Skocz do zawartości

Nadwrazliwy

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Nadwrazliwy

  1. 8 godzin temu, Januszek852 napisał:

    Chodzi o nudę, bluszczowatość, niedopasowanie seksualne... Z rozsądku to możesz próbować z kobietą, która jest jak kumpel (bo wiadomo, że nigdy nie będzie nudno i rzeczywiście do siebie pasujecie), a nie z kimś, kto w ogóle nie pasuje na żadnym poziomie.

    Dokładnie!

    Jak próbuję mieć swoje zainteresowania lub chcę wyjechać sam z kumplem na weekend to słyszę np:

    "Ok, jedź, ja w tym czasie posprzątam mieszkanie"

    A na jej twarzy smutna mina...

     

    Mam wrażenie, że gdyby miała własne zainteresowania nie patrząc na mnie - byłaby bardziej pociągająca dla mnie.

    Ale w wersji "matki" to trudne do realizacji.

     

    19 godzin temu, Huck Finn napisał:

    Związek z rozsądku to najlepsze co może być. Człowiek powinien się kierować rozsądkiem w życiu, a szczególnie mężczyzna, również w temacie związków. Dojrzały mężczyzna nie powinien kierować się emocjami, odnoszę wrażenie że taka właśnie jest idea tego forum. Ta cała papka o wielkiej miłości to wymysł massmediów i marksizmu kulturowego aby zrobić ludziom wodę z mózgu i jeszcze na tym zarobić. 

     

    Z tego co piszesz to kobieta nie robi Ci krzywych akcji, jesteście ze sobą już siedem lat, dba o Ciebie, dogadujecie się, a niektóre odpowiedzi w tym wątku sugerują żebyś spier.. uciekał. I w tym momencie zaczynam się gubić o co nam tak naprawdę chodzi. Borderka - źle, spokojna - źle, wyuzdana w łóżku - pewnie się puszcza, klasyczny seks - nuda. Ustal z kobietą jakieś zasady i dajcie sobie więcej przestrzeni.

    Chodzi nam o to, żeby znaleźć złoty środek - to najcięższe co można uzyskać.

    Żyjemy w czasach, kiedy nie chcemy iść aż na takie kompromisy.

    Kiedyś nieważne było jaka jest -byleby była a resztę się ogarnie.

    Nie mieliśmy dostępu do tylu kobiet poprzez portale społecznościowe i komunikatory.

     

    Oczywiście posiadam pewne deficyty w wychowaniu ( zimny chów, brak empatii w rodzinie, nieobecność ojca w dzieciństwie), które zauważyłem po czasie i które przyciągnęły mnie do tej kobiety, do jej ciepła i chęci zlania się w jedność.

     

    19 godzin temu, Huck Finn napisał:

    Związek z rozsądku to najlepsze co może być. Człowiek powinien się kierować rozsądkiem w życiu, a szczególnie mężczyzna, również w temacie związków. Dojrzały mężczyzna nie powinien kierować się emocjami, odnoszę wrażenie że taka właśnie jest idea tego forum. Ta cała papka o wielkiej miłości to wymysł massmediów i marksizmu kulturowego aby zrobić ludziom wodę z mózgu i jeszcze na tym zarobić.

    Nie żyjemy w czasach małżeństw aranżowanych, opartych na wspólnym biznesie. W tamtych czasach kończyło się to fasadą związku i ukrytymi ( a czasami jawnymi) seryjnymi zdradami.

    Chyba nie taka jest idea forum.

     

    19 godzin temu, Huck Finn napisał:

    Inna sprawa, że po 7 latach związku pani chce żebyś się określił. To z jej punktu widzenia bardzo rozsądne, a Ty powinieneś sprawdzić czy masz jaja i jeśli nie chcesz mieć z nią w przyszłości dzieci powinieneś jej to jasno powiedzieć i sprawa stanie się jasna. 

    Masz rację - powinienem to zrobić wcześniej.

    Staram się teraz ruszyć tę relację z miejsca, niezależnie jak to się skończy.

