnie nie wstydzę bo akurat słusznie przeprosiłem, napisałem co czuję i co chcę, ale nie uniżałem się jakoś szczególnie - chociaż oczywiście miało to bardzo negatywny wpływ na pozycję w związku potem).

    Wielki bukiet przy okazji innej awantury - gdzie ona była równie winna (porada ojca ;] ).

    Byłem generalnie też baaaardzo needy i w sumie nie dziwię się że miała mnie potem dość i zerwała bo to ona była facetem w tym związku wtedy. No ale pierwsza poważna relacja, brak męskiego wzorca, romantyczne wyobrażenie o świecie,  poczucie niskiej wartości. Trochę mi czasem szkoda bo na początku bardzo mnie podciągnęła w wielu dziedzinach życia i naprawdę bardzo dobrze się nam układało.

    Wrakiem człowieka byłem potem przez wiele miesięcy, ale ogarnąłem dzięki temu dupę.

    A potem nawet wróciliśmy do siebie na jakiś czas ale to już inna historia ;]

  4. @Turop Hmm to co wymieniłeś w cywilu powinno przejść, chociaż faktycznie to tak na granicy i tak jak mówisz: mogliby Ci kiedyś nie podbić. Mimo wszystko rób tak, żebyś nie żałował. Ostatecznie jak ogarniesz dobrze życie i pracę i finanse to możesz latać hobbistycznie - w dzisiejszych czasach wbrew pozorom to już nie jest poza zasięgiem.

     

    43 minuty temu, Moriente napisał:

    @RozanRobisz może PPL(A)? 

    Kończę SPL.

    PPLkę planuję jak trochę ogarnę sprawy prywatne bo brakuje mi czasu.

  5. 2 godziny temu, Turop napisał:

    Szukam ścieżki życiowej, bo prawdopodobnie marzenia związane z lotnictwem, pójdą się rypać ze względu na zdrowie

     

    Jesteś pewien? Zrobiłeś badania?

    Nie waż się odpuszczać bo "pewnie się nie uda". Ja też w liceum marzyłem o lataniu, ale brakowało mi wiary że to się może udać i nawet nie spróbowałem z Dęblinem.

    I tak pewnie by faktycznie było ale, że nie spróbowałem to nie wiem i do tej pory siedzi mi to w głowie mimo że minęło już 15 lat.

    Teraz do tego wracam i zaczynam ścieżkę cywilną ale to jednak nie to samo co wojsko, a do tego koszt i czas którego w tym wieku już trochę brakuje.

     

    Więc: nie poddawaj się, spróbuj. Wymagania w lotnictwie dzisiaj nie są wbrew pozorom wygórowane. 

     

    A co do psychologii, to tak jak Ci napisal @Adams - wszystko zalezy od Twojego nastawienia i zaangażowania.

    Na wszystkim możesz się dorobić ale musisz być dobry i zdeterminowany i dać sobie czas.

  6. Mam to samo. Niska samoocena, brak pewności siebie i perfekcjonizm. 

     

    Samo uświadomienie sobie tego już w jakimś stopniu pomaga bo w takiej własnie stresującej sytuacji mogę sobie racjonalnie wytłumaczyć że nie ma się czego bać, albo że konsekwencje jakie się pojawią nawet jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli, nie mają tak naprawdę znaczenia.

     

    Druga kwestia to oczywiście praca nad sobą w tym aspekcie.

    W Osobiście staram się celowo eksponować i stawiać w niekomfortowych dla mnie sytuacjach żeby się defacto przywyczaić do tego, ale też wyrobić taki troche nawyk, że nie ma się czego bać. W myśl jednej z zasad SEALs - "Get comfortable being uncomfortable"

    Dużo mi dało też trenowanie sportów walki takich jak bjj, gdzie porażka (a nawet poddanie się) jest naturalnym elementem procesu nauki i nie jest niczym złym. Wręcz nawet czymś dobrym, bo pozwala wyciągnąć wnioski i być lepszym, a jeśli nie klepniesz to może stać Ci się faktyczna krzywda.

    Ostatnio też staram się uskuteczniać zimne prysznice bo te dają mi poczucie kontroli nad sobą.

