Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'podział majątku' .
-
Podział majatku, przed czy w trakcie rozwodu?
bzgqdn opublikował(a) temat w Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
Hej Panowie. Jak wiemy do orzeczenia rozwodu sąd musi stwierdzić zaistnienie trzech przesłanek jednocześnie: 1. Ustanie wiezi fizyczniej 2. Ustanie więzi uczuciowej 3. Ustanie więzi materialnej Dwie pierwsze ma z głowy, mam jednak problem z tą trzecią. Otóż wciąż mieszkam z Ex, na zasadach mocno kumpelsko-lokatorskich, każde ma swoje konto, ale nie liczymy się co do grosza w innych kwestiach. Zakupy robimy na zmianę, jedne rachunki płacę ja inne ona. Nie nazwałbym tego "osobnym gospodarstwem domowym", ale też nie do końca wspólnym. Zatem, czy spełniam przesłankę nr 3? Jest sens skladać pozew nim się wyprowadzę, czy mi go odrzucą? W 2023 planujemy sfromalizować rozwód - polubownie, bez orzekania o winie, z opieką naprzemienną, najlepiej na jednej, max dwóch rozprawach jakby sie dało, potem uścisk ręki i każde w swoją stronę. No to teraz do rzeczy, bo nie wiem jak to ugryźć. Myslalem o pójściu do notariusza i załatwieniu podziału majątku wspólnego głownie chodzi o nieruchomości. Chcialem wypisać na kartce, co kto bierze i niech to notariusz usankcjonuje. Niestety nie mam dwóch równowartych nieruchomości, a wyczytałem że notariusz musi podzielić po równo - jak to się zatem odbywa? Jedna strona zostanie zobowiązana do splaty drugiej? Natychmiast, na raty? Wartość deklarowana jest przez nas, czy jakiś operat mam zamawiać? Co z resztą majątku? Ja nie wiem ile ona ma na koncie, a ona nie wie ile ja mam - zostaniemy poproszeni do jakiegoś okazania stanu kont, wyciągów itd? Nie chodzi tu o skok na kasę w żadną stronę - niech będzie sprawiedliwie, bez uraz na przyszłość. Mamy dzieci więc niech nie będzie kwasu o parę złotych. Koszty notarialne też beda tu niemałe, bo to bedzie % od wszystkiego. Sąd chyba robi to taniej. A moze nie warto, lepiej złożyć wniosek do sądu o rozwód+podział? Boję sie że wtedy to potrwa znacznie dłużej. -
witam, chodzi o moją "znajomą". Jest troje rodzeństwa (dwie siostry i brat), zmarła ich mama i pają sądownie przycielony majątek na 1/3 ale brat nie zgadza się na sprzedaż i podział majątku! Teraz pytanie, czy da się jako prawnie go do tego zmusić? Nie wie, założyć sprawę cywilną że działa na szkodę majątku. (bo on powiedział ze domu nie sprzeda tylko będzie sobie na wakacje jeździł tam). A dom stoi cały rok pusty, nie ogrzewany i niszczeje!
-
Jako że zacząłem mocno rozważać koniec mojego związku mam kilka pytań i wątpliwości co do mojej obecnej pozycji. W punktach bo tak chyba będzie zwięźle: 1. Dom jest jej (właściwie jej, jej siostry i matki). Ja jestem zameldowany. 2. Jest na nim hipoteka - na remont. Ja jestem głównym kredytobiorcą, ona i jej matka jako współkredytobiorcy. Ja płacę 2/3 raty, teściowa 1/3. 3. Koszty (media, opłaty, podatek od nieruchomości itp) ja 2/3 - teściowa 1/3 (...tak wiem... mieszkam z "mamusią" pod jednym dachem...). 4. Rachunki są opłacane przez mnie, z mojego konta. 5. Mam jeszcze kilka swoich kredytów - spłacam je swoją pracą, zaciągane były na różne cele (samochód, karta kredytowa, spłata innych zaległych długów, jakieś lodówki itp), ale nigdy na jakieś moje "pasje" albo coś takiego. Generalnie szło na łatanie dziury budżetowej (ona nie pracuje). Są one dość dużym obciążeniem dla mnie, ale jeszcze komornik mnie nie odwiedza. 6. Żadnych oszczędności. Nic wartościowego nie posiadam (maszyny, działki jakieś mieszkania, udziały itp). I tutaj moje pytania. 1. Jak może wyglądać podział tych "dóbr"? Wiem że ewentualny rozwód nie odbędzie się "łagodnie". Będzie walczyła i będzie mnie obwiniać. Więc zastanawiam się jak może wyglądać podział długów i "majątku"? 2. Czy długi dzielą się na pół, czy z racji tego że to ja je zaciągałem (ona podpisywała tylko kredyt hipoteczny, oraz jeden z moich firmowych, jako współmałżonka) zostają dla mnie? 3. Czy ja mogę rościć prawa do jej części domu (w połowie), który ona miała jako własność przed zawarciem małżeństwa. 4. Czy w sytuacji kiedy ona nie pracowała przez cały okres trwania małżeństwa (15 lat) może wystąpić o zasądzenie alimentów na siebie (tutaj wiem, że to jest raczej kwestia wyroku, ustalenia winy itp), ale pytam jakie to może mieć znaczenie dla sądu - nie pracowała, nie rwała się do pracy mimo moich próśb, namów, "nacisków". Dziecko ma 9 lat, opiekowała się nim, ale też od 3 roku życia było przedszkole, prywatne oczywiście (bo do państwowego kiedy matka nie pracuje nie ma szans) za które płaciłem ja, a ona i tak nie podejmowała pracy. 5. Jakie mogą być zasądzone alimenty na dziecko? To znaczy jakie przyjmuje się kryteria w ustalaniu wysokości? Wiem, że część z tych pytań to raczej wróżenie z fusów. Ale może koledzy którzy mają doświadczenie w tych kwestiach jakoś mi nakreślą na co (mniej więcej) mogę się szykować.
