Skocz do zawartości

deleteduser140

Użytkownik
  • Postów

    185
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez deleteduser140

  1. 8 godzin temu, maroon napisał:

    Ekonomia to jest gówno :) sorry. Już za moich czasów ludzie od tego uciekali. Coś jak geologia na polibudzie. Taka przechowalnia, przy czym po geologii można ciekawą robotę w świecie znaleźć.

     

    Zasadniczo nie umiesz nic, masz tylko papierek. Możesz w każdej robocie zaczynać od zera, nie musi być to komornik. W inposcie też możesz jeździć. 

     

    Chcesz ciągnąć wyższe idź na sensowniejsze uzupełniające magisterskie, może jakieś semi techniczne, logistyka, rachunkowość, czy coś w tym stylu jak cię kręci. 

     

    Natomiast obiektywnie jak zdobędziesz u tego komornika doświadczenie, to może być to bardzo cenne. Z tym, że to wredna robota, komorników nikt nie lubi. 

    Logistyka to najgłupsza rada jaką mogłeś zaproponować. Nieprzyszłościowe.

  2. Zrezygnowałem z alkoholu od 1 stycznia. Zaostrzał moje stany depresyjne.

    Uważam iż to jest najgorsza dostępna używka.

    Miewałem wcześniej okresy abstynencji ale były wywołane lekiem, Topamax(dość ważne jak ktoś chce spróbować przestać pić alkohol).

    Denerwują mnie reklamy alkoholu, okropnie pchana propaganda..Alkohol naprawdę niszczy życie.

     

  3. 13 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

    To mnie wkurwia niemiłosiernie!

     

    Wpierw gardzą Polakami a potem wracają by brać pieniążki, no kurwa...To samo jak szarpanki opisywał przypadki z Anglii, gdzie kobiety wchodzą w struktury tych dżihadystów czy innych debili, Ci im robią krzywdę i potem one chcą wracać :D 

    A debile z UK je przyjmują i jeszcze wypłacają odszkodowania! Brak słów...

     

    Chciała Turka, Albańca to wio do niego i ich społeczeństwo ograbiać. Wpierw gardzą Polakami w kraju potem za granicą, że ona Polaka? ZAPOMNIJ a następnie wracają do nas! Ależ mnie to wnerwia i mi krew gotuje takie zachowanie. Te traktowanie kobiet jak bezmózgich yeti mnie naprawdę irytuje, one DOSKONALE wiedzą kogo nasienie przyjmują w siebie, zresztą Polki są znane właśnie z tego, że się grzmią z murzajami w UK i innymi, wstyd i hańba. 

     

    Tu jest filmik, oglądać - trwa minutę. 

     

     

    Potwierdzam.

    Mieszkałem rok w Portugalii, do Polek nawet nie podchodziłem. Nadęte , zapatrzone w siebie, mające w dupie Polaków. Zachowanie żałosne.

    Rumunki i Słowaczki to samo. Jedynie Brazylijki były ok, normalne relacje.

    Mieszkałem w Niemczech i stwierdzam ze nawet Niemki są normalniejsze w obyciu od Polek.

     

    • Like 3
  4. 10 godzin temu, Stefan Batory napisał:

    To po kiego uja byłeś na gównokierunku jakim jest zarządzanie jeśli zawsze chciałeś studiować medycynę? Znałem  faceta, który wychował się w domu dziecka, "zawsze chciał studiować medycynę" i został lekarzem. Dziwi mnie Twoja motywacja do zostania lekarzem. Jeśli dobrze zrozumiałem, to jest nią tylko prestiż zawodu i potencjalnie wysokie zarobki. 

     

    Jeśli tak, to moim zdaniem z takim podejściem pchanie się na medycynę nie ma sensu. Studia na lekarskim to "krew, pot i łzy" i właściwie tych studiów nigdy się nie kończy. Bez pewnej pasji w sobie, to tam nie ma czego szukać. To głupio brzmi, ale do tej roboty trzeba mieć powołanie. Jeśli pasjonuje Ciebie medycyna, to nie ma co się zastanawiać. Na naukę nigdy nie jest za póżno. Znam przypadek lekarza, który najpierw skończył technikum, potem elektronikę na polibudzie, potem się obudził i zdał ponownie maturę (biologia i chemia), medycyna itd.