     

  2. 7 godzin temu, Dakota napisał:

     

    @NadwrazliwyJesteś z Kobietą od 23(jej) roku życia. Uwierzyła w ciebie. Poświęciła jedne z najlepszych lat swojego życia.
    Dziwisz się jej, że płacze. Ściana jest już na wyciągnięcie ręki.
    Ty natomiast, zamiast podjąć męską decyzję, siedziałeś w związku, bo było ci wygodnie.
    Mimo że się nie kręciła, było z kim spać (i gdzie). Teraz trzeba ją rzucić i poszukać młodszej. Przy której będzie stawał, co?

     

    Owszem, nie popieram, bycia w związku dla samej idei. Jednak nie dość, że poszedłeś po linii najmniejszego oporu. Będąc z kimś, kto ci nie odpowiadał.
    To nie miałeś jaj rzeczy ją opuścić, póki nie zabezpieczyłeś sobie wygodnej przyszłości. Gardzę takim zachowaniem. Niezależnie czy reprezentowanym przez mężczyzn, czy przez kobiety.
    Jak masz odejść, zrób to. Nie jutro, nie w przyszłym roku. Teraz. Miej jednak świadomość, że zniszczyłeś życie tej kobiecie.
    Albo dorośnij do związku, wywiąż się z obowiązków.

    Nie JESTEM a JESTEŚMY w tym związku.

    Wielokrotnie sygnalizowałem wypalenie, problem z pociągiem i za każdym razem ulegałem z powodu płaczu kobiety. To typowy przykład przeciągania wypalonej relacji z poczucia obowiązku, o którym pisał @Mosze Red w temacie Rozstanie Vs Wasz wewnętrzny Matrix.

    Wiekszosc związku mieszkaliśmy w moim mieszkaniu wiec to nie była kwestia wygody.

    Nie musiałem zabezpieczać przyszłości materialnie- dobrze zarabiam i nie mam problemu z wynajęciem czy kupieniem mieszkania.


     

    6 godzin temu, hogen napisał:

    Założę się że finał będzie taki. Rozstaniecie się. Poznasz kilka panienek. Zobaczysz jakie naprawdę sa kobiety. I na kolanach będziesz do niej wracał. 

    Jestem po kilku związkach, których nie wspominam traumatycznie.

    Oczywiscie działał pies ogrodnika i chciałem powrotów ale po czasie rozumiałem dlaczego się to kończyło i nie chciałem wracać.

     

    4 godziny temu, Adolf napisał:

       Dobra chłopaku. Sex chujowy, spierdalaj. brak pociągu do obecnej kobiety, spierdalaj. Sam jestem w związku z kobietą od 30 lat, w kwietniu pyknie.

    Od początku nie pociągała mnie fizycznie, jebało jej z japy, i później z pochwy. Ale młody, wyruchał by wszystko co na księżyc nie ucieka.

    Do tego poczucie winy i obowiązku, dała dupy, to ty teraz się odwdzięcz, oddaj jej całe życie, tak zrobiłem.

      Ja straciłem kilka lat w piwnicy którą sobie urządziłem na znośną, mieszkałem w bloku.

     

    @Nadwrazliwy, jesteś spoko gość, po prostu się nie układa, chciałbyś wolności, ale na tą pseudo wolność trza zarobić, choćby swoją postawą do życia.

    Co jej powiedzieć, pomimo silnej więzi emocjonalnej? Nie wiem, prawdę? Nie kocham cię i śmierdzi ci z japy? To Twój teren, sam wiesz co wyrzygać.

     

    Dziękuje za Twoją wypowiedź bo liczyłem na mądrość doświadczonego brata i estymacje ewentualnych konsekwencji.
    Poczucie winy wpierdala mnie od środka. 

    Ucieklem w majsterkowanie i remont żeby zagłuszyć te głosy.


     

    Godzinę temu, nihilus napisał:

    Te problemy nie znikną, a będą się nawarstwiać i szambo w końcu wybije. Teraz myślisz jak myślisz, a rozważ co by było za 10 lat jakbyś został - ja Ci powiem co. Rozwód, dzieci i rozbita rodzina. Chcesz tego?