-
Podział majątku. Jestem przed całym procesem w sądzie
rarek2 opublikował(a) temat w Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
Witam Rozwód już mam za sobą. Teraz niedługo będzie sprawa o podział majątku. I chciałbym zasięgnąć waszego doświadczenia i wiedzy. Najgrubsza sprawa będzie z mieszkaniem, reszta to tam takie drobiazgi. Sytuacja wygląda tak, że przed ślubem kupiłem mieszkanie jako kawaler. Sprzedałem to mieszkanie już za czasu małżeństwa - w akcie notarialnym mam zapis że kasa z tego mieszkania jest moim majatkiem odrębnym. Potem już kupiłem mieszkanie "wspólne" i tą kasę z majatku odrębnego włożyłem w mieszkanie już to "wspólne" - w akcie notarialnym zakupu również mam wpisane że ten mój wkład to majątek odrębny. Czyli: 1. Mieszkanie, cena zakupu 265 tys - wkład własny jako mój majatek odrębny 160 tys reszta kredyt we "CHF" 120 tys zł bo na koszty notarialne i remont. 2. Aktualnie kredyt urósł (jak każdym frankowcom) do 185 tys zł. 3. od sierpnia 2013 mam rozdzielność majątkową - pani oczywiście nie interesuje się "wspólnym" kredytem i odmawia jakiejkolwiek regulacji swoich zobowiązań zarówno w odniesieniu do kredytu jak i stałych kosztów utrzymania majątku (mieszkania) - zdolność tylko na podstawie moich zarobków bo pani po porodzie w 2006 do 2012 nie pracowała. W chwili obecnej naliczyłem już 19800 zł jej zaległości tytułem jej połowy rat kredytu i stałych kosztów utrzymania majątku wspólnego czyli mieszkania. 4. Struktura własności mieszkania to - mój majatek odrębny 160 tys i połowa częsci wspólnej czyli 52,5 tys - łacznie 212,5 tys jako mój udział w majątku wspólnym 5. udział pani w majatku wspólnym 52,5 tys zł - 6. Dług do banku to 185 tys zł czyli tez po połowie. czyli po 92.5 tys zł na każdego eks małżonka - i tu pani mając udział w majątku wspólnym 52.5 tys zł ma dług wobec banku 92,5 tys zł oraz 19800 tys wobec mnie - wynikły z ustanowienia rozdzielności majątkowej. 7. Zasiegałem informacji jak sąd wylicza co kto komy winny - i mam takie info. Od wartosci mieszkania odejmuje sie zadłużenie wobec banku czyli 265 -185 = 80 tys zł do podziału po połowie czyli po 40 tys zł. pamiętać należy że jej udział w majątku wspólnym wynosi 52,5 tys zł. Czyli ja ze swojej częsci majątku sfinansuję jej dług w kwocie 40 tys zł. Plus aktualne zadłuzenie z tytułu rozdzielności majatkowej 19800 zł. 8. Co z ratami kredytu płaconymi do banku za czasów wspólnoty majątkowej - w sytuacji kiedy faktycznie dług urósł a nie zmalał i faktycznie nic nie zostało spłacone. Raty na wspólności były od sierpnia 2008 do sierpnia 2013 I jest jeszcze kilka spraw. 1. Ukradła wspólne oszczędności około 12 tys zł była to gotówka więc jest problem z udowodnieniem wysokości kwoty - ale fakt kradzieży mam udokumentowany w postaci nagrania rozmowy gdzie się przyznała ze to zrobiła 2. Prowadziła działalność gospodarczą - wiecie jak panie prowadzą taką działalność - wygenerowała w 2010 roku 8 tys zł strat wykazanych w PIT wspólnym. Czy można przy podziale majatku żadać wyrównania tych strat? Oddania tych pieniędzy bo działalność była zarejestrowana tylko na nią. 3. od roku 2006 (po porodzie) do roku stycznia 2012 - nie pracowała. Obowiązek utrzymania rodziny mieszkania samochodów itd spoczywał wyłącznie na mnie. na wszystko robiłem i pracowałem. nawet dziecko chodziło do przedszkola które ja opłacałem a ona w tym czasie siedziała w domu "nic nie robiąc" - w sumie było to 6 lat "nic nie robienia" - chodzi mi o to, że po prostu uchylała się od pracy nie chciała iść do pracy, nawet pomimo tego że dziecko chodziło do przedszkola wyłącznie ja zawoziłem i odbierałem dziecko z przedszkola całe 3 lata (i mam na to papier z przedszkola). Kradła wspólne pieniądze, finansowała swoją matkę bez mojej wiedzy i zgody (mam kwit przekazu pocztowego do mamusi na 1500zł), prowadząc działalność poniosła straty 8 tys zł. I oczywiście ja na to wszystko zarobiłem. Czy można przed sądem żądać/wnosić o nierówne udział w wypracowanym majatku wspólnym, ze wzgledu na to że była utracjuszką, i był samy z nią problem. Tym bardziej, że ja również i ją utrzymywałem - jadła, ubierała się, żyła - wyłącznie za to co ja zarobiłem. Do całosci jeszcze jest mój kawalerski samochód sprzedany już za małżeństwa i ta kasa włożona w jej auto. I kilka takich konkretnych sum i majatku pochodzącego z życia za kawalera. Bo chyba facet żeniący się w wieku 33 lat chyba goły i wesoły nie był. Jak to widzicie, proszę o jakieś rady.