Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'pakowanie' .
-
Wasze wyniki (siady, martwy ciąg, płaska itp)
PerSenior opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Czołem Bracia! Pytanie do trenujących. Jakie macie wyniki siłowe/wytrzymałościowe w poszczególnych ćwiczeniach wielostawowych? 81 kg 179 cm wzrostu 21 lat Zacznijmy od trójboju - podstawy: Martwy ciąg klasyk - 200kg z paskami/165kg bez pasków Przysiad - 140 kg Wyciskanie na ławce płaskiej - 140kg był mój ostatni maks. Dziś 10x100 kg, szoku doznałem. Reszta nietrójbojowa: Podciąganie podchwytem +50kg na pasie x1 Podciąganie nachwytem na ilość - 21 wojskowych, 28 bez pełnych wyprostów w łokciach. Ergometr wioślarski - 3:07 rekord na 1000 metrów Pompki klasyczne - 105 rekord Jeśli chodzi o różnice w martwym no to przedramiona mam bardzo słabiutkie. Tak samo w podciąganiu chwyt puszcza jak już 50 na pasie siedzi. -
Daniel Magical na siłowni! Hardkorowe pakowanie!
MoszeKortuxy opublikował(a) temat w Uniwersum DanielMagical
-
- danielmagical
- pakowanie
- (i 11 więcej)
-
PSYCHOLOGIA TRZYMANIA DIETY Jak wiadomo, o dziwo każdy to wie - trzymanie diety jest okropne. Zawsze jak mówię "jestem na diecie" to słyszę teksty pełne przyznania się do bycia idiotą i powiedzenia czegokolwiek. Najczęściej: "Ja bym tak nie mogła" (Widzę po Twojej objętość kochana) albo "Ty to ciągle ten ryż i ryż" (bo jest łatwy do zrobienia, smaczny i zdrowy to idę najmniejszą linią oporu, łajzo) "A Ty masz czas, żeby zjeść coś co lubisz?" (Przecież jem to co lubię inaczej nie jadłbym tego codziennie). Jak widzicie - SHIT TESTY są normą gdy robi się coś na co większość nie ma odwagi. ZAWSZE. To tak jak małpy patrzą na jednego z najodważniejszego osobnika w stadzie, który podbiega do nowego obiektu, którego nikt nie zna - żeby sprawdzić co to jest. Zadają sobie pytania "da radę?" "czy coś mu się stanie" "ciekawe co to jest?" "może jest groźne?" Pytania są zadawane z naturalnej kolei rzeczy - strachu przed nieznanym. Więc każdy SHIT TEST jest ZAWSZE obrazem nadawcy - jego ograniczeń umysłowych, strachu, wstydu - wszystkiego co najgorsze w nas - naszej NIEŚWIADOMOŚCI. Chyba, że są świadomie stawiane te testy, ale to inna bajka. Więc nie ma co się złościć - testy są i zawsze będą - tak samo jak słońce wstaje rano i gdybyś się wkurwiał przez to, byłbyś najgłupszym człowiekiem na planecie (zaraz za tym sławnym Sławkiem ^^). Nie możesz uzależniać swoich emocji od czegoś co jest niezależne - przecież to głupie i wiesz o tym. Przeszkadza, denerwuje oraz marnuje czas. Po co wchodzić w dietę? Dla korzyści fizycznych, materialnych - żeby schudnąć i być zdrowym, albo być bardziej atrakcyjnym. Więcej nie będziemy się rozwodzić. Nie wchodzę tu w motywację - bo ona w 99% bazuje na kompleksach - jestem gruby i brzydki - nie chcę tak itp. Motywacja Ci nie jest potrzebna. Co nam przeszkadza w trzymaniu diety? TY SAM. Nie ma nikogo poza Tobą samym, kto mógłby Ci przeszkodzić w dalszej perspektywie trzymać ustalony jadłospis. Przeczytaj to jeszcze raz. Nie przeszkodzą Ci dzieci, partner, środowisko oraz czas - bo masz WYBÓR. Doceń to, że wszystko co robisz to wybór, w każdej chwili. To ogromna potęga - wykorzysta ją do bycia WIELKIM. Żeby było jasne, zostałeś zaprogramowany przez społeczeństwo, reklamy, korporacje, szkolnictwo i zostałeś wytresowany jak pies. Dlatego masz takie przekonania jakie masz. Ale przekonania są mocne, ale nie aż tak jak w połączeniu z emocjami. Każdy kto się zakochał bez opamiętania wie o czym mówię. A więc przeszkadzają Ci EMOCJE. Dobra wiadomość -> MASZ NA NIE WPŁYW. Teraz przyjrzyj się jak wchodzisz do supermarketu. Wchodzisz i po prawej pieczywo - o mamo, jak ono pachnie. PACH - zdrowe i pyszne warzywka i owoce. PACH - Pyszne wędlinki i jogurciki w lodówce. (Tak jest zbudowane większość marketów) Teraz lekcja dla Ciebie - jeśli masz czas - przejdź się kilka razy po supermarkecie i rejestruj świadomie co gdzie jest i wyjdź - powtórz to 3-4 razy w ciągu tygodnia. Chodzi o to, żeby wejść do sklepu z pozycji SIŁY, a nie BRAKU. (dlatego też zawsze więcej kupujesz gdy jesteś głodny - udowodnione eksperymentalnie) Musisz