    Właśnie tego nie chcę- nie chce nam zmarnować życia. 
    Logicznie wiem co powinienem ale emocje, przywiązanie, przyzwyczajenie, współuzależnienie trzymają mnie bezlitośnie.

    Chlodna kalkulacja nie pomaga bo nie mogę tam uwzględnić pożądania- tego nie da się wyliczyć.

    Dziękuję za konstruktywną krytykę która pomoże mi podjąć słuszną decyzję.

     

     

    • Smutny 1
  3. 8 godzin temu, GriTo napisał:

    Pytanie: Kto próbuje opuścić ten związek?

    Ona czy też Ty? 

     

     Masz na myśli kobiety w twoim wieku czy fakt, że mając 36 lat nikogo nie znajdziesz?

    Bo jeśli to drugie, to owszem. Kobiety młodsze albo w twoim wieku szybko "wychwycą", że się boisz.

     

    Czyń swoją powinność i żyj. I przestań się bać/lękać!

    I tak nikogo to nie obchodzi. Oprócz Ciebie!

     

    Pomyślności :)

     

    Ja próbuję opuścić związek- ona jest do mnie dosłownie przyklejona.

    Mam deficyty ciepła, które ona skutecznie wypełnia.

    Interesują się mną kobiety w przedziale 25-32 lat. Ja ich się nie boję ale mam lęk przed ewentualną porażką.

     

    7 godzin temu, leto napisał:

    Masz do czynienia z osobą - strzelam, ale z doświadczenia wiem że na 99% tak jest - o niskiej samoocenie, prawdopodobnie z epizodami depresyjnymi itd. Raczej nie będzie lepiej, nie łudź się.

    Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. No chyba że wolisz resztę życia spędzić z przyssaną do Ciebie emocjonalnie, nie pociągającą Cię i mocno rozchwianą kobietą. Co kto lubi. Teraz masz dobry moment do zmian. Za 10 czy 20 lat - wtedy rzeczywiście możesz być w wieku, że "nikogo" (w sensie nikogo w miarę ładnego i w miarę młodego) nie znajdziesz.

    Moim skromnym zdaniem jeden epizod niesprowokowanej przemocy fizycznej ze strony partnerki w 100% przekreśla ją jako kandydatkę na jakikolwiek związek. To jest nie tyle czerwona flaga, co pochód pierwszomajowy.

    Dla mnie to też czerwona lampka ale winę za jej zachowanie zrzuciłem na siebie, że ją sprowokowałem.

    Mam świadomość, ze zachowuje się jak pizda a jaja schowałem do kieszeni.

    Probuję to sobie jakoś poukładać bo na razie siedzę we własnej głowie zamiast się zdystansować.

  4. 1 minutę temu, hogen napisał:

    Ok. To wiem.

    Ale czego chcesz w obecnej sytuacji. Chcesz to "leczyć" czy zakończyć czy może widzisz inne rozwiązanie? Bo żyje się raz. I lepeij być samemu niż trwać w toksycznej relacji.

     

    Jakiego chcesz wyjścia z sytuacji?

    Na chwilę obecną chcę terapii aby pokazała nam w jakim klinczu jesteśmy. 
    Mam nadzieję, ze to nas oswoi z emocjami i jeżeli tak ma być - to tez z ewentualnym rozstaniem.

    Partnerka nazbyt mnie teraz idealizuje a ja jej potrafię wypunktować wprost gdzie jest moja wina i ze to jest dalekie od ideału.

    To jedno ziarenko wykiełkowało tak mocno, że może być trudno się odgrzebać.

    Bez terapii mozemy wyjść mocno pokaleczeni.

    Nie chcę żyć w zakłamaniu wiec bańka iluzorycznej idylli pęka.

    Szczera rozmowa wiele dała ale uczucia swoje a rozum swoje. Faceci tez nie są zimnymi kalkulującymi robotami.

  5. 14 minut temu, hogen napisał:

     

    Zapytaj siebie wewnątrz co tak naprawdę czujesz, bez patrzenia na to co ona myśli, na forum, na konwenanse i inne bzdury. 

    Czego Ty tak naprawdę chcesz?

    No właśnie... 