     

    Skończone zarządzanie świadczy o tym, że uczyć to Ci się za bardzo nie chciało. Już za tzw. moich czasów ten kierunek na uniwersytecie słynął z niskiego poziomu. Jak ktoś sobie nie dawał rady na polibudzie, to się przenosił na zarządzanie na uniwerek, bo to był fajny kierunek, mało nauki, dużo panienek i mnóstwo imprez. Tylko, że w latach osiemdziesiątych było tak, że jak kogoś skreślono z listy studentów, to w przeciągu dwóch tygodni Wojskowa Komenda Uzupełnień wiedziała, że dany zawodnik jest do wzięcia i przy najbliższym poborze (zwykle wiosną) służył już ludowej ojczyżnie?. Ale żeby pójść na zarządzanie tak zupełnie dobrowolnie, bez żadnej "specjalnej" motywacji ciężko to pojąć i teraz medycyna. Życzę powodzenia, ale łatwo nie będzie.

     

    @Zmeczonyzyciem 

    "Ja skończyłem Logistykę/ Transport na Politechnice.

    Uważam te studia za największego raka jaki mógł mi się wydarzyć.

    Liczyłem na konkretne projekty, ciekawe zagadnienia techniczne a wyszło na rozwalony i mcałomerytoryczny program jak w liceum.

    A i ludzie , dla nich kolejny poziom piekła - chłopy oderwane od pługa."

     

    Jak czytam coś takiego, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Mam w rodzinie zawodnika, który ukończył na politechnice europeistykę. Pracuje dzisiaj w jakimś magazynie jako niewykwalifikowany.

     

    Qrwa, ja 3,14erdolę! Od 01 maja 2004 roku Polska należy do UE, co oznacza, że dyplom Polibudy polskiej wazy tyle samo co niemieckiej, duńskiej, szwedzkiej itd. Idąc w Polsce na politechnikę należy wybierać tylko takie kierunki, które można uruchomić na Zachodzie. Znam sporo polskich inżynierów pracujących z powodzeniem na Zachodzie w swoich wyuczonych zawodach. Są Polskie Politechniki, które już uruchomiły studia w języku angielskim.  Tam trzeba się pchać. Przykład pierwszy z brzegu- Ocean Engineering na PG:

    https://oio.pg.edu.pl/oceanotechnika1

     

    @Trevor

    "Widzisz jak by mi nikt nie pierdolił w młodości idź na studia to pewnie bym się ogarnął prędzej. Niestety moja rodzina wierzyła w gruszki na wierzbie, a ja szedłem jak to ciele na rzeź bez żadnego pomysłu co dalej bo drogę miałem już nakreśloną. I kurna byłem w tym masakrycznie nieszczęśliwy nie mając żadnej perspektywy na cokolwiek innego. Studia były dla mnie nudne i bez celu. Masz szczęście. Szybko mogłeś osiągnąć niezależność. Miałeś zawód, perspektywę wyjazdu. Gdybym zamiast do liceum poszedł do zawodówki miałbym fach w ręku."

    Nie rozumiem. To dlaczego jeśli już zdecydowałeś się iść  na studia nie wybrałeś sobie ciekawego dla Ciebie kierunku i takiego z sensem? Żeby mieć fach w ręku, to wystarczy jakiś kurs zrobić. Co za problem? Inżynier, to całkiem konkretny fach. Ja już będąc inżynierem porobiłem sobie sporo różnych uprawnień (kurs spawacza itp.) Niby dlaczego ukończone liceum ma przeszkadzać w "zdobyciu" fachu?

     

    Zresztą, żeby dobrze zarabiać, tak powiedzmy około 10 kilo PLN/ mc to wcale nie są konieczne studia. Wystarczy jakiś konkretny zawód  i jeszcze, żeby się na nim znać.

     

     

    Ale co sugerujesz? Myślisz że czekają na mnie za granicami z otwartymi rękami ?

    Czy skończyłem gownokierunek?W teorii nie , w praktyce tak.

    Ostatnio miałem rozmowę z firma z Berlina za marne 1700e, niestety mnie nie wzięli. W sumie już miałem odpowiedz jak moim przełożonym miał być Polak.

  5. Ja skończyłem Logistykę/ Transport na Politechnice.

    Uważam te studia za największego raka jaki mógł mi się wydarzyć.

    Liczyłem na konkretne projekty, ciekawe zagadnienia techniczne a wyszło na rozwalony i mcałomerytoryczny program jak w liceum.

    A i ludzie , dla nich kolejny poziom piekła - chłopy oderwane od pługa.

     

    Wylądowałem w spedycji, zjebana praca i dość mało płatna. Brak możliwości rozwoju.

    Nieważne jak ale dorobiłem się mieszkania w powiatowym mieście (no i depresji). Lipa, życie beznadziejne, nuda.
     

    Planuje coś zrobić ze swoim życiem. SQL, Java? Czego waszym zdaniem warto się uczyć?

     

  6. Godzinę temu, AC DC napisał:

    5000 netto? Bo jeśli tak, to jest łatwo. Pomyśl nad wynajmem swojego mieszkania, a sam wynajmij mieszkanko bliżej pracy, nie musi być w Warszawie, jest np. tania Kobyłka albo inne Marki.

    Nawet kawalerkę za 1000 byś dał radę ogarnąć. To teraz policzmy: 5000-1000+1500 (z wynajmu Twojego) - 750 żarcie - 200 dojazdy - 200 dodatkowe koszty = 4 350 PLN miesięcznie. 

    Dajmy na to 4 tys. W skali roku to jest 48 tys. 3 lata w ten sposób, odłożysz ze 150 tys. i z kredytem może uda się kupić jakąś kawalerkę w Warszawie. Potem wynajmujesz dwa te mieszkania, a sam jedziesz w lepsze miejsce, może na pracę zdalną.

     

    Nie warto moim zdaniem zmarszczyć się jak pomarańcza w robocie w tej Warszawie. Też tutaj siedzę, ale traktuję to jako narzędzie do mojego celu, a jest on taki jak Tobie proponuję. Zarobić na drugie, oba wynająć, a samemu może zamieszkać gdzieś nad jeziorkiem albo w Bieszczadach, żyć z tego wynajmu, okazjonalnie dorabiając pracą zdalną.

    Jakże inne jest życie w takich warunkach niż zapieprzając pod krawatem jako siwiejący 40-letni chłop do biura w Warsiawie i dalej kręcenie się w tym szambie.

    Stolica jest po to, aby ją wykorzystać, a nie w niej żyć i poświęcać swoje życie. Ja tak na to patrzę.

    Mieszkam obecnie pod Gorzowem Wlkp.

    Tutaj o dobra prace trudno.

    Racja, z 5000 netto idzie oszczędzić, co uczyniłem inwestując nową nieruchomość.

    Tylko jak pisałem, straciłem prace i mysle co dalej.

  7. 4 minuty temu, AC DC napisał:

    Wynajmuję mieszkanie od ponad roku i nie widzę żadnego ryzyka. Mam z najemcą umowę najmu okazjonalnego, jak coś zepsuje, to przepadnie mu kaucja w wysokości 1 500.

    Ewentualne koszty remontu to pikuś - przemalowanie ścian, 200 PLN, posadzenie paneli 200 PLN, drobne naprawy też zamykają się do max. 1000 PLN, można sobie to odbić kaucją. 

    Na Twoim miejscu zostawiłbym mieszkanie i odkładał na jakąś kawalerkę w Warszawie. Po co chcesz się w tej Warszawie ociosać na dłużej, zmarszczysz się tylko i zmarniejesz. Odłóż sobie na taką kawalerkę, potem wynajmiesz oba te mieszkania a sam zamieszkasz sobie gdzieś przy jeziorku czy w Bieszczadach. 

    Nie jest łatwo oszczędzać przy zarobkach 5000 pln, większa część zaoszczędzonych pieniędzy poszła na wykończenie tego mieszkania. No i teraz straciłem prace - muszę zalozyć nowy temat bo grubsza sprawa.

    W sumie teraz praca Home office byłaby dobrą opcją.

     

  8. Godzinę temu, Templariusz napisał:

    Rynek nieruchomości, jaki rynek wynajmu staje się coraz trudniejszym polem gry. Podatek katastralny, pewnie wpierw w ograniczonej formie - na drugie i kolejne mieszkanie, lub od nieruchomości powyżej 1 mln PLN, z pewnością wejdzie, najpóźniej w przyszłym roku.  Miłościwie nas opodatkowujący będą uderzać w narracje iż to wina Unii /co nie jest prawdą/ i w ten sposób to przedstawią społeczeństwu. Koronka też nie wpływa na plus, turystka jeszcze jakoś daje radę /ludzie nie pojechali za granicę więc jeżdżą po Polsce - wczoraj pojechałem sobie motorem do Łeby, ludzi co niemiara/, jednak to sezonie letnim nie będzie już tak różowo. W ośrodkach akademickich studenci mają zajęcia online, bezrobocie rośnie, koszty utrzymania się rosną, firmy wstrzymują rekrutację. Na razie ceny mieszkań nadal rosną ale ciężko powiedzieć jak długo jeszcze to potrwa. Dodatkowo socjalizm coraz bardziej rozszerza prawa najemcy i co za tym idzie wzrasta ryzyko trafienia na kogoś kto przestanie płacić a nie będzie chciał opuścić lokum. 

    Nie biorę pod uwagę wynajmu, dokładnie przez to co opisałeś. Zysk miesięczny 1500 zł przy inwestycji 200 000 zł przy takim niebezpieczeństwie wynajmu jest nieproporcjonalny do ryzyka. Podziękuje władzy za te chore prawa socjalne dla tak naprawdę hołoty w najbliższym czasie.