zrozumieć jedną rzecz - tam są rzeczy do kupienia i nic poza tym. Nie znajdziesz tam SZCZĘŚCIA, PRZYJEMNOŚCI i RADOŚCI. Chcę, żebyś doszedł do takiej wprawy jak ja - wchodzę i patrzę - "Pieczywo - nie myślę już "Jezuniu ta bagietka czosnkowa jest przepyszna". Chcę żebyś przestał być NIEWOLNIKIEM i zaczął WYBIERAĆ ŚWIADOMIE. Zacznij również obserwować co inni kupują i jak wyglądają. W sklepie to najlepiej wygląda. Schemat jest prosty: dużo nabiału, chleba słodyczy i napojów gazowanych - osoba na 99% z nadwagą. Wyjście ze schematu typu: słodycze <=> PRZYJEMNOŚĆ jest tutaj koniecznością - patrzysz na słodycze i musisz wiedzieć - są źródłem wyrzutów insuliny, w dalszej perspektywie insulinoodporności, hashimoto itp Nie widzisz w tym UCZUĆ a jedynie suche FAKTY - jakie są tego skutki, dokonania tego wyboru. What's next GluX? Teraz pozostaje Ci edukowanie się z zakresu żywienia - bardzo fajne kanały tematyczne YT to tutaj: Ajwen i Mauricz oraz Michał Undra (Jeśli znacie inne, podzielcie się) Musisz nabrać praktycznej wiedzy, którą wykorzystasz w praktyce. Teraz z początku tematu: To kłamstwo. Dobrze dobrana i ułożona dieta najlepiej przez specjalistę jest bardzo smaczna, syta i daje bardzo dużo radości. Dla mnie trzymanie diety nie jest żadnym wyzwaniem. Jest trochę trudniej na początku, ale później to rutyna - nawyk - taki automatyczny proces, bez emocji. Na sam koniec. Chcę żebyś zapamiętał jedną rzecz z tego wszystkiego : Twój stan fizyczny jest efektem Twojej świadomości. Z tą wiedzą jesteś gotów na rozpoczęcie diety. Masz moje błogosławieństwo i certyfikat z tytułem "nie mogę być już głąbem bo wiem za dużo" - GluX
-
Jednoczesne chudnięcie i wzrost masy mięśniowej - możliwe.
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Wszyscy mówią, że nie da się jednocześnie chudnąć ze smalcu i zdobywać masy mięśniowej - a ten gość mówi że można. Co ciekawe, daje bardzo poważne dowody: -
Bracia, sprawa jest tak że mam górę siana i marzyłem o sztandze. Trzeba mi z 50kg, bo ona będzie tylko do martwych ciągów, ewentualnie bica i wyciskania na barki i trice, przysiadów robić nie będę z obciążeniem. Na allegro można kupić taki sprzęt tanio, ale ja chcę ładne żeby było. No i jeśli macie jakieś ciekawe spostrzeżenia, to zamieniam się w ucho.
-
Bracia, jak to jest z tym procesem wzrostu mięśnia? Czytałem w kilku książkach (Ferris, Wade, jeszcze jakiś ale nie pamiętam), że wystarczy jedna, maksymalnie dwie serie na wykończenie mięśnia - czyli sygnał dla ciała, że trzeba napakować mięsień - i więc nie trzeba bo rośnie ryzyko kontuzji. Jeśli tak jest naprawdę (wydaje się to logiczne), to po jaki huj na siłowni robią czasem i kilkanaście serii na wykończenie? Kto ma rację? Jest jeszcze znany i szanowany trener (Pavel Tsatsouline), który ostrzega przed wykańczaniem mięśnia - a jego główną receptą na wzrost mięśni jest bardzo dużo serii i powtórzeń (bodajże 8 - 12 czy 15) ale nie do zgonu - tylko tak żeby było ciężko. To mamy już trzy typy treningu. Jedna seria na wykończenie, kilkanaście na wykończenie, albo kilkanaście ale nie do końca, a by trochę siły zostało. Oczywiście wszyscy podkreślają wagę regeneracji (5 - 7 dni), diety itd. Nie ukrywam że chciałbym trochę złapać mięsa w łapach, bo kiepsko wyglądają na rowerze moje chudzinki. Mam czas od teraz do powiedzmy kwietnia, później chcę ćwiczyć wyłącznie na siłę bez zwiększania masy - szybko łapię siłę ale mięśnia nie pojawia się ani trochę. Póki co zrobiłem trzy treningi - mam dwie poręcze, kładę się i podciągam po australijsku (nogi na krzesełku) - dwie serie (kilkanaście powtórzeń) na maksa, aż nie mogę ruchu zrobić. Po tym pompki wąskie z nogami na krześle do zgonu na takich małych poręczach do pompek (niżej schodzę), oraz wyciskania stojąc z poręczy do zgonu. Szkoda że nie mierzyłem, bo mam wrażenie że trochę łapa urosła. Daję 6 - 7 dni na regenerację, po treningu 7, 8g kreatynki. Nogi delikatnie codziennie przysiady, brzuch codziennie bo raz a mocno spowodowało u mnie dziwne bóle podobne do tworzącej się przepukliny. Do tego codziennie worek i grucha, no ale to krótko bo pizga i się przyduszam oddychając nosem.