    Inny przykład (takie trochę "chwalę się") to pojechanie 40-letnim rowerem z Krakowa do Gdańska 2 lata temu, żeby sprawdzić się, poznać trochę siebie i swoje słabości, udowodnić sobie że mogę robić rzeczy nadzwyczajne, radzić sobie sam ze sobą i swoimi słabościami i nie potrzebuje innych. Zajęło mi to 7 dni ale dało niesamowitego kopa pewności siebie (plus CHWILOWY podziw u znajomych ;]).

     

    Oczywiście praca nie jest skończona bo problem dalej występuje, po prostu jest mi trochę łatwiej.

    Pamiętaj tylko że zmiana wymaga wysiłku i czasu więc nie oczekuj od siebie nie wiadomo jakich rezultatów od razu. Każda zmiana wymaga też wprowadzania jej małymi kroczkami a nie wszystko na hura, bo inaczej po prostu szybko się poddasz.

     

    A czasem jedynym rozwiązaniem okazuje się "Fake it until you make it" - tłumaczę sobie i udaję że mam innych gdzieś i jazda ;]

     

    Co do książki - nie znam, ale ewidentnie muszę przeczytać.

    • Like 1
  7. 11 godzin temu, Magician napisał:

    Witamy.

     

    Nigdy nie wejdę na pokład stalowej/kompozytowej puszki nawet z 6 silnikami, a co dopiero do szybowca. Brrr. Z Elonem Muskiem na Marsa też raczej nie polecę. Falcon Heavy przeraża mnie jeszcze bardziej.

    Zasadniczo głównie latam na drewniano-laminatowych, ale "drewno" pewnie przeraża jeszcze bardziej :P

    A co do silników: nie ma silników - nie mogą się zepsuć! ^^ A więc mniejsze prawdopodobieństwo awarii.

    Szybowce generalnie jako maszyny są wyjątkowo bezpieczne. Do wypadków dochodzi prawie zawsze z winy człowieka - co oczywiście nie musi być pocieszeniem ;]

  8. W dniu 2.01.2020 o 07:50, Nocny Konwojent napisał:

    Po prostu od lat czerpiemy szczerą przyjemność z rozmowy ze sobą. Po ponad 15 latach związku jesteśmy w stanie przegadać ze sobą cały wieczór ;) To dla mnie znak, że ciągle się sobą nie znudziliśmy...

    Jeśli mogę zadać tak może dość intymne pytanie:

    O  czym można rozmawiać przez cały wieczór po 15 latach związku? Pomijając oczywiście te przyziemne tematy dotyczące codziennych spraw.

    Pytam, bo brak rozmowy to był chyba główny powód rozpadu mojego, dość długiego związku.

    Z jednej strony uważam się za człowieka z którym można prowadzić długie dysputy na wszelkie tematy a jednak z własną partnerką nie potrafiłem tego robić. Wciąż szukam przyczyn takiego stanu rzeczy.

    Jak sobie to wypracowaliście?

  9. 31 minut temu, bassfreak napisał:

    Genetyka i miejsce urodzenia (bogata/biedna rodzina)

    Podchodząc do sprawy w ten sposób z góry stawiasz się w roli ofiary i zrzekasz się odpowiedzialności za swoje życie.

    To wygodne usprawiedliwienie dla Twojego ego aby zostać tam gdzie jesteś bo to już znasz, zamiast zaryzykować i spróbować nowego bo to może się nie udać.

     

    Prawda jest taka, że szczęście w życiu oczywiście niektórzy mają większe, niektórzy mniejsze ale różnica polega na wykorzystywaniu tych nadarzających się okazji. Ale żeby to zrobić trzeba:
    1. Dostrzec mozliwość/okazję

    2. Zaryzykować i spróbować ją wykorzystać.

    3. NAJWAŻNIEJSZE: być na nie przygotowanym. 

     

    Dlatego tak istotny jest rozwój: ten mentalny (silna wolna, dyscyplina, oswojenie z brakiem komfortu) jak i zawodowy, związany bezpośrednio z umiejętnościami jakie człowiek posiada.

     

  10. Czołem,

     

    O mnie: 32 lata, pracuje w korpo, rekreacyjnie uprawiam BJJ i czasem boks, latam na szybowcach.

     

    Forum zainteresowało mnie pierwszy raz jakieś 2 lata temu po rozstaniu (przez kanał DeMasta i szukanie informacji kim jest ten człowiek). Teraz po kolejnym chyba zostanę tu na dłużej.

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.