    Mój plan zakłada sprzedaż nieruchomości z zyskiem ok. 40 000 zł oraz wyprowadzkę do Warszawy i zakup nieruchomości tym razem z kredytem.

    Przeglądając jednak ogłoszenia o prace nie widzę nic konkretnego... telefon milczy.

    Abstrahując od tematu, mam mgr inż transport i budowa maszyn, umysł ścisły jednak wylądowałem w spedycji... Myślicie że dostanę jakaś sensowną posadę w Wawie czy lepiej zrobić studia podyplomowe w kierunku informatycznym i się przebranżowić ?

  9. W dniu 13.08.2020 o 15:59, SzukajacySzczescia napisał:

    Tak właśnie mam zamiar zrobić. Życie mnie nauczyło, że nie ma co mieć wielkich dalekosiężnych planów tylko łapać to co jest tu i teraz. Czas po prostu pokaże

     

    Powiem Ci, że nie uwiera mnie to cały czas. Staram się to przetrawić, nawet nieźle mi to idzie. Tylko czasami są po prostu gorsze dni, gdzie zaczynam to rozkminiać.
    Też nie uwiera mnie sam brak dziewictwa tylko to, że tkwiła w toksycznej relacji FWB i się na to godziła.

     

    Jeśli chodzi o poglądy to mamy bardzo podobne. W rolach w związku się nieco docieramy. Ogólnie ja osobiście lubię dominować w związku. Mam takie podejście, że to facet jest odpowiedzialny za związek i to on też bardziej decyduje. Ona nie zawsze się z tym zgadza, jednak w wyznaniach powiedziała mi kiedyś, że ona nie chce być "pierwsza" i chce mnie wspierać w tym co ja robię. W rzeczywistości jej zachowanie pokrywa się ze słowami, czasami są małe zgrzyty.

     

    Trafnie zauważyłeś - wtedy mi to nie przeszkadzało. I tak naprawdę nie sądziłem, że ta relacja ewoluuje w poważny związek. Sam się zastanawiam nad tym czy była "łatwa" czy nie. Też z drugiej strony, gdybyśmy nie zaczęli od łózka to możliwe, że teraz nie bylibyśmy razem. Sądzę, że ona jest po prostu nieco naiwna i bardzo chciała wchodzić w związek z innymi mężczyznami. Stąd też godziła się na relacje intymne.

     

    Na szczęście emo nie jestem, spokojnie, nie będę się ciął ;) Wiem, że temat jest mocno dziecinny, jednak osobiście mnie dręczy i kłuje. Każdy ma inny pogląd i priorytety w różnych sprawach. Bardzo możliwe, że za 10 lat sam będę się śmiał z moich rozkmin. Jednak na tą chwilę są one dla mnie bardzo destruktywne i chciałbym zrobić z tym porządek. Chciałbym po prostu stawać się lepszą wersją siebie i pracować nad rzeczami, które są dla mnie jak i dla innych uciążliwe. Zresztą, tak jak wspomniałem moje natrętne myśli odnośnie przeszłości wiążą się nie tylko z moją dziewczyną, a też z moją przeszłością, a to jest poważny problem. To nie jest tak, że codziennie wieczorami płaczę w poduszkę jaki to jestem pokrzywdzony przez los. Czasami po prostu przychodzą chwile refleksji i jest mi po prostu smutno, chciałbym cofnąć czas i sprawić, że życie się by potoczyło inaczej

    Zazdroszczę że masz jakiekolwiek emocje do niej. U mnie każdy związek z kobietą był „bezpłciowy”, po pewnym czasie miałem każdej dosyć .

     

    Rób jak chcesz. Ze swojego doświadczenia dodam że raczej twój problem będzie narastał.

    Poznałeś ją i od razu poszliście do łóżka? Chcesz mieć szacunek do takiej dziewczyny ?

    Nigdy nie wierz kobiecie, może miała większy przebieg i Ciebie okłamuje?

     

     

  10. 1 godzinę temu, Analconda napisał:

    Ogromna część ale sama kwota bardzo niska. Z wypłaty 1.4k-1.5k euro na rozrywkę zostaje mi co miesiąc 1.1-1.2k.

    Taka kwota jest wręcz nieludzka i tylko pokazuje, że żyjemy w ustroju niewolniczym gdzie jedni jeżdżą mercedesami i wydają na rozrywkę wielokrotność tego co inni - np ja zarabiają miesięcznie.

    Kwota którą ja wydaje nie zapewnia nawet godnego życia, to tylko walka o przetrwanie by zdechnąć, zbyt mało by godnie żyć.

    Analconda, czym się zajmujesz?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.