Rodzina to taka mikro-społeczność, albo mini- królestwo. Tylko, że podział na role musi być ściśle określony i każdy musi się w nim odnajdować! Bardzo trudno to dzisiaj osiągnąc w rzeczywistości odwróconych pojęć.
Rozwój mężczyzny, to stawianie sobie i realizowanie ambitnych celów. Wychowanie dziecka (szczególnie syna), to jest wielkie osiągnięcie i dołożenie cegiełki do swojego królestwa i strefy wpływów.
Podkreślam wychowanie, nie chowanie.
Widzę to tak - dla niektórych nie posiadanie swojej własnej rodziny jest pisane, ale większość krzyczy, że nie chce mieć rodziny, tylko dla tego, że nie mają wartości do przekazania, sami są "zranieni", brak im odpowiedzialności, stałości i dojrzałości. Po prostu sami są jeszcze dziećmi.
@maroon, czy gdybyś był pewny, że matka Twoich przyszłych dzieci byłaby wierna i nie robiła żadnych krzywych akcji (Twoja himalajka), to Twój pogląd na posiadanie dzieci zmieniłby się diametralnie?