    Chce wracać do domu z uśmiechem na ustach i mnóstwem tematów do rozmów.

    Chce pożądać partnerki i patrzeć na nią jak na kobietę a nie opiekunkę do ogarniania domu, gotowania, sprzątania itp bo potrafię to sam robić lub dzielić się obowiązkami.

    Chce patrzeć na nią i myśleć, ze pomimo wielu atrakcyjnych kobiet wokoło - to wlasnie ona mnie kręci i nie potrzebuję „jeść na mieście”.

    Chce mieć przekonanie, ze to jest kobieta do rozmnożenia.

    Jedni zazdroszczą a inni współczują. 

    8 minut temu, Yolo napisał:

    To na pewno Wam nie zaszkodzi. 

    A może zaskoczyć. Z zaakceptowanymi i przepracowanymi emocjami możecie stworzyć dobrą relację, ale może też okazać się, że wcale się nie znacie. I nie bardzo macie ochotę poznawać. 

    To jest chyba ostatnia deska ratunku.

    Mało rozmawiamy o nas bo każde z nas ma wiele lęku w sobie.

    Ona panicznie się boi że ją zostawię a ja boje się, że mój imperatyw biologiczny nie wytrzyma bo ta sfera w związku kuleje i dlatego nie robię kroku dalej

  6. 4 minuty temu, hogen napisał:

    Wiesz co? Wiele bym dał za taka kobietę. Zrobisz co uważasz za słuszne. Może docenisz co masz, dopiero gdy to stracisz.

     

    Wystarczy tutaj szczera rozmowa i ustalenie zasad.

    Niestety każdy patrzy na swój ogródek.

    Jeden się w takiej relacji dusi a inny tylko na taką czeka.

    Uważasz, że zlanie się w jedność jest zdrowe? 
    Pracujesz i dostajesz multum wiadomości w ciągu dnia o wszystkim. Wracasz do domu i nie masz już niczym rozmawiać bo wszystko już wiesz.

    Macie tylko wspólne pasje- co tu komentować i czym się dzielić jak jesteście w tym razem.

    Rola partnerki zmieniła się na rolę matki ale czy chciałbyś bzykać własną matkę?

     

    • Like 1
  7. Dziękuje za odzew.

    Brakuje mi wewnętrznego przekonania, ze wytrwam w tym związku w monogamii a w przypadku pojawienia się dzieci- po czasie rozwalę życia sobie, partnerce ale także rodzinę.

    Nie jestem w stanie tak na chłodno podchodzić do związku, wypisać plusy i minusy i na tej podstawie zdecydować.

     

    Paradoksem jest, ze nie chce jej ranić a to robię.

    Jest mi bardzo bliska, spędzilismy fajne lata ale podświadomie czuję, że to związek z rozsądku.

    Zżera mnie to od środka. 

    20 godzin temu, hogen napisał:

    Jest jakiś konkretny powód dla którego Cię nie kręci, czy tak po prostu było od początku?

    Mysle, ze od początku nie było chemii w łóżku. Miałem nadzieje, ze to się z czasem rozkręci. Ale jak widać to tak nie działa. 

    14 godzin temu, Yolo napisał:

    Za duży 'ścisk', zlanie się w jedno.

    To normalne przy dużych brakach emocjonalnych ale niezdrowe dla związku, na dłuższą metę toksyczne.

     

    Proponuję po prostu wrzucić na luz, zacząć mieć też swoje życie, wymagać tego samego od partnerki. 

    Wtedy jest szansa na ponowne odkrywanie siebie, zainteresowanie drugim człowiekiem (wróci seks, o ile nie przesadzisz z masturbacją).

     

    I głębszy oddech w międzyczasie, teraz się dusisz.

    Facet musi mieć przestrzeń by rozwijać skrzydła, nawet jeśli zawsze wraca do domu.

    Ona nie może Ci jej zabierać, Ty musisz ją sobie zapewnić, niekoniecznie ucinając wszystko.

    Do wypracowania.

     

    Czytaj nt. rozwoju i prowadzenia relacji, samorozwoju.

     

    Ps. Wygląd zewnętrzny jest ważny, ale po kilku latach razem inne rzeczy są co najmniej tak samo ważne

    Od początku chciała być jednością, wszystko robić razem. Sama nie ma zbyt wielu koleżanek wiec skupia się na nas.

    Na każdy opór z mojej strony reagowała płaczem i zarzucała ze ją odrzucam bo kochający się ludzie pragną wszystko robić razem. 
    Ustępowałem i teraz to dla mnie emocjonalna i fizyczna klatka.

    Jej życie to moje życie a moje życie bez niej powinno być ścisłe kontrolowane.

    Nawet wyjscie z kumplami na piwo kończy się serią telefonów w trakcie.

    Jak z automatu zerkam na zegarek żeby nie przesadzić i wrócić do tej godziny, która będzie akceptowalna i nie spowoduje niezadowolenia. 
     

    Sami sobie stworzyliśmy namiastkę toksycznej relacji, gdzie fala dobroci miesza się karą za brak jej przyjmowania.

    Mysle, ze nie jestem w tej relacji sobą- to moja wina.

    Wczorajszy dzień to poważna rozmowa:

    albo rozstanie albo terapia.

     

  8. Panowie,

    jestem w totalnym impasie. Mam 36 lat

    Jestem z kobietą 7 lat.
    Jej wiek to 30 lat. Od ok 3 lat próbuje opuścić ten związek. 
    powodem jest brak pociągu seksualnego do partnerki. Nigdy mnie mocno nie pociągała. Od roku wolę się masturbować niż uprawiać z nią seks.

    Zwłaszcza, że  w tej sytuacji obawiam się ciąży.
    Partnerka jest bardzo ciepłą, lubiąca ogarniać gospodarstwo domowe kobietą- nie robi jazd i shit testów.

    zdalem sobie sprawę ze wszedłem w ten związek z deficytami z młodości- brak ciepła w domu, pomimo pełnej rodziny, podświadome poszukiwanie partnerki- matki.

    Teraz mieszkamy u niej bo nie zgodziłem się na wspólny kredyt. 
    W międzyczasie kupiłem dom i go remontowałem- to miała być dla mnie odskocznia i zarazem ucieczka z domu.

    Doszlo do sytuacji, kiedy remont skończyłem a partnerka naciska na przeniesienie się do większego lokum.

    Emocjonalnie nie potrafię sobie z tym poradzić.

    za każdym razem, kiedy chce poruszyć temat przyszłości naszego związku i ze mam wątpliwości co dalej to od razu mam gulę w gardle i prokrastynuję te decyzję. 
    Podejrzewam ze jesteśmy wzajemnie uzależnieni emocjonalnie i nie mam pomysłu jak z tego wyjść.

    Czy ona mnie kocha? Powtarza to codziennie i twierdzi, ze jest zakochana jak nastolatka.

    Czasem pojawiają się jazdy- szczegolnie po alkoholu.

    -Topi się we łzach słowami, ze nie wyobraża sobie życia beze mnie

    - potrafiło dojść do rękoczynów żebym wreszcie się okreslil

    - trudno mi samemu gdziekolwiek wyjechać bo ona nie rozumie, ze człowiek potrzebuje czasem samotności.

    Od dłuższego czasu chodzę do psychoterapeuty- mężczyzny z jajami i razem probujemy rozwiązać ten problem ale dla mnie przeszkodą jest zaczęcie poważnej rozmowy z partnerką. 
    Panicznie boję się negatywnych emocji i ze popełnię życiowy błąd bo prowadzi mnie chęć spełnienia seksualnego.

    Boje się ze takiej rodzinnej i cieplej osoby nie spotkam. Nie leci na pieniądze, siedzi w domu i jeszcze wszystko naokoło ogarnie. Jej SMS to ok 6 a moje do 7-8, chociaż ciężko mi się to pisze bo mam niskie poczucie własnej wartości,  neurotyczną osobowość i Nice Guy w jednym.

    Atrakcyjne Kobiety mnie zauważają ale mam wewnętrzny opór ze w moim wieku już nikogo nie znajdę.

    Proszę o pozytywnego kopniaka w dupę!

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.