- 34 odpowiedzi
-
- mięśnie
- hipertrofia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niech bice i trice rozpieprzą mi rękawki
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Mam trochę książek o ćwiczeniach, sporo czytam i latami ćwiczę, ale przyznam się teraz że kompletnie zgłupiałem i nie wiem co robić. Każdy mówi czy pisze coś innego, a moje doświadczenia z ciałem są zupełnie inne od tego, co zdaniem fachowców powinno się ze mną dziać. Zacznijmy od budowy ciała. 180cm wzrostu, obecnie 88kg z czego większość to smalec na plecach i boczkach, ręce i nogi szczupłe. Wszyscy mi dają max 75kg, na tyle wyglądam, brzuch jak wciągnę to prawie go nie widać. Od 13 roku życia bawiłem się drążkiem, więc brzuch miałem zawsze bardzo silny, podciągnięcia z czasem opanowałem, od 16 roku życia głównie worek bokserski, tu już na poważnie ćwiczyłem ile dało radę ciało i ćwiczę codziennie w ramach możliwości, nawet te parę minut, by ciało nie zapomniało jak się uderza pięścią. Później po rzuceniu palenia przytyłem do 102kg, no i schudłem do chyba raz 84kg, a teraz 88, 87 cały czas. Nie żrę ciastek, czasem pizzę czy kebaba, ale rzadko. Chciałbym mieć grubsze łapy - większy bic i tric, przedramię też by się przydało, nogi ewentualnie też mogłyby urosnąć, a smalec z tułowia won. Czego ja nie ćwiczyłem... robiłem serie na absolutne wykończenie aż prawie płakałem, by pobudzić mięsień do wzrostu - siedem dni wolnego, jadłem mięcho, zero ciastek, nic. Robiłem ćwiczenia ciężkie, ale nie doprowadzając do zgonu mięśnia, dbałem o regenerację - nic. W końcu ćwiczyłem metodami Tsatsouline (czyli jak trójboiści) na czystą siłę - przypływ sił spory, nic nie urosło za to, bo od tego protokołu nie rośnie nic poza siłą. Brałem L glutaminę, kreatynę, taurynę i masę tego gówna na które przepuściłem sporo hajsu. To co ja mam teraz zrobić? Przy robieniu masy trzeba żreć, ale nie chcę dodatkowych kg, więc? Jak to ćwiczyć wszystko? Kolana mnie bolą nawet wtedy, gdy schodzę po pochyłym na dół - zresztą ortopeda mi opowiadał, ilu kolesiom robili operacje po przysiadach ze sztangą, nie wspominając o fanach martwego ciągu, a każdy taki cwany że wie jak robić - a później kolana i plecy zniszczone. To samo piszą spece od kalisteniki a ja nie znam nikogo co mocno ćwiczył i by nie miał problemów z kolanami. Obecnie myślę że spróbuje tak - rozpierdolić łapy do zgonu i 6 dni na regenerację, ale czy jedną serią rozjebać, czy wieloma? Piszą różnie - po co wiele serii, skoro impuls do mięśnia poszedł? Po co go później katować? Zależy mi na razie na masie mięśnia, czyli sarkoplaźmie, siłę później szybko można dobić, to akurat mi się udawało. No ale jak jeść? Czy jak będę jadł mniej, mięsień urośnie? Szaleństwo z tym wszystkim. Mięśnie skatuję tak - pompki na takich małych (20cm) poręczach z bardzo małym rozstawem dłoni (zależy mi na tricu, klatę mam za dużą) a stopy w górze na krześle - dobić się. Druga seria na wszelki wypadek na poręczach, nogi będę miał na ziemi żeby to dłużej trwało - Ferris pisze że 7 powtórzeń i opuszczanie 5s a podnoszenie łapy też 5s - co ma dać maksymalny efekt na masę, oczywiście do zgonu totalnego mięśnia. Bicka zrobię przez podciąganie australijskie na jednej z poręczy, bo robi też tył barków przy okazji, i umożliwi mi ten system 7 x 5s na opuszczanie i podnoszenie rąk i zezgonowanie. Plecy zrobię przez mostki, przy okazji skatuję mięsień dwugłowy, a czterogłowy wolę lekko, bo pójdzie kolano. Dodatkowo jak zwykle szyję, dłonie itd. ale to już poza tym. Chodzi mi o masę na łapach. Coś mi doradzicie? -
Ćwiczenie na nogi, bez obciążania kolan
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Jakie ćwiczenia na nogi polecacie, by mocno oszczędzać kolana? Pasuje mi przysiad przy ścianie, jak przy sraniu tak sobie jestem w tej srającej pozycji kilkanaście sekund - może być takie ćwiczenie?