Nie popieram.
Rozumiem, że pani Kaja ma swoje poglądy, ale wysoce nieetyczne wydaje mi się narzucanie ich całemu społeczeństwu, w którym większość osób nie tylko deklaruje sprzeciw wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego, a również opowiada się za jej legalizacją. Nawet gdyby ten projekt wszedł w życie - liczba dokonywanych aborcji nie uległaby zmniejszeniu, a jedynie wzrosłaby liczba zgonów wśród matek, których nie stać na wyjazd za granicę, przez co korzystają z innych, niebezpiecznych metod usunięcia ciąży. Więc finalnie jest to gorszy wybór niż aborcja.
Przechodząc dalej, oglądałam tę debatę i to co niestety zaznacza się wśród wypowiedzi "prolajferów" to przekazywanie dezinformacji. Jako przykład wezmę pana Bosaka. Mówił on o syndromie postaborcyjnym - wyniki badań naukowych nie potwierdzają istnienia takiego syndromu.
Nie widzę podstaw dla jakich Kaja Godek miałaby zmienić moje poglądy na temat aborcji. Ten projekt był już odraczany - i wówczas Pani Kaja wcale nie zajmowała się dziećmi o które tak zaparcie walczy - nie pojawiła się z nowym projektem obywatelskim, który np. poprawiłby jakość ich życia, czy w bardziej efektywny sposób wspierał rodziny które ich wychowują. No nic, a podobno mówią, że to kobieta z